- 1 O morderstwie na jachcie i upartej nudystce (33 opinie)
- 2 Pozostałości baterii mającej bronić portu (70 opinii)
- 3 Przymorze kiedyś i dziś. Porównujemy zdjęcia (145 opinii)
- 4 Tak organizowano Rajd Monte Carlo w Gdańsku (25 opinii)
- 5 Te zabytki otwierają się po remontach (88 opinii)
- 6 "Banany jedzą tylko dzieci bardzo bogate" (36 opinii)
Chłosta, robaki i śmierć. Niedole żołnierzy z twierdzy Wisłoujście
Niespełna 300-osobowe grono mieszkańców twierdzy Wisłoujście wiodło swoje życie jak w niewielkiej miejscowości. W skład tej społeczności wchodzili: żołnierze, podoficerowie, oficerowie, ich rodziny, a także służby pomocnicze, w tym pastor z rodziną. To nie była sielanka, w twierdzy dochodziło do wielu konfliktów międzyludzkich oraz łamania prawa.
Chłosta i wygnanie za zaprószenie ognia
10 listopada 1709 r. Tomas Neumann nabrał ochoty na fajeczkę nabitą dobrym tytoniem. Chłodny wiatr, stały mieszkaniec nadmorskich wydm, przenikał przez sukienny mundur Tomasa. Ciepły żar i dym z fajki mogły choć na chwilę odwrócić uwagę od nieprzyjemnej pogody.
Stojąc pod wisłoujską latarnią, spokojnie wyjął z zawiniątka odrobinę cennego tytoniu i starannie zaczął nabijać nim fajkę. Nie przepadał za służbą na wysokości. Może i był tam osłonięty od podmuchów wiatru, ale sama myśl o wdrapaniu się po schodach nie napawała entuzjazmem. Poza tym samotne ślęczenie przez dwie godziny to nudy. Nawet świeczki nie można zapalić, zakaz palenia ognia w wieży był wielokrotnie powtarzany na paradach wartowniczych. Tomas miał nawet wrażenie, że komendant ma lekką obsesję na tym punkcie.
Garnizon Twierdzy Wisłoujście w XVIII wieku
Czas umilić mogłaby buteleczka brandweinu, niestety żołd był już prawie przehulany, zaś skąpy markietan nie sprzeda nic na kredyt. Zdzierca trzyma towar i wydziela każdemu. Jako jedyny ma koncesję w twierdzy na handel wszelkimi potrzebnymi artykułami. Zawsze zasłania się regulaminem, który dostał od Rady Wojennej. Szczęśliwi ci, którzy po służbie zajmują się jakimś rzemiosłem lub ich żony też zarabiają. Ten, kto gotów zapłacić więcej, niż przewiduje oficjalna tabela i ceny w mieście, ten może kupić od markietana co nieco na boku, oczywiście nielegalnie.
Niestety Tomas nie potrafił utrzymać przy sobie pieniędzy, pochłaniał je uprawiany przez niego pokątny hazard. Uważał się za świetnego gracza, jednak w każdej wartowni można było znaleźć wojaków, którzy nieźle się obłowili na grach z Tomasem.
Nabitą fajkę trzymał w prawej dłoni, zaklął siarczyście, przesunął do tyłu pas z pałaszem, aby nie przeszkadzał mu podczas wspinaczki, kapelusz wepchnął pod lewe ramię i ruszył na górę. Gdy dotarł na stanowisko, musiał chwilę łapać oddech. Wreszcie był na miejscu.
Spojrzał przez okienko. Na południu migotały latarnie wart na kontrskarpie (Szańcu Wschodnim). Przypomniał sobie, że ma coś, co umili mu nudne chwile służby. Włożył glinianą fajeczkę w usta, wyjął krzesiwo i już po chwili ciemność rozświetliły iskry. Tomas oparł się o ścianę, zaciągnął porządnie i rozkoszował słodko gorzkawym smakiem tytoniowego dymu.
Dwie godziny minęły, czas na zmianę warty. Tomas zagasił fajkę, wysypując resztki gorącego tytoniu na leżące na parapecie kawałki ołowiu służące do uszczelniania okna. Przygniótł je palcem, aby dogasić ogień, zszedł z wieży i wrócił na kwaterę.
Zajrzyj do niedostępnych wnętrz Twierdzy Wisłoujście. Film z 2023 r.
Tymczasem żar z tlącego się wciąż tytoniu stopił ołów. Chwilę później ogniem zajęły się drewniane elementy stolarki okiennej. Ktoś zauważył wydobywający się z wieży dym, wszczęto alarm.
Tomas wybiegł ze swojej kwatery i zdezorientowany patrzył na biegających ludzi z wiadrami. Zauważył, że część z nich patrzy do góry. Podniósł wzrok i poczuł jak równocześnie zalewają go fale gorąca i zimna. Nogi ugięły się pod nim, usiadł na progu.
Na środku placu stał komendant. Jego twarz wyrażała zarówno przerażenie i wściekłość. Kilka minut trwało, zanim zebrali się koło niego pozostali oficerowie i sierżanci. Zażądał karty z rozpiską bieżących wart. Szybko ustalono, kto był na wieży chwilę przed wybuchem pożaru. Gdy gruchnęła o tym wieść, część żołnierzy chciała zlinczować Tomasa, nawet oberwał kilkoma kamieniami. Podoficerowie zaprowadzili jednak porządek, rozpędzając kijami towarzystwo. Tomasa skuto kajdanami i odizolowano.
Płonącą wieżę było dobrze widać z miasta. Dziś sama twierdza jest przesłonięta przez stoczniową i portową zabudowę, ale na początku XVIII wieku, przy dobrej pogodzie, było ją dobrze widać z fortyfikacji miejskich.
Rada miejska podeszła do sytuacji niezwykle poważnie. Aresztowanego przewieziono do miasta.
Sąd zebrał się 18 listopada 1709 r. w Wielkiej Sali Wety (zwanej dziś również Salą Białą) w Ratuszu Głównego Miasta. O godzinie 11:00 do sali weszli rajcy miejscy i zasiedli na krzesłach ustawionych na pięknych dywanach.
Długo dyskutowano, czy Tomasa należy dodatkowo upokorzyć na oczach gawiedzi, ale odstąpiono od tego pomysłu, prawdopodobnie dlatego, że przyznał się do winy.
Zachował się opis przedstawiający procedurę sądową i realizację wyznaczonej kary:
Miał zostać publicznie ukarany pod pręgierzem i uderzony trzema rózgami siedem razy, a następnie wygnany z tego miasta na całą wieczność. Podczas egzekucji przestrzegano następujących ceremonii: najpierw został skasowany, a następnie wyprowadzony z budynku i doprowadzony do więzienia, ponieważ chciano przeprowadzić egzekucję z należytą starannością.
Chłosta oznaczała 21 uderzeń, po 7 każda z 3 rózg. "Skasowanie" oznaczało usunięcie z szeregów wojsk miejskich. Ostatni element kary, czyli wygnanie, zamykało na zawsze przed ukaranym miasto i wszystkie należące do niego terytoria.
Oskarżonemu odczytano wyrok:
Po tym, jak Tomas Neumann, muszkieter pochodzący z twierdzy Wisłoujście, muszkieter służący w tamtejszym Domu [Forcie Carre - przypis tłumacza], dobrowolnie przyznał się podczas inkwizycji i przyznał, że w dniu, w którym spłonęła wieża Domu Wisłoujście, poszedł do niej z fajką i tytoniem, wyciągnął ją już na dole, na placu z zamiarem zapalenia. Na górze zapalił ogólnie zabroniony tytoń i w konsekwencji zgasił fajkę na kawałku ołowiu, który leżał tam jako lut, po czym zdarzyło się, że wkrótce potem z jego winy wybuchł pożar we wspomnianej wieży. Wieża całkowicie spłonęła, w ten sposób wyrządzono wielką szkodę miastu; jak oświadcza Szeroka Rada, że z powodu takiego popełnionego przestępstwa oskarżony powinien zostać wydalony z tego miasta i jego jurysdykcji na zawsze, jako zasłużona kara, a innym jako przykład. V. R. W.
Po odczytaniu wyroku sekretarz poinformował sędziego, że kara ma zostać przeprowadzona za pomocą 3 prętów, po 7 uderzeń każdym, i że ma być przeprowadzone sprawiedliwie.
Tomasa przewieziono do wieży więziennej i przykuto do pręgierza gdzie otrzymał wyznaczoną mu karę chłosty. Następnie poranionego wyprowadzono za wały miejskie i tam porzucono.
Robaki wyżerają dziury w ciałach obrońców twierdzy
33 lata później, czyli w roku 1734, załoga Wisłoujścia musiała stawić czoła oblegającym Gdańsk Moskalom i Sasom. Na niewielkiej przestrzeni twierdzy stłoczonych było około 450 żołnierzy i ich rodziny.
Rocznica bitwy pod Wisłoujściem. Z pamiętnika francuskiego oficera z roku 1734
Jeden z oficerów, Arnold Harmens tak opisywał warunki panujące w twierdzy:
W międzyczasie praca trwała, narzekanie wśród ludzi trwało, mimo że nie odbywało się to publicznie. Czasami byli tak zatwardziali, że odmawiali wykonywania pracy i nie wychodzili na mój rozkaz przekazany przez chorążego Kata, mojego adiutanta. Było tak, dopóki sam nie przyszedłem i nie wymusiłem ich posłuszeństwa.
Było bowiem wśród nich wielu lumpów, którzy z konieczności, ponieważ nie mieli za co żyć, podjęli służbę tutaj. Byli w całkowicie zdartych łachmanach. Dlatego robactwo tak się wymknęło spod kontroli, że nie mogli się przed nim uchronić, ponieważ spali w wartowniach wszyscy razem, zdrowi, chorzy, niedołężni i pełni robactwa, robiący pod i przez siebie nawzajem. Zarażali się nawzajem.
Tak, miałem żołnierzy, którym wesz wyżarła dziury w ciele i od tego oni się wykrwawiali. Jest całkiem naturalne, aby zrozumieć, że w takich warunkach codziennego zmęczenia i wszechobecnego smrodu rąk i chorób ludzie byli wycieńczeni i musieli cierpieć trudności.
Ile razy rozmawiałem z kapitanem Patzerem o izbie chorych, sam to potwierdzi. Najbardziej żałosną rzeczą było to, że ani razu nie były dostępne potrzebne leki i narzędzia, aby uratować chorych.
Pod koniec oblężenia sytuacja w twierdzy przypominała raczej pochłonięty anarchią obóz niż wojskową placówkę. Żołnierze, pozbawieni żołdu, odmawiali wykonywania rozkazów. Harmens wspominał, że każda z wartowni wysyłała swojego delegata na negocjacje z kadrą i dochodziło do tak absurdalnych sytuacji, że część żołnierzy wracała do swoich obowiązków, inni odmówili opuszczenia swoich wartowni i żądali dodatkowych przydziałów alkoholu.
Gdy sprzymierzeni z gdańszczanami Francuzi i szwedzcy ochotnicy szykowali się do kapitulacji, gdańscy żołnierze przestali widzieć sens dalszej walki. Dantejskie sceny towarzyszyły opuszczającym twierdzę Francuzom. Tak im się spieszyło, że wyrywali praczkom jeszcze mokre koszule. Gdańska załoga obrzucała ich wyzwiskami, doszło nawet do próby linczu na francuskich oficerach.
Sytuacje uratowali gdańscy oficerowie, uspokajając wściekły tłum. Dalej było jeszcze gorzej, ponieważ żołnierze:
W tym czasie stali się ponownie zdeterminowani i wołali, by dać im pieniądze i brandy, które im dano, ale to było dla nich za mało. Piwnice zostały ponownie otwarte, a cała woda i wino zostały wyniesione i postawione na placu, następnie wypite z garnków i dzbanów. Wszystkie niegodziwości, jakie można sobie wyobrazić, były praktykowane, nie było żadnego posłuszeństwa i wartownie były puste z wyjątkiem kilku starców.
Historia trzech hełmów na wieży Twierdzy Wisłoujście
Ostatni rachunek pana Molkau
Przed nami kawałek papieru, który bardzo enigmatycznie opisuje smutny koniec innego wisłoujskiego żołnierza.
Jesteś żołnierzem nadmorskiej twierdzy. Co dzień widzisz Prusaków panoszących się po drugiej stronie rzeki w Nowym Porcie. Bywa nerwowo, liczysz się z tym, że można zaliczyć kulkę. Tymczasem, panie Molkau, po twoim istnieniu pozostaje rachunek, który opiewa na zawrotną sumę 10 florenów [w 1771 roku był to miesięczny zarobek szeregowego - dop. autora]). 6 florenów na trumnę, 2 dla grabarzy i 2 za wyciągnięcie twego biednego ciała z wody. Najwidoczniej nieszczęśliwy wypadek i utonięcie. Rachunek wystawiono 20 września 1790 roku. Kiedy zmarłeś, tego nie wiemy.
Tłumaczenie tekstów źródłowych ze zbiorów Archiwum Państwowego w Gdańsku, Krzysztof Kucharski
Bibliografia
- Cieślak E., W obronie tronu króla Stanisława Leszczyńskiego, Gdańsk 1986.
- Hahlweg W., Das Kriegswesen der Stadt Danzig, Osnabruck 1982.
- Nadolny E., Danzig und der polnische Thron 1733/1734, Gdańsk 1939.
- Raabe E., Die Festung Danzig und ihre Garnison, Hamburg 1994.
- Wodziński A.M., Gdańsk za czasów Stanisława Leszczyńskiego (1704-1709, 1733-1734), Kraków 1929.
- Kucharski K., Wisłoujście 1734, maszynopis.
O autorze
Krzysztof Kucharski
animator kultury i edukator w Muzeum Gdańska, rekonstruktor, prezes stowarzyszenia Garnizon Gdańsk
Miejsca
Opinie wybrane
-
2024-04-06 11:08
Coś tu nie gra (3)
Tytoń roztopił ołów? Czas na zmianę warty i ... gdzie się podział kolejny wartownik? Przecież zmiana warty odbywa się w ten sposób, że najpierw przychodzi koleny wartownik, a dopiero potem z warty schodzi obecny. I co, "nowy" przysnął, a tytoń topił ołów?
- 58 5
-
2024-04-07 10:44
Masz wyrok
sądu i jak byk jest napisane że gość zgasił fajkę na kawałku ołowiu. Więc raczej to nie wymysł.
- 1 2
-
2024-04-06 19:56
Też nie wierzę
żeby luźny żar z fajki stopił ołów...To nie lutlampa. Nadmiar wyobraźni.
- 14 3
-
2024-04-06 17:16
Nie tytoń tylko żar
Taka mała różnica
- 4 8
-
2024-04-07 11:23
Miasta gwiazdy (1)
czy tzw Twierdze Gwiazdy -w poprzedniej epoce każde miasto i miasteczko takie było,w Europie i poza nią.Niestety,ataki katakliczne zniszczyły te architektoniczne technologie prawie zupełnie ,a historia milczy o ich prawdziwym przeznaczeniu.Tzw fosy, służyły jako elementy wolnej energii. Prawda nas wyzwoli .
- 0 11
-
2024-04-07 13:02
Choroba rozwija sie prawidłowo.
- 8 0
-
2024-04-06 11:08
Kiedy Twierdza będzie dostępna do zwiedzania? (5)
Miała być w tym roku. Strasznie dawno tam nie byłem.
- 43 4
-
2024-04-07 10:01
Okres głaskania cegły
To kara za to musi być ,gdzie jest konserwator zabytków kto płaci za takie opużnienia
- 1 1
-
2024-04-06 12:23
możesz wpaść na impreze w sierpniu
całkiem całkiem imprezowo :)
- 5 4
-
2024-04-06 11:50
juz niedlugo.... (2)
będzie otwarcie, już tuż tuż...
- 3 7
-
2024-04-06 12:07
Będzie otwarta jak tylko przywrócimy połączenie promowe :) (1)
- 7 4
-
2024-04-07 10:02
Połaczenie jest prywatne
To niech właściciel zapłaci nie mieszkańcy
- 1 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.