• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

W poszukiwaniu wiosny sprzed 110 lat

Jarosław Kus
16 marca 2019 (artykuł sprzed 5 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat O morderstwie na jachcie i upartej nudystce

Naszą marcową wyprawę w poszukiwaniu wiosny rozpoczynamy w Gdańsku sprzed stu dziesięciu lat: niestety doniesień pogodowych na stronach "Gazety Gdańskiej" z 13 marca jest niewiele, a te, które są, dotyczą dość odległego "Tucholskiego", gdzie podobno napadało tyle śniegu, "że nawet zwierzyna nie ma się gdzie schronić" i "gromadzi się w pobliżu mieszkań ludzkich, wyczekując od ludzi litości".



Co ciekawe, w tej samej okolicy, mimo potężnych pokładów białego puchu, mieszkańcom Borów Tucholskich... "brak wody daje się we znaki!". Nie pozostaje im więc nic innego, jak topienie śniegu - dobrze, że jest go przynajmniej tak dużo. W samym Gdańsku śniegu też sporo - tu również przysparza on mieszkańcom kłopotów, choć zupełnie innego rodzaju: wystarczy, że wspomnimy o niebezpiecznym wypadku z udziałem dzieci, do którego doszło "na Sidlicach" [obecnie Siedlce]. Jednak uwaga gdańszczan skierowana jest w tym czasie w zupełnie innym kierunku: oto bowiem zaczyna się kolejny etap powiększenia miasta, tym razem o teren dawnej wsi Hejbudy [obecnie Stogi]. "Gazeta" przewiduje, że cały proces powinien zakończyć się w ciągu kilku miesięcy, w rzeczywistości - jak się już wkrótce okaże - potrwa aż do roku 1914.

Zatem wędrujemy do roku 1914 i - odpowiedziawszy na wstępie na pytanie "Co to jest Canago?" - wertujemy gazetę w poszukiwaniu wieści o pogodzie. Niestety, o pogodzie marcowej gazeta marcowa nie wspomina w ogóle, nie wspomina też o wielu innych sprawach; poza zapowiedzią nowego pociągu "z Gdańska przez Redę do Pucka" niewiele jest ciekawych "nowin z naszych stron", zupełnie tak, jakby w Gdańsku na niespełna cztery miesiące przed wybuchem Wielkiej Wojny mało się działo. Można się jednak pochwalić nadchodzącą edytorską "rewolucją kwietniową", czyli zakupem nowych czcionek, "żeby [Gazeta] nie tylko piękniejszą była dla oka, ale i przyjemniejszą dla czytania, bo opatrzoną wyraźnym drukiem". Niestety, w międzyczasie - o ironio! - redakcja "Gazety" pada ofiarą... "zepsucia maszyny [drukarskiej]" - a zatem zmuszeni jesteśmy szukać wiosny gdzie indziej...
Mija kolejnych pięć lat: po przegranej przez Niemcy wojnie, Gdańsk - niepewny swej przyszłości - pogrąża się w chaosie, z którego zadowoleni są chyba tylko oszuści, tacy "młodzi ludzie, którzy na mocy podrobionych papierów z pieczęcią Królestwa Polskiego wyłudzają pieniądze niby na polskie wojska", a przed którymi na swych łamach ostrzega "Gazeta". Zresztą ona również staje się ofiarą trwającego w mieście kryzysu: powszechny brak papieru zmusza redakcję do zmniejszenia tytułu i znaczącego ograniczenia objętości wydania. Ozdobna czcionka, którą tak się chlubiono pięć lat wcześniej, musi więc poczekać na lepsze czasy... Ale mniej jest też rzeczy do druku, bo w całym tym zamieszaniu nawet listy od czytelników "teraz licho nadchodzą". Za to wiosna, wiosna nareszcie się pojawia - i to od razu w modnym kapeluszu!
Na wyraźniejsze ślady obecności wiosny trafiamy dopiero w roku 1929, tym samym, o którym tak dużo ostatnio pisaliśmy w kontekście bardzo ostrej i surowej zimy, paraliżującej Europę przez długie tygodnie. W połowie marca zima zdaje się już z wolna ustępować - wprawdzie, jak donosi "Gazeta Gdańska", "stan lodów na Bałtyku" pozostaje "bez większych zmian" (trudności z żeglugą występują nadal w rejonie Helu, gdzie "celem torowania drogi wśród lodów, stojącym w porcie gdyńskim i gdańskim okrętom szwedzkim, które są naładowane węglem" na pomoc, "przyjeżdża" ze Szwecji... pancernik*) jednak Gdynia - zarówno "północno-wschodnia" jak i "południowa-wschodnia" - jest już wolna od lodu i przyjmuje "pierwszego gościa w okresie mrozów", czyli "statek szwedzki Ribersborg". Nieco gorsza sytuacja panuje w porcie gdańskim - tutaj lód wprawdzie zaczyna ustępować, jednak "ruch portowy w dalszym ciągu wykazuje stagnację". Ale nie tylko lód drażni gdański lud pracujący: "powszechne zjednoczenie związków zawodowych na terenie w. m. Gdańska" domaga się wyeliminowania z rynku pracy polskich robotników, którzy "zabierają rzekomo gdańszczanom chleb".

A wiosna? A wiosna się nie spieszy. Ma ciągle dużo czasu, ale może to i lepiej... Wszak jej nagłe i gwałtowne nadejście mogłoby wywołać katastrofalną powódź, której obawiano się zapewne nie tylko w ówczesnej stolicy Pomorza. Na razie jednak cierpią tylko gdynianie z ulicy Portowej i Świętojańskiej, gdzie "woda z topniejącego śniegu zalewa posesje". Ale czy to wina wiosny, że "przy budowie ulicy podniesione zostały grunta, co powoduje spadek wody na zabudowania"?

* - trudno się dziwić Szwedom takiej desperacji, coraz dotkliwiej odczuwają bowiem skutki "katastrofalnego braku węgla", spowodowanego długotrwałą "niemożliwością żeglugi po Bałtyku").

Źródło: "Gazeta Gdańska" nr 31 z 13 marca 1909 r., "Gazeta Gdańska" nr 31 z 12 marca 1914 r. i nr 32 z 14 marca 1914 r., "Gazeta Gdańska" nr 59 z 13 marca 1919 r., "Gazeta Gdańska "Echo Gdańskie"" nr 34 z 13 marca 1929 r. oraz "Ilustrowany Kurier Codzienny" nr 71 z 13 marca 1929 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej i Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej.

Opinie (10) 1 zablokowana

  • Epoka przemysłowa dopiero się rozkręcała, ludzi był mniej, (3)

    planeta żyła.

    Teraz ją mordujemy a właściwie dobijamy.

    Tfu, nieudany gatunek, prawdziwa plaga. Szkoda że ginąc, zabijemy resztę życia.

    • 6 2

    • Masz rację!

      Poczytajcie "Dobry omen" autorstwa: Pratchett/Gaiman :)

      • 0 0

    • XXIw satelity, smartfony, kamery, komputery, ludzie w kosmos latają

      a ten Gdańsk jak zalewało 100lat temu tak zalewa do dziś :)))))))))))))))))

      • 0 0

    • Pitolisz, waść

      Przełom XIX i XX wieku to szczyt rewolucji przemysłowej w jej najbardziej agresywnym, rabunkowym wydaniu. Tylko węgiel, zero filtrów, norm emisji, jakichkolwiek norm, BHP, praw pracowniczych. Uzdatnianie wody i oczyszczalnie ścieków to były wtedy inwestycje pionierskie, na które bogate miasta mogły sobie pozwolić. Dziki kapitalizm. Magnaci przemysłu i ich zysk, nic więcej się nie liczyło.

      Dziś przynajmniej mamy świadomość, a to już bardzo dużo.

      • 0 1

  • Ja tam tam moi drodzy i kochani lubię wiosnę (3)

    Lubię patrzeć jak listki wychodzą z pąków to jest najpiękniejszy okres w całym roku,usmiechajmy się do siebie ,ja tam cały czas mam banana i lepiej mi w życiu, nie piszę złych komentarzy nie marudzę tylko wszystkim wam życie dużo zdrowia moi drodzy i kochani.

    • 10 2

    • sobota a ty w pracy? (1)

      • 1 0

      • Sven kazdy wie ze jestes teczowy

        • 0 0

    • Sven Sku..sen.

      Moi drodzy i kochani pragne oglosic ze pociagaja mnie wasaci mezczyzni.Od malego dziecka tak mam

      • 0 0

  • Chodzi o tę partyjkę Biedronia?

    • 4 6

  • Na kilometr śmierdzi grubą prowokacją

    tak zwanych Żydo-Endeków.

    • 3 12

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7 (2 opinie)

(2 opinie)
20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Syn jakiego króla urodził się w Gdańsku?

 

Najczęściej czytane