• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nieznane wcześniej zdjęcia ze stanu wojennego

Wojciech Wabik, Instytut Pamięci Narodowej
13 grudnia 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Czy mieszkańcy Gdańska pozdrawiają żołnierzy na transporterze? Tak, to nie złudzenie. Gdy w mieście pojawiły się oddziały 8. Dywizji Zmechanizowanej, przysłane do zabezpieczenia terenu Stoczni, mieszkańcy Gdańska przywitali żołnierzy bardzo ciepło. Władze wojskowe były tak zaskoczone, że przed pacyfikacją Stoczni Gdańskiej im. Lenina zdecydowały się na odwołanie pancerniaków, zastępując ich jednostkami bardziej "oddanymi sprawie". Zdjęcie wykonane 15 grudnia przedstawia wyjazd pancerniaków spod stoczni. Czy mieszkańcy Gdańska pozdrawiają żołnierzy na transporterze? Tak, to nie złudzenie. Gdy w mieście pojawiły się oddziały 8. Dywizji Zmechanizowanej, przysłane do zabezpieczenia terenu Stoczni, mieszkańcy Gdańska przywitali żołnierzy bardzo ciepło. Władze wojskowe były tak zaskoczone, że przed pacyfikacją Stoczni Gdańskiej im. Lenina zdecydowały się na odwołanie pancerniaków, zastępując ich jednostkami bardziej "oddanymi sprawie". Zdjęcie wykonane 15 grudnia przedstawia wyjazd pancerniaków spod stoczni.

32 lata po wprowadzeniu stanu wojennego wciąż nie wiemy wszystkiego o tym wyjątkowo trudnym dla Polski okresie. Czytelnikom portalu Trojmiasto.pl prezentujemy unikatowe zdjęcia, które zamieszczone zostały w najnowszym albumie poświęconym stanowi wojennemu w Gdańsku.



Stan wojenny wprowadzono w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r., o czym poinformował w niedzielny poranek gen. Wojciech Jaruzelski. Nie była to decyzja podjęta nagle i nieprzygotowana. Kiedy szesnastomiesięczny karnawał "Solidarności" trwał w najlepsze, a Polacy zaczęli wierzyć, że nadejdą zmiany w skostniałym ustroju państwa, Służba Bezpieczeństwa PRL nie próżnowała. W ramach akcji o kryptonimie "Gotowość", jeszcze w październiku 1980 roku resort bezpieczeństwa przygotował listę osób przewidzianych do internowania.

W momencie ogłoszenia decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego, w sali BHP Stoczni Gdańskiej im. Lenina odbywały się obrady Komisji Krajowej (KK) "Solidarności". Duża część przedstawicieli KK została zatrzymana przez funkcjonariuszy, lecz ci, którym udało się uniknąć aresztowania zawiązali komitety strajkowe. Powstał Krajowy Komitet Strajkowy (KKS) z przewodniczącym Mirosławem Krupińskim, Regionalny Komitet Strajkowy (RKS) ze Stanisławem Fudakowskim oraz Zakładowe Komitety Strajkowe - w miejscach pracy, w których funkcjonowały ogniwa "Solidarności".

Ogólnopolska akcja "przywracania porządku" w zakładach pracy rozpoczęła się w środę, 16 grudnia. Nie ominęła ona również Gdańska i jego największego zakładu pracy, czyli Stoczni Gdańskiej im. Lenina. O godz. 5 nad ranem brama stoczniowa nr 2 została sforsowana za pomocą czołgów. Na teren zakładu wtargnęło około tysiąca funkcjonariuszy. Byli to milicjanci, zomowcy, a także specjalne jednostki ściągnięte ze Szczytna.

W całym kraju akcja przyniosła dziesiątki rannych i poszkodowanych, a w Kopalni Węgla Kamiennego "Wujek" ofiary śmiertelne.

Po przeprowadzonej pacyfikacji stoczni, na ulicach Gdańska zawrzało. 16 grudnia, podobnie jak co dzień od wprowadzenia stanu wojennego, gdańszczanie udali się pod bramę nr 2. Tym razem nie zastali obwieszczeń, apeli i oświadczeń o strajku zawieszonych na stoczniowym ogrodzeniu, lecz kordon ZOMO oddzielający teren stoczni od placu wokół Pomnika Poległych Stoczniowców.

Opublikowany tekst zawiera najważniejsze wątki poruszone w najnowszej publikacji gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej pt. Gdańsk w stanie wojennym 1981-1983 autorstwa Karola Lisieckiego, Tomasza Panka i Wojciech Wabika. Opublikowany tekst zawiera najważniejsze wątki poruszone w najnowszej publikacji gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej pt. Gdańsk w stanie wojennym 1981-1983 autorstwa Karola Lisieckiego, Tomasza Panka i Wojciech Wabika.
Z zachowanych nagrań znajdujących się w zasobie Instytutu Pamięci Narodowej w Gdańsku wiemy, iż protestujący chcieli przeciągnąć zomowców i milicjantów na swoją stronę skandując: - "Polacy, chodźcie do nas!" W odpowiedzi użyto pałek i gazów łzawiących. Manifestanci odpowiedzieli okrzykami: - "Gestapo!"

Starcia uliczne trwały w Gdańsku z różną intensywnością do 17 grudnia 1981 r. Tego dnia pod gmachem Komendy Wojewódzkiej MO w Gdańsku zawrzało. Manifestanci chcieli wtargnąć do siedziby partii, w odpowiedzi funkcjonariusze skierowani do ochrony budynku użyli broni ostrej. W wyniku tej interwencji ranne zostały cztery osoby w tym Antoni Browarczyk - pierwsza śmiertelna ofiara stanu wojennego w Gdańsku.

Po brutalnej pacyfikacji stoczni i walkach, które przetoczyły się przez cały Gdańsk nastąpił czas względnego spokoju. Stoczniowcy zostali przymusowo urlopowani do 4 stycznia. Nowy rok rozpoczął się od zmiany na stanowisku I sekretarza KW PZPR. 8 stycznia Tadeusz Fiszbach został uznany za człowieka posiadającego zbyt liberalne poglądy w stosunku do "Solidarności". Zastąpił go Stanisław Bejger.

Nowym zwyczajem, który przyjął się w Gdańsku, były comiesięczne zgromadzenia mieszkańców 13. dnia każdego kolejnego miesiąca. Wystąpienia te miały charakter antyrządowy - określano je potocznie jako "miesięcznice". W Gdańsku miejscem, które podczas tych zgromadzeń urosło do rangi symbolu, był Pomnik Poległych Stoczniowców. Trzynaste dni kolejnych miesięcy jasno dawały władzy do zrozumienia, iż społeczeństwo nie godzi się z polityką przemocy.

Pod koniec stycznia w wielu krajach zachodnich ogłoszono, że 30 stycznia 1982 r. będzie "Dniem jedności z Polską". Na wieść o tym wydarzeniu w Gdańsku ponownie zawrzało. Na ulicach miasta doszło do starć z oddziałami MO i ZOMO. Manifestanci próbowali bezskutecznie podpalić gmach KW PZPR.

Święto pracy, 1 maja, obchodzono jak co roku. Jednak tym razem poza oficjalnymi pochodami zorganizowano również kontrmanifestacje, których uczestnicy zaopatrzeni w biało-czerwone flagi z napisem "Solidarność", przeszli ulicami Gdańska. Mimo napiętej sytuacji, tego dnia nie doszło do starć.

Inny przebieg miała manifestacja gdańszczan w rocznicę podpisania Konstytucji 3 maja. Rozpoczęła się ona o godzinie 14 pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców, spod którego kolumna ruszyła ku Targowi Drzewnemu i znajdującemu się tam pomnikowi Jana III Sobieskiego, gdzie złożono kwiaty. Do godziny 17 liczba protestujących zwiększyła się do 4 tys. Wtedy oddziały MO i ZOMO zaatakowały idących w kierunku Starego Miasta. Wycofujący się budowali prowizoryczne barykady na ulicach św. Ducha, Rajskiej, Piwnej oraz na Wałach Jagiellońskich. Pół godziny później doszło do poważnych starć w rejonie ulic Długiej i Długiego Targu. Nie ominęły one też największego z gdańskich kościołów. O godzinie 18, podczas mszy w bazylice Mariackiej celebrowanej przez ks. kanonika Wiesława Lauera, kościół został ostrzelany przez funkcjonariuszy MO i ZOMO. Jedna z kul przestrzeliła flagę Polski zawieszoną w prezbiterium.

Trzy miesiące później na gdańskich ulicach znów rozgorzały walki. 31 sierpnia 1982 r. odbyła się demonstracja związana z drugą rocznicą podpisania porozumień sierpniowych. Do tragicznych w skutkach wydarzeń doszło nieopodal Domu Technika przy ul. Rajskiej, gdzie zgromadziło się 500-600 osób. Około godz. 16 zostali ostrzelani przez oddziały MO i ZOMO pociskami chemicznymi. W wyniku interwencji ludzie zaczęli uciekać, jeden z uczestników demonstracji, Piotr Sadowski, przewrócił się i stracił przytomność. Obok niego spadł pocisk z gazami łzawiącymi, które spowodowały zatrucie organizmu i w konsekwencji śmierć.

Niespełna dwa miesiące później doszło do kolejnej tragedii. 8 października 1982 r. Sejm przegłosował ustawę o związkach zawodowych, co oznaczało formalne zdelegalizowanie "Solidarności". W odpowiedzi od 11 października w Gdańsku trwały demonstracje. Wtorek 12 października zapisał się jako kolejna czarna karta stanu wojennego. W wyniku wystrzelenia przez oddziały ZOMO petardy gazowej, ranny został Wacław Kamiński, pracownik wydziału K-2 Stoczni Gdańskiej im. Lenina, zmierzający po pracy na stację kolejki SKM we Wrzeszczu. Nieprzytomnego Kamińskiego przewiózł samochodem do szpitala jeden ze świadków zdarzenia. Jak relacjonowali inni świadkowie, samochód marki Żuk, którym przewożono rannego, został zatrzymany przez oddział ZOMO, a sam Kamiński dodatkowo pobity. W wyniku doznanych urazów czaszki, nie wychodząc ze śpiączki, zmarł 28 listopada 1982 r.

Wraz z końcem 1982 roku rozpoczął się powolny proces likwidacji ośrodków odosobnienia w Polsce. Gdy 14 listopada powrócił z internowania Lech Wałęsa, pod mieszkaniem na Zaspie przywitał go wielotysięczny tłum.

31 grudnia 1982 r. stan wojenny zawieszono. Jednak mieszkańcy nadal spotykali się podczas "miesięcznic". Porównywalną co do liczby uczestników z lat 1981 i 1982 była kontrmanifestacja zorganizowana 1 maja 1983 r. Około 12.30 manifestanci, których liczbę szacowano na 7 tys., próbowali przerwać blokadę w rejonie Błędnika i zorganizować swój kontrpochód. Milicja użyła do ich rozpraszania armatek wodnych, przemieścili się więc na plac Zebrań Ludowych.

Manifestacje antyrządowe odbywały się też we Wrzeszczu. Przed siedzibą "Solidarności" oraz restauracją "Cristal", gdzie zgromadził się kilkutysięczny tłum, doszło do starć z oddziałami ZOMO i MO.

Ostatnie miesiące trwania stanu wojennego przyniosły śmierć Jana Samsonowicza, działacza "Solidarności", którego 30 czerwca 1983 r. znaleziono powieszonego na płocie RKS Stoczniowiec przy ulicy Twardej. Ta śmierć dotąd budzi wiele kontrowersji. Samsonowicz wymieniony jest na liście potencjalnych ofiar MSW stanu wojennego, która powstała w wyniku prac Komisji Sejmowej pod przewodnictwem Jana Rokity w latach 90.

22 lipca 1983 r. stan wojenny został zniesiony, lecz represje w stosunku do opozycjonistów jak też i zwykłych obywateli trwały aż do definitywnego końca epoki PRL. W całym kraju internowano ponad 10 tys. osób. Komendant wojewódzki MO w Gdańsku wystawił w czasie stanu wojennego ponad czterysta decyzji o przymusowym odosobnieniu.

Komisja Rokity oszacowała, iż w całej Polsce w tym okresie śmierć poniosły 103 osoby, nie sposób ocenić ile osób pośrednio dotknęły skutki stanu wojennego. Wielu Polaków było zmuszonych opuścić ojczyznę ze względów politycznych, wielu również za swoje poglądy straciło pracę. Trzeba podkreślić, iż - jak 16 marca 2011 r. orzekł Trybunał Konstytucyjny - stan wojenny wprowadzono nielegalnie, a osoby odpowiedzialne za jego wprowadzenie, z generałami Wojciechem Jaruzelskim i Czesławem Kiszczakiem na czele, nigdy za to nie odpowiedziały przed sądem.
Wojciech Wabik, Instytut Pamięci Narodowej

Wydarzenia

Gdańsk w stanie wojennym. Uchwycone w kadrze

spotkanie

Opinie (396) 4 zablokowane

  • Nie wszystko bylo zle (2)

    Nie wszystko bylo zle za komuny leczenie bylo darmowe nie bylo takiego bandyctwa politycy nie kradli tak oficjalnie jak dzisiaj chociaz ze nie mozna bylo wszystkiego kupic to kazdy mial robote mieszkanie i co jesc

    • 7 5

    • (1)

      leczenie bylo darmowe, ale na niskim poziomie
      nie bylo takiego bandyctwa, ale byl legalny bandytyzm w postaci MO i ZOMO
      nie kazdy mial robote bo bezrobocie bylo ukrywane
      a byly czasy kiedy w sklepach nie bylo NIC i nie bylo co jesc
      "politycy nie kradli tak oficjalnie jak dzisiaj" - i tu masz racje - kradli... ale nieoficjalnie.

      • 4 4

      • nie kazdy mial robote bo bezrobocie bylo ukrywane...

        nie klam w zywe oczy.kto nie chcial pracowac to byl przymusowo wysylany w Bieszczady.w sklepach,przez krotki czas nic nie bylo,bo taka socjotechnike wprowadzila wladza,na potrzeby uzasadnienia stanu wojennego...
        wracajac do ukrytego bezrobocia,wtedy wysylali na renty.dzis udaja,ze ksztalca na pozal sie boze studiach wyzszych.po tych studiach wyksztalcony bezrobotny,ale w statystykach ,bezrobocie, odlozone w czasie.politrucy zawsze kradli,ale fakt nie robili tego tak oficjalnie,jak dzisiejsi pozal sie boze politycy...

        • 2 2

  • Nie czytalem wszystkiego (1)

    Ale zal troche jest w sercu jest.Kibicem Lechii jestem i nic o nas sie nie mowi a dalismy duzo od siebie jako mlodzi ludzie .Nie mowie o zadymach kamieniowaniu zomo czy tym podobnych .Duzo mlodych nosilo gazetki farby i tym podobne .tez narazali sie i to nieraz bardziej niz ci co zadyiali na ulicy.Ale teraz to nie ma o nich slowa zadnego

    • 4 1

    • Na wojnie zaplecze jest ważniejsze niż front, ale do przypięcia medali już na odwrót.
      "Tymy rencyma" to nikt nie obaliłby sam komuny, co najwyżej flaszkę lub dwie.

      • 2 0

  • Panowie dzienikarze!!! ...

    A dlaczego nie porozmawiacie dziś z tamtymi "boChaterami " z drugiej strony barykady ?, chodzi mi o tych naszych lokalnych tow. np. niejaki ówczesny tow, J.Karkosiński b. I sekr. PZPR w Gdyni pełniący także funkcje komendanta miejskiego ORMO ! oni jeszcze żyją ,są wśród nas ,biorą sowite emerytury , mają swoje {tak jak Jaruzelski} kliniki czynne i do dyspozycji 24h,na dobe . oni jednak tym stanem wojennym coś tam sobie wywalczyli mimo ,że przegrali !, co oni dziś po 32 latach mają do powiedzenia ?...

    • 4 2

  • Byłem w wojsku i brałem udział....

    Służyłem w "niebieskich beretach" w tym czasie. Dostaliśmy rozkaz wyjazdu na teren Gdańska w celu zabezpieczenia więzienia, stacji benzynowej na ul. 3 Maja. Byliśmy też pod "komitetem" ale szybko nas wycofano. 2 Topazy pojechały przez pomyłke w kierunku dworca a to z przyczyny że posadzono jako dowódzców podoficerów po "nalazkach" którzy nie umieli obsługiwać radiostacji. Tam zostały przejęte przez tłum . Jeden podpalili drugim zaczęli ludzie jeżdzić. W tym podpalonym poparzonych było 2 żołnierzy ale uratowali ich kolejarze i przenieśli do przychodni kolejowej. Był rozkaz Wejnera dowódzcy aby podstrzelić z czołgu ten przejęty Topaz ale całe szczęście nie doszło do tego i nie było ofiar. Potem nas wycofano bo przyjechały czołgi z Braniewa i ZOMO. Bardziej "słuszni". Nas ludzie pozdrawiali i przynosili na kawę i jedzenie. Oficerowie nie byli zadowoleni z tego ale my zwykli żołnierze tak bo było zimno.

    • 5 0

  • jo ! - albo pogadać z tymi dawnymi ESBEKami co oni mają dziś do powiedzenia ? - czy z nimi nie wolno ? nietykalni czy co ?. (1)

    • 2 2

    • Lepiej nie pytać nikogo i o nic,

      bo naprawdę się okaże że zwykli ludzie chcą powrotu tamtego ustroju abyli funkcjonariusze mają polewkę.

      Przecież wtedy takie zjawiska jak żebracy, jak matka z dzieckiem, którą wyrzucają z mieszkania, choć haruje bez wytchnienia na czynsz, człowiek którego wyrzucają z pracy bez wynagrodzenia i jeszcze poderżną gardło w lesie bo się upomniał...
      istniały tylko w książkach.

      • 0 0

  • To nie takie proste

    @ostry
    A w/g Ciebie co zrobionoby z zolniezami,ktorzy nie wyszliby z koszar
    Tysiac by wyszlo-setka by zostala.
    Nie uwazasz,ze bylaby "czapa"za niewykonanie rozkazu??
    Zolnierze TEZ chcieli przezyc!
    Caly nasz blok "dokarmial"tych mlodych chlopakow.Stali
    czolgami przed naszym domem ,marzli i wygladali
    jak dzieciaki,przestraszone,zmarzniete.

    • 3 0

  • Ocena stanu wojennego.

    Przeczytalem wlasnie informacje na Onet.pl dotyczaca uzyskania przez IPN zeszytu ANASKINA. Czy historycy z IPN uwazaja nas Polakow za kompletnych idiotow?Tak wazna sprawe jak stan wojenny 1981 roku mamy oceniac na podstawie zapiskow w brudnopisie adiutanta generala.Tym sie podpieracie w ocenie historycznej? Przedstawcie narodowi sprawozdania, protokoly spotkan przywodcow panstw owczesnego okresu na szczeblu miedzynarodowym.Dowodcow wojsk, sekretazy partyjnych itd. Przeciez to wszystko bylo, jest i bedzie zawsze dokumentowane zgodnie z protokolem dyplomatycznym.Mamy zrozumiec, ze cala praca historykow z IPN przez tyle lat doprowadzila do uzyskania "brudnopisu adiutanta.???!!!Znaczna czesc ludnosci pamieta "tamte" czasy i jakos nie mozemy uwierzyc by ZSRR, ktory uwazal Polske jakby za jedna ze swoich republik., tak bezbolesnie odpuscil i dal nam"wolna" reke .Pozwalajac na "wyrwe" w ukladzie warszawskim.Jak pamietam wszyscy balismy sie obcych wojsk, ktore byly postawione w stan pogotowia/obce manewry na Baltyku,stan gotowosci w jednostkach radzieckich na terenie Polski itd./Kazdy w niedziele po ogloszeniu stanu wojennego patrzyl tylko na czolgi i zolnierzy. Jak zobaczylismy, ze to Polacy to odetchnelismy z ulga.Tak ja to wspominam jak i inni Polacy.

    • 3 1

  • (2)

    Czy ktos moze napisac kto ze stoczniowcow lub dzialaczy Solidarnosci przemawial 13 grudnia 1981 przy bramie stoczni .

    • 0 0

    • Podejrzewam że słynny opozycjonista Jarosław Kaczyński

      • 1 2

    • Musiałbym zajrzeć do wykazu agentów SB żeby odpowiedzieć. W ten sposób kazano im się wkupić w robotniczą masę. Jeden się "urwał" ale w teczkach został.

      • 0 0

  • I pomysleć, że jedynymi faktycznymi beneficjentami tej całej "rewolucji" zostali:

    Kościół katolicki i nowi partyjniacy!

    • 1 1

  • na tych forach

    to 90% lewaków,którzy nie pracują i żyja z pracy zdrowej tkanki narodu,
    precz z piso komuną, jak komu się nie podoba to pls wyjechać do rosji lub na Ukraine i tam szukac szczęścia bo na zachodzie drogie lewaki z taka znajomością angielskiego i z takim zapałem do pracy zdechniecie pod płotem
    oto jest cała prawda o was

    • 1 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7 (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Które z trójmiejskich miast w latach 60. było nazywane „Riwierą PRL”?

 

Najczęściej czytane