- 1 Lody Miś były serwowane na ruinach zamku (72 opinie)
- 2 Siedem pchnięć, dziura w głowie od kuli i złamana ręka (14 opinii)
- 3 Po 80 latach dzwony wróciły do Gdańska (176 opinii)
- 4 Szukają szczątków legionisty na Westerplatte (59 opinii)
- 5 Te zdjęcia obejrzysz przez specjalne okulary (8 opinii)
- 6 Zamiast Rębiechowa lotnisko na morzu (227 opinii)
Ostatni tatarski kawalerzysta Rzeczypospolitej
Gdy kilka dni temu odsłaniano Pomnik Tatara RP, niektórzy ze zdziwieniem pytali: dlaczego w Gdańsku? Być może dlatego, że właśnie tu ostatnie lata życia spędził dowódca ostatniego w historii Polski oddziału jazdy tatarskiej, Aleksander Jeljaszewicz. Za jego życia mało kto wiedział, kim był wcześniej skromny urzędnik PZU, mieszkający wraz z żoną przy ul. Czerwonego Sztandaru (dziś ul. "Bora" Komorowskiego ).
Oddziały tatarskie walczyły u boku Polaków już od XIV wieku. Tatarscy emigranci pojawili się na ziemiach Wielkiego Księstwa Litewskiego w okresie rozpadu Złotej Ordy. Spotykali się z życzliwym przyjęciem, otrzymywali nadania ziemskie w zamian za zobowiązanie do służby wojskowej. Początkowo bronili głównie granicy litewsko-krzyżackiej. Oddział muzułmańskich jeźdźców Dżelal ed Dina wziął nawet udział w bitwie pod Grunwaldem.
Na Litwie Tatarzy cieszyli się wolnością religijną, w swoich osadach mogli budować meczety, pod warunkiem, że były drewniane i nie miały minaretów. Z upływem wieków potomkowie Złotej Ordy upodabniali się coraz bardziej do swoich sąsiadów, rezygnując z własnego języka, pieśni, tańców i narodowych strojów, trwali jednak przy islamie i zakorzenionej w nim obyczajowości. Stopniowo z mniejszości narodowej przekształcili się w grupę etniczną - Polaków pochodzenia tatarskiego, wyznających islam. Stali się prawdziwymi polskimi patriotami, czego dowiedli w okresie zaborów, gdy carska administracja próbowała odciągać litewskich Tatarów od polskości. W 1812 r. na Wileńszczyźnie sformowano szwadron ochotników tatarskich, walczących u boku Napoleona. W wojnie polsko-bolszewickiej walczył Pułk Tatarski Ułanów im. Mustafy Achmatowicza. Urodzony w 1902 r. w Wilnie Aleksander Jeljaszewicz nie mógł wziąć udziału w tej wojnie. Jako słuchacz rosyjskiego korpusu kadetów, wraz z "białymi" Rosjanami został w 1919 r. ewakuowany do Turcji, później znalazł się na Bałkanach, gdzie służył w serbskiej straży granicznej. Do odrodzonej Polski powrócił w 1925 r. i został przyjęty do wojska polskiego.
W okresie międzywojennym głównym ośrodkiem Tatarów polskich była Wileńszczyzna. W Wilnie rezydował Mufti dr Jakub Szynkiewicz, działało Najwyższe Kolegium Muzułmańskiego Związku Religijnego w RP oraz Rada Centralna Związku Kulturalno-Oświatowego Tatarów RP. W 1936 r., na prośbę społeczności tatarskiej, w ramach 13 Pułku Ułanów Wileńskich utworzono Szwadron Tatarski i do niego zaczęto kierować wszystkich poborowych Tatarów polskich. 25 października 1938 r. dowódcą tego szwadronu mianowano rotmistrza Aleksandra Jeljaszewicza. Był on znany z gorliwego przywiązania do religii swoich przodków, zwłaszcza w dziedzinie obyczajowości i przepisów dotyczących codziennych, obowiązkowych modłów. Bardziej liberalnie traktował jednak zakaz spożywania alkoholu: pijał bowiem kumys - tatarski napój ze sfermentowanego kobylego mleka - zaprawiony najczystszym spirytusem.
Maciejowicka szarża stanowi symboliczne zamknięcie historii walk oddziałów tatarskich w wojsku polskim. Nieco później 13 Pułk Ułanów został rozbity pod wsią Suchowola na Lubelszczyźnie. Jeljaszewicz z garstką swoich ludzi próbował przebić się do granicy węgierskiej, ale dostał się do niewoli i resztę wojny spędził w oflagu.
Gdy po wojnie Wileńszczyzna została wcielona do ZSRR, wielu Tatarów zdecydowało się na przesiedlenie do Polski, często na tzw. "Ziemie odzyskane". Jednym z najważniejszych ośrodków diaspory tatarskiej stał się Gdańsk, gdzie przesiedleńcy skupili się wokół imama Ibrahima Smajkiewicza. Przybył tu także Aleksander Jeljaszewicz. W Gdańsku odnalazł swoją ukochaną z Wilna, Marię (zwaną Marusią). Choć nie była muzułmanką, imam Smajkiewicz udzielił im muzułmańskiego ślubu.
Były kawalerzysta pracował w PZU, a ponadto zajmował się tłumaczeniami (w ciągu urozmaiconego życia nauczył się kilku języków, podobno także czas w oflagu wykorzystywał dla rozwijania tych umiejętności) i trochę doradzał stadninom koni. Włączył się też w działalność gminy muzułmańskiej. Nie doczekał już powstania w Gdańsku meczetu, zmarł bowiem w 1978 r. Pochowano go na Cmentarzu Muzułmańskim w Warszawie.
Autor bardzo dziękuje czytelnikowi portalu Trojmiasto.pl, panu Wiesławowi Kurnatowskiemu, za inspirację do napisania powyższego tekstu i cenne informacje na temat Aleksandra Jeljaszewicza. Zdjęcie głównego bohatera oraz informacje o szarży pod Maciejowicami pochodzą z artykułu Wojciecha Pogonowskiego "Od ucha tnij!", "Polityka", dodatek "Pomocnik historyczny" nr 4 (9)/ 2007.
O autorze
Marcin Stąporek
- autor jest publicystą historycznym, prowadzi firmę archeologiczną. Pracował w Muzeum Archeologicznym w Gdańsku i Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków w Gdańsku. Obecnie jest pracownikiem Biura Prezydenta Gdańska ds. Kultury.
Miejsca
Opinie (80) ponad 10 zablokowanych
-
2010-11-29 07:39
Dzisiaj w Gdańsku też są ordy (3)
co prawda nie tatarskie, ale meneli i złodziei. I potrafią skutecznie odciąć od każdego pomnika nie tylko uszy.
- 59 2
-
2010-11-29 09:29
Ordy - hordy (1)
Największa taka hordą jest menelstwo z Traugutta, ktore nazywa siebie Władcami Północy. Wstyd i hańba.
- 7 5
-
2010-11-29 13:24
Śledziu won!
Nikt cie o zdanie nie pyta, spadkowiczu! Zawsze nad wami!
"Szukamy was! szukamy was! A na Aidsmonda nie ma, nie ma was!"- 0 0
-
2010-11-29 10:05
.. to nie ordy lecz pokolenie JP II
wychowane przez biskupów co 10-przykazań nie umieją
- 4 3
-
2010-11-29 10:12
POMNIK JEST, ALE ŚCIEŻKA ZJAZDOWA DLA DZIECI ZABRANA!!! (6)
Szkoda, że pomnik postawiono w miejscu, gdzie od wielu, wielu lat dzieci małe i te większe zjeżdżały na sankach. W parku oruńskim jest kilka gór, z których (potencjalnie) mogłyby zjeżdżać dzieci, ale niestety są tak zaniedbane i zarośnięte, że ciężko po nich chodzić nie mówiąc już o zjeżdżaniu. To miejsce, w którym stanął pomnik było jedynym miejscem, gdzie (tak jak już pisałam) od kilkudziesięciu lat rodzice przychodzili z dziećmi, żeby te mogły zjeżdżać na sankach. W tej chwili zjeżdżać się nie da, ponieważ puszczone na sankach dziecko wali centralnie w postument!!!!! Czy o to właśnie chodziło osobie odpowiedzialnej za projekt, żeby pozbawić dzieci jedynej górki do zimowych zabaw??? Jest tyle pięknych miejsc w parku, w których mógł stanąć pomnik - chociażby 50m dalej - w stronę strumienia i drugiego stawu, pod pięknymi bukami. MAM NADZIEJĘ, ŻE MIASTO GDAŃSK ZREFLEKTUJE SIĘ I STWORZY PLAC ZABAW DLA DZIECI TYCH MAŁYCH I TYCH WIĘKSZYCH, ŻEBY MOGŁY CIESZYĆ SIĘ Z UROKÓW ZIMY I ZJEŻDŻANIA NA SANKACH, A NIE TYLKO BIEGANIA PO GÓRACH, RZUCANIA ŚNIEŻKAMI I PRZEDZIERANIA SIĘ PRZEZ GAŁĘZIE. Jest to zdanie wielu rodziców, których spotkałam przy pomniku tatara.
- 29 7
-
2010-11-29 13:16
Spokojnie...
chwila, moment i chłopaki z "Dolnej" usuną wadliwy monument (z brązu - przyp. red.) Jeszcze tej zimy będą tam jeździć uradowane dzieci. Tylko uwaga odradzamy jeździć w sankach z elementami metalowymi ze względów bezpieczeństwa. Drewna nikt w skupie nie przyjmie.
- 0 0
-
2010-11-29 10:50
mam wrażenie niestety (4)
że autor - rodzic też przywalił głową w postument.
- 2 5
-
2010-11-29 10:59
Z całym szacunkiem (2)
To prawda, że w tym miejscu dzieci zjeżdżały na sankach - ale zabytkowy Park Oruński po to właśnie przechodzi rewitalizację, by tego rodzaju "nieautoryzowane" działania, jak tworzenie toru saneczkowego, eliminować. Jestem pewien, że w pobliżu są inne górki nadające się do tej zabawy, niekoniecznie kosztem cennego parku.
- 3 5
-
2010-11-29 12:39
z całym szacunkiem (1)
ale to park jest dla ludzi, nie ludzie dla parku
- 6 1
-
2010-11-29 12:53
Gdzieś to już słyszałem
Podobnie argumentowali ci, którzy za czasów PRL dewastowali zabytkowe zespoły dworskie, a w salonach wykładanych boazerią zakładali stajnie i chlewiki. Gratuluję słusznych wzorców!
- 1 2
-
2010-11-29 11:58
Już go orunianie demontują
- 0 0
-
2010-11-29 11:09
Ze zdziwieniem powinni pytać...: (1)
Nie dlaczego w Gdańsku, ale dlaczego na Oruni?:D Redakcjo popraw.
- 6 4
-
2010-11-29 12:34
bo jakbyś nie wiedział to w Parku Oruńskim, jest ośrodek kultury Tatarskiej.
- 2 0
-
2010-11-29 10:17
Polska kawalerie wyszkolili Tatarzy (4)
Polska kawalerie wyszkolili Tatarzy.
Lekka jazda - inaczej jazda Tatarsko-wołoska lub ściślej jazda Tatarska i wołoska. W dawnym wojsku polskim autoramentu narodowego używano jej do akcji wywiadowczych, rozpoznawczych, do osłaniania głównych sił wojska zarówno w marszu jak i w postoju a także do przeprowadzania zagonów. Podstawowe uzbrojenie składało się z szabli, łuku refleksyjnego, rohatyny i pistoletów. Czasami mieli tarcze typu kałkan.- 14 3
-
2010-11-29 11:51
(1)
To wszystko prawda.Ale prawdą jest również to,że polscy kawalerzysci w związku z tym zawsze brali po łbie.
- 0 5
-
2010-11-29 12:31
na takie głupie komentarze szkoda słów
- 3 0
-
2010-11-29 10:28
po co kopiujesz Wikipedię? (1)
utrapienie z tymi Wykształciuchami... zamiast wiedzy w głowie, mają Wikipedię i uważają się za yntelygentów.
- 4 2
-
2010-11-29 10:52
przynajmniej ktoś przeczyta, ktoś kto słyszał dotąd tylko o potrawie z tatara
- 3 2
-
2010-11-29 11:57
Skoro tak no to niech ten pomnik stanie ale na Litwie.
A tak na marginesie.Jak to było,że jeden z naszych wspaniałomyslnych królów nadał Tatarom dobra o obszarze takim jakim w ciągu doby Tatar na koniu przejedzie.
- 1 19
-
2010-11-29 10:01
I okradli tatara
:D.
- 7 4
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.