• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Cenny ładunek, czyli alkohol z Hamburga

Paweł Pizuński
20 września 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 
Wejście do gdańskiego portu na początku XX wieku. Po lewej: nabrzeże w Nowym Porcie, po prawej: Westerplatte. Wejście do gdańskiego portu na początku XX wieku. Po lewej: nabrzeże w Nowym Porcie, po prawej: Westerplatte.

Sądy zawsze były łagodne dla popełniających przestępstwa z biedy, ale głód nigdy nie usprawiedliwiał kradzieży alkoholu.



Parowiec z Hamburga przybył do Nowego Portu zgodnie z planem. 16 lipca 1919 r., około godziny 8:00 rano, rozległ się przeciągły świst okrętowej syreny, a kilkanaście minut później statek przycumował do portowego nabrzeża. Odtąd jakby zastygł w bezruchu. Stanęły maszyny, nikt z załogi nie spieszył się też z wyładunkiem towaru. Na to trzeba było poczekać kilka godzin, a tymczasem opodal portu gromadzić zaczęli się ludzie. Dla nich znajdujące się w ładowni statku beczki z winem, rumem i koniakiem były nie lada rarytasem. Od lat były to towary w Gdańsku prawie niedostępne.

Wiadomość o gromadzących się w pobliżu statku ludziach dotarła do komisarza Schlickriede mniej więcej po godzinie. Zarząd portu domyślił się, co może się stać, gdy robotnicy portowi zaczną przenosić beczki z trunkami do spichrza firmy Wolff, pomyślano więc, by ubezpieczyć wyładunek statku.

Na czele garstki swoich ludzi Schlickriede ruszył do portu, ale gdy zobaczył tam gromadę ok. 70 nie całkiem trzeźwych ludzi, wezwał na pomoc straż portową i kilku urzędników celnych. Rozstawili się szpalerem wzdłuż nabrzeża i Schlickriede nakazał, by ludzie się rozeszli. Na próżno. Nikt się nie ruszył, a gdy robotnicy portowi przystąpili do wyładunku, zrobiło się gorąco.

Tłum zaczął napierać z wszystkich stron.

- Nie byliśmy w stanie ich powstrzymać - relacjonował zajścia podczas narady w prezydium policji. - Zwłaszcza że zaczęli rzucać butelkami i kamieniami wyrwanymi z bruku. Później usiłowali dostać się do magazynu firmy Wolff, gdzie złożono towar...
- I udało się im - stwierdził inspektor Richert z przyganą.
- Nie byliśmy w stanie temu zapobiec - Schlickriede opuścił głowę. - Za mało nas było.
- Trzeba było wziąć większe siły.
- Zebrałem wszystkich, których miałem do dyspozycji...
- Duże są straty?
- Rozbili kilka beczek i zdemolowali magazyn. W sumie kilkanaście tysięcy marek...
- Dlaczego wcześniej nie użyliście broni? - zapytał sierżant Braun.
- Wie pan, jakie są przepisy. Po broń sięgam w ostateczności.
- Raniliście kogoś?
- Krügera, drobnego włamywacza. Dostał w nogę...
- Bezrobotny?
- Jak większość z nich.
- Nic dziwnego, że kradną. Z czegoś muszą żyć... - stwierdził inny komisarz.
- Ciekawe spostrzeżenie, tyle że nie pasuje do sytuacji - odezwał się Lesky.
- A to niby dlaczego? - komisarz odwrócił się gwałtownie w jego stronę.
- Napadają na transport alkoholu, a kiedy przywożą mąkę lub ziemniaki nikt z nich się nie ruszy.
- Nie czas na takie dyskusje. Mówimy o tym, co zaszło w porcie... - przerwał Richert i zwrócił się do Schlickrieda - Czy użycie broni poskutkowało?
- Tylko na pewien czas. Jak tylko opróżniliśmy spichlerz, ponownie zaczęli się gromadzić. Musieliśmy się wycofać.
- Czyli inaczej mówiąc uciekaliście.
- Tak należałoby to nazwać....

Richert podniósł się z miejsca. Był zły.

- Proszę jednak wziąć pod uwagę, że w tłumie było siedemdziesiąt osób, a nas zaledwie dwudziestu - wyjaśnił Schlickriede.
- Ponoć was gonili?
- Do hotelu "Concordia". Dowiedziałem się też, że paru osobników czekało na mnie przed kamienicą, w której mieszkam - Schlickriede wyjął notes. - Tak czy inaczej ustaliłem nazwiska prowodyrów. Większość już mamy. Brakuje tylko jednego. To Alfred Behling.
- Znamy... Co takiego zrobił tym razem?
- Rzucił się na wachmistrza Schulza i kto wie, co by się stało, gdyby ten nie sięgnął po broń.
- Czy wiadomo, gdzie jest ten Behling?
- Niestety. Przypuszczamy, że się ukrywa.

* * *

Alfreda Behlinga szukała policja w całym Nowym Porcie, ale on jakby zapadł się pod ziemię. Nie było go ani w jego miejscu zamieszkania, ani też w "Perle Bałtyku", gdzie zwykł popołudniami zapijać smutki.

Tymczasem nadszedł termin rozprawy. Pod koniec lutego 1920 r. stanęli przed sądem przysięgłych Albert Waff, Albert KrügerAugust Schmidt. Oskarżono ich o zakłócanie porządku publicznego i sprowokowanie zamieszek w dniu 16 lipca 1919 r.

Wybronił się jedynie Schmidt, ponieważ zeznania świadków na temat jego udziału w zamieszkach były sprzeczne. Pozostali, czyli Waff i Krüger, dostali odpowiednio sześć i trzy miesiące więzienia. W tym czasie miejsce pobytu Behling wciąż było nieznane.

Jako pierwszy wpadł na jego trop sierżant Meyer. Od swojego znajomego w Nowym Porcie dowiedział się, że wielu tamtejszych bezrobotnych, a być może też i Behling, utrzymuje się z przemytu. Przywożą z Polski jakieś rzeczy i sprzedają za pośrednictwem paserów. Lesky znał kilku spośród nich, ale żaden nie kontaktował się z Behlingiem.

Pomógł przypadek. W marcu 1920 r. dwaj bezrobotni, Otto GereizekOtto Weiss, sądzeni byli z powodu bezprawnego pobierania zapomogi dla bezrobotnych. Po procesie Lesky odciągnął ich na stronę i zapytał o Behlinga.

- Znamy. Kilkakrotnie jeździł z nami do Polski.
- Co tam robiliście?

Gereizek i Weiss rozejrzeli się wokół.

- Nie musicie się obawiać. Sąd się o tym nie dowie. - uspokoił ich Lesky.
- Wie pan komisarz, jak to jest. Żyć z czegoś trzeba. Jeździliśmy pociągiem do Polski i przewoziliśmy przez granicę różne rzeczy. Wielu z tego się utrzymuje. Behling też.
- Spotkaliście go może niedawno?
- Kilka dni temu - powiedział Gereizek. - Szedł na poranny pociąg. Mówił, że jedzie do Kościerzyny po ziemniaki.
- Mówił może kiedy wróci?
- A i owszem. Bodajże 15, bo ma ślub w rodzinie...
- Pociągiem?
- Jasne że pociągiem.... - odrzekł Gereizek.

Nie pomylił się. Wieczorem, 15 marca, obładowany tobołami Behling wypadł na peron z pociągu z Kościerzyny wprost w objęcia sierżanta Meyera. Zamurowało go, gdy ten wręczył mu wezwanie do sądu.

- Jeśli znowu się Behling na rozprawie nie zjawisz, to będziesz miał spore nieprzyjemności... - zagroził mu Meyer.
- Ale ja niewinny jestem, panie władzo...
- Przed sądem się będziesz tłumaczyć. Teraz mnie to już nie interesuje...

* * *

Alfred Behling stanął przed sądem dokładnie trzy miesiące później, w dniu 15 czerwca 1920 r. Podobnie jak wcześniej Waff i Krüger twierdził, że z tego, co działo się w Nowym Porcie przed spichrzem firmy Wolff nic nie pamięta, bo był pijany do nieprzytomności.

Kłóciło się to z zeznaniami świadków. Obsługa hotelu "Concordia" dobrze go zapamiętał.

- To on stał na czele ludzi, którzy ścigali komisarza Schlickriede. Wpadł do holu i odgrażał się - zeznała kobieta z recepcji.
- Czy oskarżony rzeczywiście był pijany "do nieprzytomności"?
- Skądże! - stwierdził kelner z hotelowej restauracji. - Całkiem dobrze trzymał się na nogach, a kiedy odgrażał się policji sprawiał wrażenie zupełnie trzeźwego.
- Trudno w takiej sytuacji nie uznać oskarżonego winnym - powiedział prokurator.

Przysięgli przychylili się do wniosku. Stwierdzili, że Behling uczestniczył w zamieszkach i że czynnie wystąpił przeciwko policjantom, którzy próbowali przywrócić porządek. W takiej sytuacji przewodniczący sądu skazał go na trzy lata ciężkiego więzienia.

O autorze

autor

Paweł Pizuński

- historyk, autor m.in. Pocztu Wielkich Mistrzów Krzyżackich i Pierwszego Pitawala Gdańskiego. Opisywane przez niego historie kryminalne pochodzą z gdańskiej prasy z początku XX w.

Opinie (24)

  • I znowu ten (1)

    Nowy Port ... taka to widać już dzielnica od zawsze ...

    • 32 13

    • Zapraszamy :)

      • 14 2

  • Lubię te historyczne opowieści z dawnego życia Gdańska.

    • 53 3

  • "Cenny ładunek, czyli alkohol" DLA CIEBIE AUTORZE lub niemieckiego chlejusa! (4)

    Gardzę tą propagandą i stereotypowym, nie prawdziwym stanem rzeczy, iż Polacy b.dużo piją.
    W rankingu wyprzedza nas kilkanaście krajów, w tym Niemcy, Hiszpania, Francja, Czechy i Wielka Brytania. Polska z konsumpcją na poziomie 10,6 l 100% alkoholu na mieszkańca poniżej 15 roku życia plasuje się PONIŻEJ unijnej średniej wynoszącej 10,85 l 100%. Co więcej, najnowsze statystyki świadczą o postępującym spadku sprzedaży mocnych trunków. (Co do newsa to nie czytam g@wna z taką ilością SSzwabskich nazwisknawet z r. 1919)

    • 24 61

    • w jakim rankingu?

      z lat 20-tych XX wieku? Pomyśl troszkę zanim coś napiszesz, to nie boli.

      • 9 16

    • a dla

      Ciebie co jest cenne? Nie pijesz? A wiadomo, że kto nie pije ten kapuje.

      • 7 18

    • idź być głupi gdzie indziej..

      • 7 2

    • Coś jeszcze ? czy już skończyłeś ujadać.

      • 1 0

  • A jakaś opowieść związana z małym Pietzkendorf albo Muggau

    Panie Dzieju? Bynajmniej nie neguje dotychczasowych co przeczytałem.

    • 12 15

  • Nieodkryta,a szkoda żeby zaginęły wspomnienia. (3)

    Gdyby starzy portowcy poopowiadali wam co sie działo w Nowym Porcie - jak ruskie wymordowali i zatopili barkę z nieszczęśnikami na zatoce.Jak i co się kradło na przeładunku,co się piło - luksusy.Co sie jadło - na przeładunku.Ech to by były wspomnienia.Co się działo po pracy - dziwki,milicja,fanty,marynarze i wiele wiele ciekawych chistorii.Warta chistoria napisania książki - był by bestseler.

    • 23 3

    • historii (1)

      Z poważaniem

      • 7 1

      • Jak ja gardzę takimi durniami co poprawiają, a sami są głupi.

        Jak taki z ciebie polonista (co oczywiście jest plusem jak jest prawdziwe) to powinieneś też u niego znaleźć błąd na końcu: bestseller przez dwa L.

        Z poważaniem

        • 4 5

    • ale

      ale "C"historia

      • 1 0

  • Historyjka prawdziwa o alkoholu w porcie Gdańsk. (1)

    Rok 1973 - nabrzeże XX-lecia w Gdańsku. Przy nabrzeżu dwa statki pływające między Albanią i Polską. Ms"Oświęcim" na którym byłem i albański "Durresi" na którym przywieziono między innymi albański koniak "Sonderberg ? ". Robotnicy pracujący na albańskim statku "organizowali" - tak się kiedyś określało kradzież - butelki z koniakiem. Wielu sztauerów oferowało mi za bezcen koniak. Dwóch trymerów , wybrudzonych od trymowanego węgla zaoferowało mi butelkę abym powiedział im czy w Albanii jest dobrze . Trochę zdziwiła mnie ta oferta ale i pytanie. Wyjaśniło się , że albański oficer polityczny poczęstował portowców koniakiem i opowiadał , że w Albanii jest już tak dobrze, że lepiej być nie może. Trudno mi było im wytłumaczyć , że to propaganda. Nawet nie przekonało ich to , że taką samą ciężką pracę jak ich w Albanii wykonują kobiety , niekiedy nawet ciężarne. Czy to był powód , że prawie wszyscy portowcy raczyli się koniakiem. Na bramie straż portowa sprawdzało trzeżwość. Wielu zwolniono, stracili premie czy stanowiska. Jeden , któremu się upiekło , to ten który się tak napił , że nie był w stanie wyjść z przebieralni , zasnął tam , a rano oczekiwał na swoich kolegów. A wniosek ....

    • 15 2

    • Moj tata pracował jako liczman w porcie, arcyciekawe rzeczy opowiada:-) A propos Albanczykow: - podchodzi do niego marynarz albański i pyta czy można kupić u niego zegarek (miał trochę waluty odłożonej z diet). Ok, tata nic nie miał ale szybko zakręcił się wśród kolegów i wraca z odkupionym od kogoś naprędce Atlantykiem czy innym zachodnim zegarkiem. Marynarz robi przerażone oczy - jak polityczny znajdzie u niego zachodni zegarek to znaczy żę szpion z niego i wprost do łagru. Może być rosyjski czy polskie Błonie - przodownicy pracy takie u nich dostawali. Szybka akcja, ruski czasomierz się znajduje i deal zostaje zawarty. Kilka ciekawych faktów o Albanii:
      - zeby zostać marynarzem trzeba było być żonatym, w razie ucieczki w porcie na zachód żona szla do pudla
      - kiedy podzielili ichniejsze PGR rolnicy potrzebowali pogrodzic otrzymane pola. Poscinali slupy telefoniczne żeby z pali i drutu porobić ogrodzenia. Albania przez jakiś czas nie miała telefonii poza miastami:-)

      • 1 0

  • Jak zwykle (6)

    Jak to bywa zaraz najdzie się do tematu anty Niemiecki forumowicz który na siłę znowu zrobi Gdańsk zawsze polski rodem z propagandy PRL

    • 9 20

    • A ty jaką propagande własnie sprzedałes?, nazwij ją bo mi sie nie chce. (4)

      Gdańsk jest Polski, to proste. Co do liczb ma prl synu. Różnica lat jest druzgocąca:

      Polska: 720 LAT
      Niemcy: 123
      Zakon Krzyżacki: 146

      • 17 8

      • a skąd ci się wzięło 720 lat? (3)

        Zapewne z PRL-owskiej propagandy wciskającej uczniom propagandę, że przed 1308 rokiem Gdańsk był wyłącznie i bez przerwy polski. Otóż nie był, większość zdecydowaną tego czasu było tu niezależne księstwo, w którym przybywało osadników z Niemiec. Oczywiście FAKT, że w okresie od Kazimierza Jagiellończyka do rozbiorów Gdańsk był kulturowo niemiecki, a politycznie autonomiczny wobec polskich królów też umknął - wszak propaganda szkolna ten temat też pomija.

        Gdańsk tak naprawdę polski to jest dopiero od wyrzucenia stąd rdzennych mieszkańców w II połowie lat 40-ych XX wieku, czyli od sześćdziesięciu kilku lat. Wcześniej NIGDY nie był polski w pełnym tego słowa znaczeniu. Był co najwyżej bardziej lub mniej związany z Polską.

        PS. przymiotniki w języku polskim pisze się małą literą.

        • 6 15

        • Dostałeś ataku, nie męcz płucek. Kłamstwo ubrane w taką ilosc Twojego farmazonu, nie stanie sie prawdą. 720 LAT: (2)

          997-1308: Królestwo Polskie
          1308-1454: Zakon Krzyżacki
          1454-1466: Wojna 13-letnia (Powstanie antykrzyżackie; terytorium wraca do Polski)
          1466-1569: Królestwo Polskie
          1569-1793: Księstwo Polsko-Litewskie
          1945-2012: Polska

          • 13 3

          • Krolestwo Polskie...

            Królestwo Polskie (1025-1031) państwo polskie po koronacji Bolesława Chrobrego i Mieszka II.

            Królestwo Polskie (kongresowe) państwo, pozostające w unii personalnej z imperium rosyjskim, stworzone na mocy postanowień kongresu wiedeńskiego w 1815, w 1832 włączone bezpośrednio do cesarstwa rosyjskiego, w późniejszym okresie jego terytorium określanie było również jako Kraj Nadwiślański.

            Królestwo Polskie (1916-1918) (regencyjne) marionetkowe państwo ustanowione na okupowanych terenach Królestwa Kongresowego przez Niemcy i Austro-Węgry.

            wiec gdzie tu Polska ??

            • 2 3

          • A po 2012 roku to coś się stało?

            • 0 0

    • Żeby tylko tak było ale dla takiego to niemieckie czy gdańskie to to samo , zapominając jednocześnie ,że bardzo często sam jest gdańszczaninem.Do wszystkich pieniaczy.Gdańskie to nie niemieckie !

      • 0 0

  • Nuda.

    • 11 5

  • Drogi autorze znakomity tekst.
    ps.nie przejmuj się opiniami osób dla których historia Gdańska zaczęła się w 45r albo wręcz kilka lat temu a to co wcześniej trzeba zapomnieć albo najlepiej przerobić, no bo przecież historia to nie zbiór faktów tylko materiał do manipulacji na własny doraźny użytek.Amatorami historii z dziurami czasowymi nie warto poświęcać ani chwili.
    ++[

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7 (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Która ulica po wojnie była aleją gen. Świerczewskiego?

 

Najczęściej czytane