• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Polscy rybacy na wojennych szlakach

Michał Lipka
23 października 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 

Często mówi się, że podczas II wojny światowej z Niemcami walczyliśmy wszystkimi siłami, ale mało kto wie, że udział w niektórych operacjach wojskowych brały udział również polskie jednostki rybackie.



Po odzyskaniu w 1918 roku niepodległości rozpoczął się powolny proces odbudowy i ujednolicania państw polskiego. Praktycznie wszystko trzeba było budować od podstaw. Nie inaczej było z pełnomorskim rybołówstwem. W tej dziedzinie brakowało niemalże wszystkiego - wyszkolonych kadr, jednostek, zaplecza logistycznego i portów, w których można by wyładowywać złowioną rybę.

Obok rozbudowy infrastruktury portowej władze polskie rozpoczęły poszukiwania kogoś, kto w tym trudnym czasie mógłby wesprzeć Polskę doświadczeniem i niezbędnymi kadrami. Wybór padł na Holandię, która udostępniła Polsce swe porty oraz marynarzy.

Dzięki temu wsparciu, 1 lutego 1938 roku powstało Towarzystwo Połowów Dalekomorskich "Korab" z siedzibą w Gdyni. Kapitał firmy był całkowicie polski.

Niedługo po powstaniu zapadła decyzja, by nowe przedsiębiorstwo odkupiło od Skarbu Państwa zamówione nieco wcześniej jednostki rybackie. Charakteryzowały się one pojemnością 263 BRT, blisko 40-metrową długością i przeszło 7-metrową szerokością. Dysponowały silnikiem o mocy 330 KM, dzięki któremu mogły osiągnąć prędkość 9 węzłów. Załoga składała się z 18 rybaków.

Dwie pierwsze jednostki, nazwane "Korab I" i "Korab II" zbudowała niemiecka stocznia Jos. L. Meyer. Kolejna jednostka, "Korab III", została wybudowana przez stocznię International Shipbuilding & Engineering Co. Ltd w Wolnym Mieście Gdańsku.

Wszystkie jednostki podniosły polską banderę w 1938 roku. Nowy armator nie poprzestał jednak na tym i w czerwcu 1939 roku kupił od francuskiego armatora lugrotrawler, któremu nadano nazwę "Korab IV". Była to znacznie starsza jednostka, którą zbudowano w 1919 roku w Kanadzie.

Pierwsze trzy "Koraby" po próbach i testach rozpoczęły połowy jeszcze przed wybuchem II wojny światowej. Z racji obszarów, na jakich operowały, ich portem było holenderskie miasto Vlaardingen.

Tam też zastał je wybuch wojny.

Początkowo jednostki nie wychodziły w morze, jednak niebawem podjęto decyzję, by przepłynęły do jednego z portów we Francji. Początkowo było to położone nad kanałem La Manche Boulogne-sur-Mer, a następnie atlantycki port La Rochelle. Tu przyszło im czekać na dalszy rozwój wypadków.

Szybkie postępy Wehrmachtu spowodowały realne zagrożenie przejęcia lugrów przez Niemców, wobec czego postanowiono ewakuować je do portu w Wielkiej Brytanii. I tu źródła na ten temat przestają być jednoznaczne. W niektórych możemy przeczytać, że w rejs wyruszyły tylko "Korab I" i "Korab II" pod dowództwem kapitana Bronisława Abramowskiego, zaś "Korab III" miał dostać się w ręce niemieckie i jako pomocniczy okręt do połowu min lub też pomocniczy trałowiec M-4230 zatonąć w 1944 roku.

Inne źródła mówią, że w drogę wyruszyły wszystkie trzy Koraby.

Bezsporne jest to, że "Korab IV" wpadł w niemieckie ręce we Francji i jako trałowiec M-4407 przetrwał bezpiecznie wojnę. Po jej zakończeniu trafił pod trójkolorową banderę francuskiego armatora.

Pozostawiając na chwilę niejasności związane z "Korabem III", skupmy się na dwóch pierwszych jednostkach.

Rejs z la Rochelle do Wielkiej Brytanii odbył się bez większych niebezpieczeństw. Oba statki na swych pokładach przetransportowały obok ambasadora RP również pewną liczbę żołnierzy i uchodźców.

Po przybyciu do Cardiff oba statki pozostawały przez pewien czas bezczynne, ale w sierpniu 1940 roku zapadła decyzja, by oba lugry wyszły w morze na połowy.

W grudniu 1940 roku "Korab I" przekazany został pod komendę brytyjskiej floty wojennej i jako jednostka pomocnicza (w niektórych źródłach: pomocniczy okręt obrony wybrzeża, do zadań którego należało m. in. informowanie o ewentualnym desancie niemieckim) działał do końca wojny. Niestety, brak jest jakichkolwiek szczegółów dotyczących wojennej służby lugra, jak i jego ewentualnego uzbrojenia.

Z kolei "Korab II" pod koniec 1941 roku wyczarterowany został przez brytyjskie Ministerstwo Transportu Wojennego. W tym przypadku wiązało się to z uzbrojeniem jednostki - na pokładzie rufowym zainstalowano działo kal. 57 mm, między dziobem a masztem umiejscowiono działko przeciwlotnicze kal. 20 mm, a na skrzydłach mostka ustawiono sprzężone karabiny maszynowe.

Po tych zmianach "Korab II" rozpoczął samotne rejsy jako transportowiec ryb na niebezpiecznej trasie Hull - Islandia - Hull. Szczęście nie opuszczało jednak polskiej jednostki: udało się jej bowiem wykonać przeszło 50 rejsów, podczas których tylko dwukrotnie stoczono walkę z nieprzyjacielskimi samolotami i raz z nierozpoznanym okrętem podwodnym.

Po zakończeniu wojny polskie lugry jeszcze przez kilka lat wykonywały rejsy połowowe bazując w brytyjskich portach. Dopiero w 1949 roku oba "Koraby" wróciły do Polski, tym razem stając się własnością spółki "Delfin" ze Świnoujścia. Co ciekawe, podobnie jak przed wojną, na ich pokłady weszły mieszane, polsko - holenderskie załogi. Spokojne, powojenne rejsy połowowe trwały aż do sierpnia 1963 roku, kiedy to zapadła decyzja o kasacji obu jednostek.

Wspominając firmę "Delfin", która po wojnie przejęła oba "Koraby", warto na chwilę cofnąć się do okresu przedwojennego. Spółka powstała bowiem w roku 1938, i - podobnie jak "Korab" - odkupiła od Skarbu Państwa nowo budowane lugry, którym nadano nazwy "Delfin I" i "Delfin II".

Podobnie jak w przypadku "Korabów", początkowo korzystały z pomocy Holendrów, stacjonując w ich portach. Podczas II wojny wojny światowej "Delfin I" dostał wpadł w ręce Niemców. Kres jego żeglugi nastąpił w 1944 r., kiedy jako trałowiec pomocniczy zatonął w wyniku eksplozji miny. Natomiast "Delfinowi II" wraz z "Korabami" udało się przedostać do Anglii, gdzie do 1945 roku był wykorzystywany jako pomocnicza jednostka patrolowa.

Po wojnie statek bezpiecznie powrócił do Polski, gdzie przez szereg lat wypływał jeszcze w rejsy połowowe.

Opinie (11) 1 zablokowana

  • Ciekawe.

    Oby więcej takich artykułów, a nie tylko o podłych złodziejach, zwanych politykami.

    • 35 2

  • Bardzo lubię te artykuły.

    Można odetchnąć od codziennych informacji o korkach, wypadkach i złodziejach/

    • 27 1

  • Fajnie poczytać.

    Sporo nieznanej historii, mało polityki...

    • 17 1

  • Kiedy Polska była Polską dbano o to, by "Kapitał firmy był całkowicie polski". A dzisiaj? (4)

    Mamy Donalda Tuska "polskość to nienormalność".

    • 20 11

    • (1)

      jeden artykuł bez polityki, a ten tu bąki puszcza :(

      • 9 4

      • "Kapitał firmy był całkowicie polski" - przecież masz tutaj politykę.

        • 3 0

    • trochę rozumu (1)

      Nie chcę nikogo bronić ale poczytaj historii ostatniego 20 - lecia i kto wtedy rządził i sprzedawał Polskę po kawałku. 20 lat temu to o Tusku nawet nie słyszałeś, tam były nazwisko Krzaklewskiego, Buzka, Millera.Więc nie siej głupiej propagandy tylko trochę prawdy.

      • 0 3

      • Jak za komuny mentalne skundlenie - zniewolona PRL-bis leży plackiem przed brukselskimi urzędasami

        Nie bądź naiwny. Około 20 lat temu to i o Tusku Polska się dowiedziała z filmu "Nocna zmiana", a gdańszczanie z jego prób oddzielenia Kaszub od Polski (słynne Tuska przemówienie w Domu Technika na Rajskiej). A dzisiaj już to wiemy, że także i nazwiska Krzaklewskiego, Buzka, Millera to ta sama polityka Donalda Tuska "polskość to nienormalność", którzy udawali, że się kłócą, ale politykę antypolską robili wspólnie. Tak samo Adamowicza i lewaków innych.

        • 1 1

  • Lemingi :(

    Dokładnie i ze zrozumieniem obejrzyjcie na youtube film "Nocna zmiana". Zobaczcie co robili i mówili: Tusk, Pawlak, Wałęsa i inni bohaterowie podczas obalania rządu Olszewskiego :( Kryminał ze zdradą stanu w tle :(

    • 3 1

  • Wspaniały artykuł (1)

    Wspaniały artykuł. To właściwie totalnie zapomniana historia - skupiamy się zwykle, co naturalne, na losach PMW, kiedy wspominamy czasy wojny. Od niedawna pojawiają się opracowania poświęcone PMH - to bardzo dobrze, bo za jakiś czas ciężko byłoby ocalić pamięć o dokonaniach polskiej handlówki. Jednak, historie i losy rybaków, nie tylko dalekomorskich, są w cieniu tych dwóch polskich flot. Wspaniale, że to się zmienia. Także dzięki Panu Michałowi.

    Jeżeli chodzi o rybaków, to osobiście mam tutaj szczególny sentyment. Uważam, że pośród wcześniej wspomnianych "specjalizacji" morskich - marynarza wojennego i marynarza handlowego - rybacy, Ci prawdziwi oracze morza, mają najtrudniej. To naprawdę bardzo ciężka praca, bardzo potrzebna, trochę chyba niedoceniana. Z perspektywy czysto ludzkiej, rybacy zasługują na ogromny szacunek - co najmniej taki szacunek, jakim obdarzamy marynarzy floty wojennej i handlowej.

    Tutaj warto także pamiętać, że polska flota wojenna, handlowa, rybacka - dalekomorska i bałtycka, wyglądały kiedyś znacznie zacniej niż dziś. Istniały szkoły zawodowe, średnie, wyższe - kształcono także oficerów floty rybackiej, dalekomorskiej. To był cały przemysł, potężna machina. Oczywiście, z powodu uwarunkowań politycznych "było, jak było" - warto jednak nie mieszać losów przeciętnego człowieka z wielką polityką, na którą mamy bardzo ograniczony wpływ. Nie należy także sprowadzać wszystkiego do rachunku ekonomicznego, gdzie uzasadnieniem istnienia okazałej floty handlowej i rybackiej, dalekomorskiej, może być konieczność zapewnienia dopływu dewiz, których wymagała nawet rozdzielcza gospodarka socjalistyczna. Człowiek - jest najważniejszy.

    Zdaję sobie sprawę, że mój komentarz jest mało historyczny - raczej osobisty i mam nadzieję, że przedstawia perspektywę szarego człowieka. Osobiście, zawsze patrzę na historię przez pryzmat nie tylko faktów i liczb, ale także anonimowego przeżycia jednostki. Takie humanistyczne wypaczenie :-)

    Serdecznie pozdrawiam autora.

    • 2 0

    • Dla zainteresowanych tematem dodam, że w numerze 9-10/2014 magazynu MSiO można przeczytać artykuł o lugrach Korab I i Korab II. Autorami są Panowie Bohdan Huras i Marek Twardowski.

      Doskonałe uzupełnienie powyższego tekstu.

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Kto przebywał w latem 1920 roku w budynku będącym dzisiejszą siedzibą Towarzystwa Przyjaciół Orłowa?

 

Najczęściej czytane