- 1 Piękne werandy odtworzone w kamienicy (13 opinii)
- 2 Lody Miś były serwowane na ruinach zamku (119 opinii)
- 3 Siedem pchnięć, dziura w głowie od kuli i złamana ręka (23 opinie)
- 4 Po 80 latach dzwony wróciły do Gdańska (193 opinie)
- 5 Szukają szczątków legionisty na Westerplatte (80 opinii)
- 6 Zamiast Rębiechowa lotnisko na morzu (227 opinii)
Patroni tramwajów: Alf Liczmański
W czwartym odcinku naszego cyklu "Patroni gdańskich tramwajów" przedstawiamy sylwetkę Alfa Liczmańskiego, jednego z twórców polskiego harcerstwa w Wolnym Mieście Gdańsku. Tydzień temu zaprezentowaliśmy postać pisarki Stanisławy Przybyszewskiej, a za tydzień opiszemy Macieja Gwiazdę.
Nigdy nie był uczniem polskiej szkoły, za to sam został nauczycielem, wychowawcą chłopców i dziewcząt, którym potem, w najgorszych czasach, przyszło zdawać egzamin z patriotyzmu. Do końca pozostał wierny przyrzeczeniu harcerskiemu. Patron tramwaju nr 1038, komendant chorągwi harcerzy w Wolnym Mieście Gdańsku - Alf Liczmański.
Alf (skrót od Alfons) Liczmański urodził się w Gdańsku, w zaborze pruskim, w 1904 r. Z rodzinnego domu wyniósł tradycję pracy dla polskości: ojciec Stanisław, krawiec z zawodu, już w 1891 r. wstąpił do Polskiego Stowarzyszenia Ludowego "Jedność"; jego matka, Teofila z Wielgoszewskich, działała w Towarzystwie Polek. Ich syn Alf ukończył niemiecką szkołę powszechną i gimnazjum w Gdańsku. Wraz z trzy lata starszym Stefanem Mirauem już w 1917 r. został współzałożycielem tajnego Towarzystwa Filaretów. Był to czas, kiedy idee skautowe Roberta Baden-Powella, przeszczepione na grunt polski, doprowadziły do tworzenia zrębów harcerstwa. Organizacja gimnazjalistów, wspierana m.in. przez doktora Franciszka Kręckiego (brata matki Stefana Miraua) stała się zalążkiem tego ruchu na terenie Gdańska.
W związku z wejściem w życie postanowień Traktatu Wersalskiego, w styczniu 1920 r. Gdańsk został odłączony od Niemiec (choć oficjalnie Wolnym Miastem miał zostać ogłoszony dopiero w listopadzie tegoż roku), a Wojsko Polskie pod komendą gen. Józefa Hallera rozpoczęło zajmowanie przyznanej odrodzonej Polsce części Pomorza aż po Bałtyk.
Już na początku lata, w czasie gdy bolszewicy parli na Warszawę, harcerze założyli letni obóz w Karwi. Do chłopców z głębi kraju dołączyło sześciu kandydatów z Gdańska, wśród których byli Alf i Stefan. Wszyscy złożyli przyrzeczenie harcerskie, a po powrocie do Gdańska, 8 sierpnia 1920 r. założyli drużynę harcerską im. Zygmunta Augusta - pierwszą w dziejach miasta.
Początek lat 20. to dla Alfa Liczmańskiego wchodzenie w dorosłość. Jako dwudziestolatek zaczął studiować budownictwo lądowe w gdańskiej Technische Hochschule, ale po dwóch latach zmuszony był przerwać studia z powodu choroby rodziców i trudnej sytuacji materialnej. Zatrudnił się wówczas jako tłumacz w gdańskiej Izbie Handlowej. W listopadzie 1927 r. podjął pracę w (powstałej rok wcześniej) Polskiej Szkole Handlowej przy Długich Ogrodach. Uczył tam stenografii polskiej i niemieckiej, kaligrafii i pisma ozdobnego. Początkowo pracował jako tzw. nauczyciel kontraktowy, dopiero w 1936 r. otrzymał stanowisko nauczyciela etatowego.
Dawni uczniowie tak wspominali po latach:
"Liczmański był bezpośredni, miał poczucie humoru. Zdarzyło się, że zadawszy uczniom coś ze stenografii, siadł za stolikiem i zaczął czytać gazetę. Pozornie. Przez wywierconą w gazecie dziurkę obserwował bowiem pilnie uczniów. W pewnej chwili zauważył, że chłopcy z ostatnich ławek grają w karty. Co robi profesor? Bierze kredę i rzuca nią w niesubordynowanych. Skutkuje to na czas jakiś, ale za chwilę karty znów idą w ruch. Tym razem zdenerwował się profesor na dobre. Zerwawszy się z krzesła wskoczył na pierwszą ławkę, po pulpitach - ławka po ławce - dobiegł do grających i przerwał im partyjkę" - wspominała Maria Walicka w rozdziale Harcerki z Polskich Szkół Handlowych, w książce "Polki w Wolnym Mieście Gdańsku", 1985).
W zgodzie z zasadami skautingu Liczmański propagował wśród młodzieży turystykę i uprawianie sportu. Jedna z uczennic wspominała np., jak w czasie szkolnej wycieczki w porze zimowej, profesor i jego uczennice wspólnie jeździli na łyżwach po jakimś zamarzniętym stawie.
W 1930 r. poślubił Janinę Nełkowską i wspólnie zamieszkali w Oliwie przy Jahnstrasse 7 (dziś to ulica Alfa Liczmańskiego ). Jednak cały swój wolny czas poświęcał harcerstwu.
Jak pisał Edgar Milewski:
"W ciągu ośmiu lat małżeństwa nie spędził z żoną ani jednych wakacji, prosząc stale - jeszcze trochę cierpliwości, potem będę żył tylko dla ciebie, teraz potrzebny jestem harcerzom." ("Opowieści gdańskich uliczek", wyd. IV, 1979).
Gdy w 1935 r. Naczelnictwo Związku Harcerstwa Polskiego nadało harcerzom i harcerkom gdańskim nową strukturę organizacyjną, Alf został mianowany komendantem nowo powstałej Gdańskiej Chorągwi Harcerzy, obejmującej cztery hufce (równolegle powstała Gdańska Chorągiew Harcerek, której komendantką została Maria Ostrowska).
W tym czasie, w związku z całkowitym przejęciem władzy w Wolnym Mieście przez narodowych socjalistów, nasilały się incydenty na tle narodowościowym. Gdańscy Polacy co i rusz spotykali się z szykanami i prowokacjami ze strony Niemców.
Komendant Liczmański w rozkazie z 1 września 1938 r. zalecał:
"W związku z ostatnimi wypadkami wzywam wszystkich druhów do zachowania godnej postawy i należytego spokoju oraz absolutnego niedopuszczania do jakichkolwiek zaczepek prowokacyjnych".
Równocześnie jednak przystąpiono do szkolenia wojskowego młodzieży, starając się w miarę możliwości współpracować z Wojskiem Polskim. Ze względu na sytuację polityczną, działania te prowadzone były w konspiracji, w większości poza terenem Wolnego Miasta - w Tczewie, Wejherowie, Gdyni a nawet w Solcu Kujawskim.
W sierpniu 1939 r. wielu gdańskich harcerzy przedostało się do Gdyni. Był wśród nich Alf Liczmański, który w pierwszych dniach września starał się zorganizować ze swoich podkomendnych ochotniczy harcerski oddział wojskowy. Stosunkowo szybki upadek Gdyni pokrzyżował te plany. Komendant gdańskich harcerzy wraz z kilkoma druhami próbował przedostać się na Kępę Oksywską, jednak w okolicy Chyloni natknęli się na Niemców i dostali się do niewoli.
Potem były przesłuchania, bicie, poniżanie i w końcu Stutthof. Nazwisko Liczmańskiego znajdowało się na liście najważniejszych działaczy polskich z Gdańska, widniały przy nim dopiski "znany w Gdańsku polski działacz harcerski", "fanatyczny Polak".
Nie dał się złamać: współwięźniowie byli świadkami, że starał się pomagać innym, podnosić na duchu, próbował w obozowych warunkach organizować choćby namiastkę życia kulturalnego.
Z jego śmiercią wiąże się pewna tajemnica: otóż 22 marca 1940 r. w lesie koło obozu Stutthof niemieccy zbrodniarze rozstrzelali kilkudziesięciu polskich działaczy (byli wśród nich m.in. Antoni Lendzion, Franciszek Kręcki, księża Bronisław Komorowski i Marian Górecki, Feliks Muzyk czy Władysław Pniewski) i pochowali tamże w zbiorowej mogile.
Tymczasem komendant gdańskich harcerzy prawdopodobnie trzy dni wcześniej, 19 marca 1940 r. został wywieziony ze Stutthofu osobowym samochodem do dość odległego podobozu w Grenzdorfie (Graniczna Wieś pomiędzy Przywidzem i Trąbkami Wielkimi), tam spędził ostatnią noc w bunkrze, a następnego dnia został zastrzelony i pochowany (po wojnie jego szczątki przeniesiono na cmentarz na Zaspie).
Żonie Liczmańskiego, pani Janinie, udało się wraz z małą córeczką przeżyć wojnę w Koronowie nad Brdą, skąd pochodzili jej rodzice; po wojnie powróciła do Oliwy i jeszcze przez wiele lat mieszkała w domku przy ulicy nazwanej imieniem jej zamordowanego męża, który do końca pozostał wierny harcerskiemu przyrzeczeniu.
O autorze
Marcin Stąporek
- autor jest publicystą historycznym, prowadzi firmę archeologiczną. Pracował w Muzeum Archeologicznym w Gdańsku i Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków w Gdańsku. Obecnie jest pracownikiem Biura Prezydenta Gdańska ds. Kultury.
Opinie (33) 3 zablokowane
-
2017-01-25 09:52
Warto propagować (1)
byśmy nie zapomnieli o tych, co za polskość Gdańska oddali życie. Szkoda, że tak mało hołubimy pamiątki Polonii gdańskiej.
- 73 3
-
2017-01-25 10:40
Cały cykl fajny
- 4 0
-
2017-01-25 09:56
(6)
Dobry tekst, dobrze się czytało. Gdyni pan Alf Liczmański żył w obecnych czasach, byłby wrogiem numer jeden Gazety Wyborczej i TVN.
- 51 59
-
2017-01-25 10:03
Dokładnie, a ich dziennikarze by go nazywali "fanatycznym Polakiem".
- 25 15
-
2017-01-25 10:07
nie wystarczy umiejętność czytania
by zrozumieć przesłanie
- 17 1
-
2017-01-25 10:15
(1)
Pierwsze zdanie twojej opinii: bardzo mądre.
Drugie zdanie twojej opinii: bardzo głupie.
I jak tu mówić, że świat jest jednowymiarowy? ;)
Pozdrawiam- 12 10
-
2017-01-25 11:13
Twoja opinia jest prawdziwa
również w odniesieniu do twojej opinii!
- 4 4
-
2017-01-25 12:49
Nie wszyscy są tacy jak ty
Myślisz, że wszyscy zajmują się wymyślaniem kogo by tu nienawidzić? Są tacy, co dają żyć innym
- 9 2
-
2017-01-26 08:57
Śmieszą mnie te porównania dawnych polityków z obecną władzą, czy mediami
Oj obyś się nie zdziwił tym, jakich wyborów dokonywaliby dzisiaj dawni działacze i politycy. Myślę, że największym oponentem Jarosława Kaczyńskiego byłby Józef Piłsudski, który był po drugiej stronie niż endecja. Jedno jest pewne scena polityczna wyglądałaby zupełnie inaczej. Nie wiem, czy w ogóle byłoby miejsce dla dzisiejszych pajaców politycznych
- 1 1
-
2017-01-25 10:33
Za 100 lat będą nazywać ulice (3)
Misiewicza, Państwa San Escobar, Programu 500+ itp.
- 24 36
-
2017-01-25 12:16
A moze Szoguna,Aferalow,Osmiorniczek,Katarskich Inwestorow,Rycha i Zbycha,
Bienkowskiej 6000,Pancernej Brzozy,Ukradzionych OFE,Amber Gold,Seryjnych Samobojcow,Burego,Tuska,Ryska Madery,Alimenciarzy,Muchy Stadionowki,Hani Kamieniczniczki,Bolka,Rolexa Nowaka itd ?
- 13 6
-
2017-01-26 02:47
I szoguna
- 4 1
-
2017-01-30 05:35
adamowicza, u ktorego pracuje autor tego tekstu
jak to w ogole mozliwe, ze pracownik wladz ma wejscie w rzekomo prywatnym portalu dziennikarskim?
- 2 1
-
2017-01-25 10:35
Jak to możliwe, że 'fanatyczni Polacy' zostają patronami tramwajów czy ulic? (3)
Przecież to takie niemodne, ciemnogrodzkie, średniowieczne, nieeuropejskie, faszystowskie i do tego czarno-białe, a nie tęczowe!
A teraz na serio: ciekawa postać ten Alf, a do tego na zdjęciu wygląda po prostu na sympatycznego faceta!- 36 9
-
2017-01-25 11:52
Wyżej masz zdjęcie z nadania imienia Liczmańskiego szkole podstawowej... (1)
Był rok 1965, a więc komuna w pełnej krasie... Masz jeszcze jakieś pytania ?
- 1 5
-
2017-01-25 13:44
Akurat komuna zawsze podkreślała polskość Gdańska,
więc Alf Liczmański bynajmniej w niczym im nie przeszkadzał.
- 9 0
-
2017-01-30 05:39
mezczyzne nie faceta
faceci to jakies nijakie lajno.
- 1 1
-
2017-01-25 10:35
Niektorzy nie rozumieją słowa patriota (1)
Niektórzy nie rozumieją słowa patriota..... Dzisiaj Alf Liczmański zrobiłby porządek z pseudobohaterami typu ONR ....
- 53 12
-
2017-01-30 05:34
z jakiej racji pisze na trojmiasto .pl? Jak to swiadczy o samym portalu i jego niezaleznosci od wladz?
z tego co widze to autor jest pracownikiem urzedu
- 1 1
-
2017-01-25 10:52
Niejeden raz stałem jako harcerz na warcie przy tym pomniku . 65 to moja szkoła . Świetne czasy .
- 22 1
-
2017-01-25 11:01
Czy to był genetyczny patriota,
czy patriota z wychowania?
- 6 1
-
2017-01-25 11:02
Dobrze że podkreślacie to NIEMCY nie jacyś tam naziści (3)
to niemcy mordowali Polaków i zamordowali Alfa
#germandeathcamps
prawda boli ale jest jedna i nie można nią manipulować- 31 2
-
2017-01-25 11:23
oni niczego nie podkreślają, tylko to napisali
tylko wariaci mogę się tym ekscytować
- 6 3
-
2017-01-25 11:53
Masz całkowitą rację... a Polacy zamordowali księdza Popiełuszkę...
- 3 3
-
2017-01-25 12:49
i Polacy z rosjanami przyszli do naszego miasta paląc i gwałcac nasze babki
dziś dzieci tych gwałtów mówią że sa polakami - dziwne
- 2 5
-
2017-01-25 11:45
Liczmańskiego 7, parter, prawe okno
Tu przed wojną mieszkał pan Liczmański...
- 21 1
-
2017-01-25 12:30
Z planety Melmac
- 4 8
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.