- 1 Zamiast Rębiechowa lotnisko na morzu (227 opinii)
- 2 Wieczny kłopot z dzielnicami: "na" czy "w" (488 opinii)
- 3 Dzielnica z ciekawą historią i starą wystawą (22 opinie)
- 4 15 lat temu otwarto powiększoną galerię Klif (140 opinii)
- 5 Nowe ściany starej kawiarni na Aniołkach (70 opinii)
- 6 Ważki jak szarańcza i ślepy Maksym z ZSRR (8 opinii)
Upamiętnią przedwojennego proboszcza kościoła św. Mikołaja
Ma owalną formę oraz inskrypcje w dwóch językach: polskim i angielskim. W sobotę, 4 września, przy ul. Pańskiej w Gdańsku zostanie odsłonięta tablica, upamiętniająca ks. Magnusa Bruskiego, przedwojennego proboszcza kościoła św. Mikołaja. To właśnie dzięki niemu nie doszło wiosną 1945 r. do spalenia świątyni i wymordowania szukających w niej schronienia cywilów.
Następnie posługiwał w parafiach w Świętym Wojciechu i Oliwie, by w 1935 powrócić do kościoła św. Mikołaja, tym razem obejmując funkcję proboszcza. Sprawował ją do śmierci w 1945 r.
Był w Wolnym Mieście Gdańsku bardzo znaną postacią, która zaskarbiła sobie sympatię wśród zamieszkujących tutaj Polaków.
- Ks. Bruski był z Kaszub, ze znanej kaszubskiej rodziny, funkcjonował w kulturze niemieckiej i znał język polski. Jego zasługi wiążą się z przeprowadzeniem pierwszego synodu diecezji gdańskiej w 1935 r. Podczas synodu zgłaszał potrzebę, aby prowadzić duszpasterstwo w języku polskim. Argumentował, że należy się polskim wiernym, aby nabożeństwa odbywały się w ich języku ojczystym i mieli dostęp do duchownych, którzy mówią po polsku - tłumaczy ks. Michał Osek, proboszcz parafii ś. Mikołaja i przeor klasztoru dominikanów w Gdańsku.
Szykany i pomoc potrzebującym
Bez względu na czasy, w jakich przyszło mu żyć, zawsze starał się postępować zgodnie z zasadami wiary chrześcijańskiej. Pomimo różnego rodzaju szykan, nazistowskim władzom - ani przed wojną, ani w czasie wojny - nigdy nie udało się złamać jego kręgosłupa moralnego. Natomiast pod koniec wojny udzielał schronienia niemieckim cywilom, których domy zostały zniszczone albo opuścili je w obawie przed nacierającą Armia Czerwoną.
- Występował jawnie przeciwko nazistom. Z tego powodu był przesłuchiwany, wybijano szyby na plebanii, w której mieszkał. Chociaż nigdy nie zdecydowano się aresztować go, bo był tak znany i szanowany. Końcówka jego życia też jest bardzo ciekawa. Na plebanii, gdzie obecnie dominikanie (teraz ten budynek funkcjonuje jako klasztor), przyjął w niej gdańszczan, którzy stracili swoje domy w trakcie działań wojennych. Później, aż do swojej śmierci w lipcu 1945 r. przyjmował na plebanii uciekinierów z Prus Wschodnich. Pomagał im, zapewniał schronienie, jedzenie i lekarstwa - kontynuuje nasz rozmówca.
Ocalenie kościoła i ukrytych w nim osób
To właśnie dzięki bohaterskiej postawie ks. Bruskiego, kościół św. Mikołaja jako jedyny spośród świątyni w centrum Gdańska przetrwał nietknięty pożogę wojenną. Jednak co najważniejsze, uchronił od śmierci chroniących się w jego murach. Innymi słowy, nie podzielili losu tych, którzy ponieśli śmierć w płomieniach w kościele św. Józefa.
- W większości opiekunowie innych gdańskich kościołów, czyli przede wszystkim pastorzy luterańscy, uciekli w głąb Niemiec. Byli odpowiedzialni nie tylko za swoje kościoły, ale także za swoje rodziny. Świątynie często bez opieki przedstawicieli parafii. A ksiądz Magnus jako ksiądz katolicki, samotnie żyjący na plebanii, mógł zostać i starać się o bezpieczeństwo gdańszczan i kościoła św. Mikołaja. Poza tym znał język polski i gdy przyszli żołnierze [radzieccy - dop. red.], miał możliwość wyjścia do nich i podjęcia próby negocjacji. Chodziło nie tylko o to, by nie palili kościoła, ale także, by ocalić szukającą w nim schronienia ludność. W św. Mikołaju, podobnie jak w kościele św. Józefa, gdzie doszło do masakry, schronili się ludzie - wyjaśnia ks. Osek.
Słabe punkty przekazów o ocaleniu o kościoła
W tym miejscu warto wspomnieć o dwóch krążących w literaturze wersjach tego, w jaki sposób udało mu się przekonać żołnierzy Armii Czerwonej. Pierwsza, nieco romantyczna, tłumaczy to faktem, że patron kościoła jest ważnym świętym w prawosławiu. Druga, bardziej przyziemna, skłania się ku temu, że proboszcz przekupił żołnierzy zapasem alkoholu, jaki znajdował się zapasach parafii. Nasz rozmówca zwraca uwagę, że obie wersje - choć może tkwić w nich ziarnko prawdy - budzą poważne wątpliwości.
- Jeśli chodzi o cześć oddawaną św. Mikołajowi w prawosławiu, trzeba pamiętać o jednej istotnej kwestii. Ze źródeł historycznych wynika przecież, że wielu żołnierzy Armii Czerwonej pochodziło z Azji i mogło nie mieć kontaktu z prawosławiem. Kolejną ważną kwestią, która udało się nam ustalić - ks. Bruski był abstynentem. W swojej bibliotece miał sporo książek o profilaktyce antyalkoholowej. Zapewne spotkał się w swoim życiu, czy to w parafiach w Gdańsku, czy na Kaszubach, z problemem alkoholizmu. Już w latach młodzieńczych postanowił, że nie będzie pił alkoholu. Gdy rozpytywaliśmy starszych parafian, legenda o gorzałce dla żołnierzy radzieckich pojawia się dość późno. Kto wie, czy nie ma ona także rodowodu propagandowego? Otóż po wojnie ks. Magnus był przedstawiany negatywnie, a pamięć o nim ośmieszana. Nawet przez artykuły prasowe chciano osłabić legendę tego człowieka - kwituje ks. Osek.
Proboszcz parafii św. Mikołaja zmarł krótko po zakończeniu wojny, w lipcu 1945 r. Przyczyną śmierci był tyfus, który szalał w zrujnowanym mieście i zebrał wśród mieszkańców ogromne żniwo.
Do księgarni trafi biografia ks. Bruskiego
W sobotnie przedpołudnie, na ścianie klasztoru dominikanów od strony ul. Pańskiej - czyli dawnej plebanii, w której mieszkał ks. Bruski - zostanie odsłonięta upamiętniająca go tablica. Została ona ufundowana przez władze miasta. Ma owalną formę i inskrypcje w językach polskim i angielskim. To ujednolicony wzór, według którego zostały wykonane inne tablice, które można znaleźć w przestrzeni Gdańska.
W uroczystości odsłonięcia wezmą udział m.in. władze miasta oraz potomkowie rodziny ks. Bruskiego. Szczegółowy harmonogram wydarzenia można prześledzić w ramce pod artykułem. Na koniec warto wspomnieć, że wkrótce ukaże się drukiem rys biograficzny ks. Bruskiego. Publikacja, której autorami są dr Leszek Molendowski z Muzeum Gdańska oraz nasz rozmówca, czyli przeor klasztoru dominikanów w Gdańsku. Książka powstała dzięki wsparciu krewnych ks. Magnusa. To dzięki ich pomocy publikacja zawiera nieznane dotąd materiały oraz szereg archiwalnych fotografii.
Plan uroczystości odsłonięcia tablicy
11:00 - powitanie przybyłych przez przeora gdańskiego konwentu braci dominikanów
11:05 - przemówienie prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz
11:10 - przemówienie wiceprzewodniczącej Sejmiku Województwa Pomorskiego Hanny Zych-Cisoń
11:12 - podziękowanie krewnych ks. Magnusa (p. Przemysław Szamocki)
11:18 - odsłonięcie tablicy
11:20 - zakończenie wydarzenia oficjalnego przez przeora
11:20-11:30 - dla zgromadzonych, przypomnienie sylwetki ks. Magnusa przez przeora Michała Oska oraz Leszka Molendowskiego
Miejsca
Opinie (58) 4 zablokowane
-
2021-09-04 09:49
A to ciekawe PO z Tuskiem na czele zapowiada walkę z kościołem !! (3)
- 9 10
-
2021-09-04 11:23
Z przywilejami kościoła, nie z kościołem. (2)
Z kościołem to na razie skutecznie walczy on sam. Pokazując że liczy się tylko mamona, ukrywając pedofilię w swoim gronie i pchając się do polityki.
- 6 3
-
2021-09-05 21:41
Przecież to nie Kościół (1)
ukrywa pedofilów tylko LGBTmafia, która znalazła tam swój przyczółek.
- 1 2
-
2021-09-06 00:33
Cała instytucja KK to czarna mafia
- 0 1
-
2021-09-04 11:42
to jak sie on nazywal wlasciwie, raz pisza Magnus Brus, a raz Magnus Bruski
- 4 0
-
2021-09-05 16:22
A złoto z Amber Gold
Oddadzą czy na figury poszło
- 1 3
-
2021-09-05 17:26
(1)
Czegoś mi w tej tablicy brakuje. Może jaśniej byłoby napisać "polski wikariusz" oraz "szykanowany przez niemieckie władze i policję"? Bo inaczej treść wydaje się rozmyta, niejasna, zwłaszcza dla osób nie znających historii Gdańska a przecież napis jest również po angielsku a więc dla turystów z całego świata.
- 6 6
-
2021-09-18 13:03
Ksiądz Magnus Bruski nie był wikariuszem, ale proboszczem. Ponadto nie był on etnicznym Polakiem. Etnicznie był Kaszubem wychowanym w języku i kulturze niemieckiej. Jego pierwszym językiem był język niemiecki, choć mówił także po polsku. Proboszczami parafii św. Mikołaja byli wyłącznie Niemcy, choć wikariuszami bywali także Polacy.
- 0 0
-
2021-09-06 15:35
To bardzo piękny zabytkowy kościół !
Ostatnio byłem w nim na przepięknym koncercie organowym i bardzo miło wspominam to wydarzenie atmosfera w tym kościele jest niepowtarzalna Polecam każdemu odwiedzenie tego miejsca ! Pozdrawiam
- 1 0
-
2021-09-06 23:01
To niech jeszcze podadzą, jak przekonał alianckich lotników, żeby bomby na Mikołaja nie zrzucili.
- 1 0
-
2021-09-06 23:02
Czemu napis po angielsku, a nie po niemiecku?
- 0 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.