• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Okupacyjne wysiedlenia gdynian w 1939 roku

Dariusz Małszycki
6 listopada 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 
Wkroczenie Niemców do Gdyni, "Foto Sönnke", 14.09.1939 r., Zbiory Muzeum Miasta Gdyni. Wkroczenie Niemców do Gdyni, "Foto Sönnke", 14.09.1939 r., Zbiory Muzeum Miasta Gdyni.

Jesienią 1939 roku z Gdyni wysiedlono ponad 50 tys. mieszkańców. Gdynia była pierwszym z większych wówczas miast w Europie, które zostały dotknięte w tak dużym stopniu tą formą represji okupanta.



Niedawno obchodziliśmy okrągłą 80 rocznicę wybuchu II wojny światowej. Pierwsze strzały padły na Westerplatte. Wybrzeże było jednym z tych miejsc, w których wojsko polskie stawiło silny opór napastnikowi. Dopiero 14 września 1939 roku wojska niemieckie zajęły Gdynię, 19 września poddała się Kępa Oksywska, a 2 października kapitulację podpisało dowództwo wojsk polskich na Helu.

Pierwsze prześladowania Polaków w Gdyni



Jeszcze w czasie trwania walk Niemcy przystąpili do masowych prześladowań ludności polskiej na Pomorzu, w tym również w Gdyni. W pierwszej kolejności, kiedy jeszcze wojska polskie broniły się na Kępie Oksywskiej, aresztowano kilkuset zakładników spośród przedstawicieli miejscowego społeczeństwa. Zostali zwolnieni po wizycie Adolfa Hitlera w Gdyni 19 września, i po kapitulacji Helu. Część z nich na nowo aresztowano w październiku, większość została zamordowana przez okupanta.

Następnie dokonano masowych zatrzymań kilkunastu tysięcy mężczyzn, wśród których szukano osób niebezpiecznych ich zdaniem dla państwa niemieckiego. Te osoby aresztowano, osadzano w obozach koncentracyjnych albo likwidowano fizycznie, m.in. w Lasach Piaśnickich pod Wejherowem. Wśród ponad 12 tys. zamordowanych tam ludzi udało się ustalić nazwiska ponad 300 gdynian.

Aresztowani zakładnicy gdyńscy - Jerzy Michalewski (z lewej) i Zdzisław Żydowo, wrzesień 1939 r., Zbiory Muzeum Miasta Gdyni. Aresztowani zakładnicy gdyńscy - Jerzy Michalewski (z lewej) i Zdzisław Żydowo, wrzesień 1939 r., Zbiory Muzeum Miasta Gdyni.

Egzekucje młodzieży



W samej Gdyni również 26 października przeprowadzono egzekucję dwóch chłopców na Oksywiu, a 11 listopada drugą egzekucję 10 chłopców na Obłużu. Równocześnie wszystkie polskie placówki handlowe, usługowe, zakłady produkcyjne i inne zostały przejęte przez Niemców.

Przyczyny wysiedleń



Inną z form represji podejmowanych przez niemieckiego okupanta były masowe wysiedlenia Polaków. Wysiedlenia z Gdyni były częścią ogólnej polityki Niemców, którzy planowali pozbyć się z ziem zachodniej Polski, bezpośrednio wcielonych do Rzeszy Niemieckiej, jak największej ilości ludności polskiej.

Niemcy przygotowywali się do tego jeszcze przed wojną. Jednak formalną podstawą do przeprowadzenia tego rodzaju prześladowań był ogłoszony przez Adolfa Hitlera "Dekret o umacnianiu niemczyzny" z 7 października 1939 roku. Zakładał on m.in. masowe wysiedlenia dużej części ludności polskiej z ziem bezpośrednio wcielonych do Rzeszy. Wysiedlenia gdyńskie charakteryzowały się tym, że były przeprowadzone na największą skalę.

Mało kto wie, że Gdynia jako pierwsza z większych wówczas miejscowości w Europie została dotknięta w tak dużym stopniu tą formą represji. Było to związane m.in. z tym, że jej mieszkańcami była w dużej mierze ludność, która przybyła spoza terenów dawnego zaboru pruskiego, a Niemcy chcieli wysiedlić w pierwszej kolejności rodziny, które przybyły do miasta po 1920 roku.

Innym ważnym kryterium, które przyczyniało się do wysiedleń, była chęć pozbycia się osób nieprzychylnie nastawionych do państwa niemieckiego. Od początku wojny działania niemieckie w Gdyni skierowane były też na zorganizowanie w porcie i mieście bazy wojskowej dla Kriegsmarine (Marynarki Wojennej) i dla Luftwaffe (lotnictwa). W związku z tym postanowiono pozbyć się z terenu "niepewnego elementu", a zarazem zrobić miejsce dla przybywających do miasta wojskowych i ich rodzin.

Jak piszą Elżbieta RojowskaMonika Tomkiewicz w pracy "Gdynia 1939-1945 w świetle źródeł niemieckich i polskich":

"...Wysiedlenia ludności polskiej z Gdyni rozpoczęto na żądanie dowódcy wojskowego Gdańsk - Prusy Zachodnie (Reichsgau Dzenzig-Westerpreussen) generała Heitza, zawarte w piśmie do komendanta Gotenhafen, kapitana Robina Schalla-Emdena z 20 września 1939 roku...".

Pierwsze wysiedlenia - dzikie



W pierwszym okresie, zanim jeszcze zorganizował się niemiecki aparat państwowy, wysiedlenia miały charakter wysiedleń dzikich, tzn. że były organizowane przez miejscowe władze niemieckie w sposób chaotyczny, bez określonego planu. Rozpoczęto je 12 października 1939 roku w Orłowie. W tym dniu ukazało się ogłoszenie prezydenta policji mówiące, że:

"Ze względów bezpieczeństwa nakazuję ewakuację ludności polskiej dzielnicy Orłowo z wyłączeniem Kolibek i Małego Kacka do czwartku, 12.10.1939, o godz. 9".
Warto zwrócić uwagę na termin ukazania się ogłoszenia i godzinę, do której mieli opuścić swoje mieszkania Polacy. W praktyce wielu z nich nie miało możliwości zapoznania się z ogłoszeniem, w wyniku czego często zostawało im tylko kilkanaście minut na opuszczenie mieszkań. W podróż można było wziąć tylko podręczny bagaż i najcenniejsze pamiątki.

To samo ogłoszenie mówiło, że:

"...Mieszkania należy zostawić otwarte. Klucze mają pozostać w zamkach drzwi domowych, mieszkań i pokoi. Meble i wszystkie należące do mieszkania urządzenia pozostawić należy w pomieszczeniach mieszkalnych. Ponowne wejście do mieszkań i ich urządzeń uważa się za sabotaż..." - a to już groziło rozstrzelaniem.

4 tys. pierwszego dnia, 50 tys. jesienią



Tego dnia wysiedlono z Orłowa około 4 tys. osób (w tym 1,3 tys. dzieci). W tym samym miesiącu wysiedlono jeszcze mieszkańców Małego Kacka, Wzgórza Focha (ob. św. Maksymiliana), Kamiennej Góry, Śródmieścia (m.in. ul. Świętojańską), Witomina, Grabówka i Obłuża.

Ogłoszenie informujące o wysiedleniach, 15.10.1939 r., Zbiory Muzeum Miasta Gdyni. Ogłoszenie informujące o wysiedleniach, 15.10.1939 r., Zbiory Muzeum Miasta Gdyni.
Ostatecznie w październiku 1939 roku z Gdyni wysiedlono bezpośrednio ponad 12 tys. mieszkańców. Część mieszkańców, około 38 tys., opuściło miasto "dobrowolnie". Ta "dobrowolność" była spowodowana tym, że Niemcy ogłaszali, iż ten, kto dobrowolnie nie opuści miasta, zostanie wysiedlony przymusowo. W sumie jesienią 1939 roku Gdynię opuściło około 50 tys. jej przedwojennych mieszkańców.

W roku następnym w rezultacie zaplanowanych już bardziej dokładnie wysiedleń, którymi kierowała Komisja Przesiedleńcza, zmuszono do opuszczenia miasta około 22 tys. mieszkańców. W następnych latach wysiedlenia nie miały już takiego masowego charakteru, dotyczyły jedynie konkretnych osób i rodzin. Było to spowodowane m.in. tym, że odczuwano wyraźny brak rąk do pracy.

Podróż w nieznane



Wysiedlanych nie od razu odprowadzano na dworzec. Najpierw osadzano ich w prowizorycznych obozach położonych w różnych dzielnicach Gdyni: na Witominie, Grabówku i w Chyloni. Często były to place pod gołym niebem, ale również naprędce przygotowane miejsca o dużych powierzchniach. Wysiedlonych przetrzymywano m.in. w budynku Szkoły Powszechnej nr 10 w Chyloni.

Nadzór nad takimi obozami miała policja bezpieczeństwa. W 1939 roku w Gdyni w tego typu pracy "wsławiła" się tzw. Grupa Eimanna (SS-Wachsturmbann "Eimann"), pod dowództwem Kurta Eimanna. Strażnicy, często przy współpracy z miejscowymi Niemcami, nadużywali swojej władzy wobec osób wypędzonych z własnych mieszkań. Do najczęstszych nadużyć należały ponowne rewizje, przez co Polacy tracili również swe najcenniejsze pamiątki, szczególnie biżuterię, którą udało im się skrzętnie ukryć pod odzieniem.

Zatrzymani gdynianie na skwerze Kościuszki, wrzesień 1939 r., Zbiory Muzeum Miasta Gdyni. Zatrzymani gdynianie na skwerze Kościuszki, wrzesień 1939 r., Zbiory Muzeum Miasta Gdyni.
W dniu albo w przeddzień wyjazdu grupy Polaków były przyprowadzane na dworzec, gdzie podstawiano pociągi składające się z wagonów towarowych lub bydlęcych oraz jednego lub dwóch wagonów osobowych dla eskorty wyposażonej w broń maszynową. Wysiedleni Polacy wsiadali do tych wagonów towarowych po kilkadziesiąt osób. Drzwi wejściowe były zamykane od zewnątrz. Tam, w wielkim ścisku, odbywali oni podróż do różnych miejsc w utworzonym przez okupanta, na części ziem polskich, Generalnym Gubernatorstwie.

Trzeba pamiętać, że była to długa podróż, często kilkudniowa. Spowodowane to było m.in. tym, że trakcja kolejowa była zniszczona w wyniku działań kampanii wrześniowej, a poza tym pierwszeństwo w tym czasie miały transporty wojskowe. Pociągi zatrzymywały się rzadko, co najwyżej raz dziennie, tak aby podróżujący mogli załatwić potrzeby fizjologiczne, na ogół w szczerym polu lub lesie.

Dodatkowo cierpienia wysiedlonych pogłębiał głód, ponieważ zapasy żywności, które pozwalano im zabrać, były niewielkie, a strażnicy na ogół nie dopuszczali do kontaktów pomiędzy gdynianami a lokalną ludnością.

Tak wspomina podróż Władysław Napierała w swoich zeznaniach publikowanych we wspomnianej wcześniej książce "Gdynia 1939-1945...":

"Jedzenia żadnego nie otrzymywaliśmy, jedliśmy jedynie to, co zdołaliśmy zabrać ze sobą z domu, a było tego niewiele. Był głód i pragnienie. Potrzeby fizjologiczne musiały być załatwiane w wagonie podczas transportu, gdyż były zamykane od zewnątrz. Wśród osób starszych wiekiem i małych dzieci zdarzały się przypadki śmierci podczas transportu...".
Dokument podróżny wysiedlonej z Gdyni mieszkanki, 15.10.1939 r., Zbiory Muzeum Miasta Gdyni. Dokument podróżny wysiedlonej z Gdyni mieszkanki, 15.10.1939 r., Zbiory Muzeum Miasta Gdyni.
Transporty z wysiedlanymi gdynianami były kierowane do różnych miejscowości Generalnego Gubernatorstwa, takich jak Radom, Kielce, Lublin, Częstochowa, Łódź, Kraków, Siedlce. Tam podróżni byli pozostawieni samym sobie. Oczywiście pomocy starała się udzielać miejscowa ludność oraz polskie organizacje pomocowe (Polski Czerwony Krzyż, Rada Główna Opiekuńcza).

Najczęściej, po krótkim pobycie w punktach zbiorczych, wysiedleni gdynianie na własną rękę próbowali się urządzić. Szczęśliwi byli ci, którzy mogli zamieszkać u swoich krewnych, inni musieli korzystać z życzliwości obcych ludzi albo z własnej zaradności.

Niemcy zamiast Polaków



W miejsce wysiedlanych gdynian do Gdyni napływali Niemcy z krajów nadbałtyckich, a także rodziny żołnierzy stacjonujących w mieście. Było ich jednak ponad dwa razy mniej niż wysiedlonych wcześniej Polaków. W rezultacie wysiedleń i sprowadzania w ich miejsce ludności niemieckiej w 1941 roku Gdynię zamieszkiwało około 61 tys. Polaków oraz około 30 tys. Niemców.

Osoby wysiedlone z Gdyni otrzymywały w podróż dokument, który śmiało można nazwać "wilczym biletem". Jego treść brzmiała:

"Właściciel niniejszego wykazu jest wydalony z miejscowości Gotenhafen i nie ma prawa powrotu do tutejszego okręgu policyjnego. Na wypadek przeciwdziałania grozi się zastosowaniem środków przymusowych...".
Dokument informujący o wysiedleniu, który otrzymywali opuszczający miasto gdynianie w 1939 r. Zbiory Muzeum miasta Gdyni. Dokument informujący o wysiedleniu, który otrzymywali opuszczający miasto gdynianie w 1939 r. Zbiory Muzeum miasta Gdyni.
Pozostała w Gdyni ludność polska również doznała prześladowań. Przez cały okres okupacji trwały wysiedlania wewnętrzne, tzw. rugi. Polegały one na przesiedlaniu ludności polskiej z reprezentacyjnych dzielnic Gdyni na obrzeża miasta.

Po zakończeniu II wojny światowej znaczna część wysiedlonych, zarówno tych, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia miasta, jak i tych, którzy przenieśli się kilka lub kilkadziesiąt kilometrów dalej, powróciła do rodzinnej miejscowości i na nowo próbowała ułożyć sobie życie w swym ukochanym mieście.

Wybrana literatura

E. Rojowska, Monika Tomkiewicz, Gdynia 1939-1945 w świetle źródeł niemieckich i polskich, Gdynia 2009
Katalog wystawy Gdynia 1939. Losy miasta i ludzi, Gdynia 2009
Z. Szreder, Wysiedlenia z Gdyni w 1939 roku [w:] 60.Rocznica wrześnie 1939. Materiały z sesji popularno-naukowej, Gdynia 2000

O autorze

autor

Dariusz Małszycki

pracownik Muzeum Miasta Gdyni

Opinie (122) ponad 50 zablokowanych

  • ciekawe czy Pekin i Meksyk czyścili z mieszkańców? (9)

    • 31 22

    • Kretyni którzy wpisują tu takie komentarze (1)

      Powinni spędzić kilka dni w warunkach obozu i wtedy zrobić tu wpis wstyd wstyd wstyd

      • 29 2

      • xxx

        Ma Pan racje głupoty wypisują młodzi ,którzy nie przeżyli niczego złego a jedynym ich zmartwieniem jest zdobycie wypasionego smartfona.

        • 17 2

    • NIE ...... - bo to dla niemców było wtedy żródło taniej siły roboczej (2)

      • 9 6

      • "Drobna "poprawka (1)

        Niewolniczej siły roboczej.

        • 14 4

        • jednak - pensje im płacili

          dostawali kartki itd...

          • 4 5

    • Czyścili wybiórczo

      Jak ktoś miał trochę lepszy domek, to czyścili.
      Jak był opór to stawiali pod ścianą i grozili rozstrzelaniem.

      • 5 4

    • (1)

      Ale ty jesteś mądry. A co z historii dwoja?

      • 8 2

      • nie dodszedł do klasy w której zaczyna się historia

        jego edukacja skończyła się na ludkach z plasteliny

        • 10 1

    • Zastanów się co piszesz. Pewnie z historii dwoja.

      • 11 3

  • Wysiedlenia z Pomorza. (2)

    Wytyczne Alberta Forstera precyzowały, że w pierwszym rzędzie należy usunąć z terenów prowincji m.in. Polaków, którzy po 1918 roku przybyli na Pomorze z terenów Kongresówki i Galicji oraz Polaków urodzonych w dawnym zaborze pruskim (w tym np. Kaszubów), którzy w szczególnie widoczny sposób dawali wyraz swej antyniemieckiej postawie.

    Wszyscy moi dziadkowie i prababcie urodzili się w przedwojennym województwie pomorskim. Wszyscy moi pradziadkowie oraz prababcie urodzili się przed pierwszą wojną światową w pruskim zaborze. Tutaj, w Prusach Zachodnich.

    Na szczęście nikt ich z okupowanej Gdyni, przemianowanej wtedy na Gotenhafen, nie wypędził. Prababka spędziła wojnę pracując w szpitalu, pradziadek pracując w stoczni.

    Do Generalnej Guberni wywieziono tych Polaków, którzy po 1918 roku przybyli na Pomorze z terenów Kongresówki i Galicji.

    • 31 1

    • A jaką kategorie mieli (1)

      Bo jeśli mieli podpisana volksliste lub wyżej, to nic dziwnego, że spokojnie pracowali.

      • 2 11

      • A jaka była do tego alternatywa?

        Z tekstu: https://www.kaszubi.pl/o/slupsk/artykulmenu?id=341

        9 października 1939 r.
        Kaszuby, w ramach Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie, zostały bezpośrednio wcielone do III Rzeszy. W roku następnym hitlerowcy zaczęli wprowadzać niemiecką listę narodowościową (Volksliste). Na Pomorzu w przeciwieństwie do Generalnego Gubernatorstwa wpis na nią był **przymusowy. Za odmowę groziło osadzenie w obozie koncentracyjnym lub przesiedleńczym. Kaszubów zapisywano głównie do III grupy (Eingedeutsche), przez co zmuszani oni byli do służby w Wehrmachtcie.**

        Niemcy wiedząc, że tacy rekruci będą przy najbliższej okazji dezerterowali rozpraszali ich w różnych oddziałach i często wyznaczali im opiekunów spośród żołnierzy pewnych rasowo. ***W przypadku dezercji konsekwencje na zasadzie odpowiedzialności zbiorowej wyciągano wobec całego oddziału, z którego pochodził zbieg, natomiast jego rodzinę wywożono do obozu koncentracyjnego. *** Chętnych do porzucenia munduru Wehrmachtu jednak nie brakowało. Już w 1944 r. dezerterzy z wojska niemieckiego stanowili znaczną część II Korpusu gen. Andersa.*** Rząd londyński w obawie przed biologiczną zagładą ***zalecał*** ludności Pomorza przyjmowanie volkslisty.***
        Piękną kartę zapisał działający na Kaszubach ruch oporu. W 1940 r. powstała Tajna Organizacja Wojskowa Gryf Kaszubski (przemianowana później na Gryf Pomorski), rozbudowane struktury posiadała tu również Armia Krajowa.
        Czerwonoarmiści zdobywający Pomorze w marcu 1945 r. zazwyczaj nie rozróżniali Kaszubów od Niemców. Ich wkroczenie szczególnie boleśnie odczuła ludność cywilna, doświadczając masowych gwałtów, rabunków, nawet mordów.

        • 13 1

  • (5)

    A ile okupacyjnie wysiedlono niemieckich mieszkańców Gdańska w 1945 r.? Przypominam, że przed wojną Polaków w Danzig było niespełna 5%.

    • 12 35

    • (1)

      Jak podaje IPN.
      "Do końca 1947 r. w zorganizowanych transportach wysiedlono z Gdańska 126 472 Niemców.".

      Więc nie pi****l pan, że nikt Niemców z Gdańska nie wysiedlił.

      • 3 16

      • Odpowiedz do "jak podaje IPN"

        Po pierwsze nie jest napisane że nikt Niemców nie wysiedlał. Proszę przeczytać dokładnie wypowiedz o Polakach w W. M. Gdańsku. Znaczna część mieszkańców Gdańska - Niemców, po prostu uciekła - ich nikt nie wysiedlał. A co do emocji typu p.. to po męsku schowaj je do kieszeni. To chyba umiesz bo z czytaniem krucho.

        • 12 0

    • Niestety zdecydowanie (1)

      Za mało

      • 13 2

      • dokładnie, trzeba było wszystkich Polaków

        • 0 11

    • Dokładniej

      Niemcy zaniżali ilość Polaków w Wolnym Mieście Gdańsku mówiąc o zaledwie kilku ich procentach. Po wojnie z kolei tą ilość zawyżano podając wartości około 20-30 %. Według najnowszych badań przyjmuje się, że Polaków było nawet do kilkunastu procent mieszkańców. Do tego były też osoby z małżeństw mieszanych, które bały się przyznać do polskiego pochodzenia, kiedy SA latało po ulicach. Byli też Kaszubi, którzy różnie się identyfikowali. Jeśli chodzi o wysiedlonych z Gdańska, to znaczna część jego mieszkańców uciekła przed Rosjanami - więc nikt ich nie wysiedlił.

      • 19 1

  • Demokracja !? (1)

    Dużo wysiedlonych do dziś walczy o zwrot swoich nieruchomości ...
    Tak wygląda dzisiejsza, urzędnicza demokracja .

    • 16 7

    • i słusznie, że walczą o swoje

      • 2 2

  • wysiedlenia czy mordy.

    To były poprostu mordy.

    • 21 0

  • Przykre bardzo. Do tego prowadzi ekstremizm. (2)

    Jeszcze zaplaczecie za Angela Merkel gdy w Niemczech do władzy dojdą oszołomy na wzór naszych

    • 26 22

    • Kloe

      U nas takich nie ma, nie było i nie będzie. Nie porównuj nawet Polskich ekstremisow z niemieckimi, nigdy! Chyba, że tych z lewicy, to możesz, oni są tacy sami i mają wspólny cel.

      • 8 5

    • a ty płaczesz za adolfem

      • 6 6

  • Czekają nas kolejne wysiedlenia ? (1)

    Samo utworzenie Wolnego Miasta Gdansk nie było na reke niemcom jak i Polakom. Ważne co działo sie w okresie międzywojennym , i czym sie to skończyło. Dzisiaj natomiast istnieje sytuacja także nie do przyjęcia . Dalsze istnienie Wolnego Miasta Gdańska uznaje za fakt de iure środowisko jego obywateli zamieszkałych w Niemczech. Wywodzących sie z tych wielbiących hitlera. Wybrało ono w 1947, istniejącą do dziś, Radę Gdańska (niem. Rat der Danziger), pełniącą obowiązki Senatu WMG na uchodźstwie. Rada Gdańska przez cały okres swego działania wywiera naciski na ONZ (jako następczynię Ligi Narodów) w celu uregulowania prawno-międzynarodowego statusu WMG. CZego efekty widzimy w dzisiejszym Gdansku . Niektórym roi się w głowach , a PO wskazówki działania nader często odwiedzaja Niemcy i niemiecką ambasadę w Warszawie, na POlecenia Makreli. Promy wożące pasażerów w poprzek Kanału Kilońskiego noszą nazwy Polskich miast , tylko że po niemiecku. Jest także Memel, czyli Kłajpeda . CZy wierzycie w przypadki ? Im się cały czas roi we łbach IV rzesza! Rozjechanie się kapitału hitlerowskich Niemiec po całym swieciei ukrywanie zrabowanych dóbr , czemu miało służyć ? Ano odbudowie 1000letniej rzeszy ! Nie bez racji , mówi się dzisiaj , że UE to twór jej spadkobierców . Tylko trochę zmieniły się metody działania. A kolejne nierządy w Gdańsku tylko wpisują się w tą narrację. Trzeba ich pilnować, aby nigdy się to nie powtórzyło.

    • 23 11

    • Bravo Jarek siej ten zamęt bo przegrałeś !

      • 3 7

  • Historia i jej powtarzalność. (1)

    Niemcy tacy byli, są i będą, dopóki będą ... .

    • 47 14

    • Polacy tacy sami są, byli i będą, dopóki będą

      oczywiście

      • 4 11

  • . (8)

    Po wojnie przyjezdzali do Gdyni z różnych stron, również z obozów pracy z Austrii, tak jak mój ojciec. Niestety władza PRL swoich przeciwników również wysiedlała z miasta na tereny wiejskie min. 30km od portu.

    • 98 4

    • Tzw. strefa nadgraniczna , istniała jeszcze do niedawna. (5)

      Za komuny obowiązywały specjalne zezwolenia na osiedlanie się w tym pasie.

      • 18 2

      • ale nie w Trójmieście - a już szczególnie nie w Gdańsku i Sopocie ... (4)

        można powiedzieć, że nieomal siłą przesiedlano tu tych z za Buga i głębi Polski

        • 6 1

        • (1)

          Tacy "rodowici gdańszczanie" teraz najwięcej pyszczą i wyzywają nowszych przesiedleńców id słoików.

          • 15 4

          • Dziadek współczesnego Gdańszczanina w jednej ławce siedział przed wojna w szkole na Wileńszczyźnie z dziadkiem współczesnego mieszkańca Olsztyna czy Szczecina. Jak ten z rejestracją NO do Gdańska przyjedzie to wielki Gdańszczanin z kresowymi korzeniami wyzywa go od słojów.

            • 8 2

        • (1)

          Po wojnie w Gdańsku było więcej przesiedleńców z terenów obecnej Litwy, Białorusi i Ukrainy, niż rodowitych Gdańszczan-Polaków. I tak też jest. Ogromna ilość ludzi w Gdańsku z nazwiskami o wschodnim pochodzeniu. Końcówki nazwisk -icz oraz -uk.

          • 19 5

          • Do niezgadzających się z powyższym komentarzem.

            Z biuletynu Instytutu Pamięci Narodowej:

            "Do końca 1947 r. w zorganizowanych transportach wysiedlono z Gdańska 126 472 Niemców. Pod koniec 1948 r. mieszkało tu 101 873 przesiedleńców z Polski centralnej oraz 26 629 przybyszów zza Buga.

            Poważnym problemem, przed jakim stanęły władze gdańskie, było uregulowanie sytuacji prawnej obywateli byłego Wolnego Miasta Gdańska. W tym celu, na mocy rozporządzenia wojewody z 16 lipca 1945 r., rozpoczęto akcję weryfikacji narodowościowej. Polegała ona na stwierdzeniu polskiego pochodzenia byłych obywateli gdańskich (Niemców i Polaków) i przeprowadzeniu wyraźnego podziału między ludnością polską a niemiecką. Do końca 1948 r. zweryfikowano pozytywnie 13 424 osoby."

            Czyli pod koniec 1948 roku w Gdańsku było 13 424 Gdańszczan i 128 502 przyjezdnych.

            • 8 0

    • . (1)

      za próby ucieczki statkiem

      • 7 1

      • Za próby, komuniści wsadzali do więzień

        • 13 2

  • (1)

    Warto dodać że gdy Polacy tuż po wojnie powracali do swoich domów w Gdyni
    (chwilę po tym jak opuścili je niemcy) to zastawali tylko gołe ściany i powyrywane framugi.
    Taki to był " kulturalny " naród.

    • 32 5

    • zdążyli uciec.

      Nie miał im kto karabinów do łbów przystawić. Tak jak to oni robili.

      • 5 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak obecnie nazywa się dawny węzeł Leningradzki?

 

Najczęściej czytane