- 1 30 lat od tragedii autobusowej w Kokoszkach (98 opinii)
- 2 Był las i błoto, dziś jest 6 mln pasażerów (298 opinii)
- 3 Największe starcie gdańskiej "Gry o tron" (30 opinii)
- 4 O morderstwie na jachcie i upartej nudystce (36 opinii)
- 5 Kronika oblężenia Gdańska w 1734 r. Część 2 (12 opinii)
- 6 Nietypowa willa prezesa banku nad miastem (55 opinii)
Z miłości przejechał rowerem 5730 km
Na mapie Polski wyrysował "Jadzia" - imię zmarłej żony, po czym wsiadł na rower i ruszył w wyznaczoną trasę. Pan Mieczysław Parczyński z Gdańska miał wtedy 65 lat. W ciągu 94 dni przejechał 5730 km. - Stworzył niezwykły pomnik dla żony, którą tak bardzo kochał - mówią przyjaciele i znajomi emeryta-rowerzysty.
- Zrobiłem wszystko, by zachować odpowiedni kształt każdej litery. Zdarzało się, że na sporych połaciach kraju wśród lasów, moczarów i bagien brak było dróg. Musiałem zadowolić się gruntowymi traktami, czasem ścieżkami. W ciągu 94 dni przejechałem 5730 kilometrów podzielonych na 62 etapy. Cały ten rajd Jadzi poświęciłem - pisał wzruszony pan Mieczysław Parczyński w albumie, który własnoręcznie wykonał.
To swoista kronika rajdu ku pamięci żony. Album waży 4,5 kilograma. Jest bogato ilustrowany. Na jednej ze stron mapa Polski z napisem Jadzia. Litera "J" zaczyna się w Koszalinie, "a" kończy się w Przemyślu. Rowerowy ratunek od przygnębienia po stracie Jadwigi. - Bardzo ją kochałem. Tak cicho odeszła - wyznaje pan Mieczysław.
Na rowerze rozpędził się po śmierci żony. Do 2010 roku przejechał po Polsce 216 tys. kilometrów. Dobrze pamięta swój pierwszy rower. To był składak - prezent od ukochanej Jadwigi.
Gazelą przez Polskę
- Niech pan kupi sobie rowerek i troszkę rozrusza nogi. Bo na starość może grozić panu niedowład - zwrócił się lekarz do pana Mieczysława. Mężczyzna miał wtedy 50 lat i siedzącą pracę. Był retuszerem fotograficznym. Lekarz solidnie go nastraszył. Żona przejęła się i kupiła mężowi rower.
Z początku jeździł codziennie po dziesięć, piętnaście kilometrów. Obowiązkowa jazda dla zdrowia szybko przerodziła się jednak w pasję. Żona podarowała mu kolejny składak. Trzeci rower kupił już sobie sam. To była "Gazela". Damka z kołami 27 cali kupiona za Gierka. Dziennie potrafił wykręcić na niej 150, a czasem nawet ponad 200 kilometrów.
Podróżowanie rowerem po Polsce stało się nowym sposobem na życie gdańskiego emeryta. W trasę zabierał ze sobą trzy komplety bielizny, zapasowe ubranie, buty, garnek i mapy. Śpiwora i namiotu nie woził ze sobą, bo były za ciężkie. Nocował więc u mieszkańców odwiedzanych miejscowości, w stodołach, szopach i w schroniskach młodzieżowych.
- Mam 100 rodzin w całej Polsce, które gdybym tylko zjawił się na rowerze, od razu przyjęłyby mnie pod swój dach - cieszy się po latach pan Mieczysław z zawartych znajomości.
Rowerzysta ceni sobie serdeczność ludzi. Sam jest bardzo pogodnym człowiekiem. Nawet o przykrych zdarzeniach w czasie rowerowych podróży potrafi opowiadać z lekkim uśmiechem. - Znad stolika, gdzie siedzieli miejscowi, wstał dryblas. Podszedł do mnie i oznajmił: My chcielim dymnąć ten rowerek! No to ja mu na to: Proszę Pana, jestem z Gdańska i przejechałem tysiące kilometrów, więc czym ja do siebie wrócę? Poszedł naradzić się do kamratów, a ja nie czekając wziąłem nogi za pas - opowiada gdański rowerzysta.
Licznik na kierownicy roweru emeryta z Gdańska pokazywał kolejne przejechane kilometry, a w poczciwym zenicie zmieniała się klisza za kliszą. Pan Mieczysław każdą swoją podróż dokładnie dokumentował.
Wykonywał zdjęcia, robił notatki, zbierał bilety do muzeów i rachunki za noclegi. Po czym, kiedy kończył się rowerowy sezon, siadał nad zebraną dokumentacją podróży i tworzył kolejne kroniki-albumy. - To iście benedyktyńska praca. Mieczysław wstaje codziennie o piątej rano i przez cały dzień pracuje nad nimi - opowiada Marek Mazur, konstruktor miniaturowych aparatów fotograficznych, prywatnie przyjaciel pana Mieczysława. W zakładzie Marka Mazura podróżnik lubi odpoczywać przy chałwie i filiżance zielonej herbaty.
70 kilogramów rowerowych podróży
- Mieczysław przyszedł do mojego zakładu z aparatem. Podczas rozmowy wyszło, że jeździ na rowerze. Spojrzałem na niego i pomyślałem, że może do kościoła jeździ. Tymczasem po kwadransie wrócił z albumem. Zbaraniałem, kiedy zobaczyłem, czego dokonał Mieczysław - przyznaje Marek Mazur i dodaje: To prawy i skromny człowiek.
Bo mimo że przejechał ponad 216 tys. km, był we wszystkich miejscowościach w Polsce, które mają prawa miejskie oraz odwiedził większość polskich muzeów, zamków i obiektów sakralnych, nie zabiegał o medialny rozgłos. - Przecież inni osiągnęli więcej - tłumaczył, kiedy pewien redaktor chciał, aby pan Mieczysław ze swoją wieloletnią rowerową podróżą pretendował do prestiżowej nagrody Kolosy.
W końcu zgodził się w 2004 roku. Chciał tylko "dokręcić" jeszcze 11 tys. km. Bo akurat stuknęłaby 80-tka, a licznik rowerowy wskazałby okrągłe 200 tysięcy kilometrów. Dokręcił, zdobył nagrodę i jak gdyby nigdy nic wsiadł na rower. - To wspaniały przykład, jak aktywnie można żyć, jak aktywnie można się starzeć - mówi z zachwytem Michał Kochańczyk, znany podróżnik i alpinista.
Drobny, niewysoki pan Mieczysław w maju świętować będzie 89 urodziny. Wprawdzie rower poszedł już w odstawkę, ale emeryt codziennie gimnastykuje się i poświęca drugiej pasji: opracowuje kolejne albumy. Niedawno przekazał Bibliotece Gdańskiej PAN czternaście tomów własnych rękopisów. Ważą prawie 70 kg. Na kartach albumów można znaleźć 12 tys. zdjęć, wiele map oraz tysiące zapisków z podróży.
- Biblioteka Gdańska od czterystu lat gromadzi relacje gdańszczan, którzy podróżowali po świecie. Muszę przyznać, że albumy, które przekazał nam pan Mieczysław mają niezwykłą wartość dla badaczy i z czasem ta wartość będzie rosnąć - ocenia dr Zofia Tylewska-Ostrowska, dyrektor Biblioteki Gdańskiej Polskiej Akademii Nauk.
- Nikt do tej pory nie zrobił czegoś takiego w Polsce - dodaje Michał Kochańczyk. A zaczęło się na dobre z miłości do żony.
Jeżeli nie rowerem, to może tramwajem miłości?
Miejsca
Opinie (178) 7 zablokowanych
-
2013-02-14 07:35
Pełen podziw i szacunek dla pana za miłość i wąsy. (5)
Szkoda tylko że taką historie wrzucono w święto epileptyków i handlarzy zbędnych towarów.
A ten człowiek jest prawdziwym mężczyzną zarówno na fotografii ślubnej jak i na tej aktualnej.
Paczajcie i uczajcie się gimbusy bo dziewczyny nie znajdziecie.- 197 3
-
2013-02-14 09:23
Dużo napedałował (3)
Ciekawe czy Pan Miecio ma jakąś rodzinę? Bo przy takich podróżach to chyba ciągle poza domem jest.
Szkoda, że nie napisali czemu przestał jeździć.- 2 10
-
2013-02-14 16:44
Trochę jak marynarz
A kobita sama w domu.
- 4 1
-
2013-02-14 09:26
Wiek swoje robi, czytaj ze zrozumieniem (1)
- 12 2
-
2013-02-14 09:40
Przepraszam nie Tobie chcialam dac jedynke.
Halo czy jest tutaj jakis moderator?!
Prosze wymazac jedynke powyzej!!- 2 2
-
2013-02-14 10:31
90% tych z pokolenia z chowu bezstresowego jeszcze sie 20 razy rozwiedzie!!
bo oni są chowani w pokolenie chiwosci i egoizmu liczy sie tylko ich własny czubek nosa dlatego oni temu panu miejsca w tramwaju nieustapią!!
- 10 1
-
2013-02-14 12:34
Ci od minusów ujemnych chyba nie mają żadnych argumentów aby minusować (1)
i narzekać na coś dobrego, pozytywnego zarówno duchowo jak i fizycznie co ten Pan robi ...
- 8 0
-
2013-02-14 16:38
Są też plusy dodatnie i plusy ujemne.
- 1 0
-
2013-02-14 16:37
Niesamowite!
Więcej takich historii!
- 4 0
-
2013-02-14 16:35
Wielki szacunek dla Pana Mieczysława!!
Dużo zdrowia od rowerzysty.
- 5 0
-
2013-02-14 14:55
Kto zna
trumne z Przymorza?
- 0 3
-
2013-02-14 14:54
"...odmówił modlitwę nad jej grobem i powiedział: Jadziu, zrobiłem to dla Ciebie"
I to jest miłość. Na zawsze!
- 8 0
-
2013-02-14 14:36
Rower musi być elektryczny, bo już takie są.
I jak człowiek się trochę zmęczy to da gazu i przyjedzie bez smierdzącego potu.
- 1 1
-
2013-02-14 14:29
WSPANIAŁE!
WSPANIAŁE, motywujące, brawa dla Pana i życzę wiele sił i energii, żeby mógł Pan jeszcze na wiosnę sobie pojeździć z przyjemnością na słoneczku!!:)
- 5 0
-
2013-02-14 09:21
Szczerze podziwiam! (2)
Jako tzw. niedzielny rowerzysta podziwiam Pana Mieczysława. Czapki z głów!
- 12 0
-
2013-02-14 11:16
Czyli w 3 słowach: niedzielny pozdrawia dzielnego ;) (1)
Pozdrawaim
- 2 2
-
2013-02-14 13:42
Albo słabo u Ciebie z ortografią, albo ze znajomością przeciwieństw.
Też pozdrawiam- 2 3
-
2013-02-14 08:32
kilka lat temu oglądałem program o "pomniku" Pana mieczysława dla żony.. (5)
musi Pan wiedzieć że conajmniej dla jednego człowieka w Polsce - jest Pan wzorem do naśladowania i Pańska postawa dodaje sił w dniach zwątpienia..
tym człowiekiem jestem ja..
życzę Panu wielu lat szczęśliwego życia w zdrowiu, a sobie podobnej chęci do prawdziwego przeżywania życia..- 165 0
-
2013-02-14 12:33
Jeden z wielu (1)
Pan Mieczysław szczyci się tym że kocha tylko jedną osobę a nie wielu ludzi.To przygnębiające.Dla mnie wzorem jest Jan Paweł II.
- 0 20
-
2013-02-14 13:35
Znałeś/łaś uczucia Jana Pawła II?
- 2 0
-
2013-02-14 09:18
(2)
Lance Armstrong też był wzorem do naśladowania dla wielu.
- 1 17
-
2013-02-14 10:05
Lance Armstrong był kolarzem
Pan Mieczysław jest rowerzystą. Jest to może niewielka, ale istotna różnica.
- 22 0
-
2013-02-14 10:04
i jest nadal.. za duzo na nim zarabiali zeby mu nie"pomagac"...
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.