• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Omega: ten jacht wykształcił polskich żeglarzy

Michał Lipka
4 grudnia 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Jachty klasy Omega podczas regat w Mikołajkach. Jachty klasy Omega podczas regat w Mikołajkach.

Na ich pokładach wiele pokoleń żeglarzy zdobywało pierwsze wodne szlify. Nie ma chyba dziś w Polsce bardziej znanej jednostki regatowej i turystycznej niż Omega, która swe powstanie zawdzięcza... przypadkowi.



Pod naszym artykułem o wodowaniu żaglowca "Mir" czytelnicy poprosili o przypomnienie historii jachtu Omega. Spełniamy więc ich prośbę.

Wybuch II wojny światowej zmienił życie młodego, bo niespełna 30-letniego Juliusza Sieradzkiego. Aby móc się utrzymać, ten olimpijczyk z 1936 r. (w klasie R-6 zajął wtedy 11 miejsce) zmuszony był przerwać naukę na Politechnice Warszawskiej i zarobkowo zająć się konstruowaniem oraz budową jachtów. Trzeba tu zaznaczyć, że jako zapalony żeglarz miał już w tym spore doświadczenie.

Pierwsze plany Sieradzki opracował na początku lat 40. Pokazał je znajomym pasjonatom żeglarstwa, czyli Leonowi Jeneszowi, Mieczysławowi BoczarskiemuZbigniewowi Szymańskiemu. Projekt wywarł na nich tak duże wrażenie, że postanowili się w niego zaangażować.

W 1942 roku (choć niektóre archiwalia wskazują na rok 1941), w niewielkiej szopie przy warszawskim moście Poniatowskiego powstał pierwszy egzemplarz Omegi. Jej charakterystyka przedstawiała się następująco: długość przeszło 6 metrów, wysokość prawie 8 i pół metra, powierzchnia żagli - 15 m kw.

Ważną cechą i zarazem zaletą jachtu była niezwykle prosta budowa: kadłub składał się z cienkich sosnowych listew, które mocowane były na również drewnianym, ale już twardszym szkielecie. Załoga składała się przeważnie z trzech żeglarzy, ale maksymalnie na pokładzie mogło przebywać sześć osób.

Juliusz Sieradzki Juliusz Sieradzki
Nowymi łodziami dość szybko zainteresowała się Armia Krajowa, która postanowiła wykorzystać je do szkolenia żeglarskiego swoich żołnierzy. Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie, Omegi pływały po Wiśle i - wykorzystując swoje niewielkie zanurzenie (od 16 cm do 96 cm) - transportowały powstańców oraz zaopatrzenie.

Po zakończeniu wojny nowe władze doszły do wniosku, że istnieje pilne zapotrzebowanie na niewielkie jachty, które można byłoby wykorzystywać tak w celach szkoleniowych, jak i turystycznych.

Omegi praktycznie nie miały konkurencji, bo - jak już wspomniano - charakteryzowały się prostą konstrukcją, stosunkowo sporą ładownością, łatwością w sterowaniu oraz względnie sporą prędkością. W efekcie w krótkim czasie zaczęły królować na polskich wodach.

Budowano je m. in. w stoczniach w Warszawie i Chojnicach, ale nie tylko. Wiele niewielkich, rodzinnych zakładów szkutniczych czy nawet zwykli pasjonaci budowali własne Omegi na podstawie dostępnych planów Sieradzkiego.

Powstawały też różne odmiany Omeg, do których możemy zaliczyć wersję kabinową czyli "alfę", czy też "bisomegę". Czasem zdarzały się również modyfikacje w ożaglowaniu jednostek.

Pierwsi żeglarze najbardziej zapamiętali to, iż jacht nie należał do najsuchszych. Konstrukcja kadłuba powodowała częste przelewanie się nawet niewielkich fal przez pokład. Jak jednak wiadomo, potrzeba jest matką wynalazków, a że o profesjonalnej odzieży morskiej nikt jeszcze wtedy nawet nie myślał, żeglarze często ratowali się pływając w wykonanym z gumy wojskowym stroju przeciwchemicznym.

Nie wolno zapomnieć, że Omega była jachtem sportowym i odnosiła sukcesy podczas regat. Już w 1946 r. mogła się bowiem legitymować przynależnością do klasy "H", z czasem stając się naszą klasą narodową. W roku 1951 odbyły się pierwsze Mistrzostwa Polski, w których aktywny udział brał konstruktor tej niezwykłej jednostki - Juliusz Sieradzki. Wtedy co prawda zajął drugie miejsce, ale w 1952 i 1953 roku uzyskał już tytuł mistrza Polski w klasie Omega. Przełożyło się to na wzrost popularności tej jednostki i pod koniec lat 50. po polskich wodach pływało już przeszło pół tysiąca tych jachtów.

W latach 60. pojawiły się takie jednostki jak Cadet czy Finn i to na nie właśnie postanowił głównie postawić Polski Związek Żeglarski. Dodatkowo coraz częściej zaczęły pojawiać się głosy mówiące o tym, że konstrukcja Omeg staje się przestarzała.

Jednak ci, którzy wieszczyli rychły koniec popularności tej konstrukcji, nie mogli być w większym błędzie. Omegi co prawda nie startowały już tak często w regatach, ale nadal były niezwykle popularne we wszelkich rejsach szkoleniowych i turystycznych. Liczne morskie drużyny harcerskie oraz Liga Obrony Kraju posiadały bardzo dużo tych jednostek i często, obok rejsów szkoleniowych, organizowały swoje własne miniregaty.

Mimo wszystko nie przestawano myśleć o unowocześnieniu projektu. W 1974 roku na wodach pojawił się jacht Ostróda-Omega'74. Od oryginału różniła go budowa kadłuba (drewno zastąpiono laminatem poliestrowo-szklanym). Sam pokład natomiast był dalej wykonany ze sklejki.

Jednak jak wiadomo poprawianie dobrych projektów rzadko kiedy wychodzi na dobre i tak też było tym razem - nowe jednostki okazały się nietrwałe. Kolejna modyfikacja miała miejsce w 1978 roku, kiedy to pojawiła się Ostróda-Omega'78. Tym razem kadłub był wykonany z grubego plastiku i posiadał laminowany pokład. Niestety wprowadzone zmiany spowodowały, że waga jachtu wyniosła grubo ponad pół tony, co źle odbiło się na sterowaniu i samym żeglowaniu.

Gdy inżynierowie stoczniowi myśleli nad kolejnymi usprawnieniami, małe warsztaty szkutnicze dalej produkowały Omegi według pierwotnych planów ku wielkiej, nieukrywanej radości żeglarzy.

Inaczej sprawa wyglądała jeśli chodziło o rejsy turystyczne: tu coraz bardziej liczył się komfort, którego Omegi nie mogły już zapewnić.

Co ciekawe, w 1981 r., podczas Mazurskiej Operacji Żagiel, Omega ponownie wróciła do klasy regatowej. Grupa entuzjastów tych jednostek utworzyła również Związek Klasy Omega i doprowadziła do ponownego uznania jej za klasę narodową. Co może dziwić: w licznych cyklach regat o Puchar Polski, żeglarze pływający na Omegach często zajmowali pierwsze miejsca.

Dziś, gdy na polskich akwenach spotkać można wszystkie niemal typy jachtów, możemy śmiało powiedzieć, że Omega nikomu nie odda tytułu najpopularniejszego i najliczniej produkowanego jachtu w historii polskiego żeglarstwa.

Konstruktor Omegi, Juliusz Sieradzki, zmarł 30 listopada 1999 roku w Sopocie, w którym mieszkał od 1945 roku. Ku jego pamięci corocznie organizowane są Regaty o Memoriał Juliusza Sieradzkiego.

Więcej bardziej szczegółowych informacji na temat historii jachtu Omega można znaleźć w artykule "60 lat minęło..." autorstwa Włodzimierza Radwanieckiego

Opinie (39) 1 zablokowana

  • Panu Radwanieckiemu dziękujemy za artykuł, panu Lipce za "obróbkę" - trochę mniej (1)

    jeden doktor prawa nie zna się na prawie (a przynajmniej udaje), drugi historyk.... eh!

    • 3 0

    • Obóz żeglarski na Swornych Gaciach , chyba 1976 rok, 5 Omeg i około 200 chętnych do pływania żeglarzy . Ja mogłem jako świeżo upieczony adept tylko ja pomacać , o żeglowania nie było mowy. po 40 latach pływam po Pacyfiku na 40ft jachtach mając stopień sternika morskiego , daleka droga od komunizmu

      • 0 0

  • Przecież masz pod artykułem info: (1)

    "Więcej bardziej szczegółowych informacji na temat historii jachtu Omega można znaleźć w artykule "60 lat minęło..." autorstwa Włodzimierza Radwanieckiego. "

    No chyba że przedtem tego nie było ...

    A co do Omegi i Pucka - pływało się na jednym i drugim. :)

    • 0 1

    • "Info" nie było i nie zmienia tego że artykuł jest plagiatem

      To "info" w żaden sposób nie informuje, że pan Lipka ordynarnie splagiatował artykuł Radwanieckiego. Wystarczy porównać. Układ ten sam, chronologia - ta sama, informacje identyczne i faktycznie nawet nawiasy w jednym zdaniu są w tym samym miejscu. Taki numer dyskwalifikuje każdego historyka i dziennikarza. Lipka nie ma bladego pojęcia o czym pisze. Radwaniecki był prezesem Związku Klasy Omega i wieloletnim zawodnikiem. Ma wiedzę i materiały źródłowe. Niech Lipka pokaże, z czego jeszcze korzystał. Tego co zrobił Lipka nie da się nazwać inaczej jak plagiat.

      • 1 0

  • Żaglówka klasy "Puck" (7)

    Warto wspomnieć, że - w związku z dużym zapotrzebowaniem na żaglówke mieczową zdolna do pływania w warunkach morskich (wiatr i fale) na Zatoce Puckiej - na bazie Omegi powstała klasa "Puck". To wspaniałe dziedzictwo po Omedze. "Puck" to konstrukcja węższa, o większym współczynniku niezatapialności, mająca wspornik na topie masztu. A więc Omega dorobiła się kontynuacji: bezpieczniejszej, pewniejszej, wytrzymalszej, zdolnej do bezpiecznego żeglowania w 5.

    Ale nie pisze tego aby pokazać wyższość jednej jednostki nad drugą... tylko żeby pokazać, jak wspaniała konstrukcją była Omega, jak bardzo rozwojową. Stanowi bazę dla współczesnych konstruktorów a Puck jest jej naturalnym spadkobiercą

    • 36 0

    • w każdym razie, na Pucku można popływać w Pucku, albo jeszcze lepiej - w Rewie :)

      • 1 0

    • puck/omega

      sorki , ale z mojego doświadczenia omega nautycznie jest o wiele lepszą konstrukcją, możliwe , że konstruktor pucka specjalnie go "zmulił", bo przez to jest łatwiejszy do prowadzenia dla szkolącej się załogi

      • 0 1

    • puck/omega

      co za bzdury

      • 1 0

    • Puck

      Puck nic nie odziedziczył bo puck to puck a omega ma sie dobrze i dalej jest produkowana

      • 1 0

    • Wymiary Pucka

      Puck
      szerokość: 195 cm
      długość : 555 cm

      Omega
      szerokość : 180 cm
      długość : 620 cm

      Jak zdefiniować "współczynnik niezatapialności" ???
      Wspornik w postaci zamocowanego pływaka na topie masztu ma zadanie chronić przed wbiciem masztu w dno. Jego wyporność jest znikoma aby zabezpieczyć jacht przed zrobieniem "grzybka".

      • 1 1

    • Puck

      Puck nie powstał "na bazie omegi", Franek Lewiński narysował go od zera. Oczywiście pewne ramy łodzi szkoleniowej: wielkość, liczba załogi, powierzchnia żagla, możliwość wodowania z plaży i odporność na uszkodzenia narzucają pewne minimum.

      Co do "wytrzymalszej" - nie, od dobrze zrobionej przekładkowej Omegi Puck nie jest wytrzymalszy. Również samoodpływowy kokpit w omedze standard daje bezpieczeństwo żeglugi.

      To są różne jachty do podobnych zadań.

      • 1 1

    • Omega - kałasznikow wśród żaglówek

      • 5 1

  • uczelnie za okupacju

    Panie Michale napisanie że Pan Sieradzki musał przerwać naukę na Politechnice z przyczyn materialnych , to chyba błąd? Wyższe szkolnctwo zostało zamknięte przez Niemców, chyba że jestem niedouczonym geodetą :)

    • 0 0

  • Super że ta konstrukcja powstała. Bo kto nie zna omegi. (5)

    Szkoda tylko, że PRL blokował powszechny dostęp do wody słonej i nie powstał odpowiednik omegi bałtycko-plażowej, równie popularnej jak pierwowzór.

    • 21 5

    • dało się

      Parę razy z klubu na Stogach przez Górki wypływaliśmy na Zatokę Omegą,te wczesne miały poszycie z listewek.

      • 1 0

    • Puck (1)

      Klasa Puck :)
      długość- niecałe 6m, zanurzenie minimalne- 20cm, ożaglowanie 15 metrów kw., burty wyższe niż Omega :)

      • 6 0

      • właśnie, w sezonie najbliżej w Rewie można wyporzyczyć

        całkiem dzielna jest na fali, tylko ciężka żeby ją z plaży wypchnąć lub na piach wyciągnąć, 2 chłopa nie da rady, chyba że tacy jak hardkorowy koksu

        • 2 0

    • i tu się troszkę mylisz (1)

      Gdyńskie kluby jachtowe takie jak "Ykap", "Kotwica" MW czy "Ośrodek Sportów Wodnych" WSM miały Omegi na stanie, i to te sklejkowe, pływały po zatoce gdańskiej bez większych problemów (i to w PRL) jedyne co było narzucone przez władzę (i zdrowy rozsądek) 2mile morskie od brzegu max oraz stan morza do 2 Beauforta (o ile dobrze pamiętam), gdy pływałem Omegą miałem z 9lat (oczywiście z Ojcem który miał Sternika Morskiego)
      To były piękne czasy dla żeglarstwa, kultura i wzajemna pomoc na kei (a na morzu to już nie wspomnę) była oczywista jak oddychanie.
      Niestety "tamte czasy" nie powrócą ale cieszę się że ich doświadczyłem i że w moim sercu zawsze będzie trochę morskiej soli :D
      Tym co na morzu i tym co za polskie morze walczyli, i tym co kochają
      Ahoj! Pomyślnych Wiatrów!

      • 8 1

      • jedyną różnicą

        w Omega'ch dopuszczonych do żeglowania po zatoce było dodanie do tzw. bakist dodatkowych zbiorników wypornościowych w razie wywrotki :D a w PRL jak to bywa używało się zastępczo różnych "pojemników", a to stare odboje, a to kanister po jakimś płynie, a nawet butelki plastikowe które powoli zaczęły się pojawiać na rynku. Chodziło o każdy "litr powietrza wypornościowego" :D

        • 2 0

  • wspomnienie młodości

    Też na takiej łódce zaczynałem swoją przygodę z żeglarstwem w klubie na Stogach.

    • 1 0

  • Dziękuję za dobry artykuł (3)

    • 34 1

    • Tyle, że to plagiat

      http://klasaomega.pl/historia/item/337-60-lat-minelo

      • 3 2

    • Tez bardzo dziękuję za ten artykuł

      Tyle mazurskich wspomnień wróciło...
      :-)

      • 8 0

    • Dziękuję za dobry artykuł

      Wciąż pamiętam swój pierwszy rejs po Mazurach w 1995. Dwa tygodnie spędzone na Omedze ;-)

      • 9 0

  • Panie Lipka - to plagiat!!!

    Pan " historyk" Lipka zerżnął tekst " 60 lat minęło", który był publikowany w miesięczniku "Żagle" oraz zamieszczony na stronach Związku Klasy Omega ( dział Stowarzyszenie - historia).
    http://klasaomega.pl/historia/item/337-60-lat-minelo

    Pan Lipka praktycznie przepisał całe fragmenty tekstu, lekko go miejscami zmieniając. Zachował całą konstrukcję, chronologię a nawet nawiasy - dokłdnie tam, gdzie je umieścił autor zerżniętego przez "historyka" Lipkę tekstu - Włodzimierz Radwanicki.
    Oczywiście p. Lipka "zapomniał" powołać się na źródło, a w zasadzie napisać, skąd zerżnął tekst.
    ŻENADA...

    https://www.facebook.com/Radwaniecki/posts/992313257512576

    • 5 1

  • Dziękuję za artykuł

    Omega Laura, Jez. Ruda, patent 1997 r. Cudowny czas, świetna harcerska załoga:)! A-hoj! P.S. Oby mój kilkuletni syn też tak kiedyś miał;).

    • 2 0

  • nieprawda

    Ku jego pamięci corocznie organizowane są Regaty o Memoriał Juliusza Sieradzkiego.
    panie lipa czy lipka Pierwsze huczne regaty zrobione w tym roku przez pozż z okazji bo została im kasa i musieli na cos wydać

    • 1 2

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7 (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Katalog.trojmiasto.pl - Muzea

Sprawdź się

Sprawdź się

Gdzie odbyła się pierwsza edycja festiwalu Opener?

 

Najczęściej czytane