• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

HMS Garland, który stał się ORP Garland

Michał Lipka
29 lutego 2012 (artykuł sprzed 12 lat) 
Garland - już jako "nasz" ORP. Garland - już jako "nasz" ORP.

Był pierwszym okrętem wojennym przekazanym Polsce przez Royal Navy podczas działań II wojny światowej, brał udział w przeszło 80 operacjach bojowych, eskortował przeszło 100 konwojów w tym niezwykle dramatyczny PQ-16 do portów radzieckich, a w skład jego załogi wchodził oficer, który po wojnie jako jedyny Polak w randze kontradmirała służył w brytyjskiej marynarce wojennej

.

Zawarte 18 listopada 1939 roku porozumienie o współpracy między polską a brytyjską marynarką wojenną w jednym z punktów zawierało deklarację przekazania na okres wojny polskiej stronie angielskich okrętów. Pierwszą taką jednostką był zwodowany w 1935 roku HMS Garland, niszczyciel typu G. Ten wypierający 1854 ton, uzbrojony początkowo w 4 pojedyncze działa 120 mm, 2 działka przeciwlotnicze kal. 40 mm oraz karabiny maszynowe i osiągający prędkość 34 węzłów okręt, pełnił służbę patrolową w rejonie morza Śródziemnego.

Wieniec już polski, a nie brytyjski

Niestety przerwał ją zbyt wczesny wybuch własnej bomby głębinowej, która uszkodziwszy rufę zmusiła okręt do wizyty w stoczni remontowej na Malcie. W Admiralicji Brytyjskiej zapadła decyzja, aby wydzierżawić niszczyciel Polakom. Kierownictwo Marynarki Wojennej odniosło się do propozycji niezwykle entuzjastycznie i ostatecznie 3 maja 1940 roku na niszczycielu uroczyście podniesiono biało-czerwoną banderę.

Ze względów kurtuazyjnych zadecydowano również o pozostawieniu historycznej nazwy (w Royal Navy pierwsze zapiski o jednostce noszącej tą nazwę datowane są na rok 1242). Zmieniono jedynie oznaczenie okrętu i tak z HMS (His/Her Majesty's Ship - Okręt Jego/Jej Królewskiej Mości) Garland stał się ORP (Okręt Rzeczypospolitej Polskiej). Nie zmieniono również motta okrętu, które brzmiało Qui Merruit - Ferrat (Kto zasłużył - Nosi). Trzeba tu wyjaśnić, że słowo "garland" to w wolnym tłumaczeniu "wieniec", stąd też takie a nie inne motto jednostki.

Artyleria pudłuje, bo nie zna angielskiego?

Podczas remontu jednostkę przezbrojono - m.in. w miejsce zdemontowanego działa artylerii głównej wstawiono działko przeciwlotnicze kal. 76 mm oraz zwiększono liczbę karabinów maszynowych, lepiej przygotowując ją do działań eskortowych. Po ukończeniu remontu Garlanda wcielono do 14. Flotylli Niszczycieli, gdzie rozpoczął cykl szkoleniowy, podczas którego ujawnił się problem z przekaźnikiem artyleryjskim. Salwy polskiego okrętu padały wszędzie, tylko nie tam gdzie celowali artylerzyści. Sytuację dodatkowo utrudniał fakt, że brytyjski oficer łącznikowy przydzielony na Garlanda, raportując przebieg szkolenia poddał w wątpliwość fachowość polskiej załogi, stwierdzając m.in. że być może przyczyną jest słaba znajomość języka angielskiego.

Niezwykle wyczulony na kwestię prestiżu polskiej bandery kontradmirał Świrski wydał rozkaz, w którym m.in. odwołał dowódcę okrętu kmdr ppor. Antoniego Doroszkowskiego, mianując w to miejsce kmdr por. Konrada Namieśnikowskiego. Na wniosek dowódcy Floty Śródziemnomorskiej objął on dowództwo dopiero po powrocie Garlanda do Wielkiej Brytanii.

Sytuacja na okręcie stawała się coraz bardziej napięta do czasu, gdy oficer artylerii por. mar. Józef Bartosik nie rozebrał prawie całkowicie układu przekaźnika i nie znalazł kawałku drutu tkwiącego między dwiema zębatkami, a pozostawionego tam zapewne przez stoczniowców. Przeszkodę usunięto i Garland mógł wreszcie w pełni korzystać ze swej artylerii.

Fala zmyła z pokładu dwóch marynarzy

Po zakończeniu szkolenia okręt skierowano na Morze Śródziemne. 18 i 19 sierpnia 1940 roku miało miejsce pierwsze ważne wydarzenie w historii okrętu - Garland eskortował polski statek Warszawa, na pokładzie którego płynęły oddziały Brygady Strzelców Karpackich. Niedługo potem polska jednostka weszła w skład eskorty konwoju z zaopatrzeniem, udającego się na Maltę a następnie kolejnego konwoju wypływającego tym razem z Gibraltaru. Podczas wykonywania tego zdania doszło do starcia z włoskim lotnictwem, w efekcie czego uszkodzeniu uległa maszynownia Garlanda - zanim mechanicy uporali się z naprawą okręt musiał płynąć na holu niszczyciela brytyjskiego.

Kolejne tygodnie upłynęły na przebazowaniu do portu w Wielkiej Brytanii i licznych patrolach na kanale La Manche. 15 listopada 1940 roku szczęście opuściło polski okręt - podczas niezwykle silnego sztormu fala zmyła za burtę I oficera mechanika kmdr ppor. Michała Gierżoda i st. bosm. Zygfryda Stasiewicza. Natychmiastowe poszukiwania niestety nie przyniosły rezultatu.

Cały rok 1941 Garland spędza na wykonywaniu zadań eskortowych i patrolowych na Atlantyku najczęściej wraz z ORP Piorun (oba okręty po raz pierwszy również wykonują rejs transatlantycki). Admiralicja Brytyjska zdecydowała niebawem o przystosowaniu Garlanda do eskortowania konwojów atlantyckich, wobec czego jednostka udała się do stoczni, celem wykonania niezbędnych przeróbek.

Przestrzelony 500 razy

W maju 1942 roku ORP Garland skierowany zostaje do osłony konwoju PQ 16, udającego się do radzieckich portów. W skład konwoju weszło 35 statków pięciu bander, natomiast eskorta liczyła 5 niszczycieli i 4 korwety. Niebawem po wypłynięciu konwój wykryty został przez niemieckie lotnictwo. Na skutki tego spotkania nie trzeba było długo czekać - rozpoczęły się nieustanne ataki z powietrza i spod wody.

Ostatecznie konwój stracił 8 statków a kilka innych zostało uszkodzonych. Ciężkie straty nie ominęły Garlanda - bliskie wybuchy bomb zdziesiątkowały walczącą załogę. Poległo 25 marynarzy (z czego trzech już w szpitalu w Związku Radzieckim), a 46 zostało rannych. Jak na 145 osobową załogę były to znaczne straty. Sam okręt miał przeszło 500 przestrzelin kadłuba oraz liczne uszkodzenia w maszynowni i artylerii.

Dowódca kmdr Eibel otrzymał zezwolenie na odłączenie się od konwoju i szybsze udanie się do Murmańska w celu ratowania rannych znajdujących się na pokładzie. Niebawem jako pierwszy polski okręt po 17 września 1939 roku Garland zawinął do radzieckiego portu. Po dokonaniu prowizorycznych napraw i pochowaniu poległych, niszczyciel udał się w rejs powrotny do Anglii. Na pokładzie znaleźli się również polscy podwodnicy z zatopionego omyłkowo przez aliantów ORP Jastrząb.

Ostatni okręt podwodny zatopiony

Po przybyciu do Anglii okręt skierowano na remont, po którym ponownie brał udział w licznych konwojach w tym m.in. do USA. Decyzją Admiralicji Polskiej okręt skierowano do służby na Morzu Śródziemnym - tam też odnosi kolejny sukces. 18 września 1944 wachta zauważyła stróżkę dymu wydobywającą się... z poziomu wody. Po zmianie kursu okazało się, że jest to zanurzony okręt podwodny, który poruszał się na tzw. chrapach (umożliwiały one płynięcie w zanurzeniu na silnikach diesla).

Polski okręt zaatakował bombami głębinowymi nieprzyjaciela, a do akcji przyłączyły się 3 brytyjskie niszczyciele. Po długotrwałym polowaniu niemiecki okręt zmuszony został do wynurzenia gdzie dzieła zniszczenia dokonał Garland, niestety uszkadzając sobie przy tym poszycie burty. Uratowano 47 marynarzy, a zatopiony okręt U 407 był ostatnim jaki operował na Morzu Śródziemnym. Koniec wojny zbliżał się już dużymi krokami - na przełomie 1944 i 1945 roku Garland przebywał w stoczni remontowej, gdzie ponownie zmodyfikowano jego uzbrojenie - teraz składało się ono z 2 dział 120 mm, 6 działek 20 mm, miotacza pocisków głębinowych Hedgehog oraz miotaczy i wyrzutni bomb głębinowych.

Ostatnią operacją, w której polski okręt brał udział, była operacja Deadlight, czyli zatapianie przez aliantów przejętych niemieckich U-Bootów. Wobec zakończenia działań wojennych i rozpoczęcia oddawania Brytyjczykom dzierżawionych okrętów 24 września 1946 na Garlandzie opuszczono polską banderę.

Służba Garlanda może i nie była pełna spektakularnych działań, ale skupiała się na niezwykle potrzebnej służbie konwojowej i patrolowej. Podczas tych rejsów okręt przepłynął łącznie 217 tys mil morskich, ustępując wyłącznie ORP Piorun, zatopił 1 okręt podwodny (1 uszkodził) oraz zestrzelił 2 nieprzyjacielskie samoloty. Po wojnie jednostkę sprzedano Holandii, gdzie służyła aż do chwili złomowania w 1968 roku.

Na koniec warto przytoczyć historię oficera artylerii Józefa Bartosika, który na początku służby Garlanda rozwikłał problem artylerii jednostki. Po wojnie jako jednemu z nielicznych zaproponowano mu podjęcie służby w Royal Navy. Było to spore wyróżnienie. Służył m.in. na pancernikach Anson i Vanguard, następnie piastował stanowisko zastępcy dyrektora Oddziału Operacyjnego a Brytyjskiej Admiralicji. Przez rok dowodził 5. Eskadrą Fregat, aż wreszcie objął dowództwo HMS London, niszczyciela atomowego. W roku 1966 jako pierwszy i jedyny Polak awansowany został na stopień kontradmirała. Niestety jego dawni koledzy nie mogli mu wybaczyć całkowitego zerwania stosunków z przedstawicielami Polonii. Często również wypominano mu, że w imię kariery wyparł się jakichkolwiek kontaktów z krajem, który dał mu wykształcenie morskie. Czym się kierował admirał i gdzie leży prawda, trudno nam dziś oceniać. Józef Bartosik zmarł 14 stycznia 2008 roku w Wielkiej Brytanii.

Wydarzenia

Opinie (36) ponad 20 zablokowanych

  • niszczyciel atomowy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ale jaja

    No Panie Lipka teraz to żeś przesadził buhahahahahaha buhahahaha ale się spłakałem - atomowy niszczyciel buhahahaha

    • 9 2

  • a ja widziałem na fotce kajak atomowy....niby zwykły kajak ale z tyłu było napisane....a to my

    • 6 0

  • Ekstra

    Bardzo ciekawy artykuł.

    • 1 0

  • Doktorancie LIPKA!

    A co to za niszczyciel atomowy HMS London? Jakiego typu ten niszczyciel? Konkretnie: County, typ 82, 42, czy może 45?
    Ogarnijcie się doktorancie!

    • 5 1

  • NISZCZYCIEL ATOMOWY RZONDZI

    ale artykulik całkiem ładnie napisany

    • 2 1

  • No w końcu trochę lepiej

    Błędów jakie w/w opisują opiniujący się autor nie ustrzegł , ale tym razem w końcu trochę lepiej się przygotował i "pogrzebał" w materiałach. Z jego publikacji jakie czytałem-ta zdecydowanie najlepsza. Tylko oby nie zmienił kursu!

    • 2 2

  • "okręt wojenny"

    wy nigdy się nie nauczycie ;/

    • 1 0

  • "Niszczyciel atomowy"

    Może dlatego, że w końcu sprzedano go Pakistanowi, a to kraj atomowy?

    A Józef Bartisik ma całkiem długie hasło w angielskojęzycznej Wikipedii - to miłe. W polskiej też, ale co ciekawe krótsze.

    • 3 0

  • A ja mam jeszcze jednego Polaka w RN!

    Facet nazywał się Maurycy Marcinkowski; Anglicy nazywali go Martinem, a on sam służył był na HMS "Victory" i był na niej pod Trafalgarem. Kto wie więcej??
    Obok "Garlanda" pod polską banderę trafił bez zmiany nazwy także HMS "Dragon", krążownik typu D, znany z tego, że swego czasu pływał w składzie specjalnej eskadry RN z "Hoodem". Okręt odbył z tymże "Hoodem" rejs dookoła świata.
    Były jeszcze okręty francuskie - "Ouragan", "Medoc" i "Pomerol". Niszczyciel Ouragan służył krótko, a na "Medocu" zginął starszy brat "Znaczy-Kapitana", Roman Stankiewicz, zwany "Bykiem". Gość zginął dokłądnie w rocznicę śmierci sławnego brata, 26.11.1940 roku. Medoc i Pomerol to nazwy gatunków win, a "Ouragan" był siostrzyczką "Wichra" i "Burzy".

    • 3 0

  • alw

    No cóż może i pan Lipka uważa sięza znawcę historii marynarki wojennej, ale wypada wiedzieć, że jedynymi okrętami Royal Navy o napęzie atomowym były i są okręty podwodne. W RN nie było i nie ma czegoś takiego jak atomowy niszczyciel London... ot i snafca Michał napisałco wiedział a że wiedzia łniewiele....

    • 1 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym roku gdyński port przeładował najwięcej towarów spośród portów nadbałtyckich?

 

Najczęściej czytane