• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Katastrofa SKM-ki na Przymorzu sprzed prawie 45 lat

Maciej Naskręt
29 czerwca 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Zakleszczone na skutek zderzenia wagony dwóch kolejek na torach SKM. Zakleszczone na skutek zderzenia wagony dwóch kolejek na torach SKM.

Wspominany katastrofę kolejową na torach SKM w Gdańsku sprzed prawie 45 lat, w której zginęła jedna osoba, a 32 zostały ranne, w tym cztery ciężko.



Był 7 grudnia 1970 r. Powoli mijał popołudniowy szczyt komunikacyjny w Trójmieście. Zapadł zmrok. Było czuć nadchodzącą zimę. Temperatura powietrza wynosiła ok. 4-5 stopni Celsjusza.

W tamtych czasach linią Szybkiej Kolei Miejskiej poruszały się składy nazywane "Modrakami". Ówczesne elektryczne zespoły trakcyjne (seria EW-90, EW-91 i EW-92) powstały w Niemczech przed II Wojną Światową w celu obsługiwania pasażerów na berlińskiej linii S-Bahn. Były zasilane napięciem 800 V. Po wojnie w ramach rekompensaty "Modraki" trafiły do Trójmiasta, gdzie najpierw przeszły modernizację w Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego w Gdańsku, a potem wyjechały na tory SKM.

Wróćmy jednak do feralnego dnia. Kilka minut po godzinie 17 z przystanku Gdańsk Lotnisko (dzisiaj nosi nazwę Gdańsk Zaspa) ruszył wspomniany "Modrak" w kierunku Gdyni. Pociąg w kilka minut miał dotrzeć do przystanku Gdańsk Przymorze. Skład jednak zatrzymał się 200 metrów przed peronem zobacz na mapie Gdańska. Co było tego powodem?

Rumowisko widziane z wnętrza jednej z kolejek. Rumowisko widziane z wnętrza jednej z kolejek.
Przechodzień na torach

Chwilę wcześniej maszynista zauważył przechodzącego przez tory mężczyznę i bez zastanowienia zaciągnął hamulec bezpieczeństwa. Waga składu - ponad 60 ton - sprawiła, że pociąg powoli wytracał prędkość - przechodzień dostał się niestety pod koła kolejki. Maszynista i kierownik pociągu wyszli na tory. Wśród pasażerów panowało poruszenie. Jednak do czasu wyjaśnienia okoliczności zdarzenia pociąg nie mógł ruszyć z miejsca.

Tymczasem z przystanku Gdańsk Lotnisko ruszył kolejny "Modrak" w kierunku Gdyni. Skład rozpędził się do planowej prędkości. Maszynista prowadził skład tak jakby miał wolny tor. Niestety po kilkudziesięciu sekundach doszło do tragedii. Maszynista nie zauważył stojącej przed przystankiem Gdańsk Przymorze kolejki, która zatrzymała się w związku z potrąceniem.

Nadjeżdżający pociąg wbił się na kilka metrów swoją kabiną sterowniczą w ostatni wagon zatrzymanego pojazdu. Rozległy się jęki i rozpaczliwe wołania o pomoc.

Czytaj też: Zamach na niemiecki pociąg pod Starogardem Gdańskim sprzed 90 lat

By wydobyć poszkodowanych pracownicy pobliskich zakładów używali palników. By wydobyć poszkodowanych pracownicy pobliskich zakładów używali palników.
Akcja ratownicza

W latach 70. straż pożarna była wyłącznie przygotowana do gaszenia pożarów, a nie wydobywania poszkodowanych i zakleszczonych w wypadkach komunikacyjnych. Choć strażacy byli na miejscu to akcje ratowniczą głównie prowadzili lekarze, sanitariusze, a także pracownicy lokalnych firm.

Wśród ostatnich były osoby, których czynny udział został nagrodzony pochwałą w Dzienniku Bałtyckim z 8 kwietnia. "Szczególnie ofiarnie pracowali spawacze Waldemar Grześ, Ryszard Sawicki i Roman Cichocki z Sopockich Zakładów Przemysłu Terenowego. Antoni Gałkowski i Stefan Sztyciński z WPK GG, Albin Oczk i Alfred Jank z PKS oraz 10-osobowa grupa monterów PKS".

We wspomnianym wydaniu Dziennika Bałtyckiego pojawiła się też relacja wysłannika z miejsca katastrofy: "Ludzie w białych kitlach zbierają rannych, udzielając pierwszej pomocy, stosując wobec ciężej rannych kroplówki, przewożąc ich następnie karetkami do szpitali. W ostatnim wagonie pociągu, w który uderzył wagon motorowy, pod zwałami żelastwa i strzępów drewna leży ranna kobieta. Nie można jej wydobyć. Ekipa techniczna lewarkami podnosi pozwijaną konstrukcję stalową, a tymczasem lekarze stosują kroplówkę".

W akcji ratowniczej brali udział pracownicy pobliskich zakładów. W akcji ratowniczej brali udział pracownicy pobliskich zakładów.
Jedna osoba zginęła, 32 ranne, w tym cztery ciężko

Ówczesna prasa nie wspominała szczegółowo o tym, czy akcja była prowadzona sprawnie. Jednak liczba zaangażowanych osób i to w dodatku z różnych placówek i zakładów pracy, a także brak procedur ratunkowych w tamtym czasie, umacnia domniemanie, że w trakcie akcji panowało ogromne zamieszanie. Najważniejszą informacją w depeszach prasowych był jednak fakt, że miejsce katastrofy odwiedził pierwszy sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR - Alojzy Karkoszka. Wraz z nim przybył też Tadeusz Bejm - przewodniczący prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej.

Dopiero po oficjelach na miejsce przybyła komisja gdańskiej Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych, prokuratorzy i Milicja Obywatelska.

Wśród osób, które podróżowały obiema kolejkami nikt nie zginął. Cztery osoby były ciężko ranne. W sumie do szpitali trafiły 32 osoby. Jedyną ofiarą śmiertelną był mężczyzna potrącony przez pierwszą kolejkę. Ciało należało do mieszkańca Pucka, niejakiego Franciszka Hempela.

Przeczytaj też: Katastrofa kolejowa sprzed ponad 40 lat między Gdańskiem i Tczewem

Do szpitala w wyniku wypadku trafiły 32 osoby. Do szpitala w wyniku wypadku trafiły 32 osoby.
Dlaczego doszło do zderzenia dwóch kolejek?

Wszystko wskazuje, że zderzenia dwóch kolejek doprowadził błąd ludzki - rutyna w pracy. Władze DOKP wykluczyły błąd automatyki. Maszynista drugiego składu, który najechał na tył stojącej kolejki, musiał minąć sygnał stop. Nie zareagował.

Na niekorzyść załogi drugiego pociągu przemawia też fakt, że pociąg poruszał się odcinkiem, na którym jest bardzo dobra widoczność - widać przeszkodę nawet z odległości 250-300 m. Stojąca kolejka była prawidłowo oświetlona. Maszynista powinien bezpiecznie wyhamować "Modraka".

Katastrofa tłem grudniowej rewolty

Sprawa katastrofy stała się jednak cieniem dalszych wydarzeń na Wybrzeżu. Trudno odnaleźć doniesienia na temat usuwania skutków wypadku, a także utrudnienia w ruchu. Pojawiały się jedynie lakoniczne informacje o poprawiającym się stanie zdrowia poszkodowanych w wypadku. Pierwsze strony gazet zajęła podwyżka cen detalicznych żywności.

Z tego powodu na wybrzeżu ruszyła fala protestów aż w końcu doszło do tragedii 17 grudnia 1970 r. - czarny czwartek. W tamtym okresie prasa była pełna wołań do zachowania spokoju publicznego. Nikt nie wracał już do katastrofy "Modraków" na Przymorzu.

Opinie (133) 6 zablokowanych

  • Katastrofa (2)

    Warto wspomniec,jak niektorzy tam szli,zeby krasc rzeczy pozostawione przez pasazerow po katastrofie-zegarki,totebki,a nawet lepsze ciuchy.Pamietam to doskonale.

    • 15 2

    • skoro pozostawili rzeczy

      to domyślali się, że ktoś jest posprząta, bo porządek musi być...

      • 2 2

    • nie wierzę

      • 0 3

  • Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej (1)

    Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej a nie prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej. To był organ administracji w tamtych latach taki sam jak obecny np. Prezydent Miasta Gdańska, Prezydent Miasta Gdyni, Prezydent Miasta Sopotu, Wojewoda Pomorski, czy Wójt Gminy Kolbudy

    • 10 0

    • tyle tekstu o jedną literkę. Nie szkoda Ci czasu?

      • 2 4

  • Wy w redakcji już nie macie o czym pisać zajmijcie się problemami Gdańska a tych dużo a nie sprzed 40 lat

    • 2 8

  • Kiedyś coś zdrożało i stawała cała Polska. (6)

    Dziś wszyscy przyjmują podwyżki jako coś normalnego.
    Zgłupiał naród przez ostatnie pół wieku?

    • 150 26

    • a co ci zdrożalo? może internet? (3)

      • 14 23

      • ZUS co chwila wyzszy - dla pojedynczego przedsiebiorcy (2)

        rząd chce zniszczyć drobną inicjatywę,
        drobną- ale utrzymuję z tego rodzinę

        • 18 5

        • Ależ drogi kolego - rząd to robi w imieniu wszystkich potrzebujących Dudów, Sródów i innych Pierdudów (1)

          aby mógł sfinansować "jedynie słuszne" żądania górników, pielęgniarek, rolników, dzieci narodzonych i nienarodzonych itd., itd., itd. ....
          Powinieneś być dumny, że pomagasz tym wszystkim biednym i ubogim, i przyczyniasz się zwiększenia wydobycia węgla kamiennego w Polsce, który rośnie na hałdach na chwałę Rzeczypospolitej...

          • 12 3

          • bzdura rząd to robi bo ma takie wytyczne z zagranicy z tych kochanych funduszy walutowych banków światowych itd.Po prostu ma zniknać klasa średnia i drobna przedsiębiorczość bo zwykły człowiek ma być szczurkiem robiącym za michę ryżu dla korporacji których szefowie rosną jak na drożdżach i ich miliardy też rosną jak na drożdżach po co jakiś tam pan mietek ma miec tradycyjną piekarnię jak mozna przecież korporacyjny chemiczny chlebek chiński z lidla zjeść prawda albo z auchana nie?Po co ma zarabiać Polak jak może korporacja która w dodatku płaci tu komicznie niskie podatki.Tu się baranie szuka kasy a nie u rolników czy pielęgniarek co oni mają inne żołądki?

            • 3 1

    • ciekawe (1)

      Alboś durak, albo wyjątkowo tandetna prowokacja (czyli też durak...)

      • 4 10

      • A co ci zdrożało?

        mamy deflację....

        • 4 2

  • Na wiosne 1968 roku byl tragiczny wypadek w Gdyni.

    Wracajacy pracownicy ze Stoczni Komuny Paryskiej uwiesili sie otwartych drzwi w wyjatkowo zatloczonej SKMce. Wisieli na drzwiach jak winogrona (tak wtedy okreslano to) a mijajacy ich inny pociag stracil kilku z nich na ziemie. Nie pamietam dobrze ale chyba 6 lub 8 osob zginelo. Pociagi dlugo nie jezdzily i do domu przyjechalem autobusem.....

    • 5 1

  • Kosycarz

    Zrobiłbym ten napis większy, niepotrzebnie tyle miejsca na zdjęciu się marnuje. Jeszcze ktoś nie zauważy, że to zdjęcie Kosycarza.

    • 8 0

  • Dwa błędy w artykule (10)

    Po pierwsze, w 1970r. przystanek nosił nazwę Gdańsk Polanki, a nie Przymorze.
    Po drugie, na kolei nie ma czegoś takiego, jak sygnał "stop". Czerwone światło na semaforze to sygnał "stój".

    • 115 18

    • A tam się czepiasz.... (8)

      "Stop" czy "stój" to jeden ch*j.

      • 65 14

      • (7)

        Po przejechaniu sygnału STÓJ na semaforze SBL (samoczynna blokada liniowa) powinno zadziałać zabezpieczenie SHP (samoczynne hamowanie pociągu), skład powinien rozpocząć wówczas automatyczne hamowanie awaryjne bez udziału maszynisty.
        Coś nawaliło na całej linii, ale oczywiście tego nie powiedzieli bo PKP jest bezpieczna i nowoczesna.

        • 13 13

        • Zwróć uwagę, kiedy to było. (3)

          • 16 3

          • (2)

            Systemy SBL i SHP zostały opracowane w latach 30-tych XX wieku.
            Nie ma tam żadnej elektroniki czy komputerów, tylko zwykła mechanika i elektryka i są one proste prawie jak konstrukcja młotka.

            • 16 2

            • pytanie czy te składy miały SBL i SHP bo wtedy byliśmy w głebokiej pupie dzięki ruskim. (1)

              ja zaś mam system auto stój w sypialni - żona obsługuje :)

              • 14 9

              • Bez ruskich nasze koleje też są głęboko

                w tyle

                • 8 1

        • (2)

          SHP jest bardzo prymitywnym zabezpieczeniem. Polega ona na tym, że przed semaforem jest umieszczony przy torze elektromagnes. Czujnik w pojeździe powoduje uruchomienie urządzeń, co dla maszynisty objawia się zapaleniem lampki kontrolnej na kilka sekund. Jeśli maszynista przez ten czas nie naciśnie odpowiedniego przycisku to rozlega się sygnał dźwiękowy. Dopiero brak reakcji przez kolejnych kilka sekund powoduje włączenie nagłego hamowania. Jest jednak jedno wielkie ALE - SHP nie jest uzależnione od wskazań sygnalizacji oraz nie kontroluje innych czynności maszynisty poza naciśnięciem przycisku czujności. Zatem maszynista może z pełną prędkością minąć sygnał Stój i jeśli przy zapaleniu się lampki wciśnie przycisk czujności to SHP nie zahamuje pociągu. Mało tego, niektórzy maszyniści są tak "wytresowani", że klepią przycisk czujności automatycznie, nawet gdy przysypiają.

          • 7 1

          • Nie do końca........... (1)

            Ten elektromagnes umieszczony przy torze jest w tych samych miejscach co semafory sygnalizacji zajetości toru zwane SBL, w przypadku sygnału STÓJ system SHP reaguje natychmiast po przejechaniu semafora, a ta lampka którą maszynista musi gasić przyciskiem to tak zwany "czuwak", i jest to zabezpieczenie przed tym jak maszynista zaśnie lub straci przytomność z innego powodu np. upojenia.

            • 1 4

            • nie do konca

              Elektromagnesy przy semaforach sa przy semaforach na stacji a przy semaforach sbl kolor masztu bialy sa przed samaforami o 200 m i te elektromagnesy nie sa w zaden sposob uzaleznione od sygnalu wyswietlanego na semaforze nie wazne czy swieci zielone "jazda z maksymalna dozwolona rozkladowa" czy pomaranczowe "jazda z maksymalna dozwolona rozkladowa nastepny stoj" czy czerwone "stoj" w przypadku sbl-ki semafory o maszcie bialym mozna minac przy czerwonym swietle ale tylko po zatrzymaniu daniu sygnalu dzwiekowego bacznosc i jazda max 20 km/h do nastepnego semafora lub po zauwazeniu przeszkody zatrzymac pociag

              • 3 1

    • A jednak nie

      Nazwę przystanku Gdańsk Polanki zmieniono w 1965 roku na Gdańsk Przymorze.

      • 38 2

  • Moja Mama ze znajomą były wtedy w tej kolejce.

    Pamiętam , jak opowiadała, że oprócz strasznego huku podczas zderzenia i przeraźliwych wrzasków pasażerów, zapanowała całkowita ciemność- zgasły wszystkie światła w kolejce - co spotęgowało strach i przerażenie.

    • 7 1

  • Jak przy każdej katastrofie - składa się na nią kilka niekorzystnych czynników.

    • 7 0

  • nigdy nie wiem ... (3)

    Polanki czy Paula Anki ? , tego od Dajany

    • 11 10

    • Kiedyś jeden klient mojej firmy też zapytał się czy Polanki to nazwisko tego piosenkarza :)

      • 2 0

    • niedługo zxmienią na Leszka K. Zimnego (1)

      • 5 5

      • albo Suwnicowej Bojowej

        • 4 4

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Kto był autorem projektu Bursztynowej Komnaty?

 

Najczęściej czytane