• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Historia jednobudynkowego getta w Gdańsku

Jan Daniluk
23 października 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 
Spichlerz "Czerwona Mysz" stał przy dzisiejszej ulicy Owsianej, w południowej części Wyspy Spichrzów. To w nim, w 1940 r., utworzono jednobudynkowe getto w Gdańsku. Ze zbiorów Archiwum Państwowego w Gdańsku. Spichlerz "Czerwona Mysz" stał przy dzisiejszej ulicy Owsianej, w południowej części Wyspy Spichrzów. To w nim, w 1940 r., utworzono jednobudynkowe getto w Gdańsku. Ze zbiorów Archiwum Państwowego w Gdańsku.

Poza nielicznymi historykami, przewodnikami i pasjonatami historii miasta, mało osób zdaje sobie sprawę, że w latach II wojny światowej w Gdańsku istniało getto. Dziś nie ma po nim już żadnego śladu, ale miejsce, w którym się znajdowało, wielu z nas mija codziennie.



Czy wiedziała(e)ś, że w Gdańsku działało getto?

Pretekstem do przypomnienia historii gdańskiego getta jest tekst, który kilka dni temu ukazał się w internetowym wydaniu anglojęzycznego dziennika "The Times of Israel", autorstwa gdańskiego poety i muzyka Grzegorza Kwiatkowskiego oraz gdańskiej dziennikarki Doroty Karaś. To w istocie apel, by wreszcie upamiętnić gdańskie getto.

Sama idea jest słuszna, ale też nie nowa. Już ćwierć wieku temu gdańskie getto zostało rzetelnie opisane w wydanej drukiem rozprawie doktorskiej wówczas młodego historyka z Uniwersytetu Gdańskiego, Grzegorza Berendta - dziś doktora habilitowanego, profesora macierzystej uczelni i dyrektora Muzeum II Wojny Światowej. Książka "Żydzi na terenie Wolnego Miasta Gdańska w latach 1920-1945 (działalność kulturalna, polityczna i socjalna)" nie jest łatwo dostępna, jej nakład dawno się wyczerpał, a posiada je tylko kilka bibliotek.

Podsumujmy więc, co wiadomo o gdańskim getcie.

Żydzi w Gdańsku po wybuchu wojny



Szacuje się, że w momencie wybuchu II wojny światowej, w Gdańsku mieszkało jeszcze około 1400 gdańskich (tj. obywateli Wolnego Miasta Gdańska) Żydów. Już w pierwszych dniach września 1939 r. część z nich została aresztowana, a niewielka grupa zesłana do powstającego obozu Stutthof (od 1942 r. formalnie koncentracyjnego).

Szybko wprowadzono szereg regulacji, które jeszcze bardziej niż to miało w okresie rządów narodowych socjalistów przed 1939 r., ograniczały ich prawa. Odbierano im majątek, wysiedlano, zabroniono przebywania w szeregu miejsc publicznych czy korzystania ze środków transportu miejskiego. Wielokrotnie byli przedmiotem ataków przemocy czy znęcania się (szczególnie przez hitlerowską młodzież). Drastycznie ograniczono racje żywnościowe, możliwość w ogóle robienia zakupów, dostęp do pomocy lekarskiej czy możliwość pracy umożliwiającej zdobycie środków zapewniających przeżycie.

Żydzi musieli regularnie meldować się na odpowiednich posterunkach policji. Uaktualniano ich listy, by mieć nad żydowską społecznością możliwie jak najpełniejszą kontrolę. We wrześniu 1941 r. wprowadzono wreszcie obowiązek noszenia gwiazdy Dawida na ramieniu.

"Noc Kryształowa" w Wolnym Mieście Gdańsku

Co może jednak zaskakiwać, ich życie religijne, choć w rachitycznej formie, nadal funkcjonowało. Nadal też działała gdańska Gmina Synagogalna.

Poznaj historię Wielkiej Synagogi w Gdańsku Poznaj historię Wielkiej Synagogi w Gdańsku

Przez pierwsze miesiące wojny istniała także możliwość emigracji na Zachód Europy, z czego część Żydów skorzystała - choć było to trudne, wobec np. likwidacji konsulatów czy piętrzących się problemów administracyjnych. Wyjeżdżano do Holandii czy do krajów neutralnych. Szacuje się, że do końca 1941 r. wyjechało indywidualnie około 700 gdańskich Żydów.

Wyjazdy Żydów z Wolnego Miasta Gdańska



Wspomniana gmina funkcjonowała, a jej działalność skupiła się m. in. na próbie organizacji grupowych transportów (wyjazdów). W listopadzie 1939 r. udało się wyekspediować grupę 50 Żydów koleją przez Berlin i Wrocław do Wiednia. Stamtąd pognano ich (piechotą) do słowackiej Bratysławy. Exodus skończył się dotarciem statkiem żeglugi rzecznej po Dunaju do jugosłowiańskiego portu Kladovo, gdzie w 1941 r. ostatecznie niemalże całą grupę zamordowano.

Drugi (i ostatni zarazem) transport miał miejsce pod koniec sierpnia 1940 r. Celem miała być brytyjska Palestyna. Grupę 519 Żydów - po dokonaniu rejestracji i rewizji - załadowano do wagonów i wysłano do Bratysławy. Tam połączono ich z około trzema setkami czeskich Żydów i zaokrętowano na statek rzeczny, a przed wpłynięciem na Morze Czarne - na morski. Brytyjczycy jednak nie wpuścili transportu do Palestyny, a skierowali internowanych Żydów na Mauritius. Tam gdańscy i czescy Żydzi, dotrwali do końca wojny.

Dom starców, potem getto



W większości uczestnikami wspomnianych transportów byli lokatorzy istniejącego przy dzisiejszej ul. Stągiewnej 26Mapka (wówczas: Milchkannengasse) żydowskiego domu starców (przytułku), także prowadzonego przez Gminę Synagogalną. Znajdowały się nim pokoje dla pensjonariuszy, spora jadalnia, sala modlitw i pomieszczenia gospodarcze.

W latach 1939-1940 przebywało w nim ok. 130-140 osób. Po utworzeniu getta dom starców opustoszał, choć nadal przebywali w nim pensjonariusze (pod koniec grudnia 1942 r. zaledwie sześciu).

Od 1940 r. działalność Gminy skupiła się już w największym stopniu na funkcjonowaniu opisywanego getta, które latem 1940 r. zostało urządzone przy Mausegasse 7 (ul. OwsianejMapka).

Ulica Owsiana (Mausegasse) na planie Gdańska z 1940 r. Ze zbiorów Wydziału Geodezji Urzędu Miasta Gdańska.  Ulica Owsiana (Mausegasse) na planie Gdańska z 1940 r. Ze zbiorów Wydziału Geodezji Urzędu Miasta Gdańska. 

Getto na Wyspie Spichrzów



Wspomniany na początku artykuł z "The Times of Israel" został zilustrowany zdjęciem prezentującym nową zabudową na Wyspie Spichrzów. Wraz z informacją, że getto znajdowało się właśnie w tej części miasta, część czytelników może odnieść wrażenie, że ujęte przez fotografa nowe hotele czy restauracje są dokładnie w miejscu dawnego getta.

Nic z tych rzeczy.

Faktycznie, getto zostało ulokowane na Wyspie Spichrzów, ale bardziej na południe. Ulica Owsiana to dziś niewielka, z jednej strony ślepa, uliczka, biegnąca równolegle do przecinającego Śródmieście Podwala Przedmiejskiego. I to właśnie tuż obok kilkupasmowej jezdni, którą codziennie przemierzają tysiące ludzi w tramwajach i autach, na pustej dziś działce, najbliżej Nowej Motławy, w latach II wojny światowej, istniało jednobudynkowe getto w Gdańsku.

Spichlerz "Czerwona Mysz"



Opisywane getto różniło się od tych, które doskonale znamy z książek, relacji czy filmów, czyli największych w Warszawie czy okupowanej Łodzi (Litzmannstadt). Nie była to wydzielona przez Niemców ani dzielnica, ani nawet niewielki kwartał ulic, a w istocie jeden, wolnostojący obiekt. Stąd poprawniej powinno się mówić o jednobudynkowym getcie. Urządzono je dla gdańskich Żydów w przejętym spichlerzu "Czerwona Mysz", zlokalizowanym przy wspomnianej już dzisiejszej ul. Owsianej

Warunki w gdańskim getcie



Oddajmy głos Grzegorzowi Berendtowi, który tak opisał wygląd spichlerza po pracach adaptacyjnych na getto, które zrealizowano częściowo rękoma zmuszonych do tego Żydów:

"W piwnicach urządzono kuchnię, spiżarnię i salę modlitw. Na parterze ulokowano dwupokojowe biuro gminy, gdzie rozpoczęto urzędowanie w sierpniu [1940 r. - przyp. JD]. Na pięciu piętrach znalazły się boksy mieszkalne przeznaczone dla trzech do ośmiu osób. Żydzi mogli spędzać czas wolny na małym podwórku okolonym parkanem, przylegającym do budynku. Po zapadnięciu zmierzchu spichrz zamykano, a bramy blokowano od wewnątrz żelaznymi sztabami. Pełniono dyżury w obawie przed napadami. Do żadnego pogromu nie doszło, aczkolwiek chuligani wybili kilkanaście szyb, próbując wedrzeć się do środka."
Poza Żydami osadzonymi w getcie należy jeszcze wspomnieć o mieszanych rodzinach, a więc takich, w których jeden ze współmałżonków był "aryjczykiem". Takich rodzin miało być 71 w Gdańsku w czasie wojny; dane te pochodzą z notatek Davida Jonasa, ówczesnego przewodniczącego Gminy Synagogalnej w Gdańsku. Żydzi żyjący w takich związkach byli o tyle uprzywilejowani wobec swoich braci i sióstr w wierze, że byli formalnie chronieni przed więzieniem w obozach koncentracyjnych, deportacją czy egzekucjami.

Przez wprowadzenie także i na terenie Gdańska tzw. ustaw rasowych (i innych rozporządzeń) mieszane rodziny tworzyły grupę pośrednią, wprawdzie wyłączoną z ogółu niemieckiego społeczeństwa, ale chronioną przed najdotkliwszymi represjami.

Deportacje gdańskich Żydów



Plany deportacji gdańskich Żydów miały być gotowe już zimą 1940 r., ale do ich realizacji czekano jeszcze ponad rok. Ciągle uzupełniano listy i sporządzano dokumentację. Być może zwłoka wynikała z chęci "pozbycia się żydowskiego elementu" rękoma... samych organizacji żydowskich, które (jak wspomniano wyżej) starały się usilnie (i co ważne, za własne pieniądze) organizować transporty poza granice Rzeszy.

Zasadniczo jednak od marca 1941 r. do połowy 1943 r. zaczęto wywozić pozostałych przy życiu gdańskich Żydów z getta na ul. Owsianej i domu starców na ul. Stągiewnej do obozu przejściowego w kompleksie Terezina (Theresienstadt) w Czechach, getta warszawskiego oraz później do obozów zagłady w Generalnym Gubernatorstwie.

Scenariusz przed każdą deportacją powtarzał się. Funkcjonariusze Gestapo wraz z członkami Schutzpolizei (policji porządkowej) przybywali do getta, odczytywali listę przeznaczonych do deportacji (tak w sile wieku, jak dzieci oraz osoby stare i chore), po czym zabierali wyznaczonych. Posterunki policyjne pozostawały jeszcze kilka dni wokół spichlerza.

Deportacje te oznaczały koniec niemal całej gdańskiej, przedwojennej społeczności żydowskiej.

Garstka ocaleńców



Co może zaskakiwać, wojnę przeżyła licząca ok. 20 osób garstka gdańskich Żydów. Ponadto nie można zapomnieć o tzw. mieszańcach, czyli Żydach w tych związkach, w których małżonkowie "aryjscy" (mimo presji otoczenia) nie wyrzekli się swoich współmałżonków. Takich przetrwałych małżeństw było w 1945 r. w Gdańsku przynajmniej kilkanaście. Do tej kategorii należy postać dr. Arnolda Fürstenberga, ostatniego przewodniczącego Gminy Synagogalnej w Gdańsku, która formalnie funkcjonowała nieprzerwanie do 1945 r. Podobnie było m. in. w Berlinie, Pradze czy w Wiedniu. Fürstenberg z wykształcenia był prawnikiem, miał żonę Niemkę. Tylko dlatego przeżył. Przejął on stery już w istocie tylko teoretycznie funkcjonującej Gminy od Davida Jonasa, który został deportowany z Gdańska 27 czerwca 1943 r.

Pożar "Czerwonej Myszy" i nieznane zeznania Fürstenberga



Sam spichlerz Czerwona Mysz" miał spłonąć w wyniku bombardowań miasta w 1945 r. Ocalałych (oraz wspomnianego Fürstenberga) przeniesiono do jednego z domów przy ul. Jana Uphagena.

Odnalezione zeznania z 1946 r. (już sporządzone w Niemczech, w brytyjskiej strefie okupacyjnej) ostatniego przewodniczącego gdańskiej Gminy Synagogalnej pozwalają uzupełnić jego losy, choć są w kilku miejscach zaskakujące.

Fürstenberg nakreśla bardzo ogólnie losy Żydów gdańskich w latach II wojny światowej, odpowiadając na pytania o np. zbrodnie niemieckie nader zdawkowo. Zagadką pozostaje też kwestia, dlaczego administracja niemiecka pozwoliła garstce Żydów doczekać końca wojny w spichlerzu? Jedna z hipotez mówi, że być może chodziło o obawę funkcjonariuszy Gestapo, odpowiedzialnych za dozór nad społecznością żydowską, by nie zostać wysłanymi na front wschodni. Byłoby to prawdopodobne w momencie, kiedy Żydów w gdańskim, jednobudynkowym getcie by już zabrakło.

Sam Fürstenberg został wkrótce po zakończeniu działań aresztowany przez milicję i oskarżony o kolaborację z Niemcami. W toku postępowania zarzuty jednak cofnięto, a sam Fürstenberg odzyskał wolność. W kwietniu zmarła jego żona. Ostatecznie Fürstenberg opuścił polski już Gdańsk w październiku 1945 r. Osiadł w Hamburgu, gdzie pracował w jednym z sądów. Zmarł i został tam pochowany w 1969 r.

O autorze

autor

Jan Daniluk

- doktor historii, adiunkt na Wydziale Historycznym UG, badacz historii Gdańska w XIX i XX w., oraz historii powszechnej (1890-1945).

Opinie (125) ponad 20 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • Warto by niemcom to pokazywac (4)

    i wszystko przetlumaczyc na niemiecki.

    • 41 5

    • Niemcy sa jak putin (3)

      i dlatego tak sie dogaduja zawsze.

      • 17 4

      • Niemcy i Ruskie nieszczęście świata (1)

        Plus typ z reklamówką Biedronki

        • 5 2

        • A Polacy to takie zakały, co?

          • 0 1

      • Oni dogadują się wzorowo i to już od XVIII wieku.

        • 12 2

  • (8)

    Cały Gdańsk to dzisiaj Getto!!!
    Dzięki UM AD!!!

    • 30 47

    • dokladnie (1)

      ciagle te same geby zatrudnione z urzedu po kilkanascie i wiecej lat.biora sobie kase.

      • 6 7

      • Trzeba było chodzić do szkoły, a nie rzucać w nią kamieniami!

        • 0 0

    • (3)

      Wstydziłbyś się porównywać jakieś swoje przekonania do tego co przeżyli ludzie mieszkający w tamtych czasach w getcie.

      • 16 8

      • a co przezywaja obecni lokatorzy wyspy spichrzow? (1)

        • 5 9

        • Widziały gały co brały.

          • 5 3

      • niech sie wstydzi ten co robi

        nie ten co widzi

        • 4 4

    • Zaleciało prestiżem (1)

      Ale jak dla kogoś śmietnik na parkingu jest przejawem bezczeszczenia "miejsca kaźni" (to nic, że było ono 5km dalej) to już nic nie pomoże

      • 7 4

      • no prestiz rzeczywiscie, jak sie stawia szekspirowskie bloki w miejscy wielkiej synagogi

        i na to miasto wydalo zgode, jednoczesnie upamietniajac czlonka ss.

        • 3 7

  • (3)

    Owsiana i jej historia nigdzie nie jest propagowana ! Władza zamiata historię pod dywan by sprzedać teren deweloperom ! Kamienice wysiedlone podpalane by łatwiej teren sprzedać a tysiące mieszkańców niema pojęcia że było tam GETTO że setki ludzi gnieżdziło się tam w ciasnocie i wywożeni byli do obozów ! Przez 80 lat raz na pięć 10 lat ukazuje się historia ul. Owsianej .

    • 59 9

    • Człowieku, ale jakie to niby getto, z którego wyjeżdżał poza Niemcy każdy, kto tylko chciał ?? Aby - zapewne - miał zdrowie i

      kasę oczywiście, w tym "na pokonanie trudności administracyjnych w innych krajach". Gdyby 7ydzi z USA asyygnowali kasę, wszystkich by ich wyciągnęli !

      • 1 0

    • Z tego artykułu wynika, że gdańszczanie i gdańszczanki to byli dobrzy i tolerancyjni ludzie.

      Dlatego zapewne Izrael ma bardzo dobre stosunki z Niemcami i Rosją.

      • 1 0

    • Tylko się cieszyć, że w końcu zainteresowałeś się historią Gdańska. Teraz ty coś opublikuj

      • 6 0

  • gdansk

    ulica ojcowska z powietrza ma oznakowanie SS i malo sie o tym mowi i pisze

    • 0 0

  • dlaczego mając 69 lat po raz pierwszy o tym słyszę? (1)

    kto zaniedbał moją edukację?

    • 2 2

    • Oglądaj mniej tv

      Przeczytaj od czasu do czasu jakąś książkę

      • 2 0

  • Lata mijają a na "nowoczesnym zachodzie" dalej zaklada sie getta, tym razem dla inżynierów z Afryki i Afganistanu. (3)

    Cóż, mają to chyba w DNA, ale to nas dalej chcą nauczać praw czlowieka nakladając kary....

    • 16 9

    • racja, ale kary nam sie należą! (1)

      • 0 1

      • Tobie

        Pewnie tak

        • 0 0

    • a dla wczasowiczów z Europy nie masz gett w Tunezji czy Egipcie? to przecież obszary zamknięte dla tubylców

      były też getta dla Japonów w USA po 1941

      • 1 0

  • Mam nadzieję że Polska wreszcie sprawnie rozliczy odszkodowania za mienie które straciliśmy (2)

    To ciągnie się już za długo.

    Izaak

    • 22 14

    • myślę, że sprawa jest do załatwienia, ale nie z tym rządem i partią... (1)

      oni ujadają na Niemcy, a to nie pomaga i nie załatwi...

      • 1 1

      • ale on napisał o mieniu żydowskim, a nie odszkodowaniu dla Polaków

        • 2 0

  • Polska kilka lat temu, wizyta księcia Williama i jego żony Kate w 0bozie Stutthof

    Oprowadzało ich dwóch 7ydowskich "survivorów", pod sam koniec wojny trafili tam jako nieletni, a potem - do UK. Polskie "survivory", o ile jeszcze byli, robili za tło w pewnym oddaleniu. II kwartał obecnego roku - Kate (pochodzenia /dowskiego) w Londynie w jakichś ogrodach spotyka się z którymś survivorem z tamtych, media w UK przy okazji opisują ten 0bóz, że był dla 7ydow. O Polakach cisza. "Polska" ambasada w Londynie nie !nterweniuje. Australia, kilka tygodni temu - wystawa o 7ydach w Stutthofie. Wspomnienia Polaków brak. "Polski" MSZ nie interweniuje. T_sk, którego dziadek spędził od jesieni 1939 w tym "przybytku" niemało czasu (jako polski patriota) - też nie.

    • 7 0

  • Sprawdzam (3)

    Pierwsze zdania z artykuły w Times of Israel.
    During World War II, Granary Island in the Polish port city of Gdansk was the site of a Jewish ghetto. Imprisonment in the Red Mouse granary was the last stop for thousands of people before they were transported to concentration camps in Stutthoff, Auschwitz and Treblinka.
    Czaicie? Co za gniot? Getto w polskim mieście? Ach to taką prawdę zaniesiono do Izraela... Dziękuję bardzo autorom, za taką przysługę. Pewnie wam srebrnikami zapłacili.

    • 24 0

    • I piękny podpis pod zdjęciem (2)

      The Red Mouse Granary on Granary Island in Gdansk, Poland was the last stop before deportation to concentration camps.
      Ręce opadają, jak rodacy szkalują ojczyznę.

      • 11 0

      • Srbrniki brzęk, brzęk ... i chciwe ręce tych "autorów" po nie wyciągnięte

        • 4 0

      • Masakra

        No faktycznie jak Judasze. Jest tam jeszcze więcej "kwiatów"

        • 5 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

Jednym ze współczesnych, związanych z Gdańskiem pisarzy jest:

 

Najczęściej czytane