• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pruska enigma nie uchroniła Gdańska

Paweł Pizuński
24 stycznia 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
Rycina z epoki, prezentująca prawdopodobnie pertraktacje między pruskimi obrońcami Gdańska a oblegającym miasto wojskami francusko-polsko-niemieckimi. Rycina z epoki, prezentująca prawdopodobnie pertraktacje między pruskimi obrońcami Gdańska a oblegającym miasto wojskami francusko-polsko-niemieckimi.

Choć podczas oblężenia Gdańska w 1807 roku pruscy obrońcy miasta skutecznie posługiwali się tajnym kodem sygnalizacyjnym, nigdy nie rozszyfrowanym przez oblegających, to jednak musieli uznać wyższość przeważających wojsk francusko-niemiecko-polskich.



Oblężenie Gdańska na tej samej rycinie, umieszczonej na rosyjskiej... Oblężenie Gdańska na tej samej rycinie, umieszczonej na rosyjskiej...
...i na francuskiej pocztówce z epoki. ...i na francuskiej pocztówce z epoki.
Widok obleganego Gdańska ze stanowisk Francuzów. Widok obleganego Gdańska ze stanowisk Francuzów.
Marszałek Francois Joseph Lefebvre, dowódca armii, która w 1807 roku oblegała Gdańsk. Za zdobycie miasta otrzymał od Napoleona tytuł Księcia Gdańska. Marszałek Francois Joseph Lefebvre, dowódca armii, która w 1807 roku oblegała Gdańsk. Za zdobycie miasta otrzymał od Napoleona tytuł Księcia Gdańska.
Jednym z pierwszych wynalazków, który po części spełniał życzenie wojskowych, aby móc komunikować się na odległość bez ryzyka przechwycenia treści przez niepożądaną osobę, był telegraf optyczny. Jego twórcą był Francuz, Claude Chappe. W 1789 r. ogłosił on drukiem swój pomysł na kolorowe semafory sygnalizacyjne, a w 1791 r. udoskonalił je i nazwał "Tachygraph" lub "Telegraph".

Pomysł Chappe'a stosunkowo szybko został przeniesiony do Niemiec, gdzie niejaki profesor Bergsträsser wydał w 1793 r. "Kod do porozumiewania się na dalszych odległościach", a dwa lata później przeniósł go na grunt typowo wojskowy Brigade-Inspektor Karl Fridrich Lehmann. Wydał on w Gdańsku niewielką broszurę, opatrzoną przydługim tytułem "Myśli o kodzie Pana Profesora Bergsträssera i szybka poczta Pana Adwokata Linguet z siedmioma miedziorytami".

Według jego przepisu sposób komunikowania oparty był na pewnego rodzaju szyfrze sygnalizacyjnym, w którym rolę liter odgrywały kolorowe chorągwie, ułożone w pięciu kolumnach i pięciu wierszach, a dwie odpowiednio dobrane chorągwie oznaczały jedną literę. Podobnie uszeregowane były sygnały akustyczne i świetlne, którymi Brigade-Inspektor Lehmann zalecał posługiwać się nocą.

* * *

Te pomysły bardzo szybko można było wykorzystać na placu boju. 14 października 1806 roku wojska napoleońskie rozgromiły dwie armie pruskie w bitwach pod Jeną i Auerstädt, po czym w triumfalnym pochodzie zajęły Berlin, Poznań, Warszawę i coraz bardziej zbliżały się do Gdańska.

Pod koniec lutego 1807 r. pierwsze oddziały francuskie pojawiły się w okolicach miasta i Prusacy zaczęli wypalać zabudowę przedmieść. 7 marca gdańszczanie mogli już podziwiać wojska oblężnicze, rozciągające się na przedpolach wałów obronnych i "stał się w mieście wielki rozruch". W składzie nadciągających pod Gdańsk wojsk było ponad 3 tys. Francuzów, 3,5 tys. Badeńczyków, 3 tys. Sasów i ponad 7 tys. Polaków, czyli razem około 16,5 tys. ludzi.

Dla Prusaków oblężenie od samego początku przebiegało dość niefortunnie. Już 10 marca Francuzi odcięli wody Raduni i w mieście stanęły wszystkie młyny wodne. Sześć dni później zajęli Chełm, Suchanino i Siedlce, a cztery dni później rozbili 2-tysięczny oddział pruski gen. Rouquette'a, zamykając tym samym pierścień oblężenia wokół miasta.

Pruski korpus broniący Gdańska stracił kontakt ze światem zewnętrznym, o czym rychło się przekonano, gdy Francuzi schwytali posłańca, który miał przedrzeć się przez linie oblegających wojsk i dotrzeć do króla Prus z prośbą o posiłki. Miał on przedstawić królowi relację ze złego położenia miasta, w którym brak "drzewa na opał, gdyż już z domów zmuszeni są zdejmować krokwie". Dla Francuzów przechwycenie tej wiadomości było bardzo istotne. Wskazywała ona, w jak ciężkim położeniu znajdują się Prusacy i dla gubernatora Fryderyka Kalckreutha ważnym teraz było, by z dowództwem i dworem królewskim porozumiewać się tak, by nikt nie przejął informacji. Wtedy wojskowi pruscy postanowili zrobić użytek z telegrafu optycznego Chappe'a i Bergsträsser'a. Na pomysł ten wpadł ponoć major inspekcyjny von Muthenow oraz gdański kupiec, Anglik zresztą, Gibson.

* * *

W kwietniu w rękach wojsk pruskich znajdowały się dwa, odcięte od siebie punkty oporu. Jednym był Gdańsk ze swym rozbudowanym systemem szańców, bastionów, wałów i fortalicji, z drugiej zaś Nowy Port, znaczne gorzej ufortyfikowany, ale pozostający za to wciąż w łączności z dowództwem i dworem królewskim w Bartoszycach. Łączność pomiędzy Gdańskiem a Bartoszycami musiała odbywać się za pośrednictwem Nowego Portu.

Wojskowi pruscy zbudowali dwie stacje telegrafii optycznej. Jedna stanęła w Gdańsku, w bastionie "Jednorożec", druga zaś w Nowym Porcie w zabudowaniach tamtejszej latarni morskiej. Do tego było jeszcze kilka innych, pośrednich posterunków telegrafii optycznej, z których najważniejszy znajdował się na wieży kościoła św. Barbary na Długich Ogrodach, tuż obok siedziby gubernatora.

Stacja łączności telegraficznej w Gdańsku wyglądała bardzo skromnie. Był to drewniany szałas, który mierzył 20 stóp długości, tyleż samo szerokości i 10 stóp wysokości. Szałas posiadał jedne drzwi i dwa wąskie okna zaopatrzone w teleskopy. Dzięki nim prowadzono stałą obserwację znajdującej się w Nowym Porcie stacji, która była konstrukcją identyczną do tej w Gdańsku.

Nad szałasem sterczały dwa, wysokie na 30 stóp maszty, oddalone od siebie o ok. 9 stóp. Na ich szczycie umieszczono rolki ułatwiające wciąganie i zdejmowanie kolorowych flag sygnalizacyjnych. Do tego celu służył też otwór umieszczony w dachu szałasu. Dzięki niemu można było zmieniać przymocowane do linek flagi bez konieczności wychodzenia na zewnątrz szałasu. Używano w sumie 24 flag sygnałowych, z których każda oznaczała jedną literę i każda była kombinacją trzech barw - białej, czerwonej i niebieskiej. Poza nimi były używane jeszcze dwie, z których jedna, biała, oznaczała koniec meldunku, zaś druga, biała z dużym, czerwonym orłem, informowała o chęci nadania meldunku. Każda z flag miała kształt prostokąta o bokach 6 i 9 stóp.

* * *

Prusacy zrobili wszystko, aby treść przesyłanych przez nich informacji była niezrozumiała dla nieprzyjaciół. Ponieważ widzieli oni jak na dłoni zmieniające się flagi i mogli odczytać ich znaczenie po złamaniu kodu, zastosowano szyfr zmieniających się liter. Ich sensu nie znała nawet obsługa urządzenia. Otrzymywała ona zaszyfrowane cyframi meldunki, w których każda cyfra oznaczała numer flagi, którą należało wciągnąć na maszt, a kolejność zapisania cyfr była kolejnością w jakiej należało przypinać flagi do sznura masztu. Cyfrowe oznaczenie liter zmieniano codziennie, dzięki czemu jedna flaga, oznaczająca wczoraj literkę "A", już nazajutrz oznaczała np. "B", a następnego dnia "C". Dodatkowo, aby jeszcze bardziej utrudnić Francuzom odczytanie wiadomości, niektóre meldunki przekazywano w języku angielskim. W ten sam sposób szyfrowane były również meldunki na stacji w Nowym Porcie, a odczytująca je załoga przy teleskopach w Gdańsku znała jedynie symbole cyfrowe poszczególnych flag. Meldunek rozszyfrować mógł tylko znający szyfr dyrektor stacji. Jego treść przekazywał gubernatorowi Kalckreuthowi w starannie zalakowanych przesyłkach.

Telegrafia optyczna funkcjonowała długo bez zarzutu i wiele meldunków, a wśród nich odczytywany później na wszystkich ulicach tekst dekretu królewskiego, zaczynający się od słów "Do dobrego i wiernego mieszczaństwa miasta Gdańska", zostało tą drogą przesłanych. Jednak ani ta utrzymana w górnolotnym tonie królewska odezwa, ani też cud pruskiej telegrafii, nie były w stanie uratować oblężonego miasta. Już w kwietniu Francuzi zdobyli Wisłoujście i po 12-godzinnym bombardowaniu zaproponowali Prusakom poddanie się. Z początku propozycję odrzucono. Prusacy spodziewali się pomocy i mieli rację. W maju pojawiły się najpierw koło Wisłoujścia statki rosyjskie z posiłkami, a później korweta angielska "Dauntless" usiłowała przedostać się do portu. Niestety - dla obleganych - wszelkie próby desantu zostały udaremnione, a tymczasem jakaś zabłąkana kula roztrzaskała szopę, w której znajdowała się stacja telegrafu optycznego.

W końcu, gdy Francuzi zdobyli wyspę Ostrów z magazynami żywnościowymi, wojska pruskie zdecydowały się na kapitulację. W dniu 27 maja 1807 r. do miasta wkroczyły wojska francuskie, na czele których konno, w najbardziej paradnym ze swych mundurów maszerował marszałek Lefebvre, który później nosił dumny tytuł Księcia Gdańska.

O autorze

autor

Paweł Pizuński

- historyk, autor m.in. Pocztu Wielkich Mistrzów Krzyżackich i Pierwszego Pitawala Gdańskiego. Opisywane przez niego historie kryminalne pochodzą z gdańskiej prasy z początku XX w.

Opinie (23) 10 zablokowanych

  • francuzi (2)

    dziwne, a jak już wymyślili czołgi to francuzi zazwyczaj poruszali się do tyłu :)

    • 26 5

    • Zagadka

      - Jak wygląda sztandar francuskiej artylerii?

      - Biały krzyż na białym tle ;)

      (Na marginesie - zeszłego lata znalazłem Grosz gdański z 1809 roku w dobrym stanie.. leżał na polnej drodze w Mostach koło Kosakowa :)))

      • 10 1

    • francuski czołg

      miały 5 biegów do tyłu i 1 do przodu (gdyby wróg nacierał od tyłu)

      • 1 1

  • dobry artykuł

    dobry artykuł, z ciekawością przeczytałem :)

    więcej takich poproszę dotyczących okolic obecnego Trójmiasta i Pruszcza Gdańskiego :)

    • 20 0

  • Ogród "Błędnik" to był /podobno/ jeden z cudów świata

    Nazwę swoją zawdzięcza alejkom wśród krzewów i drzew, gdzie i na trzeźwo można było - ponoć - zbłądzić. W 1807 roku - w celu przygotowania miasta do obrony przed Napoleonem - Błędnik podzielił los przedmieść i został zrównany z ziemią przez Prusaków. Gdańszczanie przyjęli z wielką dezaprobatą tę decyzję pruskich władz. Próby odtworzenia tego ogrodu się nie powiodły.

    • 12 3

  • (13)

    nie pruscy obrońcy
    tylko pruscy okupanci - gdańsk to Polskie miasto które pruscy (czytaj niemieccy)mordercy zmówiwszy się z sąsiadami zjęli w trakcie rozbiorów a dokładnie w 1793
    czternaście lat wystarczy okupacji wystarczy by nawet słowem nie wspomnieć o fakcie okupacji i cierpieniach ludności?
    polakofobia i germano czy rusofilia szerzy się w tzw "mediach" jak zaraza
    "gratuluję" POrtalowi i "historykowi
    naprawdę "gratuluję"

    • 26 20

    • toż to chore... (1)

      czy wszędzie musi być polityka?

      • 8 12

      • jeżeli uczciwe i szczere prezentowanie historii to dla ciebie polityka to zmnień podpis
        osobiście proponuję PO-lak

        • 10 8

    • Popieram

      • 7 6

    • Wolności duch (9)

      Gdańszczanie miłowali wolność, walczyli z Polską po siedmiokroć, z Prusami dwa razy, z Rosją itd. Jak Kanada jest w Koronie brytyjskiej a nie jest Wielką Brytanią, tak Gdańsk był w koronie, czyli zwierzchnikiem Gdańska był polski król, ale nie był Gdańsk Polską. Andora ma dziś dwuwładztwo biskupa Nawarry i władcy (prezydenta) Francji i nie jest ani Hiszpania, ani tym bardziej Francją. Gdańsk podobnie. W Polsce mówi się dużo o Kazimierzu Jagiellończyku, czy Henryku Walezym, ale jakoś nigdy nie cytuje się treści swobód nadanych Gdańskowi, zbywając to słowami: "dał miastu wiele swobód". Zacytujcie je wreszcie i zobaczycie, że chodzi o niezależność, tak jak tę niezależność maja Kanada, Australia, czy mała Andora. Gdańszczanie nie lubili nikomu płacić podatków, ani Polakom, ani krzyżakom, ani później Prusakom i stąd te liczne próby bronienia miejskiej niezależności, przede wszystkim finansowej. Myśleć proszę w kategoriach raczej nie narodowych!!! Bo ci Gdańszczanie nie byli Polakami, nie myśleli po polsku, nie mówili po polsku, nie modlili się po polsku, a nawet byli innego wyznania niż Polacy. Mimo, że mówili w ogromnej swej większości po niemiecku, nie parli do Niemiec, bo lepiej by nie płacić nikomu ciężko zarobionych pieniędzy w imię narodu (który potem grabi), kraju (który żąda horrendalnych podatków) lub jakiejkolwiek idei. Gdyż moje, to moje i podzielę się tym jeśli tylko zapragnę, a nie będę musiał się dzielić. Oto cały duch Gdańska. Duch wolności.

      • 21 3

      • Duch wolności? (5)

        W miesięczniku `Znak' nr 11 -12 z 1997 r. na str. 190, Donald Tusk tak mówi o sobie: Jak wyzwolić się z tych stereotypów, które towarzyszą, nam niemal od urodzenia, wzmacniane literaturą, historią, powszechnymi resentymentami? Co pozostanie z polskości, gdy odejmiemy od niej cały ten wzniosło- ponuro-śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych urojeń?
        Tusk mówił dalej - POLSKOŚĆ TO NIENORMALNOŚĆ - takie skojarzenie nasuwa mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i- Bóg wie co jeszcze, wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać .... Piękniejsza od Polski jest ucieczka od Polski - tej ziemi konkretnej, przegranej, brudnej i biednej. I dlatego tak często nas ogłupia, zaślepia, prowadzi w krainę mitu. Sama jest mitem...

        Uważasz Tuska za "prawdziwego gdańszczanina"?

        • 8 5

        • Za Kaszuba (4)

          Nie za Niemca, nie za Gdańszczanina, nie za Polaka (w narodowym znaczeniu)

          • 2 3

          • (3)

            wystarczy poznać prawdziwych kaszubów i przypomnieć sobie np śp. Antoniego Abrahama który mówił "nie ma Polski bez Kaszub nie ma Kaszub bez Polski" by wiedzieć że ten człowiek to także żaden Kaszub

            • 6 2

            • i dalej

              nie ma kaszub bez osowy :) a gdańsk jest

              • 1 3

            • Nie ma Kaszub bez Polonii, a bez Kaszub Polski (1)

              Tak uważają Kaszubi i Polacy. Tusk uważał inaczej. W czasie obrad II Kongresu Kaszubskiego w dniach 12 - 14 czerwca 1992 r w Gdańsku, w Domu Technika przy ul. Rajskiej 6 Donald Tusk, jako wiceprzewodniczący Zrzeszenia Kaszubsko - Pomorskiego. 13 czerwca wygłosił programowe przemówienie p.t. `Pomorska idea regionalna jako zadanie polityczne'. Przedstawił w nim program pełnej autonomii Pomorza i Kaszub, które powinny zdaniem D. Tuska posiadać własny rząd, własny pieniądz i własne wojsko.
              Przemówienie to wywołało oburzenie ks. prof. Janusza Pasierba, posłów Alojzego Szablewskiego i Feliksa Pieczki, a takie reprezentantów Wielkopolan i Górno-Ślązaków, oraz wielu innych uczestników kongresu.
              Poseł Pieczka w odpowiedzi wygłosił poza programowe, piękne, patriotyczne kontr-przemówienie, podkreślając iż oddzielenie Kaszub od Polski byłoby nie tylko przestępstwem wobec polskiej racji stanu, ale i wobec interesu Kaszubów. Przypomniał też zebranym fragment hymnu kaszubskiego, który w języku polskim brzmi: "nie ma Kaszub bez Polonii, a bez Kaszub Polski".

              • 5 4

              • i takeigo wlasnie mamy płmieła

                • 1 0

      • (2)

        duch wolności? czy może duch folksdojczy czy jakichś neoniemieckich nazistów którzy przez 200 lat robili wszystko by Polaków wynarodowić a jak przegrali z kretesem 1 i 2 wojnę to teraz próbują dokonać rewizji i przedstawiają Polaków jako "okupantów" "morderców" czy "hieny"

        a gdańszczanie BYLI i SĄ POLAKAMI to stąd wypływała flota by pokanać krzyżaków to stąd wypływała flota by zniszczyć szwedów to tu niemieccy mordercy dokonywali celowych i planowych akcji wynaradawiania i eksterminacji Polaków

        po co?

        ano zapewne po to by dziś jacyś rewizjonisci i zmieniacze historii mówili o "wolnosci" i niemieckim Gdańsku a cel tej niemieckiej POlityki jest oczywisty tak jak i wypadku Polskiego Śląska chodzi o rozbicie terytorialne RP i wyłudzenie odszkodowań dla "biednych" jak się to nazywają "wypędzonych"
        czyli tłumacżąc na nasze wczoraj hajlujących dziś kradnących

        • 5 7

        • (1)

          to może ogłosimy niepodległość
          (bez Osowy oczywiście)

          • 4 2

          • no to jest słuszna koncepcja... ale Gdańsk już jest niepodległy... tylko czasowo znajduję się pod nieudolnymi rządami Budynia i Polaków

            • 1 5

  • I wtedy to (1)

    Francuzi roznieśli w pył i proch dzielnicę Chełm - kamień na kamieniu nie został! Fakt, że to Prusacy planowali z Chełmu zrobic konkurencję dla niepokornego Gdańska ale dlaczego od razu niszczyc i to tak skutecznie, żeby śladu nie zostało?! Zainteresowanych odsyłam do zamieszczonego wcześniej artykułu oraz do starszych numerów "30 Dni". Chełm (tzw. "Stary") to dzielnica mojego dzieciństwa i wczesnej młodości, stąd sentyment i nieustająca pretensja do Francuzów:)

    • 7 6

    • trochę nie tak

      Zanim nadeszły wojska francuskie całe przedpole fortyfikacji na Biskupiej Górce zostało zrównane z ziemią przez Prusaków. . Jedyne budynki ocalały za linia obecnej ulicy Stoczniowców. Baterie armat oblężniczych stały właśnie na tej linii na równorzędnych wysokościach do fortyfikacji. W czasie oblężenia francuskiego niewielkie były uszkodzenia ratusza, klasztoru franciszkańskiego przy obecnej Buczka. Właściwe , poważne uszkodzenia - łącznie z pożarem klasztoru powstały podczas odwrotnego oblężenia 1813 rosyjsko-pruskiego. I też skutkiem ostrzału z fortyfikacji Biskupiej Górki a głównie z Lunety Le Clerca.
      Ostatecznie około 1815 roku władze pruskie ogłosiły przetarg na rozbiórkę nie nadających się do remontu ratusza oraz klasztoru. Ponieważ już potem Prusacy nie mieli motywacji tworzenia konkurencyjnego dla Gdańska miasta handlowego nazywanego przez nich Stolzenberg (Chełm) więc i Chełm powoli uległ degradacji.

      • 4 0

  • Ten Gdańsk dawniej miał zawsze pod górkę, walki z Rosjanami, Niemcami, Francuzami, Szwedami, Krzyżakami masakra

    • 9 1

  • artykuł fajny

    Ale stopy to mógł autor przetłumaczyć na współczesne, metryczne miary.

    • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

Ulica Sopotu, która po 1945 r. nazywana była al. Stalina i 20 Października, to dzisiaj:

 

Najczęściej czytane