• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pierwsza polska gazeta w powojennym Gdańsku. 70-lecie Dziennika Bałtyckiego

Rafał Borowski
16 maja 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
Gdańsk zamieniony w morze gruzów. W takich oto warunkach Polacy musieli na nowo zorganizować życie w mieście. Na zdjęciu ul. Długa w styczniu 1946 roku. Gdańsk zamieniony w morze gruzów. W takich oto warunkach Polacy musieli na nowo zorganizować życie w mieście. Na zdjęciu ul. Długa w styczniu 1946 roku.

19 maja 1945 wydano pierwszy numer "Dziennika Bałtyckiego". Przyjrzyjmy się, jak wyglądały realia, w których powstała pierwsza w stolicy Pomorza powojenna, polska gazeta.



Maj 1945 roku. Zdobyte kilka tygodni wcześniej przez Armię Czerwoną miasto nad Motławą robi upiorne wrażenie. Tam, gdzie niegdyś biło serce portowego miasta, rozciąga się teraz morze ruin. Pośród czerwonoceglanych hałd, tu i ówdzie sterczą kikuty wypalonej zabudowy. Niemiecki Danzig umiera, na jego gruzach odradza się polski Gdańsk.

Wiedzę o historii mojego miasta czerpię z:

W zdewastowanym mieście zamieszkuje ponad 120 tysięcy Niemców i 15 tysięcy Polaków. Ci pierwsi nadal łudzą się, że miasto - państwo Freie Stadt Danzig (Wolne Miasto Gdańsk) zostanie wskrzeszone i dzięki temu będą mogli pozostać w rodzinnym mieście. Nic z tego. Odbywająca się w Poczdamie, na przełomie lipca i sierpnia 1945 roku, konferencja przywódców koalicji antyhitlerowskiej, ostatecznie rozwieje nadzieje niemieckich gdańszczan. Zaraz potem rozpocznie się akcja ich wysiedlenia za Odrę i Nysę Łużycką.

O akcji wysiedleńczej nie dowiedzą się jednak z gazet, a z rozwieszonych w mieście obwieszczeń. Najpoczytniejsze dotychczas dzienniki, "Danziger Neueste Nachrichten" oraz na wskroś nazistowski "Der Danizger Vorposten", już wcześniej przestały być wydawane. Ostatni numer pierwszego z nich wydano w sierpniu 1944 roku, zaś drugiego w marcu 1945 roku.

Tymczasem liczba Polaków w Gdańsku lawinowo rośnie. Do stosunkowo niewielu polskich gdańszczan, dołączają tysiące rodaków. Z pociągów zatrzymujących się na dworcu kolejowym przy Stadtgraben, przemianowanych na Podwale Grodzkie zobacz na mapie Gdańska, wysiadają osadnicy przede wszystkim z terenów Kaszub i centralnej Polski oraz wypędzeni z Kresów Wschodnich. Wszystkim udziela się niepokojące poczucie niepewności. II wojna światowa dopiero się skończyła i nikt nie mógł być pewien, że jej skutki będą ostateczne. Wszak wysiedlani z Gdańska Niemcy jeszcze przez wiele lat będą podważać włączenie ich miasta w nowe granice Polski.

Strona tytułowa pierwszego numeru "Dziennika Bałtyckiego". 19 maja 1945 roku. Strona tytułowa pierwszego numeru "Dziennika Bałtyckiego". 19 maja 1945 roku.

Mimo tych wyjątkowo niesprzyjających warunków, Polacy z godną podziwu determinacją przystępują do zorganizowania niemal od podstaw życia w zrujnowanym mieście. Już 19 maja 1945 roku, a więc niewiele ponad tydzień po podpisaniu w Berlinie aktu bezwarunkowej kapitulacji sił zbrojnych hitlerowskich Niemiec, spod prasy drukarskiej wychodzi pierwszy numer "Dziennika Bałtyckiego". Pierwszym wydawcą gazety jest Spółdzielnia Wydawnicza "Czytelnik".

Co ciekawe, pierwsza w powojennym Gdańsku gazeta w języku polskim, wywodzi się z Gdyni. To tam, przy ul. 10 lutego 27 zobacz na mapie Gdańska mieściła się pierwsza redakcja periodyku, drukowanego również w Gdyni przy ul. Mściwoja 7 zobacz na mapie Gdańska. Dopiero w 1949 roku rozpoczęła się w Gdańsku budowa tzw. Domu Prasy, czyli zespołu budynków zlokalizowanego w zachodniej części niemal całkowicie zrównanego z ziemią Targu Drzewnego zobacz na mapie Gdańska. Już rok później, w 1950 roku, "Dziennik Bałtycki" przeprowadził się do nowowybudowanej siedziby.

Pierwszym redaktorem naczelnym gazety był Anatol Mikułko, z zawodu lekarz ginekolog. Już podczas studiów medycznych na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie, rozpoczął jednak swoją przygodę z dziennikarstwem. Przez wiele lat publikował w wileńskiej prasie, w tym w słynnym czasopiśmie "Żagary", do którego pisał również Czesław Miłosz. W czasie wojny związał się ze Związkiem Patriotów Polskich. Po utworzeniu I Armii Wojska Polskiego pod dowództwem gen. Zygmunta Berlinga, Mikułko jako lekarz przeszedł z nią szlak bojowy od Lenino do Lublina. Co ciekawe, władze Polskiego Państwa Podziemnego w 1942 roku wydały na niego wyrok śmierci za zdradę ojczyzny. Wyrok, którego nigdy nie wykonano, był karą za kolaborację Mikułki z radzieckim okupantem w latach 1939 - 1941.

Dom Prasy u zbiegu Targu Drzewnego i ul. Kowalskiej. Pierwsza siedziba Dziennika Bałtyckiego w Gdańsku... Dom Prasy u zbiegu Targu Drzewnego i ul. Kowalskiej. Pierwsza siedziba Dziennika Bałtyckiego w Gdańsku...

Mikułko był redaktorem naczelnym "Dziennika Bałtyckiego" zaledwie niecałe dwa miesiące. Już w lipcu 1945 roku oddelegowano go do Łodzi, gdzie również na stanowisku redaktora naczelnego kierował "Dziennikiem Łódzkim". Na Pomorze nigdy już nie powrócił.

Schedę po Mikułce przejął były członek Armii Krajowej - Bolesław Wit Święcicki. Co ciekawe, przed wojną, drugi w historii redaktor naczelny "Dziennika Bałtyckiego", podobnie jak jego poprzednik przez wiele lat udzielał się w wileńskiej prasie. Grób zmarłego w 1976 roku Święcickiego, po dziś dzień znajduje się w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Witomińskim zobacz na mapie Gdańska w Gdyni.

Pierwszy numer "Dziennika Bałtyckiego", wydany w nakładzie trzech tysięcy egzemplarzy, składał się z zaledwie czterech stron formatu A3. Brak w nim jakichkolwiek przedruków fotografii, wyłącznie krzykliwe tytuły artykułów oraz teksty pod nimi zapisane drobną czcionką. Na pierwszej stronie lokalnej gazety dominuje tematyka międzynarodowa. Jak nietrudno się domyślić, artykuły te są związane z właśnie zakończoną wojną. "Niemcy oczyszczą Europę z gruzów", "Straty floty brytyjskiej", "Compiegne a Berlin" czy " Rozwiązanie partii hitlerowskiej w Austrii" - te tytuły mówią same za siebie.

Uwagę bardziej dociekliwych, zwróci na pewno tytuł artykułu "Poddanie się Niemców ukończone". Zamieszczenie takiego tytułu w gazecie datowanej na 15 maja, może się to wydawać nieco dziwne, Kapitulację w imieniu sił zbrojnych III Rzeszy podpisał 7 maja gen. Alfred Jodl. Dzień później, 8 maja, na wyraźne żądanie Stalina, powtórzono podpisanie aktu. Tym razem sygnatariuszem aktu ze strony Niemców był gen. Wilhelm Keitel. O jakim więc poddaniu jest mowa na pierwszej stronie "Dziennika Bałtyckiego"? Chodzi o fakt, że pomimo wspomnianego powyżej formalnego zakończenia wojny w Europie, niektóre jednostki wojsk hitlerowskich i ich sojuszników nie złożyły broni i walczyły nadal, np. na terenie ówczesnych Czechosłowacji i Jugosławii. Dlaczego? Żołnierze walczący pod sztandarem ze swastyką jak ognia bali się sowieckiej niewoli. Wiedzieli, że jeśli nie zostaną na miejscu rozstrzelani lub wykończeni przez głód i choroby w obozie jenieckim, czekają ich przymusowe "wczasy" na skutej mrozem Syberii. W związku z tym, z bronią w ręku przebijali się na zachód, aby poddać się wojskom aliantów zachodnich.

... oraz obecna siedziba, mieszcząca się tuż obok poprzedniej. Zbieg Targu Drzewnego i ul. Garncarskiej. ... oraz obecna siedziba, mieszcząca się tuż obok poprzedniej. Zbieg Targu Drzewnego i ul. Garncarskiej.

Tytuł najważniejszego dla mieszkańców Gdańska i Pomorza artykułu brzmiał: "Powrót na morze". Aby nie zniknął w gąszczu wspomnianych wcześniej informacji wydrukowano go pogrubionymi, największymi na stronie literami, tuż pod nagłówkiem gazety.

Artykuł jest napisany w niezwykle podniosłym i pompatycznym stylu. Przede wszystkim przebija z niego radość z odzyskania przez Polskę szerokiego dostępu do morza oraz wezwanie do wspólnego wysiłku w niezwykle trudnym przedsięwzięciu - odbudowy zniszczonych miast.

"W wyniku wojny posiadamy szerszy dostęp do morza. Nasze płuca rozrosły się, nasze okno na świat powiększyło się. Możemy teraz odetchnąć głębiej, możemy teraz patrzeć dalej (...) W bieżącej chwili ważne jest jedno. W odbudowie naszych miast portowych, w znormalizowaniu życia na wybrzeżu musi wziąć udział każdy, kto tu przybywa" - pisał przepełniony entuzjazmem pierwszy redaktor naczelny.

W artykule odnajdziemy również podsumowanie potworności, jakich Niemcy dopuścili się w Polsce podczas właśnie zakończonej wojny oraz wdzięczność dla żołnierzy Armii Czerwonej i Wojska Polskiego, którzy przelewali krew przy wyzwalaniu wybrzeża Bałtyku. O fakcie, że około połowy zabudowy centrum Gdańska zostało bezmyślnie zniszczone przez Sowietów już po zdobyciu Gdańska, w ówczesnych realiach oczywiście nie mogło być mowy.

Pamiątki po pionierach. Rafał Kurnatowski był zecerem Dziennika Bałtyckiego w latach 1946-1955. Pamiątki po pionierach. Rafał Kurnatowski był zecerem Dziennika Bałtyckiego w latach 1946-1955.


Wydanie pierwszego numeru "Dziennika Bałtyckiego" w tak krótkim czasie - niecałe dwa miesiące po ustaniu walk o Gdańsk - dobitnie pokazuje, ile zapału i energii mieli w sobie pionierzy tchnący w zrujnowany Gdańsk nowe życie. Wydawany po dziś dzień "Dziennik Bałtycki" jest jedną z pamiątek tego wiekopomnego dzieła powojennych gdańszczan.

Miejsca

Opinie (120) 6 zablokowanych

  • Rdzenni gdanszczanie kielecko-wilenscy (5)

    Juz wiem skad tyle patologii w miescie nie potrafiacej nawet skorzystac z cywilizowanego wc.

    • 36 30

    • Ciesz się że nie Kaszubi (4)

      Przed wojną w Wolnym mieście Gdańsku nazwanie kogos Casiebe było równoznaczne ze zniewagą.

      Współcześnie w gdańsku w centrum w dobrych lokalizacjach mieszkają ludzie którzy przyjechali z kieleckiego i zajmowali opuszczone mieszkania i domy w Gdańsku.
      Przepustka do mieszkania w oliwie było najczęściej pochodzenie chłopskie lub robotnicze i wstąpienie do partii komunistycznej oraz bycie aktywnym cżłonkiem.

      Komuniści w gdańsku w dobrych lokalizacjach osiedlali robotników z lepianek gliniano - trzcinowych a profesorowi Huberowi kazali mieszkać w przybudówce magazynu na PG.
      Takie to były czasy. W gazetach i na wszystkich stanowiskach państwowych obsadzani byli komuniście jak pokazują statystyki w 2/3 przypoadków komuniści nienawidzący polaków i wszystkiego co polskie z pochodzenia Żydzi.
      Na podłych stanowiskach wymagających dużych nakładów pracy pracowali ci co nienawidzili komunistów i mieli własny majątek w jakiejkolwiek formie.

      • 20 12

      • (2)

        tłumacz dalej swoje życiowe nieudacznictwo winą Żydów, Niemców, Rosjan, komuchów, wegetarian, gejów, reptilian.... tłumacz.

        • 12 13

        • mmm długo nad tym myślałeś? (1)

          sam jestem żydem i nic sobie nie tłumaczę :-)

          • 6 9

          • chciałbyś nim być, bo to by oznaczało, że choć w którymś miejscu korowodu twoich przodków, rozpoczynającego się na mandrylu ogoniastym którego żadna samica nie chciała a kończącego na tobie, było kilku cywilizowanych osobników, a nie wyłącznie bezrolne gruczoły od tysiącleci uprawiające bez większych sukcesów ten sam ugór gdzieś pod Prabutami....

            • 5 0

      • Wypisz wymaluj jak dzisiaj za PO>

        • 7 5

  • (2)

    Lepszy jest wieczór wybrzeża. :-D

    • 15 7

    • Bo tam byl Kajtek I Kokosz

      • 3 0

    • Jeszcze go wydają?

      Myślałem, że przestali w latach 90-tych.

      • 3 0

  • Nie falszujcie historii

    Kapitulacja Niemiec podpisal Keitel i Zukow w Berlinie dnia 9 Maja 1945 o godz.0.43. Ta data precyzyjnie podana jest w ksiazkach Zukowa i Keitla jak rowniez Churchilla.No ale narod polski jest otumaniony i zadne argumenty nie docieraja.Nawet gdy zobaczyliby na wlasne oczy w w/w ksiazkach date 9 maja 1945 r-godz.0.43 to Narod polski w swej madrosci ze to drukarnia zle wydrukowala a korektor przeoczyl te strone. Zapraszam do lektury w/w ksiazek a dopier pozniej minusujcie-jezeli jest to nieprawda.Przyjemnej lektury.

    • 4 3

  • wszystko pięknie, tylko że to nie jest polska gazeta (3)

    • 55 10

    • (2)

      Jak to nie polska ? Amerykańska z Ósa?

      • 3 11

      • To jest niemiecka gazeta, polskojęzyczna (1)

        kapujesz mich?

        • 11 8

        • Nie kapowałem , nie kapuje i kapować nie będe :-D

          • 4 2

  • Obecna siedziba...

    ...Dziennika Bałtyckiego zeszpecona szmatą .

    • 8 2

  • kiedys mielismy dziennik bałtycki ,głos wybrzeza,wieczór wybrzeza

    I było lepiej niz teraz w dobie internetu i 100 kanałów informacyjnych

    • 9 1

  • PO straszy

    Chce pokazać ze bedzie źle
    bez złużby...

    • 6 1

  • Nie ma dzisiaj żadnej polskiej gazety!

    W rozumieniu polski kapitał, polska załoga, obrona polskich interesów. Nawet ciekawy niegdyś Nasz Dziennik zeszedł na psy.

    • 8 9

  • DzB

    dlaczego mówi się o 70 latach DzB kiedy to nie jest to co było. Teraz zwykły szmatławiec jak inne "gazety".
    Kiedyś... pierwsze to kupowało się DzB i patrzyło z pogardą na tych co trzymali w ręku GWybrzeża.... DzB był naszą gazetą, był....wspomnienia.
    Nie powinno się kontynuować tamtej nazwy z obecną

    • 13 10

  • ten pierwszy numer był kiedyś, w latach 90-tych, dołączony do Dziennika Bałtyckiego

    • 5 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Gdzie w Gdańsku znajdowała się Góra Wisielców?

 

Najczęściej czytane