• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zanim dzieci zginęły w Powstaniu. Mały bohater z Gdyni

Marek Gotard
26 sierpnia 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 
Alfred Dyduch (pośrodku) - najmłodszy obrońca Kępy Oksywskiej w 1939 r. Fotografia ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni. Alfred Dyduch (pośrodku) - najmłodszy obrońca Kępy Oksywskiej w 1939 r. Fotografia ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni.

Z czym kojarzy się nam dziś Oksywie? Głównie z Akademią Marynarki Wojennej, pięknym kościółkiem i podupadającą infrastrukturą wojskową, funkcjonującą tu niegdyś w ramach Portu Wojennego. Tymczasem to właśnie tu wychował się chłopiec, który stał się wzorem dla harcerzy Szarych Szeregów i najmłodszych powstańców.



Pamiątkowy obelisk poświęcony małemu obrońcy Gdyni znajdziemy przy ul. Adm Józefa Unruga na wysokości bloku z nr 70. Pamiątkowy obelisk poświęcony małemu obrońcy Gdyni znajdziemy przy ul. Adm Józefa Unruga na wysokości bloku z nr 70.
Cmentarz na gdyńskim Obłużu. W tej kwaterze spoczywa Alfred Dyduch. Cmentarz na gdyńskim Obłużu. W tej kwaterze spoczywa Alfred Dyduch.
Archiwalne zdjęcie przedstawiające mogiłę naszych żołnierzy, obrońców Oksywia. Archiwalne zdjęcie przedstawiające mogiłę naszych żołnierzy, obrońców Oksywia.
Kiedy nasz bohater biegał ulicami Oksywia, rozbudowywała się tu baza odrodzonej, polskiej marynarki. Do nowych bloków i willi wprowadzali się oficerowie. Zza muru co rano słychać było gwizdki bosmanów, wzywających marynarzy na zbiórkę. Główną zaś ulicę przemierzał niespiesznie, wraz z psem, sam admirał Józef Unrug.

Nieco w bok od centrum, w stronę magazynów i baterii Canet, broniącej z wysokiego wzgórza wejścia do portu, przy ulicy Dickmana, wybudowano w 1936 roku nowoczesny gmach Publicznej Szkoły Powszechnej nr 4. Do 1939 roku szkoła oksywska uważana była za jedną z najlepiej wyposażonych placówek oświatowych, posiadała m.in. gabinet lekarski i dentystyczny, doskonałe pracownie prac ręcznych i własną introligatornię.

Pewnym utrudnieniem były piece kaflowe, gdyż w czasie budowy gmachu zbyt szczupłe fundusze nie pozwoliły na instalację centralnego ogrzewania. Dumą szkoły były jednak nie tylko mury, ale także jej uczniowie, wśród nich świetnie zorganizowane i prowadzone drużyny zuchów i harcerzy.

Była wśród nich Ala Spyrłakówna, córka gdyńskiego oficera. Oczko w głowie rodziny, która gdy ojciec pojechał do Oflagu, z matką i siostrą wyjechała do Krakowa, gdzie niedługo potem, jako 18 letnia członkini AK, umrze na tyfus, wywieziona przez Niemców bydlęcym wagonem, gdzieś daleko od swojego rodzinnego miasta.

Harcerzami było też dziesięciu chłopców rozstrzelanych przez Niemców 11 listopada 1939 roku pod skarpą przy parafii na Obłużu. Ich winą było domniemane zbicie niemieckiej szyby. Ofiary hitlerowskiej egzekucji spoczęły na tutejszym cmentarzu. Zaledwie kilka metrów od innego harcerza, pochowanego tu 28 września tegoż samego roku.

Alfred Dyduch, bo o nim mowa, urodził się 31 października 1925 roku, w rodzinie podoficera Marynarki Wojennej. Pełen energii, niezwykle żywotny i ciekawy świata, należał do najbardziej znanych uczniów szkoły nr 4 i członków 129 Pomorskiej Drużyny Harcerskiej "Wiewiórek". Tuż przed wybuchem wojny, Dyduch, wraz z bratem i ze swoim zastępowym, Romanem Sadeckim, rozstrzelanym potem właśnie na Obłużu, zgłosili się do służby pomocniczej w Lądowej Obronie Wybrzeża. Jako łącznicy spędzili ostatnie dni sierpnia w koszarach. Wybuch wojny zastał Dyducha na krótkiej przepustce w domu rodzinnym. Wbrew matce uciekł z powrotem do koszar.

Jako łącznik nosił rozkazy do baterii Canet i przedzierał się do oddziałów, z którymi dowództwo Lądowej Obrony Wybrzeża straciło łączność. W jednej z tych akcji, pod Kosakowem, został lekko ranny.

- Dyduch od początku zaskarbiał sobie sympatię swoją odwagą i przebojowością - wspominał harcerza ksiądz Józef Szarkowski, wykładowca łaciny, opiekun drużyn harcerskich. Kapelan na statkach "Kościuszko" i "Pułaski".

13 września Polacy, zagrożeni napierającymi od zachodu wojskami niemieckimi, oddali Gdynię. Na Kępę Oksywską przeszedł 2 Morski Pułk Strzelców oraz kompania Kosynierów Gdyńskich. Oddziały, które jeszcze niedawno broniły Kolibek i Kacka, dołączyły do jednostek, walczących zaciekle w okolicach Mostów i Dębogórza. Dla Dyducha rozpoczął się nowy etap w życiu.

Zgłosił się na ochotnika do kompanii wypadowej, której zadaniem było przeprowadzanie przeciwuderzeń na Niemców wdzierających się w rejon Obłuża. 16 września brał udział w nocnym wypadzie na elektrownię. Dzień później przedarł się do Gdyni, gdzie namówił swoich kolegów do przejścia na Kępę. 18 września kompania wypadowa przeprowadziła natarcie na Niemców napierających coraz silniej na Nowe Obłuże. Idący w awangardzie 13 latek postanowił zniszczyć tarasujące drogę polskim żołnierzom gniazdo CKM. Niestety seria z karabinu prawie oderwała mu nogę. Jego bezpośredni przełożony, mat Czesław Jarcom, wyniósł chłopaka z ognia, znajdując mu schronienie w jednym z okolicznych domów.

- Tu na Obłużu byliśmy pod ciągłym ostrzałem wroga Całymi dniami siedzieliśmy w piwnicach. Któregoś wieczoru głodny i wyczerpany wyszedłem z kolegami z naszego ukrycia. Ujrzałem żołnierza niosącego chłopca broczącego krwią - wspominał tamten czas właściciel domu, Leon Kulaszewski. - Zanieśliśmy go do piwnicy. Jedna noga prawie urwana. Nie mogliśmy udzielić żadnej pomocy. Chłopiec o nic nie prosił. Chociaż był ciężko ranny, mocno trzymał w ręku karabin. Dopiero kiedy skonał, wysunął mu się on z drobnej dłoni.

19 września Dyduch spoczął w tymczasowej mogile koło domu Kulaszewskiego. W tym samym czasie, kiedy oddawano go ziemi, kapitulowała Lądowa Obrona Wybrzeża. Mały harcerz stał się jednym z 2000 jej obrońców, którzy już nigdy nie wrócili do domu. Dzień później jego matka dowiedziała się o stracie syna. W tym samym czasie z za portowego kanału słychać wrzaski i donośne "heilowanie". Do Gdyni przybył bowiem Adolf Hitler.

Osiem dni później rodzina w tajemnicy przeniosła zwłoki najmłodszego obrońcy wybrzeża na niedaleki cmentarz. Dziś tablicę z jego nazwiskiem, umieszczoną w kwaterze 43 żołnierzy września poległych na Obłużu, zasłania jałowiec. Kilka metrów dalej leżą zaś jego koledzy, którzy przeżyli go zaledwie o kilka tygodni. W odległości kilkuset metrów stoją dwa zapomniane pomniki. Może warto te miejsca odwiedzić. Zwłaszcza że zbliża się rocznica września, oraz czas kupowania podręczników. Także dla tych gimnazjalistów, w wieku małego obrońcy Gdyni, którzy pierwszego września pójdą po raz pierwszy do nowej szkoły.

Przy pisaniu korzystałem m.in. z:
Ks. Józef Szarkowski:  Relacja z pierwszych dni wojny w Gdyni strony www.2wojna.gdynia.pl
Przewoźniak Edward: Najmłodszy żołnierz września, Dziennik Bałtycki nr 210, Gdańsk 1989

Opinie (51) ponad 10 zablokowanych

  • OJCZYZNA

    Kto ty jestes - polak maly, jaki znak twoj - Orzel bialy,,,,,,,,,,,,,,,,, dzis kto o tym pamjeta,WINA RODZICOW, wychowanie nastawione na produkcje idiotow posiadaczy Credit Card,obywateli wirtualnego swiata. Gdzie tam ojczyzna,gdzie tam i po co honor, a kraj co to jest. Produkcja robotow i kretynow. ci mali sa niewinni, rodzice i wychowawcy WSTYD, BEDA KONSEKWENCJE...za to sie placi wczesniej czy puzniej.

    • 3 1

  • on nie chciał zniszczyć ckm tylko wysadzić bunkier hitleta

    jedno i drugie to taka sama prawda

    • 1 1

  • tamta młodzież była

    o kilka lat dojrzalsza od swoich rówiesników XXI wieku. Inne były to czasy, ale i inne wychowanie - w imię wspaniałych wartości. Chylę przed Tobą czoła Młody Bohaterze

    • 4 1

  • Młody ciałem Mężny duchem.

    Chała Tobie WIELKI POLAKU!!!!

    • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Ilu mieszkańców zamieszkiwało Wolne Miasto Gdańsk w 1920 r.?

 

Najczęściej czytane