• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Polscy marynarze na Konferencji Wersalskiej

Michał Lipka
30 września 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 

W obradach Konferencji Wersalskiej, podczas której decydował się porządek europejski po Wielkiej Wojnie z lat 1914-18, po polskiej stronie brali udział także oficerowie Marynarki Wojennej.



Gdy 18 stycznia 1919 roku przedstawiciele 32 zwycięskich krajów i dominiów spotkali się w siedzibie francuskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, przyświecał im jeden cel - nigdy więcej nie dopuścić do tragedii, jaką była Wielka Wojna. Choć podczas obrad obowiązywała zasada kolegialności, to główny prym wiedli przedstawiciele pięciu mocarstw: Stanów Zjednoczonych, Anglii, Francji, Włoch i Japonii. Na obrady nie zaproszono przedstawicieli państw pokonanych (Niemiec, Austro-Węgier, Bułgarii i Turcji) a także... Rosji, której cały czas pamiętano traktat brzeski łamiący porozumienia sojusznicze państw Ententy.

"Wielka Piątka" mogła desygnować na konferencję po pięciu swych delegatów, natomiast inne państwa musiały zadowolić się mniejszą liczbą (od jednego do trzech przedstawicieli). Polska reprezentowana była przez Ignacego Paderewskiego oraz Romana Dmowskiego.

Już w pierwszych dniach uwidoczniły się różnice w postrzeganiu powojennego porządku świata. Premier Francji Georges Clemenceau, obawiał się najbardziej ponownego odrodzenia się Niemiec, co w konsekwencji mogło grozić kolejnym konfliktem.

Wielka Brytania którą reprezentował premier David Lloyd George z kolei chciała dążyć do polityki równowagi, w której dalsze osłabienie Niemiec nie było wskazane. Brytyjczycy widzieli bowiem ten kraj jako pewną zaporę przeciwko rozprzestrzeniającej się szybko "bolszewickiej zarazie" (odbijało się to niestety na sprawie ustalenia granic Polski na wchodzie - Anglicy nie chcieli się zgodzić na wzmacnianie Polski w zamian za osłabienie Niemiec).

Z kolei dla prezydenta USA Thomasa Woodrowa Wilsona najważniejsza była idea powołania Ligii Narodów.

Także w samej polskiej delegacji ścierały się odmienne koncepcje: jedna postulująca "odgrodzenie" Polski od Rosji za pomocą unii z Litwą, Ukrainą i Białorusią (tę opcję silnie popierał Józef Piłsudski), druga natomiast, popierana przez Dmowskiego, mówiła o powrocie do granic sprzed rozbiorów. Jedynym zgodnym punktem obu frakcji było dążenie do uzyskania przez Polskę dostępu do morza. Aby podkreślić tą szczególnie ważną kwestię, zdecydowano by polskich przedstawicieli wspomogli trzej oficerowie Marynarki Wojennej.

Wiceadmirał Konstanty Biergiel był wśród nich najwyższy stopniem. Ten oficer swą morską służbę rozpoczął w 1897 roku, kiedy to wstąpił w szeregi Korpusu Morskiego w Petersburgu. Po jego ukończeniu dowodził początkowo eskadrą torpedowców, a następnie, już w roku 1910, po awansie na kontradmirała, objął stanowisko dowódcy floty na Amurze.

Do Polski admirał Biergiel powrócił w sierpniu 1919 roku, skąd niebawem wysłano go do Paryża na rokowania pokojowe (działał tam w tzw. Komisji Gdańskiej). W kolejnych latach admirał Biergiel reprezentował Polskę w Lidze Narodów, jak również brał udział w pracach tworzących bazy i umocnienia na polskim wybrzeżu. Dziś admirał ma swoją ulicę na osiedlu Pięciu Wzgórz w Gdańsku (choć występuje w jej nazwie jako Konstanty Bergiel).

Kontradmirał Wacław Kłoczkowski również miał za sobą carską szkołę morską. Podczas I wojny światowej dowodził dywizjonem okrętów podwodnych na Morzu Czarnym. Podobnie jak admirał Biergiel, w 1919 roku Kłoczkowski przybył do Polski, gdzie niebawem otrzymał skierowanie do Francji. Na konferencji w Wersalu przewodniczył pracom Komisji Gdańskiej. Po powrocie do kraju admirał Kłoczkowski szefował administracji w Ministerstwie Spraw Wojskowych. Ulica Kłoczkowskiego znajduje się nieopodal ul. Bergiela.

Komandor porucznik Jerzy Zwierkowski jako jedyny z trójki oficerów kształcił się i służył we flocie austro-węgierskiej. Jako pierwszy również zasilił szeregi Wojska Polskiego - nastąpiło to w listopadzie 1918 roku. Po zakończeniu misji w Paryżu pełnił służbę jako zastępca szefa Departamentu dla Spraw Morskich. Czy trzeba dodawać, że ul. Zwierkowskiego także znajduje się na osiedlu Pięciu Wzgórz?

Wspomnianych wyżej oficerów wspierali inni specjaliści morscy pod kierownictwem kontradmirała Kazimierza Porębskiego (jego imieniem nazwano najdłuższą ulicę na osiedlu Pięciu Wzgórz), który stał na czele Departamentu dla Spraw Morskich. To on też formułował niektóre postulaty prezentowane później na konferencji paryskiej. Z perspektywy czasu część z nich możemy uznać za zgoła fantastyczne (jak choćby te, które mówiły o potrzebie przyznania Polsce... 532 statków towarowych), inne natomiast miały pełne uzasadnienie (jak choćby potrzeba rozbudowy Marynarki Wojennej, by mogła strzec naszych morskich granic czy też potrzeba włączenia Gdańska jako miasta portowego w skład Polski).

Największym autorytetem do spraw morskich w polskiej delegacji był niewątpliwie komandor Zwierkowski - pomijając znajomość kilku języków, doskonale znał prawo, które studiował na Fordham University w Stanach Zjednoczonych. Analizując niezliczone dokumenty dotyczące postanowień prawnych po zakończeniu działań wojennych, komandor nie tylko służył radą głównym polskim delegatom, ale również formułował własne ekspertyzy. Dowodził w nich potrzeb związanych z dostępem Polski do morza, jak również jednoznacznie opowiadał się za przyłączeniem Gdańska do kraju. To ostatnie uzasadniał potrzebą zahamowania dalszego rozwoju morskiego pokonanych Niemiec oraz tym, iż posiadając Gdańsk, Polska będzie mogła rozwijać handel morski z całym światem, co korzystanie wpłynie na rozwój młodego państwa.

Ciekawą argumentację komandor Zwierkowski przedstawił także w kwestii floty wojennej: skoro polscy podatnicy pod zaborami płacili podatki, które m.in. szły na rozbudowę sił zbrojnych, to w takim razie odrodzonej Polsce należy przekazać choćby część z tych sił. Komandor proponował, by zwycięskie państwa przekazały Polsce ok. 10 proc. tonażu niemieckiej floty (przekładało się to na kilka krążowników, większą liczbę niszczycieli i okrętów podwodnych).

Działania polskich specjalistów spotkały się z przychylnym przyjęciem ze strony przedstawicieli Francji, natomiast Brytyjczycy zareagowali dość chłodno. Premier Lloyd George był przeciwny jakimkolwiek próbom utworzenia silnej polskiej floty. Jego zdaniem do obrony granic miała nam wystarczyć jedynie niewielka flota patrolowa. To stanowisko było zbieżne ze stanowiskiem Niemiec, które propozycje pokojowe określały jako "pokój narzucony z góry".

Paradoksalnie, im większe poparcie ze strony Francji zyskiwali Polacy, tym bardziej niechętnym okiem patrzyli na nich Anglicy. Sprawa Gdańska również powodowała wiele napięć. Doszło nawet do tego, że chcąc załagodzić Anglików i przekonać ich do zmiany decyzji, komandor Zwierkowski zaproponował, by angielskie firmy mogły otrzymywać specjalne koncesje i profity korzystając z polskiego Gdańska. Niestety nie przyniosło to oczekiwanej zmiany decyzji...

Ostatecznie 28 czerwca 1919 roku pod Traktatem Wersalskim złożono podpisy i tym samym wszedł on w życie.

Polscy oficerowie wnieśli wydatny wkład w prace poszczególnych komisji. Nie udało się im co prawda uzyskać przyłączenia do Polski Gdańska (stał się on Wolnym Miastem pod egidą Ligi Narodów), ale dzięki ich pracy udało się uzyskać dostęp do morza oraz kilka poniemieckich okrętów, które stanowiły zalążek polskiej floty.

Wielka Brytania swój stosunek do spraw Polski zaczęła zmieniać dopiero pod koniec lat 30., kiedy to zawarto obustronne umowy. Jaki przyniosły one efekt, podobnie jak i te zawarte z Francją, mogliśmy się przekonać we wrześniu 1939 roku...

Opinie (8)

  • Porównajcie sobie tych przywódców z obecnymi (1)

    Fajnie by konfrontacja w rzeczywistości wyglądała,
    Dmowski, Padarewski i Piłsudzki mieli jaja!

    • 18 0

    • Gdyby dziś nie grasował nie grasował zbiorowy samobójca

      to paru by mogło nawiązać.

      • 3 0

  • Roman Dmowski to jeden z największych Polaków w historii.

    Szkoda tylko że zawsze zasłania go cień Piłsudzkiego.

    • 11 1

  • Kiedyś Polacy portotrafili ponad podziałmi wewnnątrz kraju

    wspólnie pracować na dobre imię POLSKI, a dziś cóż pieniądz rządzi światem, i kto da więcej za tym rękę podniosę i pójdę taka jest dewiza

    • 9 1

  • Polityka Schodzi na Psy

    Dzisiejszy polityk zwraca uwagę jedynie jakie ma sondaże i żeby przy "korycie" jak najdłużej posiedzieć "nażreć" się i jakoś to będzie.
    Czy jakikolwiek polityk z naszych czasów zrobił coś dla ludzi dla Polski?

    • 8 1

  • Podziały były olbrzymie

    Jakbyś więcej poczytał to byś zrozumiał jak wielkie wtedy były podziały. I jak bardzo były szkodliwe dla młodego Państwa. szczególnie konflikt Piłsudski - Dmowski

    • 0 1

  • (1)

    Nazwisko w nazwie ulicy Bergiela jest nieprawidłowe, ale Pan też używa błędnej transliteracji z języka rosyjskiego.
    W ópowodują, iz czyta się to jako e, o lub u. Ma to duże znaczenie szczególnie dla "o" z powodu "akania". "O" powstałe na skutek użycia litery "io" nie jest "akane".
    Tak samo bład popelniaja wszyscy, ktorzy dokonuja transliteracji imion i nazwisk pisanych cyrylicą przeliterowanych na angielski - nie ma "Uladzimira" tylko jest Władzimir, nie ma łukaszenka, tylko jest Łukaszenko (czyta się i owszem Łukaszenka, ale czy piszemy angielskie nazwiska tak jak je słyszymy?) nie ma Bratoeva tylko Bratojew itd.
    Nawet Bergiel nie jest prawidłowo, bop powinno być Bergel.

    • 3 0

    • Aneks do posta

      Za szybko pisałem i w pierwszym zdaniu powinno być, że "Nazwisko w nazwie ulicy Bergiela jest nieprawidłowe, ale Pan też ... i dalej jest ok.
      Na końcu uciekł dopisek, że prawidłowo nazwisko powinno brzmieć Bergel.
      Oczywiście Łukaszenka powinno być wszędzie z dużej litery - wina zacinającej się klawiatury, przepraszam czytelników.

      • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Katalog.trojmiasto.pl - Muzea

Sprawdź się

Sprawdź się

Przy jakiej ulicy znajduje się Dom pod Murzynkiem?

 

Najczęściej czytane