- 1 O morderstwie na jachcie i upartej nudystce (20 opinii)
- 2 Tak organizowano Rajd Monte Carlo w Gdańsku (9 opinii)
- 3 Przymorze kiedyś i dziś. Porównujemy zdjęcia (145 opinii)
- 4 Te zabytki otwierają się po remontach (88 opinii)
- 5 24-letnia Aneta Kręglicka w 1989 roku (97 opinii)
- 6 "Banany jedzą tylko dzieci bardzo bogate" (36 opinii)
Pomnik na Pachołku: pamiątka nie po królu, ale królowej
Na jednej z trzech kulminacji wzniesienia Pachołek w Oliwie stoi stary, kamienny pomnik, na którym widnieje nieco uszkodzona płaskorzeźba z herbem. Wbrew krążącym legendom nie jest to pamiątka po obecności w tym miejscu Zygmunta III, lecz wspomnienie niemieckiej królowej o słowiańskich korzeniach.
Płaskorzeźba i herb to pozostałość po obchodach 350. rocznicy bitwy morskiej pod Oliwą (28 listopada 1627 r). W 1977 r. na pomniku podobno (tak podaje wiele źródeł, ale prawdopodobnie nie zachowało się żadne zdjęcie) umieszczono popiersie Zygmunta III i jego herb, a niektórzy autorzy kolportowali nawet informację, jakoby sam monarcha właśnie stąd obserwował przebieg starcia między flotami Polski i Szwecji na Zatoce Gdańskiej.
Choć z tego miejsca roztacza się imponujący widok na morze, to historia o pobycie tu króla Zygmunta nie ma wiele wspólnego z prawdą. Kamienny monument powstał jeszcze pod koniec XIX wieku i pierwotnie upamiętniał zupełnie inną koronowaną głowę.
Mowa tu o królowej Luizie, a dokładnie Luise Auguste Wilhelmine Amalie von Mecklenburg-Strelitz. W jej żyłach płynęła krew słowiańskich Obodrytów, zamieszkujących w średniowieczu Meklemburgię. Ojciec Luizy, książę Karol II, był w prostej linii (w dziewiętnastym pokoleniu) potomkiem Niklota, ostatniego pogańskiego władcy tego ludu. Mając niespełna 18 lat Luiza poślubiła pruskiego następcę tronu, cztery lata później, w 1797 r. została królową.
W historii Niemiec, a szczególnie Prus, imię Luizy jest nierozerwalnie związane z walką przeciw agresji francuskiej za czasów Napoleona Bonapartego. To ona stanęła na czele stronnictwa "jastrzębi", które w 1806 r. dość pochopnie popchnęło Prusy do wojny z Napoleonem. Zaledwie pięć dni później ich armia poszła w rozsypkę po błyskotliwym zwycięstwie Francuzów pod Jeną i Auerstedt. Mogło się wówczas wydawać, że los domu Hohenzollernów jest przypieczętowany.
Ocalenie korony i swego królestwa Fryderyk Wilhelm III zawdzięczał głównie determinacji swej pięknej żony. Pośpieszna ewakuacja, a właściwie ucieczka pary królewskiej z Berlina przez Pomorze do Królewca, w połączeniu z nieugiętą postawą niektórych wojskowych, takich jak broniący twierdzy Grudziądz generał Courbiere, uratowały Prusy przed zniknięciem z mapy Europy. Po pokoju w Tylży (9 lipca 1807 r.) uzyskały względną niezależność i czas na odbudowę swej siły, choć para królewska musiała pozostawać w Prusach Wschodnich i dopiero na Boże Narodzenie 1809 r. Napoleon zezwolił im na powrót do Berlina.
Następny rok Luiza planowała wykorzystać dla podreperowania zdrowia, nadszarpniętego dramatycznymi wydarzeniami lat 1806/7, było już jednak za późno - latem 1810 r. nagle zachorowała i zmarła na zamku Hohenzieritz w Meklemburgii w wieku zaledwie 34 lat.
Piękna królowa, zmarła w młodym wieku, która zdążyła odegrać znaczącą rolę w historii, to doskonały materiał na legendę. Mit królowej Luizy narodził się zaraz po jej śmierci i rozkwitał przez cały XIX wiek. Trudno się zresztą temu dziwić, skoro owdowiały Fryderyk Wilhelm III panował jeszcze przez 30 lat po jej śmierci, a kolejne 48 lat na tronie pruskim zasiadali kolejno jej dwaj synowie: Fryderyk Wilhelm IV i Wilhelm I (od 1871 r. jako cesarz Niemiec).
Luiza stała się praktycznie symbolem walki Niemców przeciw agresji napoleońskiej. Zapewne z tego powodu wzgórze w Łostowicach (dziś dzielnica Gdańska, wtedy podmiejska wieś), miejsce związane z walkami landwerzystów pruskich przeciw Francuzom w 1813 r., nosiło w XIX wieku nazwę "Luisenberg". Przejawem kultu Luizy był też pomnik ustawiony w 1889 r. na oliwskim Pachołku. Cokół wykonano z granitu sprowadzonego ponoć z jej ojczystej Meklemburgii. Umieszczono na nim cytat z dzieła Goethego: "Dobry człowiek uświęca miejsce, po którym stąpał. Jeszcze po stu latach rozgłaszane są jego słowa i czyny."
Nikt chyba szczególnie nie dociekał, czy faktycznie królowa wspięła się na Pachołek podczas swego krótkiego pobytu w Oliwie w 1798 r. Zresztą w tych czasach niemal w każdym miasteczku na Pomorzu mieszkańcy twierdzili, że to właśnie u nich królowa zatrzymała się na nocleg podczas pamiętnej ucieczki zimą 1806/07. W pewnym stopniu przypomina to sytuację w komunistycznej Rosji, gdzie pokazywano niezliczoną ilość obiektów odwiedzonych rzekomo przez Lenina i stanowiących lokalne miejsca kultu wodza bolszewików.
O autorze
Marcin Stąporek
- autor jest publicystą historycznym, prowadzi firmę archeologiczną. Pracował w Muzeum Archeologicznym w Gdańsku i Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków w Gdańsku. Obecnie jest pracownikiem Biura Prezydenta Gdańska ds. Kultury.
Miejsca
Opinie (155) ponad 20 zablokowanych
-
2010-06-23 14:39
a to historia:) bo były jeszce bajki, że to pomnik bitwy pod Oliwą:)
- 5 2
-
2010-06-23 13:37
miejsca nawiedz(o)ane ;) (1)
"Nikt chyba szczególnie nie dociekał, czy faktycznie królowa wspięła się na Pachołek podczas swego krótkiego pobytu w Oliwie w 1798 r. Zresztą w tych czasach niemal w każdym miasteczku na Pomorzu mieszkańcy twierdzili, że to właśnie u nich królowa zatrzymała się na nocleg podczas pamiętnej ucieczki zimą 1806/07. W pewnym stopniu przypomina to sytuację w komunistycznej Rosji, gdzie pokazywano niezliczoną ilość obiektów odwiedzonych rzekomo przez Lenina ..."
obecnie "histeria rzekomych nawiedzeń" dotyka miejsc dotknietych laską JP2 ;)- 25 16
-
2010-06-23 14:18
patrzeć tylko,
a czarne będzie białe a białe czarne
4 nogi dobrze, 2 nogi źle
z tamtych śmiać się można
a z bożków nowych nieeeeee- 3 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.