- 1 Idź na spacer śladem linii Gdynia - Kokoszki (67 opinii)
- 2 30 lat od tragedii autobusowej w Kokoszkach (219 opinii)
- 3 Był las i błoto, dziś jest 6 mln pasażerów (309 opinii)
- 4 Pozostałości baterii mającej bronić portu (73 opinie)
- 5 Największe starcie gdańskiej "Gry o tron" (31 opinii)
- 6 O morderstwie na jachcie i upartej nudystce (36 opinii)
Siedem dekad "Domu Książki" we Wrzeszczu
Krótko przed ogłoszeniem pandemii koronawirusa w Polsce zamknięto słynny "Dom Książki" na rogu al. Grunwaldzkiej i ul. Miszewskiego we Wrzeszczu. Przypominamy więc historię tej najsłynniejszej z wrzeszczańskich księgarni.
Jednymi z najważniejszych społecznych postulatów konstytuującej się na ziemiach polskich od 1944 roku "władzy ludowej" były powszechna i bezpłatna edukacja dla wszystkich oraz upowszechnienie czytelnictwa.
Aby umożliwić ich realizację, już 9 kwietnia 1945 roku powołano do życia Państwowe Zakłady Wydawnictw Szkolnych (PZWS), które miały się zająć wydawaniem i sprzedażą tanich podręczników i pomocy naukowych. Zadanie było bardzo ambitne, bowiem w zrujnowanej Polsce brakowało wszystkiego - autorów, papieru, drukarń, transportu...
Mimo to w trzy lata z niczego zbudowano wydawnicze imperium. Do wiosny 1948 roku PZWS wyprodukowały łącznie ponad 330 mln egzemplarzy książek! Zakłady szybko jednak stały się ofiarą swojego sukcesu, bowiem jej magazyny - najczęściej urządzone w budynkach, które pierwotnie służyły innym celom - przestały wystarczać. Taka trudność spotkała m.in. sopocki oddział PZWS, zarządzający dystrybucją w województwie gdańskim.
Reprezentacyjny gmach w sercu Wrzeszcza
PZWS potrzebowały więc nowej siedziby. Na jej budowę przeznaczono niezabudowaną działkę przy poszerzonej po zniszczeniach wojennych alei Grunwaldzkiej, po północnej stronie jej skrzyżowania z ul. ks. Leona Miszewskiego.
Narożny, reprezentacyjny budynek o czterech kondygnacjach zaprojektował prof. inż. Wacław Tomaszewski (1884-1969), projektant m.in. gmachu głównego Państwowej Szkoły Morskiej (dziś Uniwersytet Morski) w Gdyni, a także siedziby "Miastoprojektu" w Gdańsku oraz gdyńskiego dworca.
W nowym budynku we Wrzeszczu, poza ekspedycją hurtową oraz magazynami o powierzchni ok. 600 m kw. (w piwnicy), przewidziano także biura, osiem niewielkich lokali mieszkalnych dla pracowników oraz duży lokal frontowy, przeznaczony na księgarnię.
Bastion wydawniczego monopolu
Budowa gmachu ruszyła jesienią 1948 roku, a już w listopadzie kolejnego roku rozpoczęto przeprowadzkę z dotychczasowej siedziby w Sopocie.
Zbiegło się to w czasie z decyzją komunistów o skomasowaniu istniejących wydawnictw - miała ona na celu zarówno optymalizację kosztów, jak i przejęcie pełnej kontroli nad branżą. W grudniu 1949 roku powołano Państwową Centralę Księgarską, która przejęła m.in. kluczowe państwowe i spółdzielcze przedsiębiorstwa wydawnicze, w tym Czytelnika, Książkę i Wiedzę, Państwowy Instytut Wydawniczy oraz PZWS właśnie.
W rezultacie nowo oddany gmach we Wrzeszczu stał się siedzibą wojewódzkiej ekspozytury Państwowej Centrali Księgarskiej, a po 20 lutego 1950 roku także przedsiębiorstwa państwowego pod nazwą "Dom Książki", które w samym województwie gdańskim dysponowało 53 placówkami.
"Wspaniały klub książki otrzymał gdański świat pracy"
Przed nowym państwowym molochem postawiono ambitne zadania. W ramach planu sześcioletniego (1950-55) zamierzano upowszechnić czytelnictwo wśród "inteligencji pracującej", robotników i chłopów poprzez otwieranie nowych księgarń w zaniedbanych przedmieściach oraz na prowincji, a także budowę sieci klubów książki.
Pierwszy taki klub otwarto już w lipcu 1950 roku właśnie w nowym budynku we Wrzeszczu. Działał on na zasadzie bezpłatnej czytelni, połączonej ze sprzedażą książek - przede wszystkim radzieckich.
"Dziennik Bałtycki" zwracał uwagę na pięknie urządzone wnętrze: obszerna, jasna sala, duże stoły, wygodne fotele, gablotki z nowościami, a do tego... popielniczki z ceramiki kaszubskiej i piękne wazony z artystycznie ułożonymi kwiatami. W klubie organizowano wystawy książki, prelekcje, spotkania z pisarzami Wybrzeża.
Placówki "Domu Książki" w latach 50. i 60. były nie tyle księgarniami, ile ośrodkami, w których dokonywał się awans kulturowy "ludu pracującego miast i wsi".
Samoobsługa, książki w oryginale i neony
Lata 60. to w historii polskiego realnego socjalizmu okres odrobinę większego otwarcia na świat. Było ono odczuwalne także w "Domu Książki".
Po pierwsze: w listopadzie 1961 roku wprowadzono sprzedaż częściowo samoobsługową - wrzeszczańska placówka była pierwszą na Wybrzeżu, a czwartą w kraju, w której się na to zdecydowano (wkrótce jednak pomysł czasowo zarzucono z uwagi na kradzieże).
Po drugie, do sprzedaży zaczęły trafiać - skrupulatnie wyselekcjonowane - publikacje w języku angielskim, niemieckim czy francuskim.
Z tą "światowością" wiązała się trzecia, największa nowość - we wrześniu 1962 roku "Dom Książki" otrzymał ozdobne neony: napisy BOOKS x КНИГИ x LIVRES x BÜCHER oraz DOM KSIĄŻKI. Sam narożnik budynku zaś wkrótce ozdobiła symboliczna sowa, od której swą nazwę wziął utworzony tam wkrótce "Klub pod Sową".
Modernizacja i Stefan Żeromski
Jeszcze w pierwszej połowie lat 50., między "Domem Książki" a ul. Marii Konopnickiej, powstał ciąg reprezentacyjnej, socrealistycznej zabudowy, będącej częścią ambitnego założenia Grunwaldzkiej Dzielnicy Mieszkaniowej.
Gmach "Domu Książki" dobrze się z nią komponował, jednak pod koniec lat 60. potrzebował już modernizacji. Pod koniec lipca 1971 roku, po dwuletnim remoncie kapitalnym wykonanym według projektu architektonicznego Ryszarda Semki (autora m.in. rozbudowy siedziby gdańskiej ASP), placówkę uroczyście otwarto, przy okazji nadając jej imię Stefana Żeromskiego.
W wyniku przebudowy powstała największa na Wybrzeżu i jedna z największych w Polsce księgarń, o powierzchni ok. 750 m kw. Unowocześnione witryny zachęcały do zapoznania się z bogatą ofertą literatury pięknej, poezji, literatury dziecięcej oraz nauki o literaturze. W osobnej sali urządzono dział wydawnictw medycznych, poza tym bogato reprezentowana była literatura fachowa i regionalna.
Od prywatyzacji do zamknięcia
Przez całe lata 70. i 80. "Dom Książki" we Wrzeszczu pozostawał jednym z najważniejszych punktów na mapie czytelniczej Trójmiasta. Nie zmieniły tego nawet przeobrażenia systemu polityczno-gospodarczego po roku 1989. Co prawda powrót księgarstwa prywatnego sprawił, że "Dom Książki" utracił monopol, ale wciąż był w dobrej kondycji finansowej.
W latach 90. rozpoczęło się stopniowe prywatyzowanie pojedynczych księgarń należących do sieci przez spółki pracownicze - w 1990 roku w samym województwie gdańskim P.P. "Dom Książki" dysponowało 110 placówkami, w 1993 - już tylko 30. W 1996 roku majątek gdańskiej centrali państwowego molocha został przejęty w leasing przez utworzony w tym celu przez pracowników Gdański Dom Książki Sp. z o.o. Do czerwca 2001 roku spółka spłaciła skarbowi państwa 100 proc. ceny dawnego przedsiębiorstwa, stając się pełnoprawnym właścicielem przejętego majątku.
Spółkę tę w listopadzie 2015 roku przejęło Porozumienie Kultura sp. z o. o., współtworzone m.in. przez sześć znanych wydawnictw. Nowy właściciel wkrótce porzucił rozpoznawaną przez kilka pokoleń czytelników nazwę na rzecz szyldu BookBook.
BookBook - dziwna nazwa, ale cel uświęca środki
Pod koniec lutego tego roku, po prawie 70 latach działania, najsłynniejszą wrzeszczańską księgarnię zamknięto.
Tradycje księgarskie tego miejsca od kilku tygodni kontynuuje Księgarnia Koliber, należąca do Firmy Dystrybucyjno-Wydawniczej "L&L".
O autorze
Jarosław Wasielewski
badacz i popularyzator historii Gdańska, autor bloga poświęconego w całości przeszłości i teraźniejszości Wrzeszcza.
Miejsca
Opinie (86) 3 zablokowane
-
2020-07-16 06:22
Fajny tekst. Kiedys ta ksiegarnia to punkt obowiazkowy powrotu do domu z Conradinum a potem Polibudy. No i bar mleczny.
- 22 0
-
2020-07-16 06:33
Pamietam tę księgarnie. Naprzeciwko był całodobowy sklep z alkoholem i papierosami.
Janusz
- 3 0
-
2020-07-16 06:40
Niestety zaczyna nas otaczać cywilizacja tandety.
- 14 0
-
2020-07-16 06:41
51 lat już mam (1)
W tej księgarni pracowała przez pewien czas moja koleżanka ze szkoły podstawowej nr 30. O ile pamietam na dziale z płytami - zaraz po prawej stronie od wejścia. Katarzyna Z. w której się podkochiwałem i nie tylko ja. To był bardzo powazny powód aby wdepnąć chociaż na moment.
Kasiu pozdrawiam.- 22 0
-
2020-07-16 14:08
51 lat już mam
Kurcze teraz tak sobie myśle, czy to nie była szkoła nr 31.
Wiem, że teraz jest tam liceum nr 10.
Jak ktoś wie to dajcie znać- 0 1
-
2020-07-16 07:06
Bardziej między ulicami Miszewskiego a Waryńskiego, fakt całe moje szczenięce lata biegałem tam po lektury książki do szkoły komiksy przewodniki mapy atlasy techniczne bardzo dobra i potrzebna świetnie zaopatrzona placówka szkoda że skończyła działalność, dzisiaj koliber, no cóż nie znalazłem tam tego co chciałem ale powodzenia
- 7 0
-
2020-07-16 07:17
Co za czasy kiedyś sam kupowałem książki 2-3 razy w tygodniu
Czytałem bardzo dużo 20-30 książek w roku teraz 2-3. Kiedyś życie było lepsze, teraz nie ma na nic czasu. Pan Jarek jak zawsze przygotował wspaniały artykuł,.
- 23 0
-
2020-07-16 10:14
a mój Tata tam pracował - to były piękne czasy )))
- 8 0
-
2020-07-16 18:49
Książki...
w latach komuny trudno było kupić. Oczywiście te prawdziwe, dobre książki. W latach 1986-90 pracowałam w przedsiębiorstwie ETOB na ul.Białej - w takim budynku-piramidzie, który tam stoi do dziś. Płace tam były bardzo niskie, ale dorabiało się obsługą informatyczną księgowości różnych firm na umowy-zlecenie i mnie przypadł właśnie Dom Książki. Dzięki temu kupiłam u nich wiele książek spod lady. Do dziś je mam. A ta księgowość informatyczna, to były dane na kartach perforowanych, zbiory a nie pliki i wydruki na arkuszach z perforowanym brzegiem. Komputer zajmował całe piętro, pojemność miał 320 kb, dyski twarde w pojemnikach wielkości kotła ciepłej wody w mieszkaniach. Do tego taśmy magnetyczne na rolkach oraz całe zmiany operatorów. Tak było do 1990, potem weszły komputery tzw. osobiste i informatyka nabrała tempa. Windows zakończył te IBM/Odra. Ale Dom Książki zawsze mi się kojarzył z tą księgowością, stąd miałam wiele książek kupionych, których normalnie kupić nie sposób było.
- 11 0
-
2020-07-16 21:14
Moja mama na foto z książką ale jaja (1)
a ja się dopiero za 3 lata urodziłem, pozdrooo lechu 78r
- 20 1
-
2020-07-17 09:02
Pozdrowienia
Pracowałam razem z mamą 78-83, Ewa
- 8 0
-
2020-07-16 22:22
patrze na te zdjecie z 1965, potem z 2013 i 2020 i zastanawiam sie jak mozna dokonac takiego gwaltu na estetyce tego miejsca, tego budynku?
- 20 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.