• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Tragedia na wodach Zatoki Gdańskiej

Michał Lipka
16 kwietnia 2012 (artykuł sprzed 12 lat) 
Gdańsk - jeszcze w służbie cywilnej. Gdańsk - jeszcze w służbie cywilnej.

Konwencje Genewska i Haska w jasny sposób określają zasady, jakimi powinny kierować się strony konfliktów. Wydarzenia II wojny światowej wykazały niestety, że nie wszyscy je respektowali. Czy to na lądzie, na morzu czy w powietrzu, dochodziło do brutalnych mordów i ataków na bezbronnych cywilów i wojskowych. Niewiele osób wie, że jeden z pierwszych przypadków bestialstwa miał miejsce na wodach Zatoki Gdańskiej już w pierwszych dniach kampanii wrześniowej.



Gdy ruszyła rozbudowa Gdyni, dość szybko zainteresowano się rozwojem turystyki morskiej. Pierwsze rejsy odbywały się na pokładach wynajętych kutrów rybackich, ale z czasem liczba chętnych przekroczyła możliwości rybaków. Korzystano również z usług armatorów z Wolnego Miasta Gdańska, ale ostatecznie podjęto decyzję o usamodzielnieniu się rodzimej floty turystycznej. Zdecydowano się również na zamówienie w gdańskiej stoczni dwóch statków wycieczkowych.

19 lipca 1927 roku podniesiono banderę na pierwszym statku, któremu nadano nazwę "Gdańsk", a 2 sierpnia 1927 roku na drugim - "Gdyni". Niestety już pierwsze rejsy pokazały słabości tych przeszło 50-metrowych jednostek. Przy większej fali woda wlewała się na pokłady, gdyż dochodziło do silnych przechyłów. Z powodu małej prędkości (ok. 11 węzłów) sterowanie było utrudnione, a co najgorsze, początkowo oba statki nie mogły wchodzić do portu na Helu, gdyż... miały za duże zanurzenie.

Ostatecznie "Gdańsk" wykorzystywany był do rejsów wycieczkowych po Zatoce Gdańskiej (najczyściej na trasie Sopot - Gdynia, a po pogłębieniu wejścia do portu również na Hel) oraz sporadycznie do rejsów zagranicznych m.in. do portu w Kopenhadze.

Zabierzcie nas stąd, byle na ląd

Przed rozpoczęciem działań wojennych jedynym ciekawszym wydarzeniem była kolizja "Gdańska" z norweskim statkiem "Halversen", która zaowocowała krótkim pobytem polskiej jednostki w stoczni. "Gdynia" początkowo gościła na swym pokładzie prezydenta Ignacego Mościckiego, a następnie rozpoczęła rejsy podobne do tych, jakie wykonywał "Gdańsk". Niestety niebawem okazało się, że wykorzystywanie jednostek przez cały rok jest nierentowne, przez co rejsy turystyczne wykonywano tylko w okresie letnim.

Jak wspominają niektórzy pasażerowie z tamtego okresu, kto raz wypłynął na morze którymś z tych statków, drugi raz już na niego nie wracał. Znany jest przypadek, gdy pasażerowie na skutek mocnych przechyłów przy względnie spokojnym morzu, wymusili na kapitanie powrót do portu i szczęśliwi z zakończenia rejsu nie chcieli nawet przyjąć zwracanych im pieniędzy.

Dzieje obu jednostek zapewne zakończyłyby się podobnie jak i innych tego typu statków, gdyby nie wybuch wojny. Gdy sytuacja polityczna stała się napięta, dowództwo Marynarki Wojennej podjęło decyzję o mobilizacji obu statków. Dowódcą "Gdańska" pozostał dotychczasowy kapitan, porucznik rezerwy marynarki wojennej Julian Laskowski, natomiast "Gdynią" dowodził - również porucznik rezerwy marynarki wojennej - Stanisław Kosko, kapitan żeglugi wielkiej, dyrektor Państwowej Szkoły Morskiej. Okręty - po podniesieniu bandery wojennej - stały się okrętami wojennymi Rzeczypospolitej Polskiej, choć... wobec braku uzbrojenia wyłącznie z nazwy. Wcielono je w skład nowo powstałego Oddziału Kutrów Trałowych - były to przeważnie większe kutry rybackie nieposiadające uzbrojenia obsadzone przez dotychczasowe załogi - w roli okrętów baz.

Dobijali rozbitków z karabinów

Wobec szybkiego wybuchu wojny nie zdążono nawet przemalować okrętów, więc w swej bieli były doskonale widoczne dla przeciwnika. Okazało się to niezwykle zgubne już 2 września, gdy niemieckie samoloty Ju 87 Stuka zaatakowały oba okręty. Bliskie wybuchy bomb spowodowały poluzowanie nitów na ORP "Gdańsk", a sama jednostka zaczęła powoli tonąć. Zdecydowano się na opuszczenie okrętu. Niestety w wyniku nieszczęśliwego wypadku (uderzenie łodzią) zginął zastępca dowódcy porucznik marynarki Muller (była to jedyna ofiara na ORP "Gdańsk"). Powoli tonący okręt ostatecznie osiadł na dnie 4 września. Kwestią dyskusyjną pozostaje fakt, czy okręt dałoby się uratować. Biorąc pod uwagę, iż osiadał na dnie prawie przez 2 dni, można wysnuć przypuszczenie, że jednostka była do uratowania, a akcji ratowniczej po prostu zaniechano.

W tym samym czasie gdy atakowany był "Gdańsk", niemieccy lotnicy skupili się również na ORP "Gdynia". Miał on mniej szczęścia niż bratnia jednostka - trafiły go bowiem dwie bomby, powodując przełamanie okrętu i natychmiastowe zatopienie. Choć będące w pobliżu kutry ruszyły z natychmiastową pomocą, zginęło ok. 70 osób. Dokładna liczba ludzi znajdujących się w tym czasie na pokładzie nie jest niestety znana.

Co szczególnie istotne, niemieccy lotnicy nie ograniczyli się wyłącznie do zbombardowania obu okrętów - według relacji świadków, kilka nieprzyjacielskich samolotów nadlatywało nad pływających w wodzie rozbitków ostrzeliwując ich z broni maszynowej. Od ran po pociskach zmarł niebawem w szpitalu w Gdyni Stanisław Kosko (pochowany został następnie na Cmentarzu Witomińskim). Był to niestety pierwszy z wielu przykładów barbarzyństwa w wykonaniu niemieckich wojsk...

Po polskiej kapitulacji Niemcy dość szybko podnieśli "Gdańsk" (co tylko potwierdza tezę o zbyt szybkim opuszczeniu okrętu przez polską załogę) i wykorzystywali go w roli jednostki pomocniczej. Swój żywot ex ORP "Gdańsk" zakończył ostatecznie w 1945 roku, kiedy to zatopiony został przy wejściu do portu w Gdyni. Wrak ostatecznie wydobyto i pocięto na złom w 1947 roku.

Nazwy OORP "Gdańsk" i "Gdynia" pojawiły się jeszcze potem w historii floty. "Gdynia" nazwano statek pasażerski SS "Kościuszko", który podczas działań wojennych pełnił rolę okrętu bazy dla polskich załóg w Wielkiej Brytanii. Następne OORP "Gdynia" i "Gdańsk" to małe kutry rakietowe projektu 205 (I), które pod biało-czerwoną banderą pływały do początku lat 90. Ale to już zupełnie inna historia.

Dlaczego Niemcy nie ratowali rozbitków?

Rozkaz Laconia-Befehl został wydany przez dowódcę niemieckiej floty podwodnej admirała Karla Dönitza. Zakazano załogom U-Bootów ratowania rozbitków z zatapianych statków. Niemieckie dowództwo uznało bowiem, że takie działania były sprzeczne z potrzebą całkowitej likwidacji wroga wraz ze statkami. Wydanie rozkazu związane było z akcją U-156, który 12 września 1942 roku zatopił brytyjski statek "Laconia" z włoskimi jeńcami na pokładzie. Gdy kapitan Werner Hartenstein zorientował się w sytuacji (Włosi wszakże byli wtedy sprzymierzeńcami Rzeszy), przekonał dowództwo niemieckie do podjęcia niespotykanej dotychczas w wojennych warunkach akcji ratowniczej, w której brały udział cztery okręty podwodne państw Osi. Z powodu ograniczonej ilości miejsca na pokładach część rozbitków umieszczono w szalupach ratunkowych, które zostały wzięte na hol przez okręty. Niestety, podczas akcji, mimo wszystkich komunikatów i wywieszenia flag z czerwonym krzyżem, jeden z okrętów zaatakowany został przez amerykański samolot typu Liberator. Okręt odniósł uszkodzenia, a cześć rozbitków została ranna. Po dziś dzień nie wyjaśniono, dlaczego Amerykanie zaatakowali.

Przypadków wykonywania zbrodniczego rozkazu (między innymi i za niego Dönitz sądzony był w Norymberdze) nie trzeba daleko szukać. Dowódca U 432, kpt. Heinz Schulze, kazał otwierać ogień do załóg storpedowanych wcześniej statków, dowódca U 172, kpt. Carl Emmermann, dokonał prawdziwej rzezi załogi oraz pasażerów żaglowca "Resolute" (w tym licznych kobiet i dzieci). Oczywiście nie można generalizować - zdarzali się również dowódcy, którzy pomijając ów rozkaz ratowali rozbitków - jak na przykład kapitan Robert Gysae z U 177.

Opinie (26) 6 zablokowanych

  • Zastanawiam się,...

    ...co tekst w ramce ma wspólnego z resztą artykułu? Wspomniany rozkaz został wydany w kilka lat po kampanii wrześniowej.

    • 11 8

  • Biedni "wypędzeni" strzelali do bezbronnych rozbitków i ludności cywinej? (2)

    Przecież takie teksty zaraz okażą się prowokacją historyczną. Niemcy to nie naziści, naziści to przecież kosmici. II wojne swiatową wywołali polacy atakując III rzeszę konno.

    • 63 4

    • (1)

      Idzie w tym kierunku, niebawem my będziemy płacili odszkodowania plus zostaniemy antysemitami Europy - wolontariusze tak w Polsce, jak i poza naszymi granicami już nad tym pracują...

      • 22 3

      • To nieładnie podpowiadać gotowe rozwiązania "dziennikarzom" pewnej gazety ... "wybiórczej". Jeszcze się naczelny zacznie zastanawiać ... zzzza ccccoooo jjjjaaaa im pppłacę?

        • 8 2

  • Z przymrużeniem oka (1)

    Zwykły zjadacz chleba zapewnie nie zna historii jednostek OORP "Gdańsk" i "Gdynia" (i nie tyko), ale "Titanica" wszyscy... choć to nie nasza historia, media ciągle nam o tym przypominają zapewne chodzi tu o reklamę powstających muzeów, więc o kasę... Jakoś usilnie odwraca się uwagę od nadchodzących wydarzeń w Polsce, a raczej od kiepskich przygotowań do nich, nie dokończonych inwestycjach, lub zupełna bezinteresowność przyległych miasteczek. Na podziw zasługuje tu Gniewino, natomiast władze Wejherowa maja nie lada problem, chcą założyć ZOO. W mieście jest duże bezrobocie, małe zatrudnienie, utrzymywać ogród zoologiczny zapewne będą mieszkańcy, więc niech się przygotują na duże podwyżki !

    • 13 8

    • Media o tym ostatnio mówią gdyż jest 100 rocznica tragedii.
      Titanic i jego tragiczna historia rozbudza ciekawość, wywołuje zalew pytań czemu i jak. Ma w sobie mistycznego, tamte czasy, rozwój etc.
      A odnośnie innych - jak ktoś chce to pozna. O T mówi cały świat więc czemu nie my...
      Wolę aby mówili o T niż o pewnych ludziach, którzy zamiast kisić się w pierdlu są celebrytami.

      • 2 0

  • "Po dziś dzień nie wyjaśniono, dlaczego Amerykanie zaatakowali"

    Może z tego samego powodu co Niemcy? A może też mieli rozkaz o całkowitym likwidowaniu wroga? Bestialstwo nie siedzi w narodach tylko w ludziach.

    • 28 0

  • Polak wszystko potrafi spieprzyć (8)

    Ja myślałem, że umiejętność spieprzenia wszystkiego za co tylko się weźmiemy jest naszą nową cechą narodową (dworzec PKP Gdynia, autostrady, i in.). Ale widzę, że ma długą historię. Zbudować statek wycieczkowy, który się buja na spokojnej wodzie, na który wlewa się woda, któremu pękają nity? Mistrzostwo.

    • 8 7

    • (1)

      Poczciwy "O.O" idzie chyba za daleko.To były przecież inne czasy i inna technika.
      Ale jak ma się jakiś kompleks to jak widać każdy pretekst jest dobry by popuścić napięcie.

      • 4 2

      • Sugerujesz, że w latach '20 nie potrafiono budować porządnych statków? Wszystkie tak się bujały na spokojnym morzu (Bałtyckim!, żaden tam ocean!)?
        I o jakim kompleksie piszesz?

        • 3 0

    • bomba (3)

      Jak dostaniesz bombe to tez Ci pojda nity ... chyba ze taki twardy kozak jestes... to samo jest w przypadku statkow wycieczkowych , nikt ich nie projektuje na wybuch bomb ...

      • 4 1

      • (2)

        Po pierwsze nie dostał bombą. Po drugie statek powinien wytrzymać porządny sztorm.

        • 1 2

        • a jednak

          czytaj : Bliskie wybuchy bomb spowodowały poluzowanie nitów na ORP "Gdańsk", a sama jednostka zaczęła powoli toną

          • 3 0

        • Bliski wybuch bomby to siła wielokroć większa od "porządnego sztormu".

          • 0 0

    • statki zostały zbudowane w Gdańsku a więc przez niemców. To oni

      je spieprzyli.

      • 5 0

    • słabo obserwujesz...

      Te statki zbudowano w Gdańsku. Przed 1945 tzw. Danzig. To nie Polacy je budowali i konstruowali. Czytaj ze zrozumieniem Obserwatorze.

      • 3 0

  • Waffel

    Pamętajmy jednak, że rozkaz Laconia-Befehl (niekiedy zwany też Triton Null) został wydany prawie trzy lata po opisywanych tu wydarzeniach i doprawdy nie pojmuję, co robi ta ramka.
    Poza tym tekst fajny.

    • 14 1

  • Gadzam sie z kolegami

    Tekst w ramce jest bez sensu i nie ma odniesienia absolutnie do tej relacji z wrzesnia 1939 roku. Równie dobrze mozna tu było napisać o bezcelowym zbombardowaniu Gdańska w kwietniu 1945 roku przez pijanych sowietów

    • 9 0

  • "Po dziś dzień nie wyjaśniono, dlaczego Amerykanie zaatakowali."

    A co tu wyjasniac? Wg obowiazujacej wtedy Konwencji Haaskiej nie wolno bylo atakowac jedynie statkow szpitalnych, czyli jednostek przeznaczonych wylacznie do transportu rannych, nieuzbrojonych i odpowiednio pomalowanych. U-Booty z flagami z czerwonym krzyzem nie spelnialy zadnego z tych warunkow, do tego Amerykanie podejrzewali, iz uratowani zostali jedynie wloscy rozbitkowie.
    Laconia-Befehl zakazywal ratowania rozbitkow, a nie strzelania do nich. Czegos pan Lipka tu nie zrozumial.
    W trakcie procesu norymberskiego, wziety na swiadka amerykanski admiral Chester Nimitz przyznal, iz w amerykanskiej marynarce obowiazywaly identyczne zasady dotyczace (nie)ratowania rozbitkow przez okrety podwodne, jak te zawarte w Laconia-Befehl.

    • 9 1

  • Czy Niemcy zapłacili Polsce jakiekolwiek (1)

    odszkodowanie za II wojnę ?

    • 9 3

    • Tak , ale wszystko szło przez sowieckie sito .

      • 0 1

  • Czegoś tu nie rozumiem (1)

    Skoro Niemcy zaatakowali okręty wojenne (taki status miały te jednostki w momencie nalotu), to gdzie jest ten brutalny mord? Tekst o rozkazie nakazującym eliminować załogi zatapianych przez u-booty statków też jest bzdurny. Nigdy nie wydano takiego rozkazu, a wspomniany w artykule dotyczył zakazu ratowania rozbitków aby nie narażać okrętu podwodnego.

    • 5 6

    • Małe wyjaśnienie

      Czym innym jest zatopienie okrętu, a czym innym strzelanie do rozbitków - i tu jest ten mord.

      A tak na marginesie artykułu i większości wypowiedzi ten Liberator atakujący okręty podwodne byl brytyjski (tzn. samolot wyprodukowali amerykanie ale byl na wyposażeniu jednostki brytyjskiej)

      • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak nazywało się powojenne kino, które mieściło się w Gdyni przy ulicy Świętojańskiej?

 

Najczęściej czytane