• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Cyjanek i nowy garnitur: kuriozalna zbrodnia z lat 80.

Tomasz Kot
8 grudnia 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
W latach 80. usługi krawieckie były świadczone przede wszystkim przez  jednoosobowe, prywatne zakłady. Wcześniej, w latach 50. i 60. funkcjonowały jeszcze tzw. spółdzielnie krawieckie. W latach 80. usługi krawieckie były świadczone przede wszystkim przez  jednoosobowe, prywatne zakłady. Wcześniej, w latach 50. i 60. funkcjonowały jeszcze tzw. spółdzielnie krawieckie.

Trzydzieści dwa lata temu w jednym z bloków na Przymorzu doszło do morderstwa. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie motyw mordercy i wybrane przez niego narzędzie zbrodni - trucizna.



To nie było ciasto

W sobotę, 2 października 1982 roku, tuż przed godziną 14, do pracowni krawieckiej Franciszka Maglickiego, mieszczącej się w jednym z bloków na Przymorzu, wchodzi jego syn. Jak co dzień przywiózł z domu przygotowany przez matkę obiad dla krawca. Młody mężczyzna z przerażeniem stwierdza, że ojciec leży na podłodze. Nieopodal wyciągniętej ręki leży rozbity kieliszek.

Syn dzwoni na pogotowie ze znajdującego się w pracowni telefonu, a potem zaczyna reanimację leżącego. Nie przerywa jej do przyjazdu karetki. Jego działania są jednak nieskuteczne. Przybyły na miejsce lekarz stwierdza, że krawiec nie żyje co najmniej od godziny.

Mimo że lekarz ma katar, wyczuwa unoszący się w powietrzu charakterystyczny dla cyjanowodoru zapach gorzkich migdałów.

- Czujesz? - pyta się towarzyszącego mu grubego sanitariusza.
- Jo. Coś jakby ciastem jedzie - odpowiada zagadnięty.

Lekarz przewraca oczami. Jest już jednak pewny, że mu się nie wydawało. Wygląda na to, że do zejścia Maglickiego przyczynił się cyjanek potasu. Teraz słuchawkę telefonu podniósł lekarz, żeby powiadomić milicję.

Badania toksykologiczne zwłok krawca wykazały w żołądku, krwi i tkance mózgowej obecność cyjanowodoru (kwasu pruskiego) w ilości mocno przekraczającej śmiertelną dawkę, która w przypadku cyjanku potasu wynosi 1 miligram na kilogram ciała. W przypadku Maglickiego na kilogram ciała przypadało ok. 75 miligramów. Rewizja przeprowadzona przez milicję w pracowni ujawniła w zwojach watoliny znajdującej się w pomieszczeniu niewielką brązową fiolkę ze śladową ilością cyjanku.

Do trzech razy sztuka

Haczyccy są załamani wyborem swojej córki Anny. Uważają, że 29-letni Romuald Nowak z Sopotu jest bardziej niż niewłaściwym kandydatem na męża dla dziewczyny. Przez wiele miesięcy próbują ją odwieść od zamiaru poślubienia sopocianina. Uważają go za niebezpiecznego mitomana, przemądrzałego krętacza i kłamcę. Człowieka bez zasad i bez pieniędzy, któremu nie chce się nawet pracować, pozostającego na utrzymaniu matki.

Ich perswazje jednak nic nie dają. Anna jest zakochana w Romualdzie. Kiedy córka grozi im, że otruje się gazem, ustępują. Wyznaczają termin ślubu, biorą na siebie większość wydatków. Przyszły pan młody deklaruje, że kupi sobie garnitur i wódkę na wesele.

Sęk w tym, że Nowak jest nierobem. Nie pracuje, nie ma pieniędzy. Jedyne, czym jest zainteresowany naprawdę to trucizny. Czyta o nich. Czasami robi jakieś eksperymenty.

Garnitur obiecuje mu uszyć ze swojego materiału (z powodu niedoborów w zaopatrzeniu do krawca przychodziło się ze swoim materiałem, zdobycie go nie zawsze było prostą sprawą) znajomy Haczyckich, 48-letni krawiec Franciszek Maglicki.

Ze względu na sytuację Nowaka, Maglicki nie bierze zaliczki. Sopocianin ma się z nim rozliczyć przy odbiorze garnituru.

Upływają kolejne tygodnie, ale Nowak wciąż nie ma pieniędzy i nie robi nic, żeby je zarobić. Zaczyna myśleć, jak je zdobyć bez podejmowania pracy. Tym bardziej, że grunt zaczyna mu się palić pod nogami, bo przyszli teściowie coraz częściej pytają o przygotowania do ślubu.

Na kilkanaście dni przed ślubem Romuald przez matkę załatwia sobie fiolkę cyjanku z jednej z trójmiejskich galwanizerni. Ma mu rzekomo posłużyć do przerobienia ślubnych obrączek, które miał poddać procesowi złocenia.

W środę, 29 września, przyszły pan młody miesza wódkę z bimbrem. Na palec nabiera cyjanku z fiolki i zanurza go w przygotowanym przez siebie roztworze. Potem całość doprawia olejkiem migdałowym i zlewa do butelki.

Tego samego dnia młody mężczyzna jedzie na Przymorze, do pracowni krawieckiej, przeprowadzić "próbę generalną". Częstuje Maglickiego twierdząc, że to wódka "weselna". Wypijają razem pół butelki. Nowak nie dostrzega u krawca żadnych oznak zatrucia. Natomiast sam czuje się nie najlepiej. Ma zawroty głowy i mdłości. Umawiają się na następny dzień na odbiór garnituru.

Romuald idzie chwiejnym krokiem do pobliskiego sklepu. Kupuje mleko i śmietanę, które od razu wypija. Wie, że mu pomogą. Wie, że cyjanek pozostaje w organizmie od kilku do kilkunastu godzin. Nie kumuluje się, a  po tym czasie zostaje wydalony. Chyba, że dawka jest za duża.

W domu truciciel dolewa do butelki swoją mieszankę, wzbogacając ją 750 miligramami cyjanku. To siedmiokrotnie więcej niż ostatnio. Następnego dnia, w czwartek znów jedzie do krawca. Ma odebrać garnitur. Nie ma jednak pieniędzy na zapłatę. Wypijają po kilka kieliszków. Maglickiemu "weselna" nie smakuje. Poza tym jest wściekły na pana młodego. Nowak brak zapłaty usprawiedliwia tym, że zgubił akurat portfel. Krawiec mu nie wierzy. Po powrocie do domu mówi do żony:

- Uszyłem garnitur, a ten gówniarz kręci, że zgubił portfel z pieniędzmi. Niechby powiedział, że nie ma forsy, bo jest mu potrzebna na wesele, to mógłbym poczekać. W końcu jesteśmy ludźmi. Poczęstował mnie w dodatku byle jaką wódką, bimbrem. Kazałem mu zabrać to świństwo i iść.

W nocy krawiec cierpi katusze. Co chwila chodzi do toalety. Nękają go potworne bóle brzucha, biegunka, wymioty. Żona leczy go podając mu chlorchinaldin. Myśli, ze to grypa, albo że mężowi zaszkodziło jedzenie. Krawiec nie wiedząc o tym, przez całą noc balansuje na granicy życia i śmierci.

Podobne objawy ma truciciel. Znów leczy się mlekiem i śmietaną. Na tyle skutecznie, że w piątek 1 października o 14 w niezłej formie i w nowym garniturze stawia się na swoim ślubie cywilnym. Nowak jest jednak w kropce. Następnego dnia ma być ślub kościelny, a on nie ma pieniędzy na wódkę, a tym bardziej na garnitur. Zdesperowany przygotowuje zabójczą miksturę po raz trzeci. Tym razem do płynu dosypuje całą pozostała zawartość fiolki.

Morderstwo w dzień ślubu

W sobotę, pięć godzin przed uroczystością w kościele, Romuald puka do drzwi pracowni Maglickiego. Przeprasza za brak pieniędzy i obiecuje, że niedługo zapłaci. Proponuje wypicie po kielichu "na zgodę". Krawiec niechętnie sięga po kieliszek. Nowak udaje, że wznosi toast. Franciszek wypija ledwie pół kieliszka. Stężony, wielokrotnie przekraczający dawkę śmiertelną cyjanek powoduje, że krawiec pada jak rażony gromem. Kieliszek wypada mu z ręki i roztrzaskuje się na podłodze.

Pan młody z ulgą odstawia swoje naczynie, którego nawet nie musnął ustami. Musi się śpieszyć, bo niedługo ślub. Myje swój kieliszek, fiolkę po cyjanku wrzuca w zwój materiału leżący koło półkotapczanu. Z ręki krawca zdziera sygnet z czarnym oczkiem, o wartości 36 tysięcy zł. Z portfela wyjmuje dowód osobisty Maglickiego i 15 tysięcy złotych. Zabiera też sztruksową kurtkę krawca.

Po powrocie do Sopotu idzie pod sklep jubilera przy ul. Bohaterów Monte Cassino, gdzie urzędują cinkciarze i szemrani handlarze. Sprzedaje sygnet. W pobliskich delikatesach kupuje trzy skrzynki wódki. Pędzi do domu po garnitur. Gorzałkę zawozi do domu weselnego. Teraz jest już gotów. O 17 wypowiada sakramentalne "tak" przed ołtarzem.

Dzięki zeznaniom żony krawca i świadków milicja bardzo szybko typuje podejrzanego. Śledczy zjawiają się w domu szczęśliwego pana młodego dwa dni po weselu, w poniedziałek. Trwają właśnie poprawiny. Zaskoczony truciciel opuszcza przyjęcie w kajdankach. Podczas przesłuchania przyznaje się do winy.

Proces ciągnie się niemiłosiernie. Nowak co chwilę jest chory. Podczas badań psychiatrycznych, biegli diagnozują u niego encefalopatię, która jednak - ich zdaniem - nie ograniczała jego władz umysłowych w chwili mordu.

1 lipca 1984 r. Romuald Nowak zostaje skazany na 25 lat więzienia. W 1988 r. wnosi do Ministra Sprawiedliwości wniosek o rewizję nadzwyczajną. Wniosek zostaje odrzucony a skazany trafia do więzienia w Barczewie. Jeśli nie został wypuszczony wcześniej, z więzienia wyszedł w 2007 r.

Wszystkie dane osobowe zostały zmienione.

Jak działa cyjanek?

Po połknięciu cyjanek rozkłada się w kwaśnym środowisku żołądka, z wydzieleniem cyjanowodoru. Przy podtruciu małymi dawkami pojawiają się takie objawy, jak przyspieszony oddech, bóle głowy, podwyższone ciśnienie, szybkie bicie serca, wymioty, osłabienie. Przy dawkach wyższych serce zwalnia, ciśnienie gwałtownie spada, pojawiają się drgawki i utrata przytomności, uszkodzone zostają płuca. Przy zatruciu dużym stężeniem cyjanowodoru następuje natychmiastowe porażenie oddechu i szybka śmierć w wyniku uduszenia. Po zgonie obserwuje się czerwone lub karminowe zabarwienie skóry i tej samej barwy plamy opadowe. Jest to związane z brakiem odtleniania krwi tętniczej przez zatrute tkanki. Podczas sekcji zwłok daje się wyczuć zapach gorzkich migdałów i amoniaku, który jest jednym z produktów rozkładu cyjanku.

Opinie (25) 4 zablokowane

  • Wszystkie dane osobowe zostały zmienione dla

    dobra prowadzonego sledztwa. A cala historia zostala wyssana z palca.

    • 2 8

  • Czasem jestem rad ze nie mam córki. (1)

    Przyprowadzila by do mnie jakiegos farfocla i zażądala abym zgodzil sie na ich slub. A ja chętnie wyjąl bym spod szafy giverę i prosto gosciowi między oczy.....

    • 7 3

    • I w ten sposób

      miałbyś w domu zrzędliwą starą pannę, posłuchaj trzaskania rondlami w kuchni i wyobraź sobie to x2 plus babskie dziamgotanie

      • 2 0

  • zbrodnia może być tragiczna ale z pewnością nie kuriozalna
    zabito w okrutny sposób człowieka a tu na siłę szuka się drwiny...

    • 2 2

  • MORDERCA

    Wyrok nie był adekwatny do tego co zrobił MORDERCA otruty osierocił czwórkę dzieci. I teraz gnojek jest na wolności Polskie prawo to farsa.

    • 9 1

  • Malzenstwo z 25 letnim stazem kłócące sie bez przerwy...nastepnego dnia jubileusz ich 25 lecia...

    ona: ciekawe co mi Heniek kupil na jutrzejszy jubileusz....futro z norek....,a moze bizuterie?
    on: i pomyslec,ze gdybym suke ubil w noc weselna to jutro bym wychodzil!

    • 2 3

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym roku Sopot otrzymał prawa miejskie?

 

Najczęściej czytane