• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nie wszyscy pomagali po katastrofie kolejowej na dworcu w Gdańsku

Jarosław Kus
24 maja 2024, godz. 17:00 
Opinie (25)
Najnowszy artykuł na ten temat Gdynia wita transatlantyk Sobieski
Skutki katastrofy kolejowej. Zdjęcia katastrofy są autorstwa Alexa Geelena, studenta ówczesnej Technische Hochschule w latach 1936-39. Fotograf stał na dawnym wiadukcie Błędnik, w tle widać Żółty Wiadukt. Skutki katastrofy kolejowej. Zdjęcia katastrofy są autorstwa Alexa Geelena, studenta ówczesnej Technische Hochschule w latach 1936-39. Fotograf stał na dawnym wiadukcie Błędnik, w tle widać Żółty Wiadukt.

W maju 1939 ważnych tematów dla polskiej prasy na Wybrzeżu było sporo, ale numerem jeden była na pewno katastrofa kolejowa, do której doszło na dworcu w Gdańsku.



Gdy wokół kwitnie maj, a zieleń wciąż jest jeszcze młoda - i nie zmęczona letnimi spiekotami - aż prosi się, by udać się na spacer "w piękne okoliczności przyrody". Ale nie w roku 1939, gdy "trzy miasta na Pomorzu rozpoczynają szlachetny i ambitny wyścig, które z nich policzy najwięcej miłośników radia." A że "ta próba wierności muzie radiowej wypada wiosną", gdzie przecież "tyle pokus zachęca do niewierności, a zieleń, kwiecie, słońce, powietrze i woda nęcą daleko, gdzie niema pajęczyny anten i nie dociera słodki głos radiofonii", dochodzi do tego, że zdarza się "rzecz dziwna, a przez pewną siły swych wdzięków muzę oczekiwana: radio zwycięża!"

Może dlatego, że maj trzydziestego dziewiątego nie rozpieszcza pogodą? Bo jak tu iść na spacer, gdy "niezwykle gęste opary mgieł otulają morze polskie i brzegi", a "wraz z mgłą dają sią się we znaki drobne opady deszczowe oraz wiatr zachodnio-północny, który powoduje spadek temperatury"?

Na szczęście "obecna aura jest przejściowa", więc gdy tylko mgły opadną i ustanie zimny wiatr, na turystów czekać będą już liczne udogodnienia.

Jednak w drodze nad Bałtyk pojawia się niespodziewana przeszkoda, czyli przerwa w komunikacji kolejowej, spowodowana katastrofą kolejową "w Gdańsku na dworcu", której ulega "pociąg pospieszny Warszawa-Gdynia, odchodzący z Warszawy po północy". Do zdarzenia dochodzi "o godz. 6.30 rano, gdy pociąg przejeżdża przez główny dworzec w Gdańsku i tuż za dworcem gmachu dyrekcji kolejowej wykoleja się."

Katastrofa kolejowa, która wstrząsnęła nie tylko Gdańskiem Katastrofa kolejowa, która wstrząsnęła nie tylko Gdańskiem

Wprawdzie "katastrofa nie pociąga na szczęście większych ofiar w ludziach", ale "ciężko ranni [są] maszynista i palacz". Wbrew pierwszym doniesieniom gazet, obaj przeżyli, choć maszynista stracił rękę. Jeśli chodzi o pasażerów, "nikt nie ucierpiał, tylko kilkanaście kobiet doznało wstrząsu nerwowego", co (brak ofiar, nie zaś doznanie "wstrząsu nerwowego), zdaniem prasy "zawdzięczać należy (...) świetnej stalowej konstrukcji polskich wagonów". Ze wstępnych dochodzeń wynika, że "winę wypadku ponosi maszynista, który przy mijaniu zwrotnicy jechał ze zbyt dużą szybkością."

Ale i "zachowanie się Gdańszczan" w obliczu tak wielkiej tragedii "jest skandaliczne", bo "pogotowie przybywa dopiero po pół godziny po zaalarmowaniu." Nieco wcześniej, choć też "dopiero po dłuższej chwili", do wykolejonego pociągu zbliża się "kilku umundurowanych hitlerowców". Nic więc dziwnego, że "na ratunek ranych [!] spieszą przedewszystkiem [!] kolejarze polscy..."

Ale nawet gdy da się już z tej Polski do Gdańska dojechać, to... nie ma po co, bo atmosfera w mieście staje się coraz mniej zdrowa, i to nie tylko dla miejscowej Polonii.

Skutki polityki narodowych socjalistów zaczynają odczuwać również i inni mieszkańcy Wolnego Miasta, chociażby dlatego, że reglamentacja dotyka już nie tylko masła, ale nawet... wszelkiej informacji na jego temat.

No cóż, "takiemi oto swobodami cieszą się Gdańszczanie pod rządami narodowych socjalistów", że "nie wolno im czytać nawet o Czechach i Morawach, a nawet o... maśle."

A w tak napiętej sytuacji nietrudno jest o wybuch paniki, jaką wywołuje każda, najbardziej nawet absurdalna plotka, jak wieść "o wylądowaniu sowieckiej floty wojennej". "Fantastyczna ta pogłoska" staje się nawet powodem "oszałamiającego wrzenia wśród tutejszych Niemców" i "w sferach hitlerowców niemieckich pojawiają się "paniczne nastroje".

Jednak nawet ta "wojna nerwów" nie jest w stanie "przeszkodzić olbrzymim inwestycjom na Pomorzu", gdyż dla Polaków "Gdańsk, położony u ujścia Wisły - osi geograficznej i gospodarczej Polski - jest kluczem Gdyni i kluczem całej Polski."

Wprawdzie "jeden z obserwatorów zagranicznych życia polskiego" stwierdza z przekąsem, "że panuje w Polsce "mistyka" dostępu do morza", to przecież "mistyka ta jest jednocześnie oparta na trzeźwych politycznych i gospodarczych przesłankach" i jest "równoznaczna z mistyką naszej niepodległości." W tej sytuacji to zrozumiałe, że Polska od Bałtyku (i nie o papierosach tu mowa) odepchnąć się nie da.

I tak też da się wytłumaczy olbrzymi sukces Gdyni, która nie jest tylko jedynie "budującą się dopiero metropolią nadmorską, o której wicepremier Kwiatkowski powiedział w zeszłym roku, że "będzie dziesięć razy większa"". Ale nasza chluba bije rekord za rekordem i "jeszcze nigdy takiego ruchu w Gdyni nie było jak teraz".

Nie było też i "obywateli Gdyni - tylko jej mieszkańcy", obecnie zastąpili ich "Gdyńszczanie", ludzie "zespoleni, zrośnięci z miastem".

Szeregi "Gdyńszczan" będą jeszcze liczniejsze, gdy do miasta przybędą studenci: "od szeregu miesięcy polska młodzież akademicka pozbawiona jest możności spokojnego i swobodnego studiowania na Politechnice Gdańskiej", więc niewykluczone, że powstanie "studium budownictwa okrętowego w Gdyni".

Byłaby to zapewne "najlepsza odpowiedź na prowokacje władz i studentów niemieckich politechniki gdańskiej."

Gdyński sukces przyciąga do miasta licznych gości: z kraju ( "synowie tej śląskiej dzielnicy przybywają do Gdyni, by związać się już po wieczyste czasy z morzem i wybrzeżem") i z zagranicy.

Wszyscy oni "trudno doprawdy znajdują słowa, by odkreślić zachwyt (...) i podziw dla Gdyni i urządzeń portowych, które przyrównują do najwspanialszych i najnowocześniejszych zdobyczy portów świata".

Ale jest co w Gdyni podziwiać nawet wtedy, gdy miasto spowiją ciemności, a nad "polskim wybrzeżem przejdzie krótka, ale gwałtowna burza".

Gdynia oferuje bowiem "od czasu do czasu różne sensacje": "nowe kino", "schron "przeciw... plotkowy"" "na 3.000 m/m pod ziemią", a nawet pewien lokal, gdzie każdy z gości pijący kawę... może "zabrać szklankę ze sobą".

Takie rzeczy, to tylko w Gdyni!

Źródło: "Gazeta Gdańska" nr 116 z 20-21 maja 1939 r., "Dziennik Bydgoski" nr 116 z 21 maja 1939 r., "Słowo Pomorskie" nr 115 z 20 maja 1939 r. oraz "Ilustrowany Kurier Codzienny" nr 138 z 20 maja 1939 r., nr 139 z 21 maja 1939 r., nr 140 z 22 maja 1939 r. i nr 141 z 23 maja 1939 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej, Kujawsko-Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej oraz Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej.

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (25)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

D-DAY. Okręty Polskiej Marynarki Wojennej w operacji desantowej w Normandii

wystawa

Tajemnice Gdańska. Historie kryminalne. Jak człowiek zostaje zabójcą?

45 zł
wykład / prezentacja, spotkanie, spacer

Spacer z Przewodnikiem: Gdańsk - Droga Królewska i ciekawe zakamarki Głównego Miasta

47 zł
spotkanie, spacer

Sprawdź się

Sprawdź się

Główna droga wylotowa z Gdyni do Rumi dawniej nazywała się:

 

Najczęściej czytane