• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jak szykowaliśmy się do desantu na Danię

Michał Lipka
21 maja 2012 (artykuł sprzed 12 lat) 
Okręt desantowy ORP Lublin. Okręt desantowy ORP Lublin.

Podczas wielu konfliktów dużą rolę odgrywał desant morski, który po zdobyciu i umocnieniu strategicznego przyczółka pozwalał na stałe dostawy wojska i zapatrzenia. Polska marynarka nie przeprowadziła żadnego z nich, choć brała pod uwagę zaatakowanie w ten sposób Niemiec i Danii.



Polska Marynarka Wojenna, aż do zakończenia działań ostatniej światowej wojny, nie dysponowała własnymi okrętami desantowymi. Nie wiadomo jak dalej wyglądałaby sytuacja, gdyby nie ambitne plany strategów z Układu Warszawskiego.

Pierwszymi jednostkami desantowymi naszej floty były małe, stare poniemieckie barki, które pod koniec wojny pełniły rolę jednostek pomocniczych. Wkrótce dołączyło do nich sześć kutrów desantowych, które kupiono w amerykańskim demobilu. Stan techniczny tych jednostek pozostawiał wiele do życzenia i w szybkim czasie zostały wycofane.

Dowództwo widziało jednak potrzebę posiadania tego typu okrętów i w 1951 roku sformowano Flotyllę Środków Desantowych. W jej skład wszedł także świeżo sformowany Batalion Piechoty Morskiej.

Trzeba ze smutkiem zauważyć, że wcielanie okrętów w skład Flotylli odbywało się bardzo chaotycznie. Albo bowiem odremontowywano stare, poniemieckie jednostki, albo przejmowano jednostki od Ministerstwa Komunikacji (równie wiekowe i często wymagające remontów) albo liczono na wsparcie armatorów prywatnych. Stan techniczny tych jednostek, mimo licznych remontów również był zły, a braki spowodowane wycofywaniem jednostek nie zawsze były uzupełniane.

Nie wiadomo jak dalej wyglądałaby sytuacja, gdyby nie plan stworzony przez wojskowych przy współudziale ekipy Władysława Gomułki. Ówcześni bonzowie partyjni zakładali wybuch III wojny światowej i przygotowywali na niego naszą armię. Co prawda po przedstawieniu założeń Rosjanom wydawało się, że nie uzyskają one akceptacji Kremla (Rosjanie z niechęcią patrzyli na jakiekolwiek przejawy inicjatywy w "bratnich krajach"), ale ostatecznie, w 1961 roku, Moskwa powiedziała "zgoda".

Opracowany plan o kryptonimie OP-61 zakładał, że po ataku sił imperialistycznych (jak powszechnie wiadomo to one zawsze atakowały pokojowo nastawione kraje komunistyczne) jednostki polskie miały w szybkim czasie osiągnąć punkty koncentracji w północnej części kraju i wyprowadzić atak w kierunku Szlezwicka - Holsztynu oraz Hamburga. Po krótkich, ale intensywnych walkach (plany przewidywały na to od 3 do 4 dni) planowano przekroczyć granicę Niemiec i Danii. Kolejne jednostki w tym czasie miały za zadanie opanowanie półwyspu Jutlandzkiego a następnie wkroczenie i okupację Danii. W tym planie ważne miejsce miała odegrać Marynarka Wojenna, która miała przeprowadzić desant morski.

Szybko podjęto działania mające na celu modernizację i odnowę polskich sił desantowych. W Stoczni Północnej w Gdańsku pełną parą ruszyła produkcja okrętów desantowych projektów 770, 771 i 773 autorstwa inżynierów Stanisława KeńskiegoStanisława Wojnowskiego. Dzisiejszy przemysł stoczniowy o takim zamówieniu może tylko pomarzyć, bo łączne zamówienie w latach 1962 - 1972 opiewało aż na 90 okrętów desantowych! Jednostki te, sklasyfikowane jako typ Północny, pływało potem przez wiele lat pod różnymi banderami.

Polskie okręty, po odbyciu szeregu ćwiczeń, rozpoczęły liczne "bratnie" manewry z flotami ZSRR i NRD, tworząc wspólnie tzw. Zjednoczoną Flotę. W wypadku konfliktu zbrojnego miała ona opanować wody Bałtyku, zapewnić bezpieczny desant na tereny duńskie oraz zapewnić swobodną żeglugę własnym jednostkom na Morze Północne.

Co szczególnie ciekawe, polscy planiści zmodyfikowali nawet plany operacji Lew Morski, czyli desantu hitlerowskich Niemiec na Wielką Brytanię z czasów II wojny światowej. Niektóre źródła podają bowiem, że całkiem poważnie rozważano możliwość przeprowadzenia desantu na Wielką Brytanię. Polskie wojsko, a zwłaszcza niebieskie i czerwone berety, rozpoczęły intensywne treningi i współdziałanie z podobnymi formacjami radzieckimi i niemieckimi.

Odrębną kwestią było użycie broni jądrowej - plan przewidywał liczne ataki rakietami taktycznymi oraz klasyczne bombardowania lotnicze również z wykorzystaniem tego typu broni. O skutkach tych ataków i ewentualnym odwecie nie trzeba chyba mówić, gdyż byłyby katastrofalne. W końcowym stadium planu możemy nawet znaleźć szacowaną wielkość strat, które określono na przeszło 50 proc. żołnierzy biorących udział w operacji. Planiści nie wzięli pod uwagę jednej rzeczy - stanu polskich sił zbrojnych, które mogły zostać pokonane praktycznie u progu Niemiec. Siły Bundeswehry dysponowały liczniejszym i nowocześniejszym sprzętem (choćby wojska pancerne wyposażone w nowoczesne czołgi Leopard, podczas gdy w polskim wojsku 20 proc. czołgów stanowiły wówczas T 34 pamiętające jeszcze II wojnę światową). Podobnie było z lotnictwem i wojskami lądowymi.

Choć Marynarka Wojenna wprowadziła wtedy do linii 33 okręty wojenne, to jednak aż 39 skreślono ze stanu floty. Plan modernizacji skrócono do niezbędnego minimum ograniczając również wzmocnienie sił uderzeniowych.

Mimo to plany działania Frontu Polskiego były opracowywane i zmieniane praktycznie aż do końca istnienia Układu Warszawskiego.

Wraz ze zmianą ustroju zmieniły się założenia operacyjne dla floty wojennej. Liczna flota desantowa nie byłą już potrzebna. Na dzień dzisiejszy Marynarka Wojenna dysponuje pięcioma okrętami transportowo - minowym (jak przeklasyfikowano jednostki desantowe) projektu 767, a w najbliższym czasie nie planuje się włączenia do linii podobnych okrętów. Optymiści co prawda zwrócą uwagę zapewne na ORP "Czernicki" który ma pewne, choć ograniczone, możliwości transportu wojska, ale do prawdziwych okrętów desantowych jest mu daleko.

Opinie (54) 9 zablokowanych

  • Dzisiejsza Marynarka Wojenna (7)

    to pływające muzeum i składowisko złomu. Ani jednego okrętu zwodowanego po 2000 roku. Ta formacja umiera, a my nadal lezymy nad morzem!!! I co wojsko ma pływac kajakami? Mocna flota to duma każdego NORMALEGO państwa

    • 61 9

    • (1)

      dumą nie utrzymasz tej floty

      • 7 3

      • z przodu honor z tyłu goła d*pa

        • 8 1

    • 1 okrętr spełnia dzisiejsze standarty - ten co go ruskie nie zabrały bo się system zmienił

      nasza duma

      • 4 0

    • ...czego chcecie? swieto marynarki przeciez bylo w zeszlym roku...i jakie persony...z golymi d*pami...

      • 3 1

    • a my nadal lezymy nad morzem!!! (1)

      I to jest właśnie pointa !!!

      • 2 1

      • leżymy i kwiczymy

        • 1 1

    • Ale MW nie jest nam do niczego potrzebna

      nie ma zadnego wplywu, wojna decydowac sie bedzie na ladzie i w powietrzu, szkoda kasy na MW

      • 1 0

  • Widzę, że autor szydzi (6)

    sobie z różnych "bratnich" określeń i z określenia "imperialiści".
    Jedno jest pewne, że w czasie gdy byliśmy w strefie wpływów Moskwy to nie zmuszali nas do pomagania im w ich wojnach np. w 1980 r w Afganistanie. A teraz jak jest to kazdy chyba dobrze wie, że nasi nowi panowie tego wymagają, a my posłusznie włazimy im w d... bez mydła.
    Jestem ciekawy za ile lat będzie w modzie szydzenie z obecnej sytuacji i kto wówczas będzie nam wydawać rozkazy?

    • 42 52

    • A o interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Pradze kolega nie słyszał? (1)

      • 25 4

      • A ilu tam naszych zginęło

        i ile lat tam siedziliśmy? I ile tsakich interwencji było i na jaką skalę?

        • 8 18

    • (1)

      niestety mało się mówi, ale "polscy" doradcy brali udział w wojnie wietnamskiej po wiadomo, której stronie

      • 18 3

      • Nie pisz bzdur

        Znałem jednego goscia - p.chor. Władysława Ch., który służył jako obserwator w siłach ONZ w Wietnamie i Amerykańce go wozili a nie Vietkongi !
        Rozmawiałem z nim wielokrotnie.
        Za to szkoliliśmy w Polsce, początkowo na uczelniach cywilnych, a pod koniec lat 70-tych też na uczelniach wojskowych, oficerów wietnamskich. Dwóch takich miałem u siebie na praktyce. Do dziś wspominam ich jako wzór pracowitosci, uprzejmosci i grzeczności . Jeden był absolwentem politechniki w Budapeszcie a drugi - uczelni technicznej z Paryża( nie pamietam nazwy ?).
        Taka forma była pomocą dla Wietnamczyków a nie jacyś "doradcy"?

        • 5 3

    • Bo skończyło by się tak jak w 1950 roku! Jak gruchnęła informacja, że mają wysłać WP do Korei walczyć z siłami ONZ, Polacy masowo szli na ochotnika do wojska z nadzieją że im też dane będzie przejść na Amerykańską stronę :)

      • 8 1

    • Ciekawe, czy kolega zdaje sobie sprawę...

      ...ile ton węgla, rud miedzi i innych surowców oddaliśmy Ruskim za darmo. Zapewniam, że nie dobrowolnie.

      • 8 1

  • swojego czasu zbierając materiały do magisterki o działaniach w rejonie kuusamo i salla w 1941, odwiedziłem biblioteke mw w gdyni. z tego co pamiętam wszytkie fiszk katalogowei na ktroych zapisano numery książek (w szufladkach) byly pocietymi mapami danii i polnocnych niemiec - dobrej jakosci papier, swietna jakosc druku.

    • 7 1

  • (3)

    kiedyś Nasze wojsko, miało silne lotnictwo, wojska rakietowe, marynarkę wojenną z własnym lotnictwem, siny desant, wojak inżynieryjne były wizytowką naszej armi, mieliśmy armię lądową i armię pancerną. Byliśmy w stanie sami się bronić i atakować. A dziś? Wojsko Polskie nie ma wartości obronnej oraz uderzeniowej. Doprowadziły do tego tzw. rządy specjalistów z każdej partii praktycznie. A wm aiwa się nam, pokazując propagandowe filmiki, że 50 F-16, z niekompletnymi załogami i niepełnym uzbrojeniem obroni Nasze niebo, Marynarka Wojenna która stwarza zagrożenie dla Naszych marynarzy, wojska lądowe z małą ilością sprzętu i składu osobowego. Wojska specjalne bez własnego wsparcia lotniczego i transportu. To są skutki gderania - A po co Nam wojsko? - obronią Nas pacyfiści, lewacy i miłujący pokój biseksualiści z wiejskiej

    • 47 10

    • taaa....początek się czytalo jak piękną bajkę fantasy... (1)

      Dziś jest jak było 20...40...60...80...100 lat temu; zawsze jesteśmy daleko z tylu...

      • 4 6

      • to chyba kolego spałeś na historii albo do szkoły miałeś pod górkę

        • 5 3

    • kiedy tak było

      Marzyciel

      • 2 3

  • Lipa (1)

    Panie Lipka, lipę odwaliłeś pan swoim artykulikiem.Tak stary kotlet można podać w lepszy sposób.

    • 16 9

    • Panie

      mądry Lipka , nie ośmieszaj się pan !!!!

      • 2 1

  • Lipka

    A teraz marynarka wojenna nie ćwiczy rożnych wariantów trzeba mieć twój tytuł żeby tak pisać .

    • 9 1

  • Na fotce desantuje się 36 pułk z 7 Łużyckiej Dywizji Desantowej. (12)

    Taka Bundeswehra to mogła wówczas naszym nagwizdać!

    • 15 6

    • (5)

      Bundeswehra liczyla wtedy ok. pol miliona zolnierzy, o rezerwistach nawet nie wspomne. Do tego na terenie Niemiec stacjonowaly liczne wojska amerykanskie, brytyjskie i francuskie. Zarowno Niemcy, jak i ich sojusznicy posiadali - oprocz nowoczesnej broni konwencjonalnej - baterie rakiet z glowicami atomowymi. W przypadku wojny niewiele by z naszych zostalo...

      • 5 7

      • A wiesz ile miało żołnierzy LWP (3)

        A ilu rusk8ich stacjonowało w NRD? A nawet samo NRD ile miało wojska? O broni atomowej naeet nie wspomne, bo i tak nie zrozumeisz zapatrzony w Zachód cieniasie.
        NATO na poważnie bało się ruskich wojsk pancernych. Niemcy doskonale pamiętali lekcję Kyrska i innych bitw pancernych, gdzie ich Tygrysy i Pantery dostały lanie od T-34 i IS-2. Dlatego po rozpadzie Bloku wschodnego jako warunek przyjęcia nas do NATO kazali nam - tak na wszelki wypadek, bo mielki watpliwości co do naszej lojalności - zlikwidowac większość armii, że niby przestarzała. Co ciekawe dotyczyło to najlepszych jednostek pancernych i desantowych.
        A ruskich rakiet i samolotów boją się do dzisiaj.
        I nie podawaj mi przykładu Iraku, bo to nie ten żołnierz i nie to morale wojska.

        • 9 6

        • (1)

          Afganscy chlopi nie slyszeli o Kursku i pewnie dlatego udalo im sie wyrzucic niepokonana Armie Czerwona ze swojego kraju, zadajac jej dotkliwe i upokarzajace straty.

          • 8 1

          • Tak jak teraz naszym i

            innym satelitom USA. Bo to oni walczą metodami partyzanckimi w górach, gdzie żaden czołg nie pojeździ, a z powodu wysokości silniki śmigłowców nie mogą rozwinąć pełnej mocy i staja się łatwiejszym celem.
            Tam nigdy nie było bitwy z prawdziwego zdarzenia tylko potyczki, miny-pułapki i inna dywersja.

            • 2 0

        • ...gdzie ich Tygrysy i Pantery dostały lanie od T-34 i IS-2. ...

          Kiedy ludzi kupa... i Herkules d.pa

          • 5 1

      • Wówczas była równowaga sił

        i to było gwarantem pokoju, teraz tego nie ma i dlatego co chwilę Amerykanie gdzieś sobie wkraczają szerzyć demokrację - szczególnie tam gdzie jest ropa. A my jak te pieski za ogryziona kość (np. stare Herculesy) lecimy ujadać razem z nimi.
        A teraz nawet musimy wybecelować 20 baniek w ich walucie/rok przez 10 lat na poczet szerzenia tej "demokracji".

        • 0 2

    • Bzdura!!!

      Ta jednostka to 8 Śląski Pułk Artylerii Ciągnionej z Mrągowa!Wiem bo służyłem!

      • 0 2

    • Taka Bundeswehra to mogła wówczas naszym nagwizdać!

      W latach 70 ( ubiegłego wieku - o kurka ) byłem w wojsku w Szczecinie w pułku liniowym. Dawano nam 15 minut istnienia i na nasze miejsce przychodził inny pułk.
      To były rachuby "nasze" czytaj sowieckie.

      • 7 0

    • nie 36 takiego nie było a 35

      • 0 0

    • 36 pułk

      W składzie organizacyjnym 7 ŁDD nie występował - 36 pułk.

      • 0 0

    • Ha ha ha

      Siła ognia pułku = 1 batalion piechoty zmotoryzowanej na Maruderach (każdy wyposażony w ppk) w 36 "pułku" tylko pluton ppk
      Byłem widziałem...

      • 0 0

    • nie było tAkiego 36 pulku były trzy 4,34,i 35 pds

      • 0 0

  • "...albo liczono na wsparcie armatorów prywatnych."

    moze mnie ktos oświeci ale czy w 1951 roku byli jacyś armatorzy prywatni, poza rybakami którzy mieli swoje drewniane łódki???

    • 14 0

  • Pamiętam te manewry ale nie z 77' tylko gdzieś 72'?

    Największym szokiem nie były wystrzały ze okrętów ale nisko lecące bombowce odrzutowe wyłaniające się zza falowca na Przymorzu.

    • 13 0

  • stare krypy wciąż pływają... (1)

    Ciekawe na co nam te duże okręty desantowe? Wciąż się je remontuje (sam widziałem). Po co nam stare, praktycznie nieuzbrojone poamerykańskie rzęchy? Po co nam 50-letnie ponorweskie op? Te poradzieckie rakietowce to jakieś muzea - nie mówiąc już o tzw. jednostkach pomocniczych. Jak przypłynął HMS Bulwark, to wstyd było patrzeć na te nasze złomowce. Jak ktoś mi mówi, że to się jeszcze do czegoś nadaje, to chyba na Oksywiu nie był i nie widział ich stanu. Pociąć to całe szrotowisko na żylety i kupić z 10 wartościowych jednostek, które stanowiłyby realną siłę. Tylko co wtedy robiłaby rzesza naszych admirałów? Łajb by im przecież nie starczyło na etaty...

    • 14 1

    • dla admirałów...

      można zakupić łodzie wiosłowe. Byłoby taniej i każdy mógłby dowodzić swoją jednostką pływającą.

      • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak nazywa się okręt muzealny, który na stałe cumuje przy Skwerze Kościuszki w Gdyni?

 

Najczęściej czytane