• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wyrwane serce Stoczni Gdańskiej. Historia budynku 141B

Andrzej Trzeciak, Andrzej Nawrocki
3 czerwca 2023 (artykuł sprzed 1 roku) 
Opinie (135)
Ceglany budynek, najpierw dyrekcji zakładu, a następnie biura projektowo-konstrukcyjnego, istniał nieco ponad 120 lat. Rozebrano go w 2012 r. Ceglany budynek, najpierw dyrekcji zakładu, a następnie biura projektowo-konstrukcyjnego, istniał nieco ponad 120 lat. Rozebrano go w 2012 r.

Był masywny, dominował nad okolicą i stał tuż na granicy StoczniMapka, więc znali go nie tylko pracujący w nim inżynierowie i technicy. Jego rozbiórka w 2012 r. stała się dla wielu sygnałem, że trzeba chronić postoczniowe budynki, by wpisać je w przestrzeń powstającej tu nowej dzielnicy Gdańska.



Świadek historii



Brakuje ci w krajobrazie Gdańska wyburzonych budynków stoczniowych?

Budynek późniejszego biura projektowo-konstrukcyjnego powstał podczas pierwszego etapu budowy Stoczni Schichaua około 1891 r. jako gmach zarządu przedsiębiorstwa (niem. Verwaltungsgebäude). Stanowił istotny element założenia nowej stoczni, zaprojektowanego przez berlińskiego architekta Juliusa Rulffsa.

Podobnie jak w macierzystym zakładzie Ferdynanda Schichaua w Elblągu, budynek zarządu gdańskiej filii wzniesiono w bezpośrednim sąsiedztwie bramy głównej z portiernią (późniejszej bramy nr 3 Stoczni Gdańskiej, także już nieistniejącej). Stał się on dzięki temu świadkiem wizyt oficjalnych gości, w tym znanych z historii postaci, np. cesarza Wilhelma II, którego luksusowy pociąg - cesarski Hofzug - zatrzymywano przy specjalnej rampie, naprzeciwko budynku zarządu i bramy wejściowej, gdy kajzer przybywał do stoczni na wodowanie.

Cesarz Wilhelm II podczas wizyty w Gdańsku w 1910 r. Cesarz Wilhelm II podczas wizyty w Gdańsku w 1910 r.
Przed budynkiem znajdował się plac, na którym protestowali pracownicy - np. latem 1920 r., kiedy niemieccy stoczniowcy wyrażali swe poparcie dla Armii Czerwonej i sprzeciw wobec walczącej z nimi Polski. Kilkadziesiąt lat później (głównie w 1988 r.) polscy stoczniowcy manifestowali tu przeciwko władzom PRL.

Do czego służyła najsłynniejsza hala Stoczni Gdańskiej Do czego służyła najsłynniejsza hala Stoczni Gdańskiej

Stare kalki z projektami niemieckich okrętów



Początkowo gmach mieścił pokoje dyrekcji, administracji gdańskiej filii zakładów Schichaua oraz stanowiska projektantów zlokalizowane w otwartej sali. Na parterze znajdowało się obszerne pomieszczenie wykorzystywane m.in. jako sala bankietowa po wodowaniach. Przed 1937 r. budynek został rozbudowany. Powstawały w nim projekty jednostek budowanych w gdańskiej Stoczni Schichaua, w tym wojennych.

Obiekt utrzymał swoją funkcję w okresie międzywojennym i w trakcie II wojny światowej. Z relacji Bogdana Pietruszki, autora pierwotnej koncepcji pomnika Poległych Stoczniowców 1970, wiadomo, iż jeszcze w latach 50. XX w. polscy pracownicy stoczni, projektanci i konstruktorzy, znajdowali w budynku pamiętające być może czasy Wilhelma II, a z pewnością okres II wojny światowej, kalki z projektami niemieckich okrętów oraz ich elementów.

Centrum polskiej myśli okrętowej



Po 1945 r. budynek został zaadaptowany na cele biurowe polskiej Stoczni nr 2, a następnie Stoczni Gdańskiej. Mieściły się tu kolejno:

  • od 1.01.1951 r. - Centralne Biuro Konstrukcji Okrętowych,
  • od 1.01.1953 r. - Centralne Biuro Konstrukcji Okrętowych nr 1,
  • od 25.11.1965 r. - Centralny Ośrodek Konstrukcyjno-Badawczy Przemysłu Okrętowego.


Poza projektowaniem statków do obowiązków tego biura włączone zostały prace badawcze oraz rozwojowe przemysłu okrętowego. Od 1.01.1971 r. gmach był siedzibą Biura Projektowo-Konstrukcyjnego Stoczni Gdańskiej im. Lenina (RN), a później (do ogłoszenia upadłości w 1996 r.) Stoczni Gdańskiej SA. Po ogłoszeniu upadłości i przeniesieniu stoczni na teren wyspy Ostrów przeniesiono tam także Biuro Projektowo-Konstrukcyjne.

W ostatnich latach istnienia gmach nie był wykorzystywany przez podmioty związane z produkcją okrętową. Nowy właściciel ostatecznie go rozebrał. Jest to tym większa strata, gdyż gmach RN (bez uzasadnienia nazywany czasami Wzorcownią) był ważny dla przemysłowego dziedzictwa Stoczni Gdańskiej, Gdańska i Polski, powstało tu bowiem wiele projektów prototypowych statków i pracowało wielu wybitnych konstruktorów. Obiekt ten definiował ponadto przestrzennie tę część historycznej Stoczni Gdańskiej.

Eleganckie biura i wyjątkowy sanitariat



Budynek był wielokondygnacyjny. Składał się z dwóch trzypiętrowych segmentów - północnego i południowego - oraz umieszczonej między nimi dwupiętrowej części środkowej. Na dolnych kondygnacjach były zlokalizowane pomieszczenia warsztatowe z niezależnymi wejściami. Poza nimi znajdowała się tutaj do lat 80. XX w. także modelarnia, gdzie wykonywano drewniane modele statków. W budynku działał też bar i kiosk.

Budynek dawnego biura projektowo-konstrukcyjnego Stoczni Gdańskiej, na samym początku rozbiórki, która została przeprowadzona na koniec lipca 2012 r. Budynek dawnego biura projektowo-konstrukcyjnego Stoczni Gdańskiej, na samym początku rozbiórki, która została przeprowadzona na koniec lipca 2012 r.
W części parterowej funkcjonował gabinet szefa Biura Projektowo-Konstrukcyjnego z zapleczem. Były to pomieszczenia, które do czasu zakończenia II wojny światowej zajmował dyrektor Stoczni Schichaua. Do czasu rozbiórki gmachu w pomieszczeniach tych zachował się oryginalny wystrój wnętrza oraz zaplecze (w tym m.in. elegancki sanitariat). Takiego wyposażenia nie miały inne biura na terenie stoczni, również te znajdujące się w budynku dyrekcji głównej stoczni.

Na pierwszym piętrze i w części pomieszczeń na drugim, znajdowały się rozległe sale, w których zlokalizowano specjalistyczne pracownie projektowe. Niektóre korytarze posiadały staroświeckie drewniane przepierzenia z oknami, nadające budynkowi charakter XIX-wiecznego biurowca rodem z "Ziemi obiecanej" Andrzeja Wajdy, który w sąsiedztwie gmachu realizował inne swoje filmy - "Człowieka z marmuru" oraz "Człowieka z żelaza".

Archiwum za pancernymi drzwiami



Pamiętające czasy Stoczni Schichaua drzwi do sejfu, które znajdowały się w jednym z pomieszczeń budynku RN. Pamiętające czasy Stoczni Schichaua drzwi do sejfu, które znajdowały się w jednym z pomieszczeń budynku RN.
Całą przestrzeń po wschodniej i po zachodniej stronie budynku zajmowały pracownie projektowe. Istniały tam także powielarnia i introligatornia oraz pomieszczenia archiwum dokumentacji technicznej. Gromadzono w nim czasowo cenne projekty wielu budowanych w stoczni statków. Pomieszczenie zostało wzmocnione konstrukcyjnie oraz otrzymało specjalną izolację odporną na wysoką temperaturę. Ponadto zabezpieczono je pancernymi drzwiami prowadzącymi na zewnątrz budynku, aby zapewnić możliwość ewakuacji dokumentacji w przypadku pożaru w budynku.

SB-ecy patrzą na Lecha Wałęsę



Lech Wałęsa pracował w w warsztacie Wydziału Transportowego, zwanym w skrócie MY. Warsztat mieścił się w hali 86B przy ul. Narzędziowców. Był doskonale widoczny z budynku biura projektowo-konstrukcyjnego, dlatego właśnie w nim ulokowali się nadzorujący Wałęsę SB-ecy.

Lech Wałęsa pracował w w warsztacie Wydziału Transportowego, zwanym w skrócie MY. Warsztat mieścił się w hali 86B przy ul. Narzędziowców. Był doskonale widoczny z budynku biura projektowo-konstrukcyjnego, dlatego właśnie w nim ulokowali się nadzorujący Wałęsę SB-ecy.
W latach 80. XX w., z jednego z biur w budynku RN, którego okna wychodziły na warsztat Wydziału Transportu, gdzie w tym czasie pracował Lech Wałęsa, wykwaterowano pracowników RN. W ich miejsce zainstalowano funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa (SB), którzy mieli nieustannie oko na przewodniczącego "Solidarności".

Serce stoczni



Biuro było odpowiedzialne za opracowanie kompleksowej dokumentacji technicznej budowanych jednostek. Tu rodziły się pomysły i powstawały projekty wielu innowacyjnych, także w skali świata, typów polskich statków.

W przypadku statków rybackich - od stalowych kutrów K17 do niezwykle innowacyjnych rybackich baz konserwiarni, od szybkich transportowców rybackich do bardzo wyrafinowanych chłodniowców. Ale powstawały tu i inne jednostki: od statków ro-ro (od ang. roll-on / roll-off, czyli wtocz / wytocz - typ statku przystosowany do przewożenia ładunków tocznych i pojazdów) do skomplikowanych statków ro-pax (ro-ro, ze zwiększoną przestrzenią ładunkową i powierzchnią pomieszczeń publicznych i kabin dla pasażerów) czy całej rodziny statków żaglowych, w tym najsłynniejszych polskich jednostek tego rodzaju, jak "Dar Młodzieży" czy "Pogoria".

Inżynier Ewa Goluch z Biura Projektowego Stoczni Gdańskiej im. Lenina przy projekcie żaglowca "Dar Młodzieży". Zdjęcie wykonane 13.09.1978 r. Inżynier Ewa Goluch z Biura Projektowego Stoczni Gdańskiej im. Lenina przy projekcie żaglowca "Dar Młodzieży". Zdjęcie wykonane 13.09.1978 r.
De facto to tutaj zaczynał się proces budowy wszystkich tych jednostek. Nie dziwi więc, że wielu pracowników zakładu myślało o tym gmachu jak o sercu stoczni.

Podręczne archiwum jak bunkier i najmniejsza stocznia świata



Na przełomie lat 70. i 80. XX w., w części północnej parteru, utworzono wspomnianą wyżej nowoczesną wówczas halę powielarni i introligatorni. Aby bezpiecznie przechowywać i udostępniać oryginały dokumentacji technicznej (kalka techniczna) oraz wciąż zwiększającą się liczbę nośników cyfrowych (taśmy perforowane i magnetyczne), w części centralnej budynku utworzono archiwum, popularnie nazywane bunkrem. Po zakończeniu produkcji konkretnej serii statków komplet dokumentacji technicznej z tego archiwum był przenoszony do centralnego archiwum stoczni mieszczącego się w gmachu dyrekcji głównej.

We wspomnianej wyżej modelarni powstawały natomiast modele projektowanych jednostek. Bardzo często stanowiły one, zgodnie z zapisami kontraktu na dostawę statku, element wyposażenia salonu kapitańskiego. W jednym z artykułów w stoczniowej prasie pracownię tę nazwano z humorem "najmniejszą stocznią świata". Zbudowane tu niezwykle precyzyjne modele statków dostarczano do biur armatorskich. Były one także pożądanym prezentem dla ważnych gości i prezentowano je w celach promocyjnych na wielu zagranicznych wystawach.

  • Budynek biura projektowo-konstrukcyjnego niszczał przez lata, gdy jego pracowników przeniesiono do obiektów na Wyspie Ostrów.
  • Budynek biura projektowo-konstrukcyjnego niszczał przez lata, gdy jego pracowników przeniesiono do obiektów na Wyspie Ostrów.
  • Budynek biura projektowo-konstrukcyjnego niszczał przez lata, gdy jego pracowników przeniesiono do obiektów na Wyspie Ostrów.
  • Budynek biura projektowo-konstrukcyjnego niszczał przez lata, gdy jego pracowników przeniesiono do obiektów na Wyspie Ostrów.
Wyposażenie i funkcje poszczególnych pomieszczeń w budynku ulegały zmianie, podobnie jak liczba pracujących w nim osób. W szczytowym okresie zatrudnionych tu było blisko 700 osób.

W budynku RN pracowali m.in. Bogdan Pietruszka - autor pierwotnej koncepcji pomnika Poległych Stoczniowców 1970, Alojzy Szablewski - szef stoczniowej Solidarności, czy znani polscy konstruktorzy statków, jak Zygmunt Choreń - światowej sławy projektant żaglowców, prof. Janusz Staszewski - pionier budowy polskich statków rybackich, prof. Jerzy Pacześniak - konstruktor i pionier budowy całkowicie polskich węglowców i drobnicowców (w tym legendarnych dziesięciotysięczników), czy Zenobiusz Oleszko - specjalista z zakresu projektowania drobnicowców i kontenerowców.

Smutny koniec budynku biura projektów



Po przeniesieniu biura na wyspę Ostrów, budynek przy ul. Jana z Kolna niszczał. Był wykorzystywany m.in. do ćwiczeń antyterrorystów. Wkrótce nie przypominał już efektownego biurowca z końca XIX w.

Burzenie siedziby Biura Projektowego Stoczni Gdańskiej. Film z 20 lipca 2012 r.

Ostatecznie, w 2012 r. gmach został rozebrany. Zniknął obiekt, w którym przez dekady dynamicznie rozwijała się polska myśl konstrukcyjna i okrętowa - dzięki niej nasz przemysł stoczniowy zyskał uznanie w kraju i na świecie. Miejsce, gdzie stał ten wyjątkowy obiekt, stanowi smutną wyrwę w architektoniczno-urbanistycznej tkance historycznej Stoczni Gdańskiej. Ma tu powstać biurowiec, niezwiązany już z działalnością stoczniową.

Powyższy artykuł jest zredagowaną wersją fragmentu książki "Jak działała Stocznia Gdańska" autorstwa Andrzeja TrzeciakaAndrzeja Nawrockiego, wydanej przez Instytut Dziedzictwa Solidarności i Narodowy Instytut Dziedzictwa (książka jest do pobrania bezpłatnie na stronie Narodowego Instytutu Dziedzictwa oraz Instytutu Dziedzictwa Solidarności).

Śródtytuły pochodzą od redakcji.


Andrzej Trzeciak, Andrzej Nawrocki

Opinie (135) 4 zablokowane

  • Opinia wyróżniona

    (11)

    Ciekawy artykul, duzo nieznanych faktow. Rodzi sie pytanie, po co to wszystko tak bezlitosnie zniszczono, wyrwano, zburzono. Nie wierze, ze nie mozna bylo zagospodarowac, nie burzac tak cennych obiektow. W swiecie takie perelki sie holubi, pielegnuje, u nas wszystko dewastuje. Niepohamowana zadza pieniadza, odbiera ludziom rozum.

    • 263 8

    • Lobby deweloperów kasa, naciski

      Niestety dużo osób sprzedaje się za kasę. Także podziękujmy urzędnikom, jakieś 20 lat temu nie zgłosili całego obszaru stoczni do rejestru zabytków.

      • 42 4

    • To nie jest ciekawy artykuł tylko przepisana książka

      • 6 18

    • Agent SB zmieniał akumulatory w wózkach i tym się zajmował.

      Nie naprawiał wózków. Nie potrafił.

      • 24 24

    • Jak by cię ktoś trzymał "za jaja" też byś pozwalał.

      • 4 6

    • A po to, żeby

      Nie było widać nieudolności nowych władz i żeby czasem nie wyszło, że komuna więcej zbudowała...

      • 11 10

    • żal stoczni (2)

      Zniszczono stocznię i cały przemysł stoczniowy bo tego chcieli Niemcy i inne kraje unijne. Z rok temu czytałem, że król Norwegii pojechał do jakiejś stoczni, aby podziękować pracującym tam Polakom za nieprzerwaną pracę w czasie covidu, bo Norwegowie olewali pracę. A bodaj 3 miesiace temu w takim w programie ,,Polacy za granicą,, był reportaż z Finlandii gdzie Polak był dyrektorem jakiejś stoczni a większością pracowników byli Polacy. I po to Tusk potulnie zlikwidował stocznie, aby Polacy zasuwali w stoczniach zachodnich.

      • 21 14

      • (1)

        Stocznię Gdańską rozłożył akurat Jaworski z partii rządzącej.

        • 13 7

        • A ten swoje

          • 4 4

    • "Trzeba z żywymi naprzód iść..."

      • 1 2

    • Budynki zabytkowe nadal niszczeją w Gdańsku na potęgę:(

      • 1 0

    • Bezmyślność i indolencja, nie szukajcie wszędzie spisków. Teren sprzedany bez stosownej ochrony, a stojąca rudera to tylko koszty, jeszcze może zaraz konserwator się obudzi... a więc do piachu. Ale fakt, głównie miasto dało ciała. Co z resztą symptomatyczne.

      • 1 0

  • Szkoda stoczni (11)

    Tereny stoczniowe powinny na zawsze pozostac zwiazane z gospodarką morska. Dostępo do morza bul przyczyna rozwoju Gdańska od zarabia dziejów. Portu ani stoczni nie wybuduje sie w dzielnicach poludniowych a mieszkania mozna. Sprzedaz stoczni deweloperom to olbrzymi błąd wladz miasta i mam nadzieje ze za to kiedyś odpowiedzą.

    • 55 12

    • Ale Stocznia to nie były tereny miejskie i to nie Miasto je sprzedało - Stocznię z gruntami sprzedał Jaworski z PiS :((((( (2)

      Jeżeli już coś PiSzesz to zrób to chociaż zgodnie z prawdą historyczną :))))))))))

      • 11 15

      • Dostęp do morza niebawem będą mieć tylko deweloperzy (1)

        • 5 1

        • niedlugo taki dostep bedzie miec np morena jak baltyk podniesie swoj poziom o 7m

          • 0 3

    • Tereny stoczni to była własność państwa a nie Miasta (2)

      Właścicielem terenu nie były władzę miasta tylko skarb państwa. To rząd sprzedawał tereny a nie Miasto Gdańsk.
      Miasto (rada miasta) uchwaliła plany zagospodarowania przestrzennego. Na rozbiórkę zgodził się wojewódzki konserwator zabytków a nie miejski.

      • 12 1

      • Tutaj nie wolno pisać całej prawdy (1)

        Otlen za wiele płaci za reklamę.

        • 4 1

        • Słabo poruszasz się w czwartym wymiarze.

          2021 to te wyprzedaże o które dopytywała się Pomaska.

          • 0 0

    • Początek końca stoczni to czas Rakowskiego czyli jeszcze za komuny. Potem było z górki.

      • 8 1

    • (2)

      Stocznia, to była taka kopalnia na terenie Gdańska.
      Ile kasy by w nią nie wpompować, to i tak była deficytowa.
      To jak teren i majątek przechodził z rąk do rąk; od ***uaru, poprzez szemranych inwestorów do ***uaru, to jest materiał na dobry kryminał i akt oskarżenia.

      • 2 5

      • (1)

        Tyle że takie kopalnie jak u nas kopalnie były nierentowne na całym świecie , a przemysł stoczniowy rozkwitał gdy u nas upadały stocznie (przykładem Hamburg).

        • 4 2

        • Jakie znasz stocznie w Hamburgu?

          • 1 1

    • Kolejny demiurg który zmienia rzeczywistość a posteriori.

      Miasto sprzedawało stocznię???? A nie przypadkiem tow. Jaworski Andrzej, komisarz Partii Tysiąclecia?

      • 4 4

  • Zburzona historia na liście unesco?

    A najlepiej, że te resztki na chama próbują wpisać na listę unesco raport icomos merytorycznie zmieszał gdański wniosek z błotem (jeden z najostrzejszych raportów w historii, polska odpowiedź na raport nie zawierała za to żadnej merytorycznej argumentacji), ale decydujące polityczne gremium unesco podczas debaty nie miało pojęcia, co głosuje. Ostatecznie odłożono decyzję na ten rok i jest spora szansa, że te ugory cieszyć się będą statusem dziedzictwa ludzkości

    • 10 0

  • Szkoda że wyburzyli. Wojne przetwał developerka go zabiła (1)

    • 31 6

    • deweloper by nie kupil gdyby pis nie wystawil na sprzedaz

      • 1 5

  • Tradycja i historia (2)

    To powinna być rzecz święta , to tworzy nasza tożsamość. Obojętne czy kaszubską czy kujawską czy Gdańska czy Wrocławia.

    • 25 1

    • (1)

      skandalem jest burzenie tego co zostalo zbudowane po wojnie, polskimi rekami i polska mysla, bo o dziedzictwo niemieckie mimo wszystko sie dba ale o polskie w ogole

      • 3 1

      • Stocznia Gdańska przed wojną była w 1/3 polska

        • 0 1

  • Normalna kolej rzeczy. (1)

    Szkoda że nie sprywatyzowano stoczni, dziś pewnie byłaby firma na europejskim poziomie, jak Remontowa. A tak znowu podatnicy muszą się składać na nierentownego trupa Baltic Operator. Polecam ostatni raport NIK.

    • 11 5

    • Chwała Bogu,

      że Remontowa nie weszła na warszawska giełdę, bo już by jej nie było od dawna.

      • 0 0

  • Wtedy polskie stocznie miały wspaniałych

    inżynierów projektantów czy całe zespoły projektowe. Dziś szczyt miżliwości to surowy kadłub, jakieś mikro jednostki lub jachty albo remont którego nikt nie chce w Europie wykonywać

    • 28 2

  • jeden z działaczy PO powiedział, że to "republika deweloperów" w Gdańsku (1)

    trudno się nie zgodzić

    • 27 2

    • deweloperow pisowskich i trudno sie nie zgodzic

      • 2 2

  • Opinia wyróżniona

    (2)

    Tak. Ten budynek mijaliśmy chodząc na treningi w nieistniejącej już hali stoczni... Jak i kilka kamienic bliżej trzech krzyży. Jest takie piękne zdjęcie z czerwonym tramwajem sprzed lat w internecie.

    • 82 3

    • Boks czy Kyokushin? (1)

      • 1 0

      • Piłka nożna i boks.

        • 1 0

  • pamiętam (5)

    Mój tata pracował w tym budynku. Szkoda, że został zburzony.

    • 35 5

    • Szkoda?

      To jest skandal. Za to ktoś powinien siedzieć.

      • 12 6

    • A ja przez 20 lat mieszkałem w przybudówce do tego budynku.

      Sąsiad pracował w modelarni, a drugi był inżynierem - projektantem. W artykule jest trochę nieścisłości, ale w sumie jest w nim sporo ciekawych faktów.

      • 14 0

    • Dział RKK :)

      • 4 0

    • Moj dziadek tam projektowal (1)

      To jest skandal kto na to pozwolił ?

      • 7 2

      • twoj dziadek byl dorosly to kogo mial sie pytac czy moze projektowac?

        • 0 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak nazywał się najsłynniejszy partacz-bursztynnik działający w Gdańsku?

 

Najczęściej czytane