• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Akcje ratunkowe polskich statków

Michał Lipka
18 marca 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 
Polski statek "Czech" przeprowadził w marcu 1953 roku akcję ratownicza na Morzą Śródziemnym, dzięki której uratował 62 członków załogi i pasażerów egipskiego okrętu "Sollum". Polski statek "Czech" przeprowadził w marcu 1953 roku akcję ratownicza na Morzą Śródziemnym, dzięki której uratował 62 członków załogi i pasażerów egipskiego okrętu "Sollum".

Niemal wszystkich marynarzy świata cechuje wyjątkowa solidarność i poświęcenie jeśli chodzi o ratowanie drugiego człowieka na morzu. Często podejmując akcję ratowniczą sami narażają się na niebezpieczeństwo. W historii naszej floty znajdziemy kilka takich przykładów.



Po zakończeniu II wojny światowej szybko podjęto decyzję o odbudowie i rozbudowie polskiej floty handlowej. Rozpoczęto remonty pozostawionych w naszych portach jednostek, do kraju z wojennej tułaczki wracały kolejne statki. Okazało się jednak, że niezbędne również będą zakupy u zagranicznych armatorów.

W 1949 roku przedsiębiorstwo "Polbrit" kupiło od norweskiego armatora chłodnicowiec "California Express". Jednostka, zbudowana w roku 1934 przez szwedzką stocznię A. B. Gotaverken, miała przeszło 107 metrów długości, wyporność brutto 3650 ton, a maszyny o mocy 3234 kW zapewniały jej prędkość 14 węzłów. Po podpisaniu ostatnich dokumentów i finalizacji samego zakupu statek otrzymał nową nazwę - "Czech". Pływałby spokojnie pod polską banderą na licznych trasach żeglugowych, niczym specjalnym się nie wyróżniając, gdyby nie wydarzenia z 7 marca 1953 roku.

Morze Śródziemne ma dwa oblicza - z jednej strony urzeka swym pięknem, czystością i ciepłotą wód, a z drugiej potrafi zaskoczyć silnym sztormem. Podczas jednego z nich doszło do katastrofy.

Dowództwo egipskiej marynarki wojennej wydało rozkaz, aby korweta "Sollum" przewiozła niewielki, ok. 50-osobowy oddział żołnierzy z portu w Aleksandrii do nowego miejsca stacjonowania. Podczas tego rejsu statek natrafił właśnie na sztorm.

Prawdę mówiąc określenie "Solluma" mianem korwety było nieco na wyrost. To był dawny brytyjski trałowiec "Wedgeport", zmodyfikowanego typu Bangor. Była to niewielka, bo zaledwie 57-metrowa jednostka o wyporności niespełna 860 ton. W roku 1946, wraz z dwoma identycznymi jednostkami, został przekazany marynarce Egiptu. Jednak ciężka służba wojenna i braki regularnych remontów odbiły się na stanie technicznych okrętu.

Nie wiadomo po dziś dzień, czym kierowało się egipskie dowództwo, wybierając akurat ten okręt do wykonania zadania, dodatkowo jakby "zapominając" o konieczności wyposażenia zaokrętowanych żołnierzy w środki ratunkowe.

Na tragedię nie trzeba było długo czekać. Jedna z wysokich fal niemal położyła "Solluma" na prawą burtę. Jednostka nie zdążyła się podnieść, gdy następna przykryła okręt wdzierając się do maszynowni. Na domiar złego, w tym momencie radiotelegrafista zmarł na zawał serca, co uniemożliwia wezwanie pomocy. Egipscy marynarze dostrzegli jednak sztormujący niedaleko statek. W ruch poszła lampa błyskowa i rozpoczęło się chaotyczne nadawanie sygnału SOS.

Sztormującym statkiem okazał się polski "Czech" pod dowództwem kpt. żeglugi wielkiej Edmunda Ruszczyńskiego. Ten, wezwany przez wachtę na mostek, nie zastanawiał się ani chwili i szybko wydał niezbędne rozkazy zmieniające kurs. Sytuacja była niezwykle niebezpieczna - przechyły "Czecha" sięgały 60 stopni, a sama akcja ratownicza mogła zakończyć się tragicznie i dla polskiego statku. Wystarczyła bowiem chwila nieuwagi lub jedna silniejsza fala i nieunikniona w takim wypadku kolizja mogła sprawić, że ratujący sami potrzebowaliby pomocy.

Na "Sollumie" w tym czasie dochodziło do dantejskich scen. Pierwsza opuszczana szalupa roztrzaskała się o burtę okrętu, a wszyscy znajdujący się w niej marynarze wpadli do wody. Żołnierzy pozbawionych pasów ratunkowych ogarnęła panika - biegali bezładnie po pokładzie, niektórzy skakali do wzburzonego morza. Sam okręt był już praktycznie wrakiem.

"Czech" podszedł do okrętu na niewielką odległość - z burty zwieszona została siatka ratunkowa, a marynarze dodatkowo zrzucili koła ratunkowe. Akcja trwa przeszło godzinę - podczas niej "Czech" musiał dwukrotnie dokonać zwrotu, aby podejść bliżej tonącej jednostki. Ostatecznie o godzinie 19:05 wszyscy uratowani znaleźli się na pokładzie polskiego statku. Udało się uratować 62 marynarzy z dowódcą jednostki włącznie, ale 52 na zawsze spoczęło w morskich odmętach.

Po akcji ratowniczej "Czech" obrał kurs na port w Aleksandrii. Należy pamiętać, że w tym czasie marynarze zza żelaznej kurtyny mogli tylko pomarzyć o tym, by zejść na ląd. Jednakże tym razem sytuacja jest zupełnie inna - polski statek witany był odgłosami syren i wielką galą banderową. Polacy witani byli jak bohaterowie, a wyrazy uznania dla akcji ratowniczej płynęły ze wszystkich stron.

Po powrocie do kraju "Czech" pływał jeszcze na różnych liniach, m. in. śródziemnomorskiej, południowoafrykańskiej i zachodnioeuropejskiej, by ostatecznie w 1965 roku zostać zezłomowanym w stoczni w Gdańsku.

Na Morzu Północnym sztormy są znacznie częstsze, niż te na Morzu Śródziemnym. W październiku 1961 roku wśród przebywających na łowiskach północnych polskich jednostek był również lugrotrawler "Derkacz" pod dowództwem kapitana Ryszarda Ślęczki. Wzmagający się sztorm wymusił jednak przerwanie połowów i sztormowanie w pobliżu angielskiego wybrzeża.

W pewnym momencie z pokładu polskiej jednostki zauważono tratwę ratunkową i machających z niej ludzi. Okazało się, że niedaleko "Derkacza" rozegrał się dramat angielskiego statku "Arctic Viking". Potężna fala położyła statek na burcie, woda zaczęła zalewać jednostkę, a jakby tego było mało doszło do eksplozji kotła, która ostatecznie położyła kres jednostce.

Sztorm szalał już wtedy z siłą 12 stopni w skali Beauforta, a szybkość, z jaką rozgrywają się kolejne akty tragedii uniemożliwiła nadanie sygnału SOS. Dla części załogi było już za późno na ratunek - tylko 14 marynarzy znalazło schronienie na tratwie, którą ujrzano z pokładu "Derkacza".

Kapitan Ślęczka, podobnie jak osiem lat wcześniej dowódca "Czecha", nie zważając na niebezpieczeństwo ruszył na pomoc. Sytuacja nie była najłatwiejsza - by podejść do tratwy polska jednostka musiała ustawić się bokiem do fal. Z pokładu "Derkacza" podano rzutkę na tratwę, którą w ten sposób zaczęto holować do burty jednostki.

Uratowanych, wycieńczonych Anglików ułożono w kojach, natarto denaturatem i ubrano w ciepłe i suche ubrania. Za radą lekarza przebywającego na statku bazie "Kaszuby" dodatkowo zaaplikowano im podskórnie kofeinę.

Sytuacja "Derkacza" była trudna - sztorm szalał dalej, a na jednostce - w przypadku jakiegokolwiek nieszczęścia - nie starczyłoby dla wszystkich środków ratunkowych. Dlatego do asysty przybył holownik PRO "Koral", który eskortował lugrotrawler aż do samego portu w Hull. Polska załoga była tam witana niezwykle entuzjastycznie. Były wywiady, bankiety, nagrody i wręczenie honorowego obywatelstwa dla członków załogi.

28 listopada 1961 roku "Derkacz" powrócił do kraju - tu na załogę również czekały wyróżnienia. Załoga otrzymała medale "Za ofiarność i odwagę w obronie życia i mienia". Dodatkowo kapitan Ślęczka odznaczony został złotą odznaką Zasłużonego Pracownika Morza (reszta załogi otrzymała odznaczenia srebrne). Dodatkowo, z czego chyba najbardziej się cieszył, otrzymał klucze do nowego mieszkania.

Obok takich spektakularnych akcji praktycznie co dzień mają miejsce również inne - śmigłowce Marynarki Wojennej gotowe są bowiem przez cały czas nieść pomoc na morzu wszystkim tym, którzy jej aktualnie potrzebują. Jest to już jednak temat na zupełnie inny artykuł.

Opinie (27)

  • wyporność brutto? (3)

    Co Autor miał na myśli pisząc "wyporność brutto"? I to w odniesieniu do statku handlowego?

    • 7 15

    • wytrzeźwiej gimbusie (2)

      Pojemność brutto oblicza się przez dodanie całkowitej objętości kadłuba, nadbudówek oraz odjęcie od niej pojemności zbiorników balastowych. i tak podaje sie ja dla stakow handlowch

      • 10 5

      • WYPORNOŚĆ BRUTTO (1)

        Ale w tekście wyraźnie jest napisane o WYPORNOŚCI BRUTTO a nie POJEMNOŚCI. Wyporności na ogół nie stosuje się do statków handlowych bo to po prostu nie ma sensu. Sens ma posługiwanie się danymi dotyczącymi pojemności i nośności. Więc kolego sam wytrzezwiej bo najwyraźniej nie wiesz co czytasz.

        • 6 3

        • BRT i NRT

          brutto register ton i netto register ton ....

          • 1 0

  • INFO (2)

    Kopalnia jastrzebie z pzm tez ratowala z opresji - moze warto poszukac ;)

    • 4 0

    • nazwy polskich statkow (1)

      zawsze zastanawialem sie czy osoby decydujace o nazwach statkow, maja na uwadze problemy marynarzy w obcych portach przy roznego rodzaju korespondencji.
      kopalnia jastzebie - -kto to wymowi w innym kraju niz polska
      albo inny przyklad: lipsk nad biebrza......

      • 4 1

      • Dla mnie to był problem, żeby tłumaczyć Niemcom :"Kopalnia Grzybów". Nie mogli zrozumieć, że w Polsce grzybów się nie kopie.

        • 0 0

  • "Po zakończeniu II wojny światowej szybko podjęto decyzję o odbudowie i rozbudowie polskiej floty handlowej." (1)

    A po "odzyskaniu wolności" w 1989 r. szybko podjęto decyzję i działania zmierzające w zupełnie odwrotnym kierunku i błyskawicznie zakończono je sukcesem.

    • 43 1

    • Grunt, że to i to zakończone sukcesem.

      • 6 0

  • Nigdy w historii nie zatonął statek zbudowany w polskiej stoczni (10)

    Polska myśl stoczniowa była doceniana, polskie stocznie miały zamówienia. Wszystko to zniszczyli lewacy z bolkami i innymi popaprańcami. Kiedy Polska będzie Polską to zostanie zniesione przedawnienie i winni finansowo ukarani.

    • 16 3

    • Lewacy? (2)

      • 1 1

      • Lewak to nie ten, kto ma lewicowe poglądy (1)

        W okresie międzywojennym rządzili i socjaliści, ale oni kochali Polskę. Zbudowali Gdynię, budowali fabryki. Dzisiaj dla lewaków "polskość to nienormalność", wszystko "sprzedają" by starczało na ich "diety" i liczne "nagrody", a Polak nie musi żyć z własności, wystarczy że będzie "żyć z pracy" czyli najemnikiem u właściciela dawnych polskich firm - Żyda czy Niemca.

        • 4 3

        • No, chyba, że tak.

          • 2 0

    • bullshit

      nie ma zależności

      • 1 1

    • Twoja wiedza jest jednak powierzchowna. (4)

      Zgadzam się z Tobą, że w przedwojennej Polsce stworzono podwaliny pod potęgę morską Polski. Zbudowano Gdynię , zakupiono okręty wojenne i storzono podwaliny pod szkolnictwo morskie. Po wojnie rozpoczęto budowę floty handlowej i rybackiej. O ile flote rybacką budowano o polski przemysł to handlową , szczególnie PLO , sporo statków zakupiono w staczniach zagranicznych. W Bułgarii nieszczęsne Zdroje , Danii - z nazwami miejscowości na półwyspie helskim. Hel ,Jastarnia , Władysławowo. Wracając do sedna sprawy to między innymi zatonął po kolizji na Scheldzie "Zamość". Zatonął też "Sopot", Wrocław i wiele innych. Znam to z autopsji.

      • 2 3

      • Zdroje

        Zdroje budowano w Rumunii a nie w Bułgarii. To były paskudne statki, nikt nie chciał na nich pracowac. Co, jak się okazalo było w pełni uzasadnione...

        • 4 0

      • "Zamość" został staranowany przez kilkukrotnie większy japoński samochodowiec,

        więc to nie wina konstrukcji. A "Sopot" i "Wrocław" w wyniku złego załadunku - też nie jest to winą stoczni. Twoja wiedza jest powierzchowna. Z geografią tez na bakier - Rumunia i Bułgaria to jednak nie to samo.
        Ekspert się znalazł.

        • 4 0

      • Chodziło mi o zatonięcie statku w wyniku np. silnego sztormu, a nie np. "nalotu lotniczego" (1)

        "Zamość": "Po morzach i oceanach świata pływał 10 lat, 5 miesięcy, 17 dni, 8 godzin i 30 minut. Zwodowany na pochylni Odra w Stoczni im. A. Warskiego w Szczecinie 3 sierpnia 1968 roku o godz. 13, zatonął staranowany przez japoński samochodowiec Jienei Maru w drodze do Antwerpii, 20 stycznia 1979 roku o godz. 19.30."

        Gdzie był zwodowany i w jakich okolicznościach zatonął "Sopot" - informacji o tym nie znalazłem. Jedynie w nawiązaniu do zatonięcia polskiego statku innego MS Kudowa Zdrój. Polski statek handlowy, drobnicowiec zbudowany w 1976 r. przez rumuńską stocznię Santierul Naval w Turnu Severin Statek "Kudowa Zdrój" zatonął w godzinach rannych 20 stycznia 1983 roku. Do akcji ratowniczej włączył się m.in. polski statek "Sopot".

        "MS Wrocław" zbudowany w 1983 r w Bilbao (Hiszpania). W PLO pływał do roku 1989 - sprzedany potem do Wotan Shipping Inc. Panama.

        Po tym, jak budowana przez pokolenia polska myśl stoczniowa została (przez kogo?) Niemcom "za złotówkę sprzedana" polskie stocznie w zasadzie to budują tylko kadłuby na zamówienie stoczni państw innych.

        • 3 0

        • Kadłuby

          Kadłuby na zamówienie innych stoczni to podobno budują w Szczecieni. Piszę to bez cienia złośliwości. To nie wina stoczniowców,choćby z dawnej Warskiego, którzy by potrafili zbudować porzadne statki. W Gdańsku i Gdyni, głównie w Remontowej i dawnej Północnej oraz w Naucie budują przede wszystkim kompletne statki. Co oczywiście nie oznacza że w największych stoczniach jest dobrze. Te mniejsze i średnie z trójmiasta znalazły sobie niszę i idą jak burza...Niestety nie dotyczy to Stoczni Marynarki Wojennej, która jest w upadłości...

          • 2 0

    • Bzdury piszesz

      Oczywiście, że tonęły statki wybudowane w polskich stoczniach, m. in. lugrotrawlery Cyranka i Czubatka, dalej Koronowo, Nysa.

      • 0 0

  • Synowie dzielnego kapitana Ruszczyńskiego

    kontynuowali rodzinne tradycje morskie. Z Andrzejem byliśmy razem na roku. Wspaniały kolega.

    • 8 1

  • Chwała!

    Sława polskim bohaterom :)

    • 4 0

  • "Czech"-" Sollum"

    Ojciec na " Czechu", w czasie ratowania rozbitków z " Solluma " był trzecim mechanikiem. Wiele opowiadał o samej akcji, m.in. o ryzyku wywrócenia się statku, przy ciągłym manewrowaniu na wielkiej fali. W domu są odznaczenia przyznane przez władze Egiptu ( akurat w tym czasie zmieniała się więc pierwszy order jest jeszcze od Nagiba a drugi od Nasera.) Oczywiście jest też książka Haliny Kowzan p.t. " SOS Sollum tonie ". Szkoda, że w tym czasie akcja ratownicza nie była należycie rozpropagowana tu w kraju, jak i na świecie. Pechem bowiem było iż w ty samym czasie władze były zajęte opłakiwanie Stalina...

    • 5 1

  • niestety

    Np: Nysa, Wrocław

    • 0 0

  • "Czech"-"Sollum" (1)

    Mój Ojciec Józef Komisarczyk brał udział w ratowaniu marynarzy z egipskiego statku.

    • 1 0

    • Dopiero teraz odnalazłem

      Porządkowanie przynosi czasem takie wspaniałe odnalezienia. Podczas przestawiania zasobów książkowych, tych jakby z drugiego rzędu, odnalazła się po długim czasie książka " SOS SOLLUM TONIE". Dla mnie ważna, nie tylko, że w opisywanej akcji ratunkowej egipskiego okrętu brał udział mój Tato, pływający w tym czasie na "Czechu", ale, że zostało w niej zarejestrowane inne, może mniej dla świata znaczące, ale dla mnie "życiowo" fundamentalne wydarzenie! Urodziłem się 14 marca 1953 i jest w tej książce o tym wzmianka. Ojciec, Jan Adamczyk , był w ty czasie III mechanikiem... Pozdrawiam. Marek Adamczyk

      • 1 0

  • Chłodnicowiec?

    A co on woził, chłodnice?

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak nazywał się hotel widoczny na zdjęciu?

 

Najczęściej czytane