• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Biało-czerwona wśród innych, czyli okręty kilku bander

Michał Lipka
3 marca 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
Francuski pancernik klasy Courbet - należał do niej okręt "Paris", który miał zostać przekazany polskiej marynarce wojennej. Francuski pancernik klasy Courbet - należał do niej okręt "Paris", który miał zostać przekazany polskiej marynarce wojennej.

Historia militarnego sojuszu Polski z Francją pełna była wielkich, ale przeważnie niespełnionych obietnic. Polskie załogi objęły francuskie jednostki dopiero wtedy, gdy Francja została już podbita przez Niemców.



Jeden z "szaserów". Jeden z "szaserów".
Jednostka Ch-11. Jednostka Ch-11.
OF Ouragan. OF Ouragan.
Niszczyciel klasy Simoun, do której należał też Ouragan. Niszczyciel klasy Simoun, do której należał też Ouragan.
Choć sojusz z Francuzami miał pomóc unowocześnić polską marynarkę wojenną przed II wojną światową, wielkie plany spaliły na panewce. Z obiecanych okrętów otrzymaliśmy jedynie stary, pozbawiony napędu i uzbrojenia krążownik, a obietnice przekazania francuskich technologii wojskowych i dział artylerii nabrzeżnej w ogóle nie zostały zrealizowane. Jedynie w zakresie szkolenia kadr morskich wszystko przebiegało zgodnie z planem - Polscy oficerowie i marynarze cyklicznie odbywali szkolenia na francuskich okrętach i uczelniach.

Wybuch wojny i kapitulacja Francji w 1940 roku wszystko zmieniły. W portach angielskich znajdowało się wówczas około 100 okrętów spod trójkolorowej, francuskiej bandery. Na wieść o kapitulacji część francuskich marynarzy podporządkowała się współpracującemu z Hitlerem rządowi Vichy, a niektórzy przyłączyli się do Wolnych Francuzów. Rząd brytyjski wobec obawy przejścia francuskich okrętów do swych baz a tym samym wzmocnienia sił państw osi postanowił zdecydowanie działać - doszło do zbrojnego internowania jednostek dawnych sojuszników. Niestety nie obyło się bez rozlewu krwi i ofiar po obu stronach.

Ponieważ Anglicy nie byli w stanie obsadzić wszystkich przejętych okrętów, Admiralicja wystosowała do polskiego dowództwa propozycję obsadzenia niektórych z nich, w tym pancernika "Paris", polskimi załogami. Taka możliwość zelektryzowała polskich oficerów - w najodleglejszych marzeniach nie przewidywali oni objęcia tak dużej jednostki. Ta pływająca twierdza była uzbrojona m.in. w 12 dział 305 mm i 22 działa kalibru 138 mm. Niestety, plan jej obsadzenia upadł, gdyż załogę pancernika stanowiło przeszło 1000 marynarzy, co wymagałoby użycia wszystkich rezerw kadrowych, a i tego byłoby mało. Dodatkowo Admiralicja przewidziała dla "Paris" mało prestiżową rolę - ta wiekowa w sumie jednostka (rocznik 1913) po przejęciu przez Polaków miał zostać baterią pływającą zacumowaną na rzece Tyne.

Dlatego też admirał Świrski musiał zrezygnować z tej propozycji. W zamian za to Polacy przejęli jeden niszczyciel, dwa ścigacze okrętów podwodnych i dwa statki handlowe przystosowane do służby patrolowej. Co ciekawe, na tych jednostkach miano podnosić dwie bandery: polską (dowódcą był polski oficer, a załoga składała się z polskich marynarzy) i francuską (okręty formalnie były własnością Francji). Dodatkowo w późniejszym okresie na patrolowcu "Medoc" podnoszono aż trzy bandery: polską, bo dowodził nim polski oficer, francuską, bo okręt należał do Francji, oraz brytyjską, bo załoga składała się z Anglików. Służba Okrętów Francuskich, bo tak oficjalnie je nazywano, była dość monotonna a w jednym przypadku skończyła się tragicznie.

"Portowy" okręt

Niszczyciel "Ouragan" był bliźniaczą jednostką "Wichra" i "Burzy". Był to zapewne decydujący powód, dla którego Brytyjczycy nam go przekazali - sami nie mieli nigdy z takimi okrętami do czynienia. Niestety, o ile polskie okręty były szczytem francuskiego przemysłu zbrojeniowego i dumą polskiej floty, o tyle "Ouragan" był pływającym złomem. Tytaniczna praca załogi pod dowództwem kmdr Eugeniusza Pławskiego nie przynosiła spodziewanych efektów - naprawiane elementy nieustannie się psuły i odmawiały posłuszeństwa. Niezbędne były ciągłe remonty - wystarczy wspomnieć, że przez 9 miesięcy służby pod polską banderą okręt na morzu spędził zaledwie łącznie 30 dni. Reszta to pobyt w stoczniach lub w porcie. W tym czasie "Ouragan" wykonał zaledwie jedno (!) zadanie bojowe... które i tak musiał przerwać w wyniku awarii. Po zapoznaniu się z raportami dowództwa okrętu i przeprowadzaniu inspekcji adm. Świrski zdecydował się o zwrocie o okrętu Francuzom, którzy ostatecznie wykorzystali go jako hulk mieszkalny.

Pomocniczy myśliwi

Kolejne dwa okręty przejęte przez Polaków szybko przezwano szaserami, czyli - po spolszczeniu francuskiego chasseur - myśliwymi. "Ch-11" i "Ch-16" były małymi, bo zaledwie 37-metrowymi, powolnymi (13 węzłów) okrętami, które z racji prędkości i słabego uzbrojenia (1 działo 75 mm, 1 CKM i kilku karabinów) mogły wypełniać jedynie zadania pomocnicze. Takie pojawiły się wobec niemieckich planów inwazyjnych na wyspy brytyjskie znanego pod kryptonimem "Lew Morski". Jednostki te miały patrolować wody wokół Wielkiej Brytanii, a w razie wykrycia nieprzyjacielskiego desantu ich głównym zadaniem było wszczęcie alarmu i atakowanie jednostek desantowych. Wobec ich uzbrojenia konfrontacja z jednostkami osłony z góry była skazana na niepowodzenie.

Tradycyjnie już pierwszym zadaniem po przejęciu okrętów przez Polaków było... udanie się do stoczni na kapitalny remont. Dopiero po nim rozpoczęła się monotonna służba patrolowa. Jedyny wydarzeniem, które przerwało monotonię był rejs "Ch-11", który odbywał się w niezwykle trudnych warunkach atmosferycznych. Tylko dzięki przypadkowi (poślizgnął się marynarz obsługujący reflektor) i szybkiej reakcji dowódcy kpt. mar. Jerzego de Latour, udało się uniknąć rozbicia się o nabrzeżne skały, do których zostało zaledwie 300 metrów!

Gdy widmo niemieckiej inwazji ostatecznie się oddaliło, Polacy przekazali z powrotem okręty francuskiej marynarce. Obie jednostki były mocno eksploatowane - w ciągu swej krótkiej służby pod polskim dowództwem w morze wychodziły przeszło 84 razy.

Kwaśne wina

Ostatnie okręty przekazane polskiej flocie nosiły nazwy doskonałych francuskich win - "Medoc" i "Pomerol". Obie jednostki były sporymi, bo przeszło 72 metrowymi statkami handlowymi, które przerobiono na pomocnicze patrolowce uzbrajając je m.in. w 4 działa 102 mm i 2 działa 37 mm. Tradycyjnie już oba okręty były w fatalnym stanie i praktycznie rzecz biorąc nie nadawany się do jakichkolwiek rejsów. Wobec negatywnych raportów obu dowódców, kmdr por. Romana Stankiewicza i kpt. mar. Romualda Tymińskiego, już po 3 miesiącach postanowiono oddać jednostki Brytyjczykom. Anglicy nadal jednak nie mieli odpowiednio wyszkolonych rezerw i wobec ich prośby na "Medocu" pozostał kmdr Stankiewicz i dwóch polskich marynarzy (stąd też na rufie powiewały teraz trzy bandery).

Niestety służba "Medoca" zakończyła się w tragiczny sposób - jednostka została storpedowana przez niemiecki samolot, a trzej Polacy zginęli wraz z okrętem.

Opinie (52) 10 zablokowanych

  • Nasze (1)

    dwa niszczyciele budowane we Francji "Wicher" i "Burza" już w trakcie budowy były przestarzałe , "Grom" budowany w Angli był już jak na temte czasy okrętem b.nowoczesnym w swojej klasie , wszystkie francuzy cała szóstka nie były okrętami nowoczesnymi.

    • 2 0

    • ale liczył się gest współpracy międzynarodowej. faktycnie wszytskie okręty budowane we Francji były porazką - największą chyba był Gryf czyli okręt do wszytskiego, który rozwijał prędkośc zaledwie 20 węzłów...jak wiadomo potrzeby polityczne sa najwazniejsze i nic innego się nie liczy :(

      • 1 0

  • Pan

    badacz Lipka niech sam się przebada , są jeszcze specjaliści !!

    • 5 6

  • Francja to sojusznik ale napewno nie Polski (7)

    W latach 1920-39 Francja raczej próbowała zrobić interes na Polsce niz naprawdę pomóc na rozbudować siły zbrojne.Moze pan Michał zna historie jak Polska szukała stoczni na budowę okrętów podwodnych i Francuzi za proponowali nam okręt który ....nie powinien powstać .Miał to być "Orzeł" który na szczescie wybudowaliśmy w Holandii zresztą tylko jeden a było zdaje sie kontaktowanych chyba 3 sztuki.

    • 9 0

    • Na pewno nie zna.

      • 1 0

    • (1)

      Był to szwindel szyty grubymi nićmi przez żabojadów . Śmieszne jest to w tej historii ze w koncu Orła zbudowali nam....niemieccy inżynierowie którzy pracowali w holenderskiej stoczni

      • 5 2

      • akurat,akurat zaraz niemieccy,polscy inżynierowie

        • 0 0

    • A bliżniak "Orła" - Sęp ?

      Pewnie wybudowany w Chinach ?

      • 3 0

    • "Orzeł" miał bliźniaka - ORP "Sęp" (1)

      "Orzeł" miał bliźniaka - ORP "Sęp" pochodzącego z tej samej stoczni. Po wojnie, po powrocie z internowania w Szwecji (razem z "Rysiem" i "Żbikiem") "Sęp" zagrał rolę "Orła" w filmie opiewającym jego wojenne dokonania.

      • 3 0

      • wszystkie ORP Ryski to fajne chłopaki....

        • 0 0

    • sąd i koreański "lotniskowiec"

      Po wybraniu przez PMW dział Boforsa na Groma i Błyskawicę Francuzi wystąpili do sądu przeciwko Polakom bo....francuska firma-producent dział , została odrzucona !
      W latach dziewięćdziesiątych próbowali zaangażować UE przeciwko Polsce w zwiazku z wpuszczeniem Daewoo do FSO w Warszawie. Nazwali nas koreańskim "lotniskowcem" w Europie ! Może ktoś z Państwa zna jakąś poważną inwestycję francuską ( poza supermarketami) w Polsce ?

      • 0 0

  • Czemu na Polach Elizejskich rosną wysokie drzewa?

    Aby Niemcy maszerowali w cieniu.....

    • 7 1

  • Francuzi to się nadają do wojaczki jak Włosi...

    Gen. Patton powiedział,że woli mieć dywizję niemiecką przed sobą niż francuską za sobą i wiedział co mówi!

    • 11 1

  • ten artykuł to jedna wielka lipka....

    • 5 4

  • Sprzedam karabin francuski z 2 wojny, nie strzelany, raz porzucony....:)))

    • 8 1

  • Piszecie bzdety . (1)

    Mało wiecie o Francuzach w czasie wojny .

    • 4 3

    • Wiemy dużo, oglądaliśmy "Alo Alo".

      • 0 0

  • Tjaaa (1)

    historia historią a jak się okazuje, Francja dalej ma zakusy na polską marynarkę wojenne, ot choćby stocznia DCNS która chce budować okręty podwodne w naszej rodzimej stoczni marynarki wojennej w Gdyni.

    • 1 1

    • re: Tjaaa

      nasza rodzima stocznia MW (ta od korwety co ja robia 100 lat)............. Bogu dzieki, ze jeszcze ktos chce z nimi wspolpracowac i dac ludziom zarobic. a co do DCNS to jesli ruski (maja kase) kupja od nich okrety to nie moze byc z nimi tak zle

      • 1 0

  • podobno bedom budowac podwodniaki

    przynajmniej jak czytam na ich stronie:

    navship.pl/pl/wiadomosci/1-wiadomosci/239-umowa-o-wspolpracy-smw-sa-z-koncernem-dcns.html

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Który mieszczanin ufundował bibliotekę w kościele św. Jana w Gdańsku?

 

Najczęściej czytane