- 1 Jeśli na lody, to tylko do Gdyni (13 opinii)
- 2 Jak sprawa Amber Gold zmieniła prawo (195 opinii)
- 3 Piękne werandy odtworzone w kamienicy (70 opinii)
- 4 Lody Miś były serwowane na ruinach zamku (132 opinie)
- 5 Siedem pchnięć, dziura w głowie od kuli i złamana ręka (26 opinii)
- 6 Po 80 latach dzwony wróciły do Gdańska (199 opinii)
Wyrwane serce Stoczni Gdańskiej. Historia budynku 141B
Był masywny, dominował nad okolicą i stał tuż na granicy Stoczni, więc znali go nie tylko pracujący w nim inżynierowie i technicy. Jego rozbiórka w 2012 r. stała się dla wielu sygnałem, że trzeba chronić postoczniowe budynki, by wpisać je w przestrzeń powstającej tu nowej dzielnicy Gdańska.
Świadek historii
Podobnie jak w macierzystym zakładzie Ferdynanda Schichaua w Elblągu, budynek zarządu gdańskiej filii wzniesiono w bezpośrednim sąsiedztwie bramy głównej z portiernią (późniejszej bramy nr 3 Stoczni Gdańskiej, także już nieistniejącej). Stał się on dzięki temu świadkiem wizyt oficjalnych gości, w tym znanych z historii postaci, np. cesarza Wilhelma II, którego luksusowy pociąg - cesarski Hofzug - zatrzymywano przy specjalnej rampie, naprzeciwko budynku zarządu i bramy wejściowej, gdy kajzer przybywał do stoczni na wodowanie.
Przed budynkiem znajdował się plac, na którym protestowali pracownicy - np. latem 1920 r., kiedy niemieccy stoczniowcy wyrażali swe poparcie dla Armii Czerwonej i sprzeciw wobec walczącej z nimi Polski. Kilkadziesiąt lat później (głównie w 1988 r.) polscy stoczniowcy manifestowali tu przeciwko władzom PRL.
Do czego służyła najsłynniejsza hala Stoczni Gdańskiej
Stare kalki z projektami niemieckich okrętów
Początkowo gmach mieścił pokoje dyrekcji, administracji gdańskiej filii zakładów Schichaua oraz stanowiska projektantów zlokalizowane w otwartej sali. Na parterze znajdowało się obszerne pomieszczenie wykorzystywane m.in. jako sala bankietowa po wodowaniach. Przed 1937 r. budynek został rozbudowany. Powstawały w nim projekty jednostek budowanych w gdańskiej Stoczni Schichaua, w tym wojennych.
Obiekt utrzymał swoją funkcję w okresie międzywojennym i w trakcie II wojny światowej. Z relacji Bogdana Pietruszki, autora pierwotnej koncepcji pomnika Poległych Stoczniowców 1970, wiadomo, iż jeszcze w latach 50. XX w. polscy pracownicy stoczni, projektanci i konstruktorzy, znajdowali w budynku pamiętające być może czasy Wilhelma II, a z pewnością okres II wojny światowej, kalki z projektami niemieckich okrętów oraz ich elementów.
Centrum polskiej myśli okrętowej
Po 1945 r. budynek został zaadaptowany na cele biurowe polskiej Stoczni nr 2, a następnie Stoczni Gdańskiej. Mieściły się tu kolejno:
- od 1.01.1951 r. - Centralne Biuro Konstrukcji Okrętowych,
- od 1.01.1953 r. - Centralne Biuro Konstrukcji Okrętowych nr 1,
- od 25.11.1965 r. - Centralny Ośrodek Konstrukcyjno-Badawczy Przemysłu Okrętowego.
Poza projektowaniem statków do obowiązków tego biura włączone zostały prace badawcze oraz rozwojowe przemysłu okrętowego. Od 1.01.1971 r. gmach był siedzibą Biura Projektowo-Konstrukcyjnego Stoczni Gdańskiej im. Lenina (RN), a później (do ogłoszenia upadłości w 1996 r.) Stoczni Gdańskiej SA. Po ogłoszeniu upadłości i przeniesieniu stoczni na teren wyspy Ostrów przeniesiono tam także Biuro Projektowo-Konstrukcyjne.
W ostatnich latach istnienia gmach nie był wykorzystywany przez podmioty związane z produkcją okrętową. Nowy właściciel ostatecznie go rozebrał. Jest to tym większa strata, gdyż gmach RN (bez uzasadnienia nazywany czasami Wzorcownią) był ważny dla przemysłowego dziedzictwa Stoczni Gdańskiej, Gdańska i Polski, powstało tu bowiem wiele projektów prototypowych statków i pracowało wielu wybitnych konstruktorów. Obiekt ten definiował ponadto przestrzennie tę część historycznej Stoczni Gdańskiej.
Eleganckie biura i wyjątkowy sanitariat
Budynek był wielokondygnacyjny. Składał się z dwóch trzypiętrowych segmentów - północnego i południowego - oraz umieszczonej między nimi dwupiętrowej części środkowej. Na dolnych kondygnacjach były zlokalizowane pomieszczenia warsztatowe z niezależnymi wejściami. Poza nimi znajdowała się tutaj do lat 80. XX w. także modelarnia, gdzie wykonywano drewniane modele statków. W budynku działał też bar i kiosk.
W części parterowej funkcjonował gabinet szefa Biura Projektowo-Konstrukcyjnego z zapleczem. Były to pomieszczenia, które do czasu zakończenia II wojny światowej zajmował dyrektor Stoczni Schichaua. Do czasu rozbiórki gmachu w pomieszczeniach tych zachował się oryginalny wystrój wnętrza oraz zaplecze (w tym m.in. elegancki sanitariat). Takiego wyposażenia nie miały inne biura na terenie stoczni, również te znajdujące się w budynku dyrekcji głównej stoczni.
Na pierwszym piętrze i w części pomieszczeń na drugim, znajdowały się rozległe sale, w których zlokalizowano specjalistyczne pracownie projektowe. Niektóre korytarze posiadały staroświeckie drewniane przepierzenia z oknami, nadające budynkowi charakter XIX-wiecznego biurowca rodem z "Ziemi obiecanej" Andrzeja Wajdy, który w sąsiedztwie gmachu realizował inne swoje filmy - "Człowieka z marmuru" oraz "Człowieka z żelaza".
Archiwum za pancernymi drzwiami
Całą przestrzeń po wschodniej i po zachodniej stronie budynku zajmowały pracownie projektowe. Istniały tam także powielarnia i introligatornia oraz pomieszczenia archiwum dokumentacji technicznej. Gromadzono w nim czasowo cenne projekty wielu budowanych w stoczni statków. Pomieszczenie zostało wzmocnione konstrukcyjnie oraz otrzymało specjalną izolację odporną na wysoką temperaturę. Ponadto zabezpieczono je pancernymi drzwiami prowadzącymi na zewnątrz budynku, aby zapewnić możliwość ewakuacji dokumentacji w przypadku pożaru w budynku.
SB-ecy patrzą na Lecha Wałęsę
W latach 80. XX w., z jednego z biur w budynku RN, którego okna wychodziły na warsztat Wydziału Transportu, gdzie w tym czasie pracował Lech Wałęsa, wykwaterowano pracowników RN. W ich miejsce zainstalowano funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa (SB), którzy mieli nieustannie oko na przewodniczącego "Solidarności".
Serce stoczni
Biuro było odpowiedzialne za opracowanie kompleksowej dokumentacji technicznej budowanych jednostek. Tu rodziły się pomysły i powstawały projekty wielu innowacyjnych, także w skali świata, typów polskich statków.
W przypadku statków rybackich - od stalowych kutrów K17 do niezwykle innowacyjnych rybackich baz konserwiarni, od szybkich transportowców rybackich do bardzo wyrafinowanych chłodniowców. Ale powstawały tu i inne jednostki: od statków ro-ro (od ang. roll-on / roll-off, czyli wtocz / wytocz - typ statku przystosowany do przewożenia ładunków tocznych i pojazdów) do skomplikowanych statków ro-pax (ro-ro, ze zwiększoną przestrzenią ładunkową i powierzchnią pomieszczeń publicznych i kabin dla pasażerów) czy całej rodziny statków żaglowych, w tym najsłynniejszych polskich jednostek tego rodzaju, jak "Dar Młodzieży" czy "Pogoria".
De facto to tutaj zaczynał się proces budowy wszystkich tych jednostek. Nie dziwi więc, że wielu pracowników zakładu myślało o tym gmachu jak o sercu stoczni.
Podręczne archiwum jak bunkier i najmniejsza stocznia świata
Na przełomie lat 70. i 80. XX w., w części północnej parteru, utworzono wspomnianą wyżej nowoczesną wówczas halę powielarni i introligatorni. Aby bezpiecznie przechowywać i udostępniać oryginały dokumentacji technicznej (kalka techniczna) oraz wciąż zwiększającą się liczbę nośników cyfrowych (taśmy perforowane i magnetyczne), w części centralnej budynku utworzono archiwum, popularnie nazywane bunkrem. Po zakończeniu produkcji konkretnej serii statków komplet dokumentacji technicznej z tego archiwum był przenoszony do centralnego archiwum stoczni mieszczącego się w gmachu dyrekcji głównej.
We wspomnianej wyżej modelarni powstawały natomiast modele projektowanych jednostek. Bardzo często stanowiły one, zgodnie z zapisami kontraktu na dostawę statku, element wyposażenia salonu kapitańskiego. W jednym z artykułów w stoczniowej prasie pracownię tę nazwano z humorem "najmniejszą stocznią świata". Zbudowane tu niezwykle precyzyjne modele statków dostarczano do biur armatorskich. Były one także pożądanym prezentem dla ważnych gości i prezentowano je w celach promocyjnych na wielu zagranicznych wystawach.
Wyposażenie i funkcje poszczególnych pomieszczeń w budynku ulegały zmianie, podobnie jak liczba pracujących w nim osób. W szczytowym okresie zatrudnionych tu było blisko 700 osób.
W budynku RN pracowali m.in. Bogdan Pietruszka - autor pierwotnej koncepcji pomnika Poległych Stoczniowców 1970, Alojzy Szablewski - szef stoczniowej Solidarności, czy znani polscy konstruktorzy statków, jak Zygmunt Choreń - światowej sławy projektant żaglowców, prof. Janusz Staszewski - pionier budowy polskich statków rybackich, prof. Jerzy Pacześniak - konstruktor i pionier budowy całkowicie polskich węglowców i drobnicowców (w tym legendarnych dziesięciotysięczników), czy Zenobiusz Oleszko - specjalista z zakresu projektowania drobnicowców i kontenerowców.
Smutny koniec budynku biura projektów
Po przeniesieniu biura na wyspę Ostrów, budynek przy ul. Jana z Kolna niszczał. Był wykorzystywany m.in. do ćwiczeń antyterrorystów. Wkrótce nie przypominał już efektownego biurowca z końca XIX w.
Burzenie siedziby Biura Projektowego Stoczni Gdańskiej. Film z 20 lipca 2012 r.
Śródtytuły pochodzą od redakcji.
Opinie (135) 4 zablokowane
-
2023-06-03 21:06
Gdyby stocznia istniała już by dawno tego rzadu nie było !!!!!!!
- 2 1
-
2023-06-03 22:27
Ważne, że Stocznia jest teraz imprezowym miasteczkiem. To przykre co się dzieje z tym miejscem.
- 4 0
-
2023-06-03 23:15
(1)
Dzika reprywatyzacja, prowadzona przez komisarza Janusza Lewandowskiego, która ostatecznie doprowadziła do upadku dużych zakładów lub ich rozdrobnienia na małe firmy, które też upadały jedna po drugiej jak muchy.
Mamy dzisiaj to co mamy, polskich firm bardzo mało, większość firm to zagraniczny kapitał wywożący pieniądze z Polski, odprowadzający podatki w rajach podatkowych, wykorzystujący polskiego pracownika w ramach beznadziejnych warunków płacowych na tle płac w krajach zachodnich państw UE. Dzisiaj ten sam Pan który był komisarzem, który dopuścił do sprzedaży wielu polskich firm, finalnie doprowadzonych do likwidacji, on sam z mównicy parlamentu europejskiego śmie nam Polakom wykrzykiwać o łamaniu praworządności? Jakim prawem?
Pan który sam tej praworządności nie przestrzegał grozi nam Polakom.
Targowica!- 6 2
-
2023-06-04 09:40
Ten antypolak
to "grabarz" polskich stoczni.
- 0 2
-
2023-06-04 03:24
Ja pamiętam
Tam przychodnie przez krótki okres.
- 0 0
-
2023-06-04 03:30
EsBecy patrzyli na Boleslawa Wałęsę :)
A nieżyjący mistrz Olki, zgodził się na wyburzenie historycznych budynków
- 2 3
-
2023-06-04 07:52
Postoczniowe budynki (1)
Ten budynek można było wyremontować i zrobić hotel A nie burzyć
- 3 1
-
2023-06-05 10:00
Raczej wątpię.
Spędziłem w nim parę lat. Był w kiepskim stanie. Koszty zabiłyby inwestycje.
- 0 1
-
2023-06-04 09:03
Byłem w tym budynku dziesiatki jak nie ponad sto razy.
Najbardziej wbiły mi się w pamięć dwie wizyty: pierwszy kiedy przez radiowęzeł podano wiadomość o zatonięciu statku Heweliusz. W pierwszym momencie pomyślałem o ORP "Heweliusz", który potem uczestniczył w akcji ratunkowej. Przed huraganem okręt mijał się z promem Heweliusz w główkach wejściowych na Świnę, wchodząc do Świnoujścia. Prom wychodził z portu w ...huragan. Zginął na nim mój kolego przyjmujący obowiązki I of. Marek Behrendt.
Druga z zapamiętanych wizyt to z 1996 roku, kiedy dwóch inż. elektryków-konstruktorów - panowie św.p. Antoni Boban i p. Jerzy Łabuć powiedzieli mi, że przemysł stoczniowy w III RP będzie zlikwidowany. Nie wierzyłem im do 1998 roku kiedy to z... Wiednia dostałem potwierdzenie tego faktu.
Wyburzenie zabytkowych budynków stoczni traktuję jak przestępstwo.
Analogię widziałem w Krakowie, gdzie na Grzegórzkach wyburzono zabytkowe budynki zakładów Zieleniewskiego (Szatkowskiego) powstałych w 1804 roku pomiędzy ulicą Grzegórzecką a rzeką Wisłą.
Przed wojną wybudowano w tych zakładach kilka monitorów rzecznych dla Mar.Woj, W Gdańsku i Krakowie wygrali "deweloperzy". które to słowo nie ma nic wspólnego z rozwojem a tylko z rujnowaniem.- 5 0
-
2023-06-04 11:05
Skandal
Zajmuje się zabytkami i jestem w szoku jak to czytam Dobrze zachowany obiekt z dlugą historią i znaczącymi wydarzeniami które w nim miały miejsce, centrum dużego miasta Gdańska, 2012 rok a standardy z lat PRL. Układy układziki łapówki kolesie. Wstyd
- 2 1
-
2023-06-04 11:11
Reklama dewelopera przed filmikiem- żart w stylu Monty Pythona
Jednak akurat w tym przypadku nie deweloperzy byli winni, moim zdaniem było to symboliczne preludium do zrobienia z Polski montowni Europy, w myśl: jak nie będą projektować swoich pomysłów to siłą rzeczy nie będą ich budować i tym samym będą mieli przerób żeby robić zagraniczne, innymi słowy działka myślenia została oddana zagranicy, tu mają być fizole, przypomina mi to plan jednego austryiaka z wąsikiem( mała litera to nie błąd)
- 2 1
-
2023-06-04 11:57
dlaczego
a prokuratura nie postawiła konserwatorowi zarzutu za brak wpisu do listy zabytków?
- 2 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.