• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Tajny agent, hazard i sprzedajna femme fatale

opr. Marek Gotard
6 listopada 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 

Każdy wywiad ma swojego Jamesa Bonda. Jednym z najsłynniejszych polskich szpiegów przed II wojną światową był Jan Henryk Żychoń - wybitny wywiadowca, ale i miłośnik luksusu, kobieciarz i bon vivant. To właśnie z nim związana jest historia, która przeszła do klasyki walki wywiadów. Nie brakuje w niej pięknej kobiety i intrygujących scenerii Wolnego Miasta Gdańska.



Urodzony w 1902 roku Jan Henryk Żychoń trafił do Gdańska w 1927 roku. Z początku rozwijał i reorganizował zakonspirowaną placówkę polskiego wywiadu w Komisariacie Generalnym RP w Wolnym Mieście Gdańsku. Po trzech latach awansował na szefa ekspozytury 3. II Oddziału Sztabu Głównego w Bydgoszczy.

Zorganizował operację "Wózek", czyli systematyczną inwigilację niemieckiej poczty, przejeżdżającej korytarzem pomorskim z Niemiec do Prus i Wolnego Miasta. Oficer nakłonił do współpracy wysokiego SA-Manna, sturmführera Kofera, sekretarza dowódcy gdańskiej brygady SA Maxa Linsmayera. Inspirował też podwójnego agenta, byłego oficera Wojska Polskiego, Haraszymowicza, uważanego przez Abwehrę za niezwykle ciekawy kontakt. Innym jego sukcesem było pozyskanie do współpracy Pauliny Tyszewskiej, kochanki komandora podporucznika Reinholda Kohtza, szefa gdańskiego oddziału niemieckiego wywiadu wojskowego.

Żychoń był w swojej robocie geniuszem, miał jednak także wady. Nadużywał alkoholu, bywał rozrzutny, szorstki i opryskliwy. Często lekceważył zasady konspiracji, choćby chadzając z upodobaniem w mundurze, czy korzystając z telefonów, będących na permanentnym podsłuchu.

Był osobą tak charakterystyczną, że stał się obiektem ataków niemieckich mediów w Wolnym Mieście Gdańsku. Nic dziwnego, że Niemcy starali się go porwać. Tym bardziej, że takie praktyki stosowali już wielokrotnie wcześniej wobec agentów pracujących dla polskiego II Oddziału, polskich marynarzy, czy oficerów Korpusu Ochrony Pogranicza.

Czytaj także: Porwanie i aresztowanie asa polskiego wywiadu w Wolnym Mieście Gdańsku.

Na pomysł porwania Żychonia wpadł w 1931 roku sam Oskar Reile, szef gdańskiej komórki Abwehry. Miała mu w tym pomóc Czesława Bociańska. Dwa lata młodsza od Żychonia, występowała też pod nazwiskiem Winkelmann, a także jako Litta Heller.

Czesława Bociańska była zjawiskowo piękna, stąd też cieszyła się szalonym powodzeniem i miała wielu kochanków. Według relacji jednego z nich była kobietą o niesłychanie bujnym temperamencie seksualnym. Z jej wdzięków korzystali prawdopodobnie zarówno polscy, jak i niemieccy oficerowie wywiadu. Jej współpraca z wywiadem polskim oraz niemieckim nacechowana była erotyzmem i kolejnymi podbojami miłosnymi.

Początkowo zwerbowana przez polski wywiad miała obserwować w sopockim kasynie obywateli polskich, którzy przegrywali duże sumy pieniędzy. W ten sposób poznała Juliusa Oslowa, który był naganiaczem pracującym dla niemieckiego wywiadu. Spędzili razem dwa tygodnie i bywali w drogich restauracjach oraz hotelach. Gdy podczas wojny była przesłuchiwana przez Gestapo, twierdziła, że sypiała także z samym Oskarem Reile.

- W czasie tych spotkań rozmawialiśmy również o Żychoniu, o jego przyjazdach do Komisariatu Generalnego w Gdańsku. Reile napomknął kiedyś, czy jako kobieta nie mogłabym zbliżyć się do Żychonia, który jest kobieciarzem. Miałam go upić, a następnie doprowadzić do Prezydium Policji w Gdańsku. Reile mówił, że może mi przydzielić środki odurzające. Miałam to wykonać za wszelką cenę, ewentualnie otruć go. Ponieważ do tego czasu nie znałam Żychonia, wręczył mi Reile za pośrednictwem Jankego zdjęcie, na którym widniał Żychoń wraz z rodziną - zeznawała Bociańska.

Za wykonanie zadania Reile obiecał gdańskiej femme fatale 15 tys. guldenów gdańskich. Ponadto polecił, by zawarła znajomość z innymi polskimi oficerami, zwłaszcza ze Sztabu Głównego, i w jakiś sposób doprowadziła do niego niemiecki wywiad .

Romans z Abwehrą nie uszedł uwadze polskiego wywiadu. Bociańska przyznała się, że bezskutecznie próbowała nawiązać znajomość z Żychoniem. Informacja o tym dotarła do polskiego oficera, który postanowił wykorzystać kobietę w swych rozgrywkach z Reilem.

Bociańska została zmuszona do współpracy z polskim wywiadem. Niemieckim planom zamordowania lub porwania Żychonia nadano rozgłos prasowy - sytuacja miała stać się dowodem na to, że władze Wolnego Miasta Gdańska tolerują na swym terytorium aktywne, a nawet kryminalne działania niemieckiego wywiadu.

Po aferze z próbą porwania wywiadowcy, jej główna bohaterka pracowała nadal dla polskiego wywiadu. W ekspozyturze w Bydgoszczy nie miała jednak wysokich notowań.

Relacje oficerów: "Jest blagierką, aby ratować się przed przełożonymi ratowała się kłamstwem. Muszę dodać, że dla Oddziału II Bociańska prawie nic nie zdziałała. Co prawda nie wiem, co robiła w Gdańsku, ale od Posterunku Oficerskiego nr 6 w Poznaniu pobrała jedynie bezwstydnie wysoką kwotę pieniężną. Za co, tego nie wiem. W ciągu całej swojej praktyki na stanowisku oficera wywiadowczego nie znam wypadku, aby jeden agent otrzymał tak wiele pieniędzy."

Trzeba przyznać, że wyciąganie pieniędzy było wielkim talentem Bociańskiej. W ciągu kilku lat otrzymała z kasy ekspozytury prawie 12 tys. zł. Dla porównania, jeden z najlepszych agentów Ekspozytury nr 3 - Katlewski - za rozpracowanie systemu instalacji obronnych Kriegsmarine wzdłuż całego niemieckiego wybrzeża otrzymał niespełna 11 tys. zł.

Gdy z braku sukcesów zwolniono Bociańską z pracy w ekspozyturze, została przyjęta na etat do Samodzielnego Referatu Informacyjnego. Tu także otrzymywała stosunkowo spore wynagrodzenie.

Kariery naszej gdańskiej Maty Hari nie przerwał wybuch II wojny światowej. W czasie okupacji mieszkała w Warszawie, utrzymując bliskie relacje z Niemcami, którzy pomogli jej znaleźć zatrudnienie w niemieckiej policji, gdzie miała bardzo dobrą opinię. Złożyła nawet dokumenty o wpisanie jej na volkslistę.

W sierpniu 1940 r. została jednak aresztowana. Przyczyną tego było przejęcie przez Niemców dokumentów, z których niezbicie wynikało, że Bociańska pracowała dla polskiego wywiadu i kontrwywiadu. Po długim śledztwie stanęła przed niemieckim Trybunałem Ludowym w lutym 1943 r. Jednak powołani jako biegli eksperci Abwehry, na podstawie polskich dokumentów, nisko ocenili jej działalność, zarówno w okresie jej pracy dla polskiego wywiadu, jak i kontrwywiadu. To uratowało ją od śmierci. Została skazana na 10 lat ciężkiego więzienia.

Po wojnie wróciła na Pomorze, ale zmieniła nazwisko. Udało jej się odzyskać wysoką pozycję społeczną, a jej potomkowie do dziś mieszkają w Trójmieście, gdzie należą do elity finansowej.

Z kolei kapitan, a potem major Żychoń po przegranej kampanii wrześniowej przedostał się do Francji, uprzednio ewakuując do stolicy wszystkie cenne materiały wywiadu. Na swoim stole zostawił Niemcom tylko wizytówkę.

U boku Francji i Anglii rozwijał polski wywiad, który dzięki niemu dysponował placówkami w Bukareszcie, Zagrzebiu, Stambule, Sztokholmie czy Bernie. Zacieśnił też współpracę z Anglikami i Amerykanami. Po śmierci generała Sikorskiego pomówiony o współpracę z Niemcami, zrezygnował z pracy na tajnym froncie i objął funkcję zastępcy dowódcy 13. Wileńskiego Batalionu Strzelców. Zmarł w szpitalu polowym, ciężko ranny w trakcie zdobywania wzgórza San Angelo pod Monte Cassino.

Opisana historia pochodzi z książki pt. "Na tajnym froncie polsko-niemieckim. Polski wywiad w Prusach Wschodnich 1918-1939"
 Adama Szymanowicza. Spotkanie z autorem odbędzie się w środę, 6 listopada, w Bibliotece Manhattan o godz. 18.
opr. Marek Gotard

Wydarzenia

Na tajnym froncie polsko-niemieckim, czyli walka wywiadów w przededniu wojny. Spotkanie z autorem

wykład, spotkanie

Opinie (32)

  • warunki... (3)

    Piekni,inteligentni i bezwzgledni bez zasad, zawsze potrafili i potrafią się urządzić optymalnie w każdych warunkach... To dobór naturalny czy patologia...???

    • 21 0

    • (2)

      to dobór naturalny.

      • 8 3

      • patologia (1)

        Ponieważ człowiektak nie postępuje

        • 4 8

        • to bądź fajtłapą życiową i postaraj się mieć pełny garnek.

          • 2 1

  • "...a jej potomkowie do dziś mieszkają w Trójmieście, gdzie należą do elity finansowej." (2)

    Ciekawe o kogo chodzi? Ktoś z elity rządzącej? ;)

    • 36 1

    • elita finansowa to mogą byc np właściciele jakieś firmy pożyczkowej ;)

      • 6 1

    • Pewnie więcej jest w książce "Studia nad wywiadem i kontrwywiadem Polski w XX wieku, t. 1"

      • 4 6

  • .....Jej potomkowie do dziś mieszkają w trójmieście, gdzie należą do elity finansowej (4)

    Ciekawe kto oni ? Moze ci z urzędu miasta ?

    • 19 1

    • Nic na temat (1)

      Pauliny tyszewskiej ?

      o tajnym mieszkaniu i biurze abwehry we wrzeszczu przy ul.Do studzienki.

      • 6 1

      • Pójdź na spotkanie w Manhattanie, może tam coś wspomna o tej pani :)

        • 3 0

    • "Jest blagierką, aby ratować się przed przełożonymi ratowała się kłamstwem

      To jak ulał pasuje do ....3 x się pomyliłem !

      • 6 0

    • Jeden z nich może ma 8 albo 9 mieszkań

      • 9 2

  • Budyn

    oceniajac naduzywanie slowa elita, ale widzac cisnienie na kase podobne do tej pani...niesmialo zauwazam podobienstwo...

    • 14 1

  • Dziękuję za artykuł.

    Owe informacje bardzo przydadzą się w rozwinięciu wątku animacji którą tworzę ;)

    • 4 0

  • Kobieciarzem za pieniądze kazdy być może, (3)

    • 13 0

    • Tacy byli młodzi a tacy z nich skór..Sy.Y.

      • 3 1

    • bzdura, ciekawe jak miałbyś mokro w gaciach (1)

      gdybyś miał być takim Sosnkowskim, nawijać w Berlinie lale pod okiem gestapo, kobieciarzem każdy może być ale 3eba mieć jeszcze jaja, a na marginesie Żychoń wystawił Sosnkowskiego i dał ciała jak rakieta pozwalając Abwherze przejąc dokumenty wywiadu w Modlinie w 39

      • 3 0

      • dał ciała??

        Wywiązał się tylko z zobowiązań jako podwójny agent. Akta Bundeswehry in Berlin w dziale historycznym Reichswehry są jednoznaczne niestety...

        • 2 0

  • Agent tomek tamtych czasów.

    • 6 4

  • Trochę taki Hans Kloss

    a trochę Kapitan Żbik

    • 6 0

  • nie ekspozytury 3 II oddziału tylko rezydentury

    • 5 3

  • Czesława Bociańska (3)

    Po wojnie wróciła na Pomorze, ale zmieniła nazwisko. Udało jej się odzyskać wysoką pozycję społeczną, a jej potomkowie do dziś mieszkają w Trójmieście, gdzie należą do elity finansowej.

    Jak ktoś coś wie niech zapoda...

    • 15 0

    • a po co?

      Co winien jej syn lub wnuk, że mamusia lub babcia lubiła dymanko za pieniądze?

      • 10 4

    • Gdańsk

      Nie wiesz do domyśl się kto jest tam najwazniejszy

      • 5 1

    • Bociańska a po wojnie Posieczek

      No to uzupełnijmy, że po wojnie zaliczyła też współpracę z UB w Poznaniu, i ich też ponaciągała trochę na kasę. Aż UBecja się zorientowała, że jest bezwartościowym agentem i ją pogoniła :). Zmieniła po raz kolejny nazwisko

      • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym roku papież Jan Paweł II odwiedził Gdańsk?

 

Najczęściej czytane