- 1 Pozostałości baterii mającej bronić portu (73 opinie)
- 2 O morderstwie na jachcie i upartej nudystce (36 opinii)
- 3 Te zabytki otwierają się po remontach (88 opinii)
- 4 Przymorze kiedyś i dziś. Porównujemy zdjęcia (145 opinii)
- 5 Tak organizowano Rajd Monte Carlo w Gdańsku (25 opinii)
- 6 Nietypowa willa prezesa banku nad miastem (55 opinii)
Najpierw nauka, potem żeglowanie, czyli o gdańskiej szkole nawigacyjnej
Biorąc pod uwagę wspaniałe morskie tradycje Gdańska, może wydawać się dziwne, że przez wieki miasto obywało się bez szkoły, przygotowującej do pracy na statkach. Jednak w czasach przedrozbiorowych nie widziano chyba takiej potrzeby, choć warto podkreślić wkład profesorów gdańskiego Gimnazjum Akademickiego w rozwój matematyki, ukierunkowany m. in. na potrzeby obliczeń nawigacyjnych.
Od 1826 r. działała już we własnej siedzibie, zlokalizowanej przy ul. Karpiej - w pobliżu ujścia Kanału Raduni do Motławy. Nieduży budynek z wieżyczką mieszczącą obserwatorium stanowił charakterystyczny akcent zabudowy tej okolicy. Prócz obserwatorium, szkoła mieściła sale klasy wstępnej, po jednej sali wykładowej dla klasy szyprów i klasy sterników, gabinet chronometrów, gabinet map, bibliotekę, salę egzaminacyjną i gabinet dyrektora. Dyrektor posiadał też w budynku prywatne mieszkanie oraz przylegający ogród. Mniejsze mieszkanie przeznaczono dla woźnego. W przylegającym budynku znajdował się internat dla uczniów spoza Gdańska.
W dziewiętnastym wieku obok szkoły często cumowały przydzielone do niej żaglowce szkolne - początkowo szkuner "Stralsund", później także przybrzeżna kanonierka "Danzig", a w kolejnych latach nowe jednostki.
W pierwszych latach istnienia szkoła przeżywała szybki rozwój. Co ciekawe, w tym okresie kierowali nią zatrudniani przez pruską administrację oficerowie skandynawscy: Duńczyk Ludolph Tobiesen (1817-1819), jego rodak Michael Bille (1819-1838), Norweg Lous (1838-1842), kolejny Duńczyk baron Dirckinck-Holmfeld (1842-1845).
W pierwszym semestrze, za czasów Tobiesena, naukę podjęło 40 chłopców, po kilku latach, już we własnej siedzibie na Karpiej, szkoła miała prawie 400 uczniów. Nauka trwała dwa lata. Program obejmował wykłady m. in. z arytmetyki, geometrii, stereometrii, trygonometrii, geografii, astronomii oraz języka angielskiego. Po ukończeniu pierwszej klasy absolwent mógł złożyć publiczny egzamin i uzyskać tytuł sternika, po ukończeniu drugiej i kolejnym egzaminie - szypra.
Uczniowie szkoły nawigacyjnej podczas nauki brali udział w rejsach szkolnych. W latach 1833-1838 pływano przede wszystkim po Bałtyku, dokonując licznych pomiarów i obserwacji. Wiele pozyskanego wówczas materiału znalazło wykorzystanie w pierwszym opracowanym w państwie pruskim atlasie morskim Bałtyku. W kolejnych latach statek szkolny zawijał m. in. na Morze Śródziemne, a w roku 1847 po raz pierwszy pokonał Atlantyk, docierając do Nowego Jorku. Jeden z dyrektorów szkoły, Michael Friedrich Albrecht, był autorem wielokrotnie wznawianego podręcznika nawigacji, stanowiącego podstawę kształcenia kolejnych roczników nawigatorów.
W drugiej połowie XIX wieku szkoła przeżyła pewien regres, spowodowany chyba zbytnim konserwatyzmem i niechętnym stosunkiem do rozwoju żeglugi o napędzie parowym. Spadek ilości uczniów okazał się jednak przejściowy. Na początku XX wieku, gdy Cesarstwo Niemieckie coraz głośniej zgłaszało pretensję do stania się mocarstwem kolonialnym, chętnych do nauki było znów tak wielu, że stary budynek nie był w stanie wszystkich pomieścić. Jednak dopiero po pierwszej wojnie światowej nastąpiła przeprowadzka szkoły - pod nową nazwą, jako Szkoła Żeglugi - do pokoszarowego budynku przy dzisiejszej al. Legionów .
Stary budynek na Karpiej był przez pewien czas siedzibą lewicowych związków zawodowych, a po 1933 został przejęty przez organizacje powiązane z partią narodowosocjalistyczną. W 1945 r. cała zabudowa ulicy Karpiej, odznaczająca się szczególnym urokiem, przestała, niestety, istnieć.
O autorze
Marcin Stąporek
- autor jest publicystą historycznym, prowadzi firmę archeologiczną. Pracował w Muzeum Archeologicznym w Gdańsku i Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków w Gdańsku. Obecnie jest pracownikiem Biura Prezydenta Gdańska ds. Kultury.
Opinie (27) 7 zablokowanych
-
2010-06-01 09:23
Fantazja
Świetne są te artykuły, oby takich więcej
- 10 1
-
2010-06-01 08:34
proszę o więcej takich artykułów
czyta się je z czystą przyjemnością :)
- 17 2
-
2010-06-01 07:25
Te historyczne artykuly dadza sie lubic.
Za komuny nie mozna bylo przypominac o czyms, co rozpoczeli Prusacy.
Dobrze, ze to juz minelo.
Gdansk byl zawsze, do 1945 roku, miastem wielonarodowym.- 33 8
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.