• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

(Nie)spełnione marzenia o polskim krążowniku

Michał Lipka
5 lutego 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
ORP Dragon podczas II wojny światowej. ORP Dragon podczas II wojny światowej.

Mało kto wie, że polska marynarka wojenna miała kilka krążowników i choć żaden z nich nie był cudem techniki, każdy w jakiś sposób przysporzył chwały polskiej banderze.



Pierwszy polski krążownik, przekazany nam przez Francuzów, ORP Bałtyk. Pierwszy polski krążownik, przekazany nam przez Francuzów, ORP Bałtyk.
Promocja oficerska na ORP Bałtyk. Promocja oficerska na ORP Bałtyk.
ORP Bałtyk. ORP Bałtyk.
Współczesny zbiornikowiec ORP Bałtyk. Współczesny zbiornikowiec ORP Bałtyk.
ORP Dragon ORP Dragon
Współczesna jednostka marynarki brytyjskiej HMS Dragon. Współczesna jednostka marynarki brytyjskiej HMS Dragon.
ORP Conrad ORP Conrad
Trudne początki

Pierwszy okręt nieodległej RP kupił... prywatnie kmdr Józef Unrug, gdyż Polska nie miała jeszcze osobowości prawnej. Dalsze plany rozwoju polskiej floty były nie tyle ambitne, co wręcz utopijne. Zakładały budowę m.in. dwóch pancerników, sześciu krążowników i 42 (sic!) okrętów podwodnych. Tymczasem borykająca się z problemami gospodarczymi Polska oczywiście nie mogła sobie pozwolić na na taką inwestycję. Z odłożonych ad acta planów pozostały jedynie marzenia o krążowniku.

To marzenie mogło się spełnić, choć tylko częściowo, w 1927 roku. Rozpoczęto wtedy poszukiwania miejsca, w które można by przenieść Szkołę Specjalistów Morskich. W Dowództwie Marynarki postanowiono zatem zakupić okręt na tyle przestronny aby mógł pomieścić pomieszczenia socjalne i sale dydaktyczne. Wybór padł na 29-letni francuski krążownik pancerno - pokładowy "d'Entrecasteaux". Historia jego służby pod trójkolorową banderą nie obfitowała w wydarzenia - do tych najważniejszych możemy zaliczyć obronę Kanału Sueskiego podczas I wojny światowej i...próbę sprzedania go Belgom, którzy jednak po okresie wypożyczenia uznali okręt za zbyt przestarzały.

Ostatecznie Francuzi zaoferowali okręt Polsce, tyle że bez uzbrojenia, i bez napędu. Górę jednak wzięły względy prestiżowe i chęć podtrzymania dobrych stosunków z sojusznikiem.

Odbierający okręt polscy oficerowie byli dalecy od entuzjazmu. Spadł on z resztą niemal do zera, gdy w dniu podniesienia polskiej bandery zobaczyli na rufie okrętu nazwę "Kral Vladislaw IV". Skąd wzięła się taka dziwna nazwa? Francuzi postanowili zrobić Polakom niespodziankę, która jednak przy wątpliwej znajomości języka polskiego była niespecjalnie udana. Na szczęście przezorni Polacy zakupili kilka mosiężnych liter i podczas holowania do kraju odbyło się ponowne podniesienie bandery i zmiana nazwy na "Bałtyk".

Okręt na stałe osadzono przy wejściu do portu wojennego na Oksywiu, gdzie przystosowano go do roli okrętu szkolnego i okrętu flagowego Dowódcy Floty (z tej racji ustawiono na nim kilka działek salutacyjnych).

Warunki panujące na okręcie nie należały do łatwych - z racji braku maszyn, przy jego burcie musiał stale cumować okręt dający ogrzewanie i prąd, powietrze w ciasnych pomieszczaniach nie było lekkie, woda w umywalniach o ile w ogóle płynęła to zimna. Na okręcie niepodzielnie królowały ogromne szczury, na widok których - jak wspominał jeden z oficerów - "nawiewały nasze koty".

Wbrew pozorom okręt przyczynił się do rozwoju naszej marynarki - to na jego pokładzie uczyli się późniejsi specjaliści. Jego sylwetka na stałe wpisała się w krajobraz polskiego wybrzeża z tamtego okresu. Podczas kampanii wrześniowej załoga okrętu odpierała ataki niemieckiego lotnictwa, jednakże podczas jednego z nich okręt trafiła bomba uszkadzając mu rufę. Po kapitulacji Niemcy początkowo również wykorzystywali go jako hulk, jednakże w niedługim czasie oddali go na złom.

Waleczny jak... smok

Marzenia o krążowniku, tym razem już z prawdziwego zdarzenia, odżyły z podwójną mocą po wznowieniu działań morskich u boku Royal Navy. Mało kto jednak wie, że w wcześniej pojawił się pomysł podniesienia polskiej bandery na francuskim pancerniku "Paris", do przejęcia którego ostatecznie nie doszło (to temat na zupełnie inną historię). Ostatecznie w 1943 roku Brytyjczycy zaproponowali nam obsadzenie lekkiego krążownika typu "D". Okręt był 26-letni, ale przeszedł gruntowne modernizacje. W geście kurtuazji Polacy zdecydowali się nie zmieniać nazwy i tak brytyjski HMS "Dragon", został polskim ORP.

Ze swymi działami kalibru 152 mm był największym i najsilniejszym okrętem, jaki kiedykolwiek wchodził w skład polskiej floty. Po zakończeniu szkolenia, Dragona, dowodzonego przez kmdr. Eugeniusza Pławskiego, skierowano do wsparcia ogniowego oddziałów lądujących w Normandii. Była to niezwykła chwila - po raz pierwszy w historii tak duży polski okręt brał udział w działaniach bojowych. Polacy w niedługim czasie odnotowali duży sukces - ogniem swych dział w niecałą godzinę zniszczyli niemiecką baterię w Calleville. Wspieranie oddziałów lądowych przerwał wybuch pocisku dużego kalibru, który wybuchł przy burcie okrętu raniąc kilku marynarzy.

Po remoncie i uzupełnieniu zapasów Dragon powrócił swa pozycję ogniową. Niestety poranek 8 lipca 1944 roku był dla okrętu tragiczny - podchodząc na nową pozycję ataku Dragon został storpedowany przez "Ein Mann Torpedo" - jednoosobowy pojazd podwodny sterowany przez podchorążego Karla Potthasa. Torpeda trafiła w maszynownię, zabijając całą jej obsadę. Zginęli również marynarze z obsługi działek przeciwlotniczych. Uszkodzenia okrętu były ogromne: rufa została prawie całkowicie odłamana, część załogi została uwięziona pod pokładem. Praktycznie od razu ruszyła akcja ratownicza: starano się dostać do odciętych marynarzy oraz zahamować nieustannie powiększający się przechył okrętu. Pierwsze zadanie zakończyło się sukcesem, drugie niestety klęską. Zapadłą decyzja, żeby wrak okrętu osadzić jako element sztucznego portu "Mulberry". W wyniku niemieckiego ataku zginęło 37 marynarzy z czego 9 zostało na zawsze ze swoim okrętem.

Spokojne rejsy

W trzy miesiące później starania Dowództwa Polskiej Floty o nowy krążownik zostały zakończone sukcesem - Brytyjczycy przekazali nam bliźniaka zatopionego "Dragona" - HMS "Danae". Okręt obsadzony ocalałą "smoczą" załogą nazwano "Conrad". Niestety nie dane mu już było wziąć udziału w działaniach bojowych - koniec wojny zastał go podczas wykonywania zadań ćwiczebnych. Był jednak pierwszym polskim okrętem, który z rozkazu Admiralicji zawinął do niemieckiej bazy morskiej Wilhemlshaven. Niewątpliwie polskim marynarzom towarzyszyło ogromne poczucie tryumfu. Kolejne dni upływały załodze na rejsach w tzw. "Grey Funnel Line" czyli flocie transportującej dary Czerwonego Krzyża oraz uchodźców. Nieuchronnie zbliżał się kres pływania Conrada pod polską banderą, chociaż niektórzy widzieli go już na stałe cumującego w porcie w Gdyni. Niestety sytuacja nowa sytuacja polityczna rozwiała wszelkie nadzieje i 28 września 1948 roku ostatecznie opuszczono na nim biało czerwoną banderę.

***


Nazwy pierwszego i drugiego polskiego krążownika nie zginęły wraz z okrętami. ORP "Bałtyk" to dziś zbiornikowiec paliwowy, jedyny taki w Polskiej Marynarce Wojennej. "Dragon" to obecnie najnowsza jednostka brytyjskiej Royal Navy z charakterystycznym malowaniem na dziobie - pozostaje mieć nadzieję, że może kiedyś, wzorem z dawnych lat zostanie przekazana Polakom.

Opinie (66) 3 zablokowane

  • Mnie to dziwi. Tyle tysięcy ludzi w MW, a góra 10 okrętów mających jakąś bojową przydatność.

    To dopiero zabawa w wojsko. Szkoda, że ta zabawa pt. "Marynarka Wojenna RP" kosztuje dużo pieniędzy. Przechodzisz obok bazy na oksywiu i widzisz ludzi poubieranych w mundurki pajacujących w prawo i lewo. To jest MW czy zabawa w biuro?
    Szkoda gadać taka porażka to polskie wojsko...

    • 3 0

  • proszę mi wymiwnić jakiekolwiek działania obronne lub ofensywne polskiej floty

    na terenie Bałtyku prowadzone w celu , do którego została ponoć tworzona. Ile kosztowały te zabawki ( okręty, zaplecze, szkolenie, eksploatacja, emerytury, emerytury wdów etc. To się ciągnie nadal

    • 3 1

  • przestańcie publikować tego ignoranta

    przestańcie publikować tego ignoranta

    Redakcjo,

    Proszę przestać robić ludziom wodę z mózgów i wprowadzać ich w błąd przez publikowanie tekstów tego NIEWIARYGODNEGO oraz CZĘSTO POPELNIAJĄCEGO POWAŻNE BŁĘDY autora.

    Droga redakcjo, proszę o pokazanie autorowi tych komentarzy:

    http : // fow . az . pl / forum / viewtopic . php ? f = 32 & t = 6851

    http://fow.az.pl/forum/viewtopic.php?f=32&t=6851

    http : // fow . az . pl / forum / viewtopic . php ? f = 23 & t = 6797 & hilit = lipka

    http://fow.az.pl/forum/viewtopic.php?f=23&t=6797&hilit=lipka

    ... i poproszenie go, żeby (naukowo, a jakże - w końcu jest BADACZEM historii) ustosunkował się do... / obalił twierdzenia z tych komentarzy, które kłócą się z jego własnymi stwierdzeniami i teoriami (m.in. z publikacji, które tu puszczacie).

    • 1 0

  • raju...

    Człowieku weź zacznij pisać listy do Bawo bo tych bredni nie idzie czytać...

    • 1 0

  • Historia

    Człowiek, który zatopił OPR Dragon nazywał się Potthast nie Potthas. Nie był podchorążym, ponieważ wśród kampfschfimmerów (niemieckich nurków bojowych) takiego stopnia nie było.

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Na którym cmentarzu spoczywa Anna Walentynowicz?

 

Najczęściej czytane