• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pierwszy statek z pierwszego polskiego suchego doku

Krzysztof Stefański
2 października 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Zwodowany już "Francesco Nullo" - pierwszy statek, jaki powstał w suchym doku Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni. Zwodowany już "Francesco Nullo" - pierwszy statek, jaki powstał w suchym doku Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni.

2 października mija 50 lat od oddania do eksploatacji pierwszego suchego doku w Polsce, który powstał w Stoczni Gdynia i zwodowania pierwszego wybudowanego w nim statku - drobnicowca "Francesco Nullo".



Suchy dok powstawał w gdyńskiej stoczni w latach 1960-62. Na zdjęciu widać jego zarys, wyznaczany ściankami Larsena. Suchy dok powstawał w gdyńskiej stoczni w latach 1960-62. Na zdjęciu widać jego zarys, wyznaczany ściankami Larsena.
Zbrojenie dna suchego doku. Jego posadzkę stanowi płyta żelbetowa o grubości nawet do 5 metrów. Zbrojenie dna suchego doku. Jego posadzkę stanowi płyta żelbetowa o grubości nawet do 5 metrów.
Suchy dok w trakcie wypompowywania z niego wody. Suchy dok w trakcie wypompowywania z niego wody.
Schemat suchego doku i statku w dniu wodowania. Schemat suchego doku i statku w dniu wodowania.
Suchy dok obecnie. Na jego dnie widać ustawione kilbloki. Suchy dok obecnie. Na jego dnie widać ustawione kilbloki.
Na początku lat 60. XX wieku rozbudowa stoczni w Gdyni szła pełną parą. Na miejscu starego, drewnianego, przedwojennego zakładu, na wrzosowiskach i w krzakach z gnieżdżącymi się dzikimi królikami, rozpoczęto budowę nowych, ogromnych hal produkcyjnych.

Z kolei w basenie stoczniowym wygradzano miejsce na pierwszy w Polsce suchy dok zobacz na mapie Gdyni, czyli olbrzymią, ćwierćkilometrową żelbetonową nieckę, wchodzącą daleko i głęboko w morze. Z jednej strony zakrytą stalową, pływającą bramą, a po bokach okoloną szerokimi, stalowo-betonowymi nabrzeżami. W jego środku, na głębokości 8 metrów poniżej poziomu morza, przeprowadza się budowę i wodowanie statku lub statków.

Budowa doku i jego zaplecza trwała dwa lata i kosztowała około miliarda ówczesnych złotych. Prace prowadzono według polskiego projektu przedsiębiorstwa "Prozamet", natomiast konsultantami byli radzieccy i angielscy specjaliści.

Na potrzeby inwestycji wybudowano prowizoryczną fabrykę betonu. Codziennie było zużywane kilkadziesiąt wagonów materiałów budowlanych.

Gdy w grudniu 1962 r. nadciągnęła "zima stulecia", w suchym doku trwały intensywne prace, kończono betonowanie płyty o pięciometrowej grubości, wykańczano nabrzeża i ściany boczne. W takich to warunkach, przy trwających pracach inwestycyjnych, podjęto decyzję o rozpoczęciu budowy pierwszej dużej jednostki równolegle z budową doku. Miało to na celu skrócenie cyklu tworzenia tego statku o około pół roku.

15 grudnia 1962 r. odbyło się uroczyste położenie stępki. Później pracowano w bardzo trudnych warunkach. Montaż i spawanie wielotonowych elementów kadłuba zimą odbywało się często przy dwudziestostopniowym mrozie. Z kolei analogiczna praca latem trwała nieraz przy temperaturze ponad 30 stopni Celsjusza w dusznych i ciemnych przestrzeniach stalowego kadłuba.

Praca wymagała nietypowych sposobów i rozwiązań. Dopasowywano się do braku urządzeń technicznych, głównie dźwigowych. Planowana budowa metodą blokową nie mogła się odbywać, ponieważ nie było 500-tonowej suwnicy bramowej. Przyjęto sekcyjną metodę, wymagającą dłuższego cyklu budowy i postoju kadłuba w doku. Dlatego kadłub podzielono na sekcje po 40 ton każda i w ten sposób mogły być one podnoszone suwnicami 40-tonowymi i ustawiane żurawiami 80-tonowymi. Sekcje denne przesuwano na płozach, budowano specjalne rusztowania i konstrukcje drewniane.

Statkiem, który jako pierwszy powstawał w gdyńskim suchym doku był budowany dla Polskich Linii Oceanicznych drobnicowiec "Francesco Nullo". Była to jednostka typu B-41, ochronnopokładowa, otwarto-zamknięta, o pięciu ładowniach i nośności 11600 ton. Jego długość wynosiła 152,6 m, szerokość 19,4 m, wysokość 11,6 m, zanurzenie 7,7-8,7 m, prędkość 16,8 węzłów, czyli ok. 31 km/h. Napęd główny stanowił silnik spalinowy Cegielski-Sulzer 6RD68 o mocy 7200 KM.

Jak wspomina Zenon Stefański, ówczesny kierownik Wydziału Dokowego: "Jakie były najważniejsze zadania do wykonania na moim odcinku? Przede wszystkim zakończyć prace niezbędne do uruchomienia pompowni i doprowadzić do użytku bramę suchego doku, co było szczególnie trudne i niebezpieczne ze względu na prototypowy charakter budowy i brak możliwości przeprowadzenia prób. Próba stanowiła jednocześnie gotowość do eksploatacji, była odbiorem i związanym z tym olbrzymim ryzykiem. Nie było tu jednak innego wyboru".

Wodowanie wyznaczono na dzień 2 października 1963 r. Tego dnia pogoda było znośna, świeciło słońce, wiał średni wiatr z kierunku zachodniego. Rano wciąż było sporo do zrobienia. Statek i dok zostały sprawdzone przez komisję odbiorczą. Dźwig pływający wraz z nurkami usunął ścianki "Larsena" i kilbloki podtrzymujące bramę.

Dochodziła godz. 14, rozpoczęła się operacja wodowania. Po nieodzownych w tamtych czasach przemówieniach pracownicy pompowni otworzyli zawory i przez otwór w dnie doku wdarły się do niego setki ton spienionej morskiej wody.

Wspomina Zenon Stefański: "Widok jest imponujący. Początkowo fontanny wody robią wrażenie sztormu, spienione grzywacze rozlewają się po wielkiej powierzchni doku, nacierają na kilbloki, podchodzą pod statek i powoli uspokajają się tworząc szybko rosnące w górę sztuczne jezioro.
(...)
Potem podchodzi do statku jego matka chrzestna, Maria Perkowska, żona dyrektora Zjednoczenia Przemysłu Okrętowego. Rozlegają się słowa: "Płyń po morzach i oceanach świata sławiąc imię polskiego stoczniowca i marynarza, nadaję ci imię Francesco Nullo". Chrzestna odcina linę z przymocowaną do niej butelką szampana, która rozbija się o burtę. Orkiestra gra hymn narodowy."

Zenon Stefański, który odpowiadał za dok, wspomina, że niepokoił się o to, jak się zachowa prototypowy statek przy wodowaniu. Tym bardziej, że jednostka miała niewielkie przecieki, co wydłużało wodowanie. Trzeba było zmniejszyć poziom wody w doku i usunąć nieszczelności.

Stefański: "Gdy wydaję polecenie uruchomienia pomp, znów nadchodzi niepokój, ponieważ ze względu na specyfikę pracy i wielkość, nie mogły być one wcześniej wypróbowane. Wszystko jednak idzie dobrze. Pompy o wydajności 15 tysięcy metrów sześciennych na godzinę szybko obniżają poziom wody".

W tym samym czasie ekipa awaryjna usuwała przecieki i wymieniała uszczelki zaworów wody zaburtowej. Ponownie zaczęto zalewać dok. Wiatr się wzmagał, wiało już ok. 7 stopni w skali Beauforta. Zapadł zmierzch, pracowano przy świetle reflektorów.

Mistrz dokowy Józef Chytry miał wtedy powiedzieć z lwowskim akcentem: "Żeby tylko ta chalera miała dobre metacentrum* i nie miała szlagzajty*, bo to wszystko prototypy, a tym inżynierkom z biura konstrukcyjnego nie wierzę. Obliczą, że statek powinien spłynąć prosto, a on staje dęba, uszkadza kilbloki*, zmusza do dodatkowego balastowania i wyrównania, może spowodować nieprzewidziane awarie, a potem tłumacz się przed prokuratorem".

Jednak metacentrum było dobre, a szlagzajta się nie pojawiła. "Francesco Nullo" zaczął się podnosić w nowym, już wypełnionym wodą doku. Pierwszy statek w pierwszym polskim suchym doku został zwodowany. Przebieg wydarzenia utrwaliły na taśmie Polska Kronika Filmowa i Telewizja Gdańska.

Ponieważ dok napełniono dopiero wieczorem, statek wyprowadzono z niego dopiero na drugi dzień. Ta część zadania była równie trudna, jak samo wodowanie. Elektryk włączył wciągarkę, brama doku drgnęła i powoli przechyliła się do wody. Ważyła 280 ton i miała 40 metrów szerokości. Pod wodą opadła na przygotowane zawczasu spoczniki. Droga do holowania statku w świat była wolna.

Pierwszy polski suchy dok dziś należy do firmy Energomontaż Północ Gdynia i wykorzystywany jest zarówno do produkcji statków, jak i konstrukcji stalowych.

W 1976 roku powstał drugi suchy dok w Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni. Jest on znacznie większy: długość 380 metrów i szerokość 70 metrów pozwala na budowę w nim statków o nośności do 400 tys. ton. Wyposażony jest w suwnicę bramową o udźwigu 1,1 tys. ton. Od 2010 roku należy do stoczni Crist, która kupiła go za 175 mln zł.

Jakie były późniejsze losy "Francesco Nullo"? Statek został całkowicie ukończony i oddany armatorowi 31 grudnia 1963 r. W pierwszy rejs wypłynął 19 lutego 1964 r., dowodzony przez kapitana Tadeusza Rosińskiego. Obsługiwał linię bombajską oraz linię do portów Zatoki Bengalskiej. Ostatnią podróż zakończył 26 maja 1990 r. w Chittagong (Bangladesz), gdzie został zezłomowany.

*metacentrum - punkt geometryczny statku, którego położenie jest kluczowe dla stateczności jednostki pływającej
* szlagzajta - przechył
* kilbloki - podpory, na których osadzony jest statek w doku

Zenon Stefański Zenon Stefański
mgr inż. Zenon Stefański - był wieloletnim pracownikiem, a następnie kierownikiem Wydziału Dokowego w Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni. Pisał wspomnienia z tamtych czasów i na emeryturze miał zamiar wydać je drukiem. Niestety, nie zdążył. Ten artykuł stanowi fragment jego zapisków dotyczących pracy w stoczni.
Krzysztof Stefański

Miejsca

Opinie (28) 4 zablokowane

  • i co z tego zostalo o tym napiszcie lepiej (1)

    • 14 13

    • przecież napisali na dole

      Że jeden dok wykorzystuje Energomontaż, a drugi stocznią Crist...

      • 11 1

  • Niestety,to se ne wrati..

    Dzisiaj sukcesem jest otwarcie kolejnej Biedry i wymalowanie pasa drogi dla rowerów..

    • 47 1

  • tego sie nie da czytać (5)

    Sam opis doku woła o pomstę do nieba.

    • 10 12

    • (1)

      Cóż, inżynier musi się znać na budowaniu, a na pisaniu w drugiej kolejności, o ile nie w dziesiątej :)

      • 5 1

      • Łeb

        Redaktor ma łeb - żelbetonowy! ŻELBETON albo trelinka lub steropian.

        • 0 0

    • Co woła o pomstę do nieba... (2)

      O pomstę wołają chyba Pana słowa. W kilku zdaniach tylko Ojciec opisuje dok i nie wiem co jest tam nieprawdziwego. Pisał co widział. Pracował do końca życia w stoczni, przez 30 lat, więc chyba był kompetentny. Zacytuję Panu co po śmierci pisało o nim "Budownictwo Okrętowe":
      "... W latach 1949-1950 odbywał służbę wojskową w szkole oficerskiej, po czym wysłany został na studia do ZSRR (1949-1956), gdzie ukończył Wydział Budowy Okrętów Instytutu Inżynierów Floty Morskiej w Odessie.
      W 1956 r. mgr inż. Z. Stefański rozpoczął pracę w Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni, początkowo jako st. konstruktor w Biurze Konstrukcyjnym,
      a od 1958r. jako kierownik Wydziału Dokowego. W 1964 r. przeszedł do pracy w pionie przygotowania produkcji, a potem został specjalistą do spraw technologii kadłubowej w Biurze Technik Wytwarzania.
      Z. Stefański był sumiennym pracownikiem, który z pełnym poświęceniem i samozaparciem wywiązywał się z nałożonych na niego obowiązków. Szczególne zasługi położył przy uruchamianiu suchego doku, nowego ośrodka kadłubowego i nowych technologii budowy kadłubów.
      Był jednym z czołowych racjonalizatorów stoczni. Złożył blisko 50 wniosków i uzyskał 2 patenty i 2 wzory użytkowe. W 1970 r. za opracowanie i wdrożenie do produkcji metody łączenia na wodzie dwu połówek kadłuba uzyskał nagrodę zespołową Komitetu Nauki i Techniki. W 1971r. uzyskał IV nagrodę zbiorową w V Krajowym Konkursie Oszczędności Paliw i Energii za projekt Podgrzewanie komór kingstonowych na statkach.
      Szeroko propagował myśl techniczną, osiągnięcia stoczni i przemysłu okrętowego, pisując artykuły na ten temat do wielu czasopism polskich i zagranicznych.
      Był działaczem SIMP Sekcji Okrętowców, a przez wiele lat przewodniczącym zakładowego i wojewódzkiego Klubu Techniki i Racjonalizacji. Wykładał też przedmioty zawodowe w szkole przyzakładowej stoczni.
      Za swą działalność zawodową i społeczną był wielokrotnie odznaczany i wyróżniany..."

      • 8 1

      • dokladnie!! - co wola o pomste do nieba bo nie znalazlem w tekscie...? (1)

        panie krzysztofie. gratuluje artykulu. w koncu cos madrego, rzetelnego i po prostu ciekawego na trojmiasto.pl. za wszystkich stoczniowcow i ich firmy tam dzis operujace trzymam kciuki i szczerze zycze sukcesu. nie mam krztyny watpliwosci ze dzieki takim ludziom jak panski ojciec wyrobila sie marka tego miejsca - ktore jak widac po takim chociazby criscie te marke dzielnie podtrzymuja.

        • 1 0

        • Do "naskrajulasu"...

          Dziękuję Panu za przychylne słowa. Artykuł Redakcja sporo skróciła i przeredagowała. Wszystko to działo się jednak nie w Stoczni Gdynia, lecz w Stoczni im. Komuny Paryskiej. Na wstępie artykułu pisałem:
          ".... Ojciec pisał wspomnienia z tamtych czasów i na emeryturze miał zamiar wydać je drukiem. Nie dożył jednak tego, więc ja poczułem się zobowiązany, by ujrzały one światło dzienne. Zanim opublikuję je w całości chciałbym przekazać Czytelnikom ich fragmenty. Wydaje mi się, że dzięki temu Ojciec znów ożyje i wróci do nas, a także do swej ukochanej Stoczni. Chociaż przykro, że jej już nie ma i nie miałby do czego wracać. A przecież zostawił ją w pełni rozkwitu, jako jedną z najnowocześniejszych i największych na świecie...". Chyba teraz w grobie on się przewraca widząc co się zrobiło z Jego zakładem.
          Ojciec według mnie był wybitnym inżynierem. Oprócz pracy w samej Stoczni jeździł wiele po świecie załatwiając kontrakty i wyposażenie techniczne. Te największe dżwigi i suwnice w Stoczni , to głównie jego zasługa. Przyjmował też liczne delegacje będąc jednocześnie tłumaczem i przewodnikiem. Licznie publikował w fachowej i technicznej prasie naszej i zagranicznej. B. ciekawe są jego wspomnienia. Niedawno je odnalazłem i chciałem kiedyś opublikować dołączając materiały o Stoczni im. Komuny Paryskiej. Wdzięczny byłbym za udostępnienie niektórych, zwłaszcza zdjęć, do 1985 roku. Ciekawie opisywał też Ojciec to wodowanie, pokazując atmosferę i zaplecze tego wszystkiego, wymieniajac po nazwisku licznych współpracowników. Jeśli chciałby Pan lub ktoś inny to przeczytać, to prześlę mu artykuł w oryginale. Prosze pisać na:
          stek33@gmail.com

          • 0 0

  • pierwszy suchy dok w Polsce? (8)

    dziwne, to inne stocznie, starsze, przedwojenne nie miały suchych doków?

    • 2 21

    • A możesz wymienić polskie stocznie przedwojenne? ;) (1)

      • 9 1

      • po wojnie stały się polskie

        nawet te niemieckie

        • 0 3

    • Chyba pomyliłeś suchy dok z dokiem pływającym.

      • 5 0

    • Ojciec nie kłamał. To był pierwszy suchy dok i pierwszy z niego statek.

      Wodowanie i równoczesne oddanie do eksploatacji suchego doku jako pierwsze w kraju odbyło się z wielka pompą. Delegacji państwowej przewodniczył sekretarz Komitetu Centralnego Zenon Kliszko. Budowniczowie i twórcy tego otrzymali wysokie nagrody państwowe. Wcześniej budowano statki innymi metodami, przeważnie zsuwały się do wody po specjalnych szynach. Dokładniej o powyższej uroczystości możecie Państwo przeczytać tu:

      • 7 0

    • lub twoja niewiedzą

      koleżko

      • 1 0

    • Nie miały. Statki budowano na pochylniach.

      • 1 0

    • tak jak napisano.

      Nie miały . Montaż kadłubów odbywał się na pochylniach .

      • 0 0

    • RE

      Przed powstaniem pierwszego suchego doku w Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni, statki budowane były na lądzie, na pochylniach a następnie wodowane. W Stoczni Gdańskiej im. Lenina, najwięksżęj w Polsce, do końca jej istnienia nie było suchego doku

      • 0 0

  • Gdzie te czasy, że mieliśmy polskie stocznie i budowaliśmy statki pływające po morzach i oceanach świata z polską banderą?

    • 23 0

  • Stocznie to przykład kompromitacji całej sceny politycznej!Doprowadzili do likwidacji polskich stoczni

    A stocznie zachodnie czują się świetnie cieszą się ze w końcu zlikwidowano dla nich konkurencje!Tylko lemingi mogą pie..przyc ze kapitalizm itp !!!Na zachodzie były dotacje itp i walczą o ich utrzymanie!!Państwo które ma dostęp do morza a niema stoczni pokazuje ze są nieudacznikami!!Ale jeszcze gorsi sa ci co wybudowali stocznie apotem je zrównali z ziemią! Gdy Stocznowcy z górnikami obalili komunistów PZPR-SLd za cel obrało sobie likwidacje sztuczni Pamiętam jak Premier Miller wielomilionową dotacje z przekazał na ratowanie stoczni w komunistycznym Wietnamie i jak głupio sie potem tłumaczył!!Ale nóż w plecy wsadził Donald i jego ekipa!!To jemu sie udało zlikwidować stocznie w całej Polsce definitywnie.Stocznie były okradane i celowo źle zarządzane bo kadra kierownicza to byli ludzie przynoszeni w teczkach jak za PZPR jako kolesie polityków.Dlatego dyrekcja była wielokrotnie oskarżana za celowe działanie na szkodę stoczni i wyprowadzanie kapitału do innych spóleczek !Ale jeszcze żadnego kolesia Polityków nigdy nie skazano mimo ze często mieli niepodważalne dowody!!!Ale wiadomo ze wymiar sprawiedliwości w tym kraju niewiele się zmienił od czasów PZPR !!Potem stocznie zostały wykorzystane przez Rydzyka itp..Przykre bo mimo ze za komunistów były budowane to budowali je Polacy i były powodem do dumy.Fiat przeniósł produkcje najlepiej sprzedającego się modelu auta z powrotem do Italii z Polki mimo ze jest ona tam kilka razy droższa ,dlatego ze zostali zmuszeni przez polityków a politycy przez wyborców!!

    • 25 5

  • i co... (1)

    źle było nie?należało zniszczyć jak cukrownie etc...

    • 14 0

    • NIEBYWAŁE

      Coś w/g polskiego projektu!!To jakieś zamierzchłe czasy!

      • 2 0

  • Pracowałem na tych dokach,

    jak na swoje lata trzymają się dobrze :)

    • 1 0

  • To byly piekne czasy.

    Pracy bylo od metra i nikt ani przez sekunde nie myslal o bezrobociu o przedwczesnym zwalnianiu na emeryture. Mielismy calkiem pokazne portfolio zamowien na bardzo zaawansowane technologicznie jednostki. Poza oczywiscie OBO i tankowcami to nowoscia na naszym rynku technicznym byly samochodowce, RoRowce i gazowce. Ile nowych rzeczy trzeba bylo sie nauczyc i zakumulowac mase nowego doswiadczenia w budownictwie okretowym. I na co to? Po to aby potem kilku kretynow w Warszawie systematycznie zdemontowalo nasz przemysl okretowy i rozmienilo na drobne. Pana Zenona Stefanskiego pamietam bardzo dobrze kiedy jakis czas pracowalem w Glownym Technologu w latach 70-tych ale w innym wydziale scisle wspolpracujacym z Nim.

    • 2 0

  • SUCHE DOKI A WODOWANIE STATKÓW W POLSKICH DOKACH (1)

    Świetny artykuł warto by przedstawić w TVP program z wodowania statków w z Polskich Stoczni i pokazać ciężką pracę POLSKICH STOCZNIOWCÓW choćby z kronik TVP lub opowiadań Stoczniowców to będzie bardzo ciekawe.

    • 2 0

    • Czy wiadomo Panu na jakiej kronice PKF jest nagranie z pierwszego wodowa ia w Suchym doku.

      • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7 (2 opinie)

(2 opinie)
20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Przy której ulicy kilka lat temu widniała tabliczka z dawną nazwą Sopot Bieruta?

 

Najczęściej czytane