- 1 30 lat od tragedii autobusowej w Kokoszkach (93 opinie)
- 2 Był las i błoto, dziś jest 6 mln pasażerów (298 opinii)
- 3 Największe starcie gdańskiej "Gry o tron" (30 opinii)
- 4 O morderstwie na jachcie i upartej nudystce (36 opinii)
- 5 Nietypowa willa prezesa banku nad miastem (55 opinii)
- 6 Kronika oblężenia Gdańska w 1734 r. Część 2 (12 opinii)
Dawni gdańszczanie uwielbiali chodzić do kina. Dzisiaj kino dostarcza dodatkowych atrakcji w postaci setek kalorii popcornu, nachos lub coli, jednak dawni kinomani też nie mogli narzekać. Niektóre nadprogramowe hity były, delikatnie mówiąc, mocno swędzące...
Na stałe pokazy "ruchomych fotografii z całego świata" mieszkańcy musieli poczekać jednak jeszcze ponad dziesięć lat. Mniej więcej od roku 1908 w całych Niemczech kina zaczęły robić się niezwykle modne, nowinka nie mogła ominąć też Gdańska. Pierwsze stałe kino ulokowało się w nieistniejących już dziś kamienicach przy Targu Węglowym (niegdyś Kohlenmarkt). "Passage-Theater" mieścił się tam przez cały czas istnienia Wolnego Miasta.
Nowe kina pojawiały się w mieście systematycznie i w roku 1939 były ich już w Gdańsku ponad 20. Oprócz tych w Śródmieściu, kinomani mieli do dyspozycji dwa kina we Wrzeszczu i Sopocie, trzy w Oliwie, oraz jedno w Nowym Porcie i na Stogach. Wspomnijmy te najciekawsze.
Przy samej ulicy Długiej (dawnej Langgasse) działały aż trzy. Pod numerem 30-31 mieściło się kino nazywano początkowo "Zentral-Theater". Bliżej Dworu Artusa można było obejrzeć filmy w kinie "Rathaus". Olbrzymie kino znajdowało się też w kamienicach, które świetnie znają wszyscy kinomani. 3 listopada 1939 roku uruchomiono tam "Tobias-Palast". Wiele lat później znalazło tam miejsce kino "Leningrad", późniejszy "Neptun", a tuż po sąsiedzku, "Kameralne" i "Helikon".
Dwa wielkie budynki kinowe postawiono przy ul. Elżbietańskiej (Elisabethkirchengasse). Należały do sieci niemieckiej wytwórni UFA i można nieco przyrównać je do dzisiejszych kinopleksów. W "U.T Lichtspiele" i "Ufa-Palast", które mogło pomieścić ponad tysiąc widzów, oprócz seansu "teatru świetlnego" jak reklamowano wówczas filmy, można też było odpocząć przy ciastkach i kawie.
Na specjalną uwagę zasługuje kino "Gedania-Theater" przy ul. Łagiewniki 53-55 (niegdyś ulica Schusseldamm). To temu kinu poświęcił nieco miejsca Brunon Zwarra w swoich wspomnieniach z czasów Wolnego Miasta. Według pisarza było to dość podłe miejsce, w którym wyświetlano jeszcze od czasu do czasu nieme filmy, czego w tym czasie nie spotykało się już nigdzie indziej. Bywała tam także dość nieokrzesana publiczność, która innym widzom, zwłaszcza w czasie filmów kowbojskich, dostarczała dodatkowych atrakcji dźwiękowych w postaci klaskania, wrzeszczenia i tupania. Niekiedy w stronę ekranu leciały też pomidory. Co bardziej porywczy osobnicy na miejscu wcielali się w role kowbojów i prowokowali srogie burdy. Najciekawsze jednak jest to, że kino to zyskało metaforyczną nazwę "skrzyni na pchły", bo po seansie w fotelach, w których grasowały insekty, wrażenie swędzenia było zupełnie realne.
Właśnie owe gryzące stworzenia płynnie przenoszą nas do Oliwy, zostawmy je jednak na chwilę na drugim planie. W tym urokliwym i cichym zakątku Gdańska mieściły się dwa kina. Pierwsze z nich, "Park-Lichtspiele", przy dzisiejszej alei Grunwaldzkiej 521 (dawna Hauptstrasse), w istniejącej do dziś kamienicy. Drugie, "Roxy", znajdowało się przy ul. Opata Rybińskiego 11 (niegdyś Am Schlossgarten 11).
To właśnie dawne "Roxy" stało się pierwszym kinem w powojennym Gdańsku o nazwie "Polonia". Ulica nazywała się już wówczas Armii Czerwonej, nie zmieniła się tylko numeracja. Pierwsi widzowie zasiedli w fotelach i obejrzeli film 6 lipca 1945 roku. W późniejszych latach "Polonię" przemianowano na "Delfina".
I tu wracamy do pcheł. Tradycja kin - "skrzyń na pchły" - niestety przetrwała w Gdańsku. Jednym z nich był właśnie "Delfin". Tu autor powołuje się na najpewniejsze źródło, czyli własną mamę, która często opowiadała jak to podczas jednego seansu, w latach 70. ubiegłego wieku, została srodze pogryziona przez buszujące w fotelach owady.
Dziś po "Delfinie" nie ma już śladu, podobnie jak po innych kinach z czasów PRL. Po oliwskim kinie zostało jedynie kilka foteli w których można usiąść i wypić kawę, w sympatycznym lokalu o tej samej nazwie i mieszczącym się w pobliżu dawnego "Delfina".
Starszych czytelników można się też zapytać czy pamiętają miejsca gdzie w Gdańsku znajdowały się takie kina jak "Drukarz", "Tramwajarz", "Zawisza", "Wrzos", "Włókniarz", "Bajka" czy "Piast"? Z takimi placówkami nierozerwalnie wiążą się też wspomnienia seansów filmowych dozwolonych od lat 12, 16 i 18, zrywającej się taśmy w czasie seansu, trzaskających foteli i pań bileterek ubranych w wieczorowe suknie i z namaszczeniem przerywających wykonane ze smutnego, szarego papieru opieczętowane bilety na "pierwsze" lub "drugie miejsca"...
Przy pisaniu korzystałem m.in. z "Przewodnika po Oliwie" z 1928 roku, autorstwa M. Orłowicza, "Wspomnień gdańskiego bówki" Brunona Zwarry, oraz artykułu, "Pójść do kina w Wolnym Mieście" autorstwa Elżbiety Liskowskiej zamieszczonego w miesięczniku "30 dni" - nr 6 z 2004 roku.
We Wrzeszczu znajdowały się dwa kina: "Kunst-Lichtspiele" przy Grunwaldzkiej 32 i "Film-Palast" przy Dmowskiego 18 (Schlagesterstrasse). W Nowym Porcie można było oglądać filmy w "Hansa-Lichspiele" przy Oliwskiej 18 (Olivaerstrasse) a na Stogach w "Central-Lichspiele" przy Stryjewskiego 35 (Heidseestrasse). W Sopocie działały dwa kina przy Seestrasse czyli Monte Cassino. Pod numerem 30 "Luxus-Lichspiele", gdzie po wojnie działało kino "Bałtyk", oraz nr 39 - "Regina-Lichtspiele", powojenna "Polonia".
- Marek Gotardm.gotard@trojmiasto.pl
Opinie (120) 6 zablokowanych
-
2011-03-17 13:50
Autentyk! (2)
pamiętam w New Porcie około 1982 roku w kinie "1 maja" jako dzieciak oglądałem Indiana Jonesa a potem z ojcem poszliśmy na lody kręcone, zaraz przy kinie była budka, lody okazało się miały salmonelle, przeleżałem 3 tygodnie w łóżku, sił dodawała myśl o bohaterskim Indianie ;)
- 45 3
-
2011-03-17 15:41
też byłem na Indjanie dżons to byl mój pierwszy filmale troche później... (1)
...odcinek gdzie kula go goniła ;)
do tej pory pamietam klimat kina bez reklam ale za to z kroniką filmową:)- 7 1
-
2011-03-19 08:53
ja tez miałem salmonelle...
- 2 0
-
2011-03-18 21:25
podstawa kina byly i beda dobre filmy.
nie takie ktore sa dobre bo sa jeszcze nowe ale takie ktore zapadaja w pamiec i chce sie do nich wracac jak wraca sie do wspomnien zdarzen ktore zmienily nasze zycie.
dzis mam takie samo naglosnienie jak kino bajka w polowie lat 90-tych w domu. Atmosfere tworza ludzie. Jesli takich sie zaprosi da im stare wielkie fotele i duzy kadr na ekranie z projektora to reszte dopowie nam nasza wrazliwosc. Bo bez niej zadna sztuka filmowa nie istnieje.- 4 0
-
2011-03-18 21:15
taka linia lupenliberalnych wladz miasta zeby kulture trakowac jak biznes
bylem tam jeszcze na seansie w ostatnim tygodniu jak ich stamtad rada miasta wygonila wysokimi czynszami. W gdansku w ogole nie liczono sie po 96 roku z kultura. A co do Krzyzaków to były tez kopie na projektory polprofesjonalne 8 mm
i wlasnie na takich robilo sie kino w salach szkolnych :)
Pewnie sa jeszcze tacy co ogladali tak Krzyzaków. Bylo to jeszcze przed era vhs ;)- 1 0
-
2011-03-17 15:04
A kino w starym Żaku? (2)
Ale i tak fajnie że jeszcze jest Helikon i Kameralne i oby jak najdłużej!
- 42 0
-
2011-03-17 17:52
A przede wszystkim to cudo - Neptun! To kino też funkcjonuje! (1)
Żadna krewetka i inne multi nie posiada takiej sali, takich wnętrz, takiego nieprawdopodobnego klimatu....
- 10 0
-
2011-03-18 21:01
Leningrad
taka jest pierwotna nazwa.
- 1 1
-
2011-03-17 16:13
Kto pamięta (2)
Kino Bałtyk i Polonia w "kurorcie"?
- 9 0
-
2011-03-18 20:16
Kiedyś tam popkorn sprzedawałam :)
- 0 0
-
2011-03-17 19:04
jasne, były. a na balkoniku były tak blisko siebie rzędy, że trzeba było robić wygibasy, żeby nogi się zmieściły, szczególnie długie. zazwyczaj więc spoczywały na towarzyszącym partnerze. i było przytulająco i romantycznie... ach...
- 2 0
-
2011-03-18 10:46
a kino letnie w Sopocie?
- 0 2
-
2011-03-17 17:29
U Sołtysa (2)
Jeszcze można dodac kino Znicz, Jagienka A także kino na Koloni Uroda popularnie nazwane U Sołtysa
- 3 0
-
2011-03-17 18:20
Gdzie było to "u sołtysa" (1)
- 0 0
-
2011-03-18 10:27
kino u soltysa
faktycznie było ,chodziłam .szpulowe-objazdowe 2razy w tygodniu
- 1 0
-
2011-03-18 10:06
"Delfin" wizytówka życia kulturalnego Oliwy !
Lata 50 i 60-te.Dwie premiery w tygodniu po 3-y seanse dziennie a w niedzielę 4-y i poranek.I te ograniczenie od lat 7,12,14,16 i 18-tu.I bileterki surowe bo sprawdzające legitymacje szkolne.I fotosy w holu na których były sceny pobudzające wyobraźnię.I ostatnie rzędy dla tych starszych z dziewczynami.
I pani S.która wtargnęła do kina po synów bo to był wielki piątek.Och jakie łzy wspomnień.- 12 0
-
2011-03-18 09:54
a w kinach kultura była
nikt nie gadał, żadnego drecha nie trzeba było uspokajać, ani żadnej nawiedzonej laski , która na cały głos komentuje scenografię , bo musi się przed całym kinem pchwalić że studiuje w filmówce żenada....
gdzie te czasy ? do kina szło się z przyjemnościa . Teraz często zastanawiam się czy iść, czy narażać się na chamskie zachowania współoglądających, czy raczj poczekać i w zaciszu domowym obejrzeć spokojnie.- 10 0
-
2011-03-18 09:39
Było też kino
"Tramwajarz"
- 3 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.