- 1 Jeden z pierwszych w Polsce "bliźniaków" (80 opinii)
- 2 Zaśmiecone gdyńskie westerplatte (76 opinii)
- 3 Następcy Haffnera wchodzą cali na biało (6 opinii)
- 4 Największe starcie gdańskiej "Gry o tron" (31 opinii)
- 5 Zapomniany minister i jego gdyńska historia (47 opinii)
- 6 Idź na spacer śladem linii Gdynia - Kokoszki (85 opinii)
Katastrofa kolejowa na Przeróbce sprzed ponad 90 lat
Późnym wieczorem wskoczył do lokomotywy i ruszył. Pędził nie zważając na semafory. Nie zdołał w porę zatrzymać się przed otwartym o tej porze mostem kolejowym nad Martwą Wisłą . Ernest Barbulla, polski maszynista z Gdańska, wraz z parowozem runął do rzeki. Wspominamy katastrofę kolejową sprzed 90 lat.
Maszynista rozpędził pociąg i lekceważył mijane po drodze wskazania semaforów, zakazujące dalszej jazdy. W tym czasie most kolejowy nad Martwą Wisłą był obrócony - prawdopodobnie umożliwiał przepłynięcie jednemu ze statków.
Przypomnijmy, że budowa obrotowego mostu kolejowego nad Martwą Wisłą rozpoczęła się w 1905 r. Obiekt składał się z trzech przęseł i trzech podpór. Środkowa podpora, największa z nich, stanowiła oś obrotu przęsła mostu. Budowa obiektu zakończyła się w 1911 r. Jednak dopiero trzy lata później wjechały na niego pierwsze składy, które zmierzały do wschodnich terenów portowych Gdańska - dzisiejszych okolic Nabrzeża Przemysłowego.
Ernest Barbulla nie zauważył w porę zamkniętej dla kolei przeprawy. Parowóz przejechał po pierwszym - stałym - przęśle i tuż za nim runął do Martwej Wisły. Kilkunastotonowa maszyna zatonęła w mgnieniu oka. Uwięziony w niej Ernest Barbulla nie mógł się wydostać na powierzchnię wody i utonął.
Niestety przez ok. pięć dni od wypadku nie udało się podnieść parowozu z dna Martwej Wisły. Dopiero 10 maja w rejonie zdarzenia pojawili się nurkowie. Wypiłowali oni najpierw belki ochraniające podpory mostu przed uderzeniami statków. Dwa dni później żuraw pływający ze Stoczni Knittera wyniósł wrak nad powierzchnię wody.
W wyniku tragicznego wypadku kabina została oderwana od pozostałej części lokomotywy. Na zdjęciu, wykonanym przez nieznanego fotografa, widać doskonale obraz zniszczenia i rękę nieżyjącego już Ernesta Barbulli, która spoczywała na przepustnicy.
Nieznane są jednak koszty wynikające z tej tragicznej katastrofy. Nie wiadomo też kto musiał zrekompensować straty. Natomiast zniszczona w wypadku lokomotywa trafiła do remontu do Stoczni Gdańskiej.
- artykuł z kwartalnika "Był sobie Gdańsk" nr 2 (wrzesień 1997) - "Katastrofa na Troylu. Rozwiedziony most", Mieczysław Abramowicz.
- "Gazeta Gdańska", wyd. z 10, 13 i 14 maja 1922 r.
Opinie (88) 7 zablokowanych
-
2013-03-12 08:15
kobieta
żona go zdradziła - bo to zła kobieta była...
- 4 2
-
2013-03-12 08:14
czasy się zmieniają,
a kolejarze nie ...
- 2 4
-
2013-03-12 07:53
artykuł troche spóźniony, na innych portalach pisali już o tym 91 lat temu :-)
- 111 1
-
2013-03-12 07:42
Ernest nie pił.
Znałem chłopa, już na studiach gdy wszyscy szliśmy na miasto, Barbulla zostawał w akademiku i zakuwał.
- 35 4
-
2013-03-12 07:21
Szkoda Barbulli.
Dobry był z niego herbatnik. Mógł jeszcze pożyć...
- 25 4
-
2013-03-12 06:16
Nowa moda na e-artykuły? (2)
Czy teraz będą na portalu ukazywały się artykuły historyczne, które kilka lat temu były w innym czasopiśmie papierowym?
- 16 35
-
2013-03-12 06:21
Tak. A następne będą wycinanki z Małego Modelarza i reprint komiksów ze Świata Młodych (1)
- 23 0
-
2013-03-12 06:55
Będzie też przedruk z "Uśmiechu numeru".
- 18 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.