• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Porwania polskich statków handlowych

Michał Lipka
12 lipca 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 

Dziś piraci morscy porywają statki dla okupu, ale warto przypomnieć, że w okresie "zimnej wojny" dwa polskie statki zostały porwane wraz z załogami i wcale nie chodziło tu o okup.



Chińska epopeja "Pracy"

W lutym 1921 roku w amerykańskiej stoczni Northwest Bridge and Iron Co. zwodowano statek, któremu nadano nazwę "Swiftarrow". Była to prawie 147-metrowa jednostka o nośności 12 020 ton, osiągająca prędkość 9 węzłów. Jej załogę stanowiło 46 marynarzy. Przez kolejne lata statek spokojnie wykonywał regularne i spokojne rejsy, którym na szczęście nie przeszkodziła przetaczająca się wtedy przez świat wojenna zawierucha.

Już po jej zakończeniu, w 1951 roku, amerykańską jednostką zainteresowali się przedstawiciele Polskich Linii Oceanicznych, poszukujący statków dla polskiego armatora. Sprawy biurokratyczne i finansowe załatwiono dość szybko i niebawem statek podniósł biało-czerwoną banderę przyjąwszy nazwę "Praca". Nowy polski statek skierowano do eksploatacji w Polski-Chińskim Towarzystwie Okrętowym, gdzie pływał z mieszaną, polsko-chińską załogą.

Na przełomie września i października 1953 r., "Praca", pod dowództwem kapitana żeglugi wielkiej Leonarda Wąsowskiego, wyruszyła w kolejny swój rejs do Chin (w niektórych materiałach możemy natrafić na sugestie, że zamiast zadeklarowanej w dokumentacji nafty oświetleniowej statek przewoził paliwo lotnicze).

W tym czasie te rejony trudno było uznawać za bezpieczne - Czang Kaj-szek przy wsparciu Amerykanów ogłosił blokadę Chin zapowiadając, iż zatrzyma i przechwyci każdy statek, który będzie płynął do chińskich portów.

Początkowo żadne państwo zza żelaznej kurtyny nie traktowało tych gróźb poważnie. Podobnie było i na polskiej jednostce - rejs przebiegał spokojnie, choć zauważono kilka samolotów amerykańskich, które wyraźnie interesowały się "Pracą".

Jednak 4 października kapitan Wąsowski został wezwany na mostek: w stronę statku płynęły dwa okręty, potem rozpoznane jako niszczyciele. Nadawały one sygnały do zatrzymania maszyn i przygotowania się do przyjęcia zespołu abordażowego.

Kapitan początkowo zignorował polecenia. Miał do tego prawo, ponieważ "Praca" znajdowała się na wodach międzynarodowych i nie złamała żadnych przepisów morskich. Jednakże na szybką zmianę jego zdania wpłynęło wymowne skierowanie dział na polską jednostkę - jasnym było, że w przypadku braku reakcji okręty otworzą ogień. "Praca" zastopowała, a kontrolę nad statkiem przejęli marynarze Czang Kaj-szeka, którzy skierowali polski statek na Tajwan.

Po zacumowaniu w porcie okazało się, że wywiad amerykański doskonale znał pozycję "Pracy", ponieważ polski statek był pod obserwacją prawie od początku swego rejsu (co może potwierdzać, co tak naprawdę znajdowało się w jego ładowniach).

Polskich marynarzy zatrzymano. Przez pięć miesięcy tłumaczono im, że nie mogą wrócić do kraju, ponieważ lada dzień wybuchnie trzecia wojna światowa. W kraju trwała batalia o odzyskanie statku, jednak ani noty dyplomatyczne ani skarga w ONZ niczego nie zmieniła.

Odizolowani od kontaktu ze światem i swoimi rodzinami marynarze stali się apatyczni i znudzeni. Na przełomie lutego i marca 1954 roku Chińczycy zaproponowali marynarzom wycieczkę do miasta. Propozycja została przyjęta z entuzjazmem, ale jak się okazało był to podstęp mający na celu opróżnienie i przejęcie statku bez oporu. Po tym wydarzeniu polskich marynarzy zakwaterowano w hotelu. Cały czas namawiano ich do wyjazdu do Stanów Zjednoczonych, gdzie obiecywano im stałą pracę. Kilku marynarzy, wraz z kapitanem, dało się na to skusić, ale jak się potem okazało, ich nadzieje na lepsze życie okazały się płonne. Dla przykładu kapitan Wąsowski otrzymał pracę... na stacji benzynowej.

Ostatecznie władze na Tajwanie zdecydowały się wysłać do kraju polską część załogi, która zadeklarowała chęć powrotu (chińska część załogi pozostała na pokładzie). 15 lipca 1955 roku 18 marynarzy wylądowało na lotnisku w Gdańsku. Oficjalnie witano ich z wielką fetą, ale już niebawem większość z nich czekały szykany, ze zwolnieniem z pracy włącznie. Powód? Komunistyczne władze nie mogły darować marynarzom, że oddali statek "bez walki".

A co się stało ze statkiem? Wcielono go do floty Tajwanu, a niektórych rocznikach morskich do dziś możemy odszukać go pod nazwą "Ho Lan" lub "Yung Hung", ale nie sposób sprawdzić, co ostatecznie stało się z tą jednostką.

Porwanie prezydenta

W 1942 roku w Lubece zwodowano statek, zamówiony wcześniej przez norweskiego armatora. Jako że w tym czasie Norwegia była już okupowana przez III Rzeszę, statek podniósł niemiecką banderę i pływał jako "Warthe", co jest niemieckim odpowiednikiem polskiej nazwy rzeki Warty.

Szczęście opuściło go pod koniec wojny, kiedy to uszkodzony przez torpedę oczekiwał na remont w Gdyni. Wydawać by się mogło, że silny nalot 18 grudnia 1944 roku zakończył morską karierę statku, który trafiony kilkoma bombami spoczął na dnie. Jednak statek zyskał nowe życie.

Po zakończeniu działań wojennych specjaliści z Polskiego Ratownictwa Okrętowego oceniali, które z zatopionych u polskich wybrzeży jednostek warto podnieść i eksploatować dalej. Wśród wybranych do remontu znajdował się również i statek "Warthe", którego wydobyto z dna 6 września 1946 roku.

Po remoncie w Stoczni Gdańskiej statek, już jako "Warta", zaczął służbę w Gdynia-Ameryka Linie Żeglugowe S.A. obsługując linię południowoamerykańską. Następnie przekazano go do PLO, gdzie obsługiwał linie dalekowschodnie. Był pierwszym polskim statkiem, który 1 lipca 1950 roku wyruszył w rejs do Chin.

Jak to w tamtych czasach bywało, względy polityczne miały decydujące znaczenie, dlatego też 19 marca 1953 roku "Wartę" przemianowano na "Prezydenta Gottwalda" chcąc w ten sposób uhonorować zmarłego prezydenta Czechosłowacji. Wydawać by się mogło, że teraz statek będzie jeszcze długo służył pod polską banderą, ale dotknęła go podobna historia, która spotkała też "Pracę".

13 maja 1954 roku "Prezydent Gottwald" płynął do portu znajdującego się w Korei Północnej. Marynarze mieli żywo w pamięci to, co niedawno spotkało ich kolegów z "Pracy", dlatego widok amerykańskich samolotów wywołał u nich niepokój. Jak się wkrótce okazało - w pełni uzasadniony.

Niebawem na horyzoncie pojawił się niszczyciel, który wezwał statek do zatrzymania maszyn. Kapitan Mikołaj Szemiot, podobnie jak wcześniej kapitan Wąsowski, początkowo nie zareagował na sygnały, ale musiał skapitulować, gdy przed i obok statku padły strzały ostrzegawcze.

Scenariusz się powtórzył: na pokład weszli chińscy marynarze, którzy skierowali statek do tego samego portu, w którym cumowała już "Praca". Więcej: "Prezydent Gottwald" zacumował tuż za jej rufą.

Także tych marynarzy namawiano do wyjazdu do USA. Do dziś nie jest wyjaśniona śmierć jednego z członków załogi, Jerzego Ruszowskiego, który początkowo podpisawszy dokumenty o przyznanie azylu, później się z tej decyzji wycofał. Jego ciało, które nosiło ślady tortur, odnaleziono w jednym z parków.

Polscy marynarze przeprowadzili kilka akcji protestacyjnych, w tym głodówkę, ale jedyne co uzyskali to dodatkowe represje ze strony Chińczyków, w tym pobicia. Wojna nerwów trwała jeszcze jakiś czas po czym chińskie władze uznały, że czas odesłać niepokornych marynarzy do domu. 26 maja 1955 roku polscy marynarze wylądowali na lotnisku w Gdańsku.

I podobnie jak i w poprzednim wypadku początkowa feta ostatecznie zakończyła się represjami.

Opinie (22) ponad 10 zablokowanych

  • Ciekawe historie

    Można by wzbogacić artykuł o więcej szczegółów.

    • 24 0

  • Jak widać Amerykanie zawsze mieli (2)

    słabszych w d*pie, tak jest i teraz, vide wizy, o które się tak płaszczymy ...

    • 33 3

    • Nigdy wiz nie dostaniemy bo połowa Polski by uciekła z tej nędzy. (1)

      • 2 3

      • Nędza, to jest dopiero w USA, zwłaszcza dla LENIUCHÓW

        • 4 3

  • Teraz 'na szczęście'

    nie mamy (prawie w ogóle) floty handlowej:) . Dziękujemy Wam nasi politycy ! Ha,ha,ha,haaa !!!!!

    • 26 5

  • nakazać Chińczyką oddać kasę za statek wraz z odsetkami za 70lat!!! (5)

    • 31 3

    • To nie przejdzie. (1)

      Nawet Marszałek Sejmu, 'Gandalf' polskiej służby zdrowia, Ewa Kopacz, pojechała do Chin upraszać o chińskie inwestycje w Polsce..... . Zapomnijmy o takich mrzonkach jak jakieś odszkodowania. Nie ten kaliber. Polska to maluczki kraj pod butem USA.

      • 5 1

      • @ to nie przejdzie

        Panie kolego pod butem USA to jesteśmy z góry,zapomniałeś dodać że są jeszcze Ruscy po prawej,i Angela Mełkeł której Tusk liże d*pe po lewej... tu jest cała banda zaborców,niby w tak wolnym kraju... dziekuje tusku ze moge szukać pracy w Angli,faktycznie jesteś the best kurka gospodarz,ktory daje prace za granicą,a w granicy ją zabiera...

        • 0 0

    • jeśli już to żądać kasy od Tajwanu (1)

      • 5 0

      • Raczej od Amerykanów

        Czy te statki porwali Chińczycy, to chińskie samoloty nad nimi latały? To chińskie okręty oddawały strzały ostrzegawcze?! To do Chin zdezerterowali nasi marynarze, by pracować na stacji benzynowej w Pekinie!?
        Kiedyś tow. Lenin napisał, że kapitaliści to taka nacja, która za pieniądze dostarczy stryczki na których powieszą ich przeciwnicy! Czy miał rację? Czy w swoich dywagacjach nie wspominał o kryzysach w kapitalizmie? A co teraz wciąż przeżywamy?
        Kiedyś na znanym placu w Pekinie, chińscy patrioci stawiali "Statuę Wolności", chińscy komuniści rozjechali ją czołgami! I co się stało? Ci chińscy gołodupcy latają dziś w kosmos bez pomocy Amerykanów, dziś są największą gospodarką światową a co będzie za chwilę?!
        Do Stanów musimy żebrać o wizy, kiedyś, za PRL'u do Chin wiz nie potrzebowaliśmy, nie wiem jak dziś, ale jeżeli tak to też dzięki naszym przyjaciołom zza oceanu!?

        • 1 1

    • ChińczykOM

      J. W.

      • 10 0

  • A jak nam rąbną fure to nam muszą oddać samolot! a fure? a fure też!

    • 6 1

  • Formoza (2)

    Moj Ojciec nalezal do tych ktorzy byli interniwani n Taiwanie /poprawna nazwa Formoza/. W tym czasie nasze oraz inne mieszkania rodzin czlonkow zalog w.w. statkow.byly bez przerwy obserwowane przez UB. Ciekawostka: przy wyjsciu nie trzeba bylo mieszkania zamykac, bo jesli by ktos do niego wszedl, to natychmiast bylby zatrzymany przez ubiakow. Panowie nie byli za bardzo uprzejmi. Moj Ojciec i wielu innych wrocili do Polski dzieki pomocy Miedzynarodowego Czerwonego Krzyza w Genewie oraz Chin. Mam nawet zdjecie z dedykacja niestety po chinsku/ od owczesnego Ambasadora Chin w Polsce, ktory trzyma mnie na rekach, zrobione na lotnisku Gdansk-Wrzeszcz, w czasie oczekiwania na samolot SAS ktory przylecial z porwanymi czlonkami zalogi. Dziekuje za artykul ktory przypomnial tamte czasy. M.Nowak

    • 30 2

    • "Formoza" to nazwa portugalska. Na tej wyspie są Chiny, czy Portugalia?

      "Poprawna nazwa", chyba raczej "dawna"...

      • 3 2

    • Lotnisko

      Gdańsk -Wrzeszcz? Nie rozumiem. Czy tam było lotnisko w latach 50-tych ???

      • 0 0

  • Jak to rozumieć, marynarze z Prezydenta Gottwalda zostali uprowadzeni 13 maja 1954 a wrócili do Gdańska 26 maja 1955 natomiast marynarze ze statku Praca porwani zostali 4 października 1953 a wrócili do Gdańska 15 lipca 1955 roku.

    • 3 0

  • Klement nie Klemens

    Odpowiedź redakcji:

    Dziękujemy za sugestię. Treść została poprawiona.

    • 0 0

  • To dla przykladu jeszcze niedawno Grecy bardzo czesto aresztowali Polskie statki by cos ugrac od Brukseli

    Ale naturalnie Politycy ciapciaki za to w nagrodę przeznaczyli kasę podatnika by ratować tych darmozjadów z Grecji

    • 6 2

  • porwania polskich statków handlowych autor Michał Lipka

    Jako dziecko w latach 60-tych czytałam książkę ze z biblioteki mojego ojca (kapitana ŻW ) opisującą losy marynarzy porwanych ze statku Praca lub Gottwald. Przez lata wiele pozycji z tej biblioteki zaginęło. Ponieważ niektóre fragmenty tej książki do dziś niejasno tkwią w mojej pamięci, bardzo bym chciała raz jeszcze ją przeczytać. Czy ktoś kojarzy taką pozycję ? Będę wdzięczna za każdą informację.
    Mój e mail beatapostnikoff@poczta.onet.pl. Tel 601 804 636

    • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7 (2 opinie)

(2 opinie)
20 zł
spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

W czasie Bitwy pod Oliwą 28 listopada 1627 r. polska flota zatopiła:

 

Najczęściej czytane