• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Bijatyka na Łagiewnikach

Paweł Pizuński
9 maja 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
Sąd przy Nowych Ogrodach. To tu trafili wszyscy uczestnicy bójek w karczmie przy Tobiasza i potyczki z policjantem na Łagiewnikach. Sąd przy Nowych Ogrodach. To tu trafili wszyscy uczestnicy bójek w karczmie przy Tobiasza i potyczki z policjantem na Łagiewnikach.

Bójka, która wybuchła 9 listopada 1886 r. w knajpie przy Tobiasgasse, a potem na Schüsseldamm trwała równie krótko, jak rozprawa, w której gdański sąd skazał chuliganów na kary więzienia. Dwie godziny i po sprawie. Czemu dziś tak nie można?



W takich domach galeriowych mieszkali najubożsi mieszkańcy Gdańska. Po prawej stronie widać istniejący do dziś dom przy ul. Tobiasza 6/7/8. Czy gdzieś tutaj stała knajpa Labickiego? W takich domach galeriowych mieszkali najubożsi mieszkańcy Gdańska. Po prawej stronie widać istniejący do dziś dom przy ul. Tobiasza 6/7/8. Czy gdzieś tutaj stała knajpa Labickiego?
Ulica Tobiasza na początku XX wieku. Ulica Tobiasza na początku XX wieku.
Tego dnia w szynku Labickiego przy Tobiasgasse (dziś to ulica Tobiasza) siedziało kilkanaście osób. Z początku było nawet spokojnie. Kilku grało w wista, trzech rozmawiało przy piwie, kilku innych przeliczało drobne, bo nie wiedzieli, czy na kolejkę starczy. Gwar zaczął się później, gdy na ulicy było już ciemno. Tym od wista skończyły się pieniądze, tym, co gadali, wyczerpał się temat, tym zaś którzy pili, zbyt mocno w głowach szumiało, by spokojnie opuścić lokal. Tymczasem tuż przed dziesiątą Labicki oznajmił, że wszyscy mają się zabierać, bo on zamyka lokal. Każdy z obecnych wyraził swą dezaprobatę dla takiego dictum, ale najbardziej protestowali ci, którzy pili.

- My nigdzie nie wyjdziemy - wybełkotał jeden z nich.
- Wychodź pijaczyno... Wszyscy niech wychodzą - zakomunikował Labicki. - Dziesiąta jest, więc ja zamykam.
- Nie ma jeszcze dziesiątej - zauważył któryś z tych, co przez całe popołudnie zgrywali się przy karach. Oni też byli już podpici.
- Dziesiąta zaraz będzie, a ja sprzątać muszę... - odpowiedział Labicki. - Wychodzić macie i koniec.
- Ty możesz wyjść, a my zostajemy - odrzekł któryś i kilku co trzeźwiejszych zaczęło się śmiać.
Jak ty taki mądry, to może posprzątasz.

Paru podniosło się z krzesła i ruszyło ku wyjściu, ale większość siedziała. Dopijali piwo lub wódkę, a tymczasem Labicki denerwował się coraz bardziej.

- Do picia to każdy pierwszy, ale do sprzątania ostatni. Lenie. Tylko sznaps i głupoty im we łbach.
- Gderasz jak moja stara... - rzekł któryś z karciarzy.
- Ja... gderam? No to ty złap za ścierę i sprzątaj, to zobaczysz, jak to łatwo jest...
- Przestań gadać. Każdy z nas od rana ciężko robił, więc chcemy co wypić i odpocząć...
Ty pracował do południa i tera ty zmęczony, a ja tu od rana siedzę i ani chwili spokoju ja nie miał... - Labicki poczerwieniał na twarzy - Wyłaźcie mnie stąd, bo ja sprzątać muszę...

Szarpnął za kołnierz jednego z tych, co to już od kilku godzin siedzieli przy stoliku pod oknem pijąc i gadając cały czas. Wydawało się, że on zasnął nad szklanicą, bo siedział z głową zwieszoną na piersi, on jednak podniósł się i spojrzał na Labickiego jakby był całkiem trzeźwy.
- To my ci tu tera posprzątamy... - powiedział i złapał za krzesło.

* * *

Zdemolowanie lokalu Labickiego podchmielonym klientom nie zajęło zbyt dużo czasu. Dzieło zniszczenia rozpoczął robotnik Friedrich Prellwitz, który wybił krzesłem okno wychodzące na ulicę. Następnie w ruch poszły butelki, doszczętnie rozbity też został stół i lampa wisząca nad bufetem. Zaraz po tym klienci Labickiego wyszli na ulicę. Szli i krzyczeli tak, że pobudzili wszystkich zamieszkujących pobliskie kamienice. Najbardziej dali się we znaki mieszkańcom domów przy Schüsseldamm (dziś to ul. Łagiewniki). Szli środkiem ulicy i nie dość, że krzyczeli, to jeszcze zaczepiali przechodniów. Wtedy pojawił się policjant Willnweit.

- Spokój tutaj ma być! - krzyknął. - Dokumenty! - zażądał głosem stanowczym i było to wszystko, co zdążył wypowiedzieć.

Jeden z podchmielonych awanturników podbiegł do niego i zanim policjant zdołał sięgnąć po broń, zadał mu cios kijem zaopatrzonym w metalową gałkę. Willnweit poczuł ostry ból w prawym ramieniu, ale znowu sięgnął po broń. Na próżno. Kilka kolejnych ciosów w ramię i głowę tak go zamroczyło, że musiał oprzeć się o mur pobliskiej kamienicy. Na szczęście doszedł do siebie i gwałtownym ruchem ręki wyjął, a właściwie wyszarpnął szablę. Ten, który trzymał w ręku kij ponownie chciał go uderzyć, ale Willnweit wprawnie odparował atak i wytrącił tamtemu broń z ręki.

- Czarci pomiot... - zaklął tamten i rzucił się do ucieczki.

* * *

Uzbrojony w szablę Willnweit nie tylko obronił się przed napastnikami, ale ujął paru spośród nich. Z pomocą innego policjanta, który w międzyczasie przybył mu z odsieczą, zaprowadził ich do Baszty Kotwiczników (dziś mieści się tu siedziba Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków - przyp. red), gdzie ich zamknięto. Kilku dalszych uczestników burdy na Schüsseldamm zatrzymano nazajutrz, głównie dzięki zeznaniom Labickiego, który zdążył już oszacować swoje straty. Twierdził, że na naprawę poczynionych mu szkód będzie musiał wydać około 30 marek.

Aresztowanych było w sumie sześciu i wszyscy oni albo nie przyznawali się do winy, albo też przedstawiali zdarzenie w zupełnie innym świetle. Twierdzili, że główną winę za zajście ponosił Labocki, który sprowokował ich swym zachowaniem. Wedle ich zeznań karczmarz miał najpierw im nawymyślać, a później kilku poszarpał, więc ci zdenerwowali się. Nie ukrywali, że w owym dniu rzeczywiście wypili sporo wódki i piwa, ale nikt spośród nich nie był aż tak pijany, by stracić nad sobą kontrolę.

W ramach prowadzonego śledztwa policja rozpytano na mieście, jaką opinią cieszyli się zaaresztowani awanturnicy. Zdania na ich temat były różne, ale ponoć tylko szewc Teodor Seikowski i robotnik Wilhelm Heinrich nie mieli się czego wstydzić. Pozostali mieli już po kilka spraw na sumieniu, a najbardziej robotnicy Karl Korth i wspomniany wcześniej Friedrich Prellwitz. Okazało się, że obaj brali już udział w podobnej rozróbie, jak ta z 9 listopada.

Sprawą burdy na Schüsseldamm sąd przysięgłych zajął się 17 marca 1887 r. Był to bodaj pierwszy dzień w roku, kiedy trochę mocniej przyświeciło słońce. Oskarżeni bronili się albo ilością wypitego trunku, albo też innym opisem przebiegu zajść w karczmie i na Łagiewnikach. Mimo to sąd zawierzył temu, co zeznał Labicki, policjant Willnweit oraz kilku innych świadków, którzy burdę na Łagiewnikach obserwowali z wysokości okien swych mieszkań.

Cała rozprawa trwała ledwo dwie godziny, a jej wynik zgodny był z prognozami gdańskich dziennikarzy. Seikowskiego i Heinricha uwolniono, bowiem sąd uznał, że nie brali oni czynnego udziału w zajściach. Najsurowiej potraktowano Prellwitza i Kortha. Pierwszy skazany został na 2 lata i 9 miesięcy, drugi zaś 2 lata i 2 miesiące ciężkiego więzienia. W połączeniu z inną, wcześniej zasądzoną karą, dało to 5 lat dla Prellwitza i 4 lata dla Kortha. Wilhelmowi Hornowi, jako jedynemu z oskarżonych sąd przyznał okoliczności łagodzące, w sumie dostał więc tylko rok więzienia. Z kolei Adolf Siemens, który rzucił ponoć w stronę Willnweita kamieniem, skazany został na półtora roku więzienia.

O autorze

autor

Paweł Pizuński

- historyk, autor m.in. Pocztu Wielkich Mistrzów Krzyżackich i Pierwszego Pitawala Gdańskiego. Opisywane przez niego historie kryminalne pochodzą z gdańskiej prasy z początku XX w.

Opinie (16) 1 zablokowana

  • Fantastyczne to pierwsze zdjęcie

    • 32 0

  • Fajnie czytać takie historie...

    człowiek przenosi się w tamte czasy, w sumie odległe, a jednocześnie bliskie, bo kiedyś tam mieszkałem.

    • 21 0

  • Przypomiały mi się stare dzieje, kiedy sam pracowałem za barem.

    Podobne sytuacje zdarzały się prawie każdego wieczora. Najgorzej było z nalanymi, pijanymi karkami - cud, że wszyscy z obsługi wychodzili jakoś z takich pyskówek, gróźb i próśb cali:-)

    Ludzie, to że wy bawicie sie świetnie, nie oznacza że druga strona jest do waszej dyspozycji całą dobę. Trochę empatii!

    • 15 3

  • "W takich domach galeriowych mieszkali najubożsi mieszkańcy Gdańska."

    Mieszkańcy falowców moga byc dumni, ze pomysł z galeriami jest tak stary. Trzy czy cztery budynki z podobnymi rozwiązaniami stoi też na gdyńskim witominie.

    Może załóżcie jakieś wspólne kółko adoracji wejść od strony balkonów?

    • 13 4

  • Wszystko ładnie, ale tylko trzecie zdjęcie ma związek z artykułem (3)

    Jeśli chodzi o pierwsze zdjęcie - Nowe Ogrody, to w 1886 istniały tylko te dwa niskie budynki w środku zdjęcia. Dzisiejszy budynek Sądu Wojewódzkiego stanął dopiero w 1910 r. Podejrzewam, że bohaterowie tej historyjki byli sądzeni w Ratuszu Staromiejskim na Korzennej lub w przyległym, dziś już nieistniejącym budynku.
    Zdjęcie drugie: ulica Tobiasza była przed 1945 r. w innym miejscu, a ten dom galeriowy oraz widoczny częściowo, do dziś zachowany budynek ceglany, miały wtedy adresy Hl. Geist-Hospital 9 i Hl. Geist-Hospital 6/7/8.
    Dopiero trzecie zdjęcie pokazuje prawdziwą Tobiasgasse.

    • 22 7

    • Fajnie (1)

      Za napisanie faktów 3 minusy ;)

      • 3 0

      • cztery ;)

        he, he

        • 0 0

    • Klimat...

      Nie zawsze liczy się rozum!

      Te zdjęcia mają potęgować klimat tamtych dni. Klimat, jaki został wymyślony w głowie autora tekstu...

      • 2 2

  • Świetne

    Fajne są fabularyzowane historie.

    • 13 0

  • Seikowski

    Chodzą słuchy, że klnie jak szewc.

    • 5 2

  • Świetma historyjka obyczajowa z tamtych czasów. Lubię takie klimaty.

    Pozdrawiam autora :) Mam w swych zasobach pański "Poczet Wielkich Mistrzów".

    • 7 1

  • Do Pana Pawła P. (2)

    Czy byłby Pan uprzejmy opublikować historię zabójstwa leśniczego w lasach oliwskich . Stoi tam obelisk ku pamięci zabójstwa leśniczego z Grenzlau. Obelisk znajduje się obok dreogi Nadleśniczych prowadzącej z Renuszewa do Gołębiewa. Z góry dziękuję .
    Gdański Bówka

    • 21 1

    • dobry pomysł

      popieram

      • 6 0

    • to nie było zabóstwo tylko samobójstwo

      tylko bez zmyśleń proszę

      • 0 0

  • cięzkie więzienie (1)

    widac nie patyczkowali się z chuliganami.Takie wyroki przydałyby się dzisiaj

    • 11 1

    • No, tylko skąd wziąć "ciężkie więzienie" ?

      Bo te co są to wczasy jakieś.

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Jaki jest najstarszy budynek w Gdańsku?

 

Najczęściej czytane