• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zabójstwo na pasie startowym

Tomasz Kot
14 listopada 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
Pas startowy na Zaspie w roku 1982. Do dziś to miejsce nie budzi pozytywnych emocji u mieszkańców, choć nie ma mowy o takim poczuciu zagrożenia jak w latach 80. Pas startowy na Zaspie w roku 1982. Do dziś to miejsce nie budzi pozytywnych emocji u mieszkańców, choć nie ma mowy o takim poczuciu zagrożenia jak w latach 80.

30 lat temu to bezsensowne i przypadkowe morderstwo wstrząsnęło opinią publiczną Trójmiasta. Na pasie startowym na Zaspie śmiertelnie pobito człowieka. Mordercami okazali się nastolatkowie, uczniowie szkół, którzy szukali okazji, by odegrać się na rówieśnikach za wcześniejszą, przegraną bójkę.



Pierwsza połowa lat 80. Czasy stanu wojennego, kryzysu gospodarczego, powszechnej frustracji i beznadziei. Trójmiejskie osiedla-sypialnie przypominają betonowe pustynie, pełne dziur, porozrzucanych betonowych elementów i brzydoty.

Symbolem rozminięcia się socjalistycznej teorii z praktyką jest osiedle na gdańskiej Zaspie. Wybudowane na dawnym pasie startowym na planach i z powietrza miało przypominać plaster miodu - symbol obfitości i bogactwa. Rozstawienie budynków w sporej odległości od siebie i wytyczenie ulic na planie trapezu i jego pochodnych potęgują jedynie poczucie pustki i nieprzyjaznego otoczenia.

Oświetlenie jest skąpe, symboliczne i skupione przy ulicach, blokach, torach tramwajowych. Reszta wielkich przestrzeni dzielnicy tonie w mroku. W zasadzie nieoświetlona jest główna arteria Zaspy, czyli dawny pas startowy, wytyczona za pomocą betonowych podkładów kolejowych, udających krawężniki. Ten trakt nosi nazwę alei 30-lecia PRL (dziś al. Jana Pawła II).

Na osiedlu mieszka ponad 40 tysięcy ludzi. Funkcjonuje młodzieżowy dom kultury, oferujący młodym ludziom modelarstwo, zajęcia plastyczne, muzyczne, oddział PTTK, można też pograć w piłkarzyki. Tyle teorii, bo dom kultury nie jest wyjątkiem od PRL-owskiej praktyki: pracuje się tu byle jak, instruktorzy odwalają pańszczyznę albo załatwiają swoje sprawy i modlą się, żeby nikt nie przyszedł. Szczególnie tacy, z którymi mogą być jakieś problemy.

Dlatego prawdziwą atrakcją dla młodzieży pozostają salony gier z "bilardami", gdzie nastolatki tracą pieniądze. Jak zabraknie kasy można poszukać "jelenia" i skubnąć mu portfel. Na osiedlu są trzy szkoły podstawowe, z udeptanymi klepiskami jako boiskami. Szkoły są przepełnione, zajęcia odbywają się na dwie zmiany i często, szczególnie jesienią i zimą, kończą się już po zmroku. Dlatego władze myślą nawet o wprowadzeniu nauki w soboty.

Główną rozrywką młodzieży, poza grą w piłkę nożną, są grupowe wyprawy na "wrogi" teren w celu spuszczenia komuś łomotu. Po wejściu do powszechnej dystrybucji w 1982 r. filmu "Wejście smoka", kwitnie kult sztuk walki trenowanych po piwnicach (w których honorowe miejsce zajmuje, pochodzący z tygodnika "Razem", legendarny plakat z Brucem Lee), w laskach, na placach.

Modne są własnoręcznie wykonane nunczaka, sprężyny i inne "narzędzia walki". Po zmroku po osiedlu często włóczą się watahy agresywnej młodzieży, liczące nieraz kilkadziesiąt osób. Tak dzieje się niemal na wszystkich osiedlach Trójmiasta. Zresztą to zjawisko ogólnopolskie. Tutaj ul. Startowa bije się z ul. Pilotów. Startowa i Pilotów tłuką się z "druga Zaspą", czyli mieszkańcami ulic Żwirki i Wigury, Ciołkowskiego i Burzyńskiego. Zaspa nawala się z Przymorzem. Gdańsk walczy z Gdynią.

Pobić chłopaków

Ta historia zaczyna się 13 października 1984 r. Jest sobota, późny wieczór. Pod modną wówczas restauracją i dyskoteką "Kasztel" przy ul. Rodakowskiego na VII Dworze, grupa z Przymorza przegrała walkę na pięści z chłopakami z Zaspy.

Przez tydzień w przegranych kiełkuje myśl o zemście. W następną sobotę, 20 października, około godz. 17, na boisku przy ul. Dąbrowszczaków na Przymorzu, zbiera się grupa ośmiu młodzieńców w wieku 15-18 lat. Wszyscy są uczniami szkół zawodowych. Niektórzy mają "sprzęt" do walki.

Prowodyrami są 17-latkowie Paweł P.Dariusz K. Nabuzowani adrenaliną młodzi mężczyźni wybierają się na Zaspę "by pobić chłopaków". Zwabieni zbiegowiskiem dołączają do nich 18-letni Wojciech N. i 16-letni Józef K. z Kościerzyny, który przyjechał do N. w odwiedziny do internatu. Razem z kilkoma innymi mieszkańcami internatu wcześniej wypili 1,5 litra wódki. Wspólnie postanawiają, że pobiją każdego, który będzie szedł bez kobiety.

Na Zaspę nastolatkowie docierają około godziny 18. Część z nich ukrywa się w krzakach, reszta wypatruje potencjalnych ofiar. Kręcą się jednak tylko nieliczni dorośli, przeważnie stare dziadki. Jest pochmurno, ściemnia się. Wieje mocny wiatr. Jest wilgotno, parę stopni powyżej zera. Nikomu nie chce się bez potrzeby wychodzić na dwór. Sklepy są już dawno zamknięte, zresztą i tak nic w nich specjalnego nie ma na półkach.

Po blisko godzinie poszukiwań sfrustrowani młodzieńcy z Przymorza nadal nie znaleźli nikogo, kogo mogliby stłuc. W desperacji zaglądają nawet do baru "Wiarus" przy Domu Kombatanta.

Kiedy wracają w stronę Przymorza, na pasie startowym pojawia się sylwetka biegnącego człowieka w dresie. To 36-letni Jerzy Sz., marynarz, który niedawno wrócił z rejsu. Często uprawia jogging, ale zawsze biega ze znajomymi lub z rodziną. Tego dnia jednak biegnie sam.

Józef K., wskakuje na krawężnik i zaczyna sikać. Kiedy marynarz go mija, K. kieruje na niego strumień moczu. Mężczyzna zatrzymuje się. Wywiązuje się krótka wymiana zdań. Sikający odwraca się i woła: - Wojtek! Ten podbiega i z rozbiegu kopie marynarza w twarz. Drugi cios biegacz otrzymuje od Józefa K. Na mężczyznę spadają kolejne ciosy. Po chwili do bijących dołączają Paweł P. i Dariusz K.

Nie wiadomo, czy pozostała szóstka bije, czy tylko się przygląda. Napastnicy biją nawet wtedy, kiedy mężczyzna pada na ziemię. Wojciech N. ściąga z ręki marynarza zegarek "Casio" o wartości 20 tysięcy zł (średnia pensja wynosiła wówczas nieco ponad 16 tysięcy zł).

Zostawiają leżącego i rozchodzą się do domów. Śpieszą się na film.

- Dlaczego go tak zlałeś? - jeden z chłopaków pyta Wojciecha N.
- Nigdy nie widziałeś jak dobrze dostaje się kopa. Ten facet będzie spał pół godziny - napastnik rzuca tonem przechwałki.

Potem okazało się, że mieszkańcy słyszeli krzyki napadniętego, ale nikt nie pofatygował się sprawdzić, co się dzieje. Dopiero dziewczyna wychodząca na spacer z psem zobaczyła w światłach przejeżdżających samochodów leżącego na ziemi mężczyznę. Milicja przyjechała po godz. 21, tylko po to, by stwierdzić, że mężczyzna nie żyje. Sekcja zwłok wykazała, że mężczyzna doznał wieloodłamowego złamania kości czaszki, co spowodowało krwotok wewnętrzny i zatkanie górnych dróg oddechowych.

Początkowo nie wiadomo było, kim jest ofiara, bo denat nie miał przy sobie żadnych dokumentów. O godz. 22 do komisariatu policji na Przymorzu zgłosiła się żona Jerzego Sz., która poinformowała o zaginięciu męża.

W ciągu trzech dni milicjanci przesłuchali blisko dwieście osób. We wtorek, 23 października, śledczy aresztowali ośmiu uczestników zajścia. Następnego dnia w ręce milicji wpadli pozostali dwaj.

Proces

30 maja 1985 r. rozpoczyna się proces głównych oskarżonych. Przed sądem w Gdańsku stają Wojciech N., Józef K., Paweł P. i Dariusz K. Pozostali oskarżeni byli sądzeni w odrębnym postępowaniu. Dostają poprawczak w zawieszeniu i kuratora sądowego. Teraz zeznają jako świadkowie.

Wojciech N., ten, który kopnął jako pierwszy, korzysta z prawa odmowy do składania zeznań, wobec czego odczytywany jest protokół jego przesłuchania w śledztwie. Twierdzi, że wszystko było dziełem przypadku i gdyby mężczyzna nie zareagował na prowokację, nie doszłoby do tragedii.

Józef K. składa swoje zeznania przerywając je płaczem. Płaczą też obecni na sali rodzice napastników. Paweł P. i Dariusz K. nie przyznają się do udziału w bójce, twierdząc, że byli tylko świadkami.

4 lipca zapadają wyroki. Wojciech N. zostaje skazany na 8 lat pozbawienia wolności. Paweł P. i Dariusz K. otrzymują po 2,5 roku więzienia. Sprawa nieletniego Józefa K. zostaje przekazana do odrębnego postępowania. Czeka go poprawczak.

Epilog - bez szczęśliwego zakończenia

Wypadki na Zaspie spowodowały ogromne wzburzenie społeczne. Zamieszani w nie uczniowie zostali wyrzuceni ze szkół, w których zorganizowano specjalne apele potępiające sprawców. Ludzie byli przerażeni. Pojawiły się głosy, aby sprawców powywieszać na latarniach. Najlepiej w publicznej egzekucji na pasie startowym.

Pomysłów było wiele: zamknąć lokale i dyskoteki dla młodzieży, zakazać młodzieży przebywania na ulicach po godz. 20, wszystkich uczniów ubrać w jednolite ubrania z widoczną tarczą szkoły. Tych, którzy nie będą przestrzegali przepisów, należy surowo karać.

W styczniu 1985 r. w zaspiańskim domu kultury zorganizowano spotkanie mieszkańców, nauczycieli, kuratorów, radnych i milicji. Rozmawiano o zagrożeniach i sposobach na poprawę sytuacji. Oczywiście niczego sensownego nie ustalono. Za to milicja po raz pierwszy ujawniła publicznie statystyki przestępstw: okazało się, że nieletni są sprawcami 20 proc. wykroczeń.

Życie dopisało do tragicznych wydarzeń na Zaspie swoją puentę. 30 maja 1985 r., w dniu rozpoczęcia procesu młodocianych morderców, ok. godz. 20, w pobliżu pasa startowego doszło do kolejnej tragedii. 16-letni Tadeusz D., później jeden z najsłynniejszych kibiców Lechii Gdańsk, szedł z kolegą przez osiedle ubrany w barwy klubowe. Po drodze zostali zaczepieni przez czterech, starszych o kilkanaście lat, pijanych mężczyzn. Doszło do bójki, w trakcie której Tadeusz D. pchnął nożem rybackim 29-letniego Jarosława N. w klatkę piersiową. Godzinę później ranny zmarł podczas operacji w Akademii Medycznej.

Opinie (236) ponad 10 zablokowanych

  • Pamiętacie kafle na Ciolkowskiego?

    Uwielbiałem ta komunistyczna zaspe

    • 8 0

  • Duffek (1)

    Jaruzelskiego Kaczyński też chciał odznaczyć... A teraz drugi Kaczor kuma się z kibolami. Brawo!

    • 4 7

    • Piotruś - stuknij się w łepek i nie prowokuj abym powiedział prawdę bo jest cisza wyborcza.

      • 3 0

  • (1)

    Klimat jak z Borewicza. Marnuje się teraz u malanowskiego.

    • 60 10

    • klimat się marnuje...?

      • 7 0

  • A jabłonę z vii dworu ktoś pamięta???

    Dziś to pijak osiedlowy

    • 2 0

  • (18)

    Nieźle się wyludniła Zaspa od tego czasu. Dziś tam mieszka coś koło 27 tys.

    • 26 0

    • (16)

      Bo starzy umierają, a młodzi wolą 40-metrowe "apartamenty" z aromatem wysypiska śmieci i dwugodzinnymi korkami w każdą stronę :D

      • 21 4

      • (1)

        a te dwugodInne korki w kazda strone to dokad? bo ja do centrum jade ok 20 minut. Wole wyziewy z wysypiska niz robaki grasujace po starych blokach.

        • 3 11

        • Nikt nie mówi o starych blokach!

          • 1 0

      • a co, lepiej kupić na Zapie 2 razy drożej (11)

        a za sąsiada mieć menela/pijaka/narkomana/złodzieja/dziwk3 ? i jeszcze ciasne klatki schodowe oraz mikro-windy, których aby użyć to trzeba wejść po 10 schodkach. Aha, zapomniałem o miejscach parkingowych w ilości 10 sztuk na 1000 mieszkańców, a najbliższy ogólnodostępny parking to to kartoflisko pod Realem

        • 15 16

        • Generalnei nie rozumiem sporu

          Wiadomo, że Zaspa to fajna lokalizacja, ale o wiele droższa. Wiadomo też, że nie kazdego stać na mieszkanie w takiej lokalizacji, wiadomo, że częśc bloków jest stara (nie liczę nowych, bo tam to w ogóle ceny sa kosmiczne) więc płacenie za samą lokalizacje i często wątpliwe sąsiedztwo takiej kwoty jest nieporozumieniem. Ludzie wybierają alternatywę na obrzeżach i oczywiście że dojazd na Kowale nie jest marzeniem - sporo osiedli sie tam namnożyło a dojazd jakby jednopasmowy. Korki są, takie uroki. Mieszkanie tańsze - korki większe. Bloki nowsze, lokalizacja gorsza. Nie ma idealnie nigdzie, są plusy dodatnie i ujemne. Nie rozumiem po co to wojna "kto ma lepiej" - każdy wybrał optymalnie dla siebie.

          • 9 1

        • Zawsze można kupić apartament koło fashion house (8)

          bez windy, gdzie psy du... szczekają.
          I cisnąć się w korkach codziennie lub tłoczyć w autobusie godzinę w jedną stronę.

          • 15 2

          • mój pies ma lepsze warunki mieszkaniowe niż ty w swoim zapyziałym m2 na zaspie (7)

            • 5 11

            • (6)

              Zapyziały to masz barak z kartongipsu na Szadółkach.

              • 11 2

              • na zaspie są tak cienkie ściany że słyszysz nawet jak sąsiad (5)

                z bloku obok puszcza bąka

                • 4 10

              • (4)

                Chyba jak przyłożysz stetoskop do ściany. Wybacz, ale ja mam własne życie i nie muszę podsłuchiwać sąsiadów. Poza tym słyszałeś o czymś takim jak wytłumianie mieszkania? No pewnie, że nie, bo to kosztuje. Po czymś takim zarówno ty nie słyszysz sąsiadów, jak i sąsiedzi nie słyszą ciebie choćbyś biegał po domu w szpilkach po ścianach.

                • 6 1

              • wybacz, ale na wygłuszaniu mieszkań znasz się jak świnia na gwiazdach (2)

                Ostatnio byłem u kolegi w mieszkaniu na Zaspie - i nagle jak sąsiad z klatki obok kichnął to aż mnie opluł

                • 3 5

              • A mój znajomy kupił nowe mieszkanie.

                Tam to jest akustyka.
                W nocy słychać jak trzy pietra wyżej w kibelku ktoś odczepi wagon lub sika .

                • 7 1

              • To pewnie kolega obok trysnął, nie ma się czym chwalić :D Generalnie polecam kobiety.

                • 12 0

              • tyle że izolacja akustyczna powinna być robiona po głośniej stronie przegrody, czyli u sąsiada który puszcza bąki.

                • 5 0

        • Nie mam takich problemów - wystarczy kupić mieszkanie w nowym bloku. Tu nie masz schodów tylko nowoczesne windy. Parking? Masz własne miejsca postojowe w hali garażowej, a meneli czy dziwek jeszcze nie widziałem.

          • 5 3

      • znawca ty tego wysypiska chyba zazdroscisz :D

        mlodzi wola przestrzen a nie pogierkowskie bloki z komorkami mieszkalnymi - pseudopokoikami, wola domek za miastem niz szum wody spuszczanej w kiblu przez sasiada z gory, ty lubisz post prlowski syfek kto inny lubi nature w oddaleniu od miasta i moze cie to ynteligencie zaskoczy - nie wszystkie suburbia trojmiasta znajduja sie w poblizu wysypisk, ale aby to wiedziec trzeba wychylac swoj zadarty nos poza zaspe :D
        a praca coz dla ogarnietych do jakich sie pewnie zaliczasz sadzac po "wypowiedziach" w temacie ze ogarniety "zarabia" to zajecie raz tu raz tam, wiec odleglosc do niej rowniez jest zmienna...

        • 3 5

      • Przede wszystkim wolą

        mieszkać u siebie, a nie na karku rodziców.

        • 5 2

    • To cud gospodarczy tu...ka,że tak wyludniło

      • 2 1

  • zaspa i patologia (1)

    na zaspę w czasach komuny z całej polski zjeżdżali się ludzie do pracy i za lepszym jutrem. nie osądzam wszystkich,ale większości z nich to słoma z butów wystaje.Ani charakteru ani ogłady.
    Jestem z Wrzeszcza ,ale takiej wiochy to nie widziałem jak zaspa.
    to pisałem ja EMINEM

    • 1 15

    • Od dawna wiadomo, że w Gdańsku mieszka sama patologia!!!!

      • 2 6

  • (5)

    Nie zgadzam się ze wstępem do artykułu . Zbyt mroczne i strasznie przedstawiony został ten okres . W tych latach byłem nastolatkiem robiło się z kolegami mnóstwo rzeczy , korzystałem również z oferty osiedlowych domów kultury . Prscowali tam normalni ludzie którzy mieli chęci i pomysły byli zaangażowani w to co robili . Czytając wstęp poczułem się jak na filmie o Drakuli

    • 28 2

    • Autor artykułu chyba nie mieszkał na Zaspie ;-) i koloryzuje... (2)

      Brak zwartej zabudowy to w przypadku mrówkowców - duży plus. Inne osiedla były klaustrofobiczne, a tu - nikt nikomu w okna nie zaglądał, oprócz tego było sporo zieleni do wypoczynku.
      Wielkim plusem Zaspy była jej organizacja - wewnątrz tego plastra miodu były sklepy, szkoły boiska - w większości betonowo - asfaltowe. Idąc do szkoły ANI RAZU nie przechodziłem przez ulicę.

      Na Zaspie działało KINO ZASPA - o którym autor ani razu nie wspomniał, oraz były doskonale zaopatrzone sklepy - kompleks Gigant oraz nieco bliżej Przymorza - Victus. Dyro Victusa załatwił zezwolenie od władz na kupowanie warzyw bezpośrednio od rolników, stąd tego towaru raczej nie brakowało. Spora część gdańska przyjeżdżała do tego sklepu na zakupy, do mięsnego na Startowej też. Ponieważ autor tego nie odnotowuje, podejżewam, że wogóle on i jego rodzina nie mieszkali w gdańsku w latach 80 Zaspa w latach 80-tych rządziła ;-)

      A morderstwo - problemem Zaspy byli są i będą byli komuniści i ich dzieci. W moim bloku mieszkał pułkowniczyna PRL i jego synalek dobrze się nie zaCHOWYWAŁ. I pewnie tacy zamordowali tego człowieka.

      • 10 0

      • Warto pamiętać, że konkurencja między Pilotów a Startową miała 1 przyczynę (1)

        Niedostatek miejsc do zabawy. Na tyle dzieci i młodzieży ile tam mieszkało to tych górek i piaskownic było za mało.
        Kulturalni ludzie albo bawili się czym innym, albo starali się dołączyc do kogoś. Inni - chowani przez komunistycznych rodziców - "siłom brali swoje"...

        Dodajmy że jedna z najlepszych - o ile nie najlepsza - górka do zjazdów zimą - była przy ul Startowej. A chodzili na nią niemal wszyscy ;-)

        • 1 2

        • oj tam oj tam brak miejsc do zabawy

          Gnojki piętnastoletnie nie będą się bawić na placu zabaw, to durny wiek i wiadomo że młodziez ma idiotyczne pomysły. Sama wychowywałam się na popegeerowskim osiedlu na południu Polski i jedyne co mielismy do zabawy to ruiny fortów na strumykiem za blokiem - a jaką kreatywność to budziło w nas! Gdzieś tam ktoś się umawiał na bójki, coś się słyszało, bo takie szczyle znajda się wszędzie, a granicę łatwo przekroczyć. A gnojki niestety znajdą się wszędzie, czy to na Zaspie, czy gdzie indziej, nie ma co dopisywać teorii.
          Straszna historia.

          • 1 0

    • Ale Ci bandyci byli z innego osiedla!!!!!!!!!

      Oni nie mieszkali na Zaspie

      • 7 0

    • To że były domy kultury i ludzie, którzy mieli wartościowe pomysły

      to jedno. Nie zmienia to jednak faktu, że bandy gnojków terroryzowały osiedla. W niektórych miejscach w kraju też jest ten problem.

      • 2 0

  • policja zadziałała szybko (2)

    pomimo że na tym osiedlu mieszkało kilkadziesiąt tys.ludzi szybko ujęli bandziorów w swoje ręce .

    • 18 0

    • (1)

      I to bez monitoringu. Teraz kamery na każdym kroku, a przestępców szukają tygodniami.

      • 8 0

      • raczej latami
        a wpadaj tylko przez przypadek bądź jak kowalski ich złapie...

        • 1 0

  • kocham komunę i bardzo za nią tesknię (3)

    to był cudowny czas..była opieka państwa , dotacje do kultury , ludzie byli bardzo życzliwi a teraz? wyzwala się najgorsze instynkty w cżłowieku, bieda , poniżanie i głód

    • 17 17

    • (1)

      Wpadnij do mnie, będzie dzik, ośmiorniczki, bażant...

      • 5 1

      • tak to jest u urzędników

        • 0 1

    • To morderstwo miało miejsce za KOMUNY

      kiedy wszyscy byli tacy życzliwi ...

      • 4 2

  • artykuł bardzo tendencyjny
    wręcz zakłamujący historię

    poprzez prezentowanie tamtych lat w czarnych barwach
    a tymczasem każdy wie że było bezpieczniej, bardziej kolorowo, i o dziwo większe były perspektywy przed młodym człowiekiem
    przede wszystkim czekała na niego PRACA

    • 11 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak nazywała się brama, która stała w miejscu Zielonej Bramy w Gdańsku?

 

Najczęściej czytane