- 1 30 lat od tragedii autobusowej w Kokoszkach (88 opinii)
- 2 Był las i błoto, dziś jest 6 mln pasażerów (285 opinii)
- 3 Największe starcie gdańskiej "Gry o tron" (30 opinii)
- 4 O morderstwie na jachcie i upartej nudystce (36 opinii)
- 5 Duży gmach w centrum powstał w 8 miesięcy (40 opinii)
- 6 Kronika oblężenia Gdańska w 1734 r. Część 2 (12 opinii)
Operacja Żagiel - wielka akcja szpiegowska
W połowie sierpnia w Gdyni rozpocznie się zlot żaglowców "Operacja Żagle Gdyni". 40 lat temu podobna impreza była jednym z największych przedsięwzięć szpiegowskich PRL. Były przeszukania pokoi, tajni agenci wśród załóg żaglowców, podstawieni taksówkarze i meldunki co kilka godzin.
W 1974 roku Gdynia gościła natomiast swój pierwszy w historii zlot żaglowców, którego organizację powierzono jej dzięki zwycięstwu Daru Pomorza w 1972 roku. Nasza fregata jako pierwsza minęła metę podobnych regat rozgrywanych przy duńskim przylądku Skagen. Organizacja zlotu była wielką operacją logistyczną, bo naprędce zaczęto zabudowywać Molo Południowe . Nieudolnie zresztą, bo restauracja Róża Wiatrów była placem budowy, gdy pojawili się pierwsi goście. Obok jeździły natomiast dwa spychacze, w ukropie uwijali się też robotnicy.
Stonka z zagranicy już u granic
W największy popłoch wpadły jednak służby wywiadu. Kilkadziesiąt żaglowców? Z obcokrajowcami na pokładzie? Za "żelazną kurtyną"? We wszystkich sztabach natychmiast ściągnięto z urlopów dowódców i rozpoczęły się gorączkowe przygotowania do sprawy obiektowej "Żagiel". W IPN jest dziś 338 kart materiałów operacyjnych, które powstawały przez dwa lata.
- Obawiali się, że "należy się liczyć z możliwością naruszenia ładu, porządku i bezpieczeństwa publicznego w szczególności w zakresie: wywiadowczej penetracji Wybrzeża, nawiązania różnego rodzaju kontaktów o charakterze przestępczym, handel obcymi walutami, usiłowania i pomocnictwo w nielegalnym przekroczeniu granicy PRL, przemyt literatury pozbawionej debitu, wystąpienia o charakterze rewizjonistycznym" - pisze w książce "Dni Bezmięsne" badaczka historii Gdyni Małgorzata Sokołowska.
Taksówkarze nagrywają rozmowy
Od razu podjęto więc decyzję, że do składu załóg dołączeni zostaną agenci wywiadu. Na każdy polski żaglowiec miał trafić jeden pracownik służb, najlepiej będący już żeglarzem. Ale masę roboty mieli również pozostali. Dochodziło nawet do tego, że na kolacji organizowanej na niemieckim żaglowcu "Gorch Fock", większość spośród 13 zaproszonych osób była "osobowymi źródłami informacji" polskich służb.
Największe "zagrożenie" stanowili jednak dziennikarze, zwłaszcza zagraniczni. Objęto ich ścisłą kontrolą. Bagaże pozostawione w hotelu były regularnie przeszukiwane, a wszystkie notatki kopiowane. Służby wiedziały kto, kiedy, z kim i o czym rozmawiał. Współpracowali również taksówkarze, którzy wozili gości i nagrywali ich rozmowy, bo zazwyczaj nie znali języka angielskiego, więc taśmy trafiały do tłumaczy i opracowywane były w wydziale "T" Służby Bezpieczeństwa.
Panie Lindner, pan nie przesadza
Kłopoty mieli jednak również polscy dziennikarze. Zwłaszcza ci, którzy chcieli pisać prawdę, bądź relacjonować zawody zgodnie z faktami. Ofiarą cenzury padł m.in. znany z TVP Gdańsk dziennikarz sportowy Jan Lindner.
Dowiedział się on bowiem, że radziecki "Towariszcz", który wygrał regaty, złamał regulamin i zmienił trasę. Wiesław Rogala, który stał na czele Komitetu Wykonawczego Operacji Żagiel, nie zgodził się na to, ale dziennikarz się upierał, że warto pokazać w telewizji mapkę ze zmienioną trasą zwycięzców, którzy nie dość, że trasę skrócili i niezgodnie z regulaminem przeszli linię mety pod żaglami, to rozpoczęli regaty wcześniej niż inni, popełniając klasyczny falstart - oczywiście również przemilczany. Ostatecznie sprawa oparła się jeszcze o kilku wyższych rangą towarzyszy, którzy uznali, że ze względów politycznych nie ma sensu tego nagłaśniać, bo żaglowiec został ukarany stratą 2,47 godziny, więc wszystko było uczciwie.
O niezadowoleniu z takiego rozstrzygnięcia, w wyniku którego Dar Pomorza zajął dopiero trzecie miejsce, głośno mówiło się w kuluarach i w mieście, o czym donosiło wielu OZI (osobowe źródła informacji). Oburzeni obywatele informowali również, że - mimo zakazu - na niektóre jednostki zapraszani są chętni do zwiedzania. Wśród nich była nawet jedna samotna kobieta, która "wyszła sama dopiero po kilku godzinach".
Zamawianie taksówek w hotelach również było doskonałą okazją do pozyskania cennych informacji. Najlepszym przyjacielem współpracowników SB był jednak alkohol. To podczas wieczornych imprez i kolacji dowiadywali się najwięcej i sporządzali kilkustronicowe meldunki z adresami "podejrzanych" osób oraz powiązaniami pomiędzy nimi, a gośćmi z zagranicy. Pozostaje mieć nadzieję, że w tym roku rozmowy podczas Operacji Żagle Gdyni będą nieco bardziej swobodne...
Zobacz Zlot Żaglowców w Gdyni w 2011 roku.
Wydarzenia
Opinie (80) 5 zablokowanych
-
2014-06-22 19:33
taaaa same szpiegi
- 2 2
-
2014-06-22 18:03
Świetny artykuł (1)
Super artykuł - 10/10.
A tak w ogóle - mała refleksja. W niektórych obszarach naszego kraju tak niewiele się zmieniło... Nagrywanie, tajniaki... To pewnie tak być musi, co?- 15 3
-
2014-06-22 18:19
gdyby rządziła elita z prawdziwego zdarzenia jak 100 lat temu
i panowała hierarchia społeczna to ta sfera byłaby ograniczona do minimum. Ale ponieważ rządzi hołota która panicznie boi się okradanego społeczeństwa - panuje państwo policyjne. W normalnych czasach policja inwigiluje półświatek a nie 90% społeczeństwa.
- 12 2
-
2014-06-22 18:11
Chłodna kalkulacja
Fakt. Jest to największa beka wszech czasów :D I lud milczy, bo każdy ma jakiegoś SB-ka albo innego beneficjenta ze starej nomenklaturki w rodzinie. Większość korzysta i zakłada, że jakoś to będzie, to cicho siedzą. Bo jak np. wujkowi, co załatwił to, czy tamto po swoich kontaktach teraz kosę w plecy wkładać żądając sprawiedliwości dziejowej?
- 12 1
-
2014-06-22 16:24
Nie żaden Towariszcz (1)
a Motoriszcz. Taką miał ksywę wśród żeglarzy.
- 8 1
-
2014-06-22 18:05
Motoriszcz
Ciapali na silniku - każdy to wie, kto z Gdyni i brał udział w wydarzeniu. Byli świadkowe, przekazywali informację dalej. Śmiech na sali, ale co zrobić... Wstyd dla załogi i tyle.
- 7 0
-
2014-06-22 16:25
Czepiacie się ...
Towarzysze ...
- 2 1
-
2014-06-22 14:15
Moda na szpiegowanie... (1)
Jestem do tyłu, mam tylko jeansy ;/
- 5 0
-
2014-06-22 16:03
No tak bo teraz potrafia ci na lotnisku wszczepic w bagazu mini- pluskwe.Wiemy,wiemy.
A wszystko Chinskie i na masowa skale.
- 9 0
-
2014-06-22 15:09
W czasach PeeReLu człowiek uczył się o "Murzynku Bambo co w Afryce mieszka...",
a dziś okazuje się, że murzyńskość to cecha psychiczna elektoratu z syndromem żony alkoholika.
- 21 0
-
2014-06-22 13:52
a co wówczas robił tatuś naszego obecnego czterokadencyjnego ?... (1)
- 6 17
-
2014-06-22 14:25
w sumie nic ciekawego w stosunku do Rajmunda K., ojca tych co zaj...ali księżyc
- 19 7
-
2014-06-22 13:56
W owych czasach prosperowała marynarska knajpa Wiking, z pełną obsadą SB.
Kierownik TW Rysiu K. późniejszy gastronom TW Bolka, a nadal czynny restaurator, dbał o świeże panienki oraz wymianę walut. Przypominam, że dawniejszy marynarz wychodził na ląd z pełną kieszenią dolarów, bo po prostu nie używano kart bankowych i nie było wynalazku bankomat. Często taki matros opuszczał Wikinga goły i bosy, dziękując Opatrzności za życie, bo zdarzyło się też kilka morderstw na marynarzach, w celach rabunkowych rzecz jasna. Jakoś nigdy nie udawało się wykryć sprawców...
- 30 3
-
2014-06-22 13:37
W zasadzie niewiele sie zmienilo
Dzisiaj rowniez wladza chce kontrolowac w pelni spoleczenstwo i traktuje je jak bezwolnych baranow. Roznica jest tylko taka, ze teraz nie tylko wladza inwigiluje spoleczenstwo, ale ta zasada dziala tez w druga strone. A i jescze jedna sprawa, dzisiaj mozna wsiasc w samolot i wyjechac z tego balaganu bez zadnego problemu. To trzeba przyznac jest duzy plus.
- 27 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.