- 1 Te zdjęcia obejrzysz przez specjalne okulary (2 opinie)
- 2 Zamiast Rębiechowa lotnisko na morzu (227 opinii)
- 3 Ważki jak szarańcza i ślepy Maksym z ZSRR (8 opinii)
- 4 Nowe ściany starej kawiarni na Aniołkach (70 opinii)
- 5 Tajemnicza baszta zostanie otwarta (71 opinii)
- 6 Dzielnica z ciekawą historią i starą wystawą (22 opinie)
Katastrofa kolejowa sprzed ponad 40 lat między Gdańskiem i Tczewem
To miała być dla kilkudziesięciu mieszkańców Trójmiasta udana - wakacyjna - podróż koleją na Śląsk. Niestety została przerwana tragicznymi wydarzeniami w Miłobądzu nieopodal Tczewa. Wspominamy katastrofę na torach sprzed ponad 40 lat, w której zginęły dwie osoby a prawie 30 pasażerów zostało poszkodowanych.
Katastrofa kolejowa w Miłobądzu 1972 r.
To był czwartkowy poranek - 6 lipca 1972 r. Kilka minut po godz. 7 z Trójmiasta do Mysłowic wyruszył pociąg pospieszny, który ciągnięty był przez jeden z najlepszych polskich parowozów - serii Pt47. Przez kolejarzy tego rodzaju lokomotywy nazywane są do "Petuchami". Parowóz, który opuścił Gdańsk tamtego dnia, był oznaczony numerem 92.
Łączna masa wspomnianego parowozu z tendrem (wagonem na węgiel) to 125 ton. Prędkość maksymalna "Petuch" to 110 km/h. Lokomotywy tej serii na polskich torach przejeżdżały nawet 3 mln kilometrów. W sumie po polskich torach jeździło 180 egzemplarzy, które były montowane w latach 1948-1950 w firmie Fablok i Cegielski. Dziś jeździ ich już kilka.
Pociąg pospieszny do Mysłowic na trasie Gdańsk Główny - Tczew poruszał się z prędkością ok. 90 km/h, czyli tak jak zwykle i według rozkładu jazdy. Nic nie zapowiadało dramatu, który miał się wydarzyć.
Czytaj też: Rok 1920. Katastrofa kolejowa pod Malborkiem
Do zdarzenia w Miłobądzu doszło ok. godz. 7:45. W efekcie wykolejenia lokomotywa przewróciła się na prawy bok. Żar z kotła parowozu dotkliwie poparzył maszynistę i jego pomocnika. W dodatku o lokomotywę rozbił się tender, na który kolejno wpadały wagony pasażerskie, tworząc stalowo-drewniane rumowisko i skutecznie blokując ruch na całej linii kolejowej.
Wypadek kolejowy Gdańsk - Tczew
Poparzenia maszynisty okazały się zbyt rozległe. Mężczyzna nie przeżył. Wraz z nim, z powodu odniesionych ran, zginęła kobieta - pasażerka jadąca z Gdańska. Do szpitali w Tczewie, Gdańsku i Malborku trafiło w sumie 27 osób w różnym wieku. Ówczesna prasa zachwalała szybkie działania służb. Trudno jednak to zweryfikować ze względu na fakt, że nie mamy dostępu do świadków.
Miejsce katastrofy odwiedzili przedstawiciele wojewódzkiej rady narodowej - Tadeusz Fiszbach i Henryk Tkaczyk. Zapowiedzieli oni wtedy szybkie wyjaśnienie okoliczności wypadku na torach. Jeszcze w dniu wypadku prace zaczęła specjalna komisja do spraw wypadku w Miłobądzu, która działała przy Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowej w Gdańsku.
Przyczyny katastrofy kolejowej w Miłobądzu
Już dwa dni po wypadku znana była wstępna przyczyna katastrofy.
Ważny dla całego wydarzenia jest fakt, że kilka dni przed feralnym czwartkiem w rejonie miejscowości Miłobądz zamknięto jeden tor - na kierunku do Tczewa. Pociągi tam poruszały się w obu kierunkach po jednym torze. Powodem zamknięcia części trasy kolejowej była usterka - wykryto tam pękniecie szyny i przeprowadzano jej naprawę.
Wszystko wskazuje na to, że tego feralnego dnia maszynista nie spodziewał się utrudnień na szlaku i nie zauważył wprowadzonego na wysokości Miłobądza ograniczenia prędkości do 40 km/h, które zostało wprowadzone na czas wspomnianych wyżej robót. Skład jechał dwukrotnie szybciej. Pociąg pospieszny z impetem wjechał na rozjazd kierujący lokomotywę w lewo na wolny tor, po czym ogromna siła odśrodkowa sprawiła, że 125-tonowy parowóz z tendrem zamiast pojechać dalej po szynach w prawo, wypadł z nich.
Miejsce katastrofy w Miłobądzu na mapie Google.
Kolejarze widząc, że powodem katastrofy w Miłobądzu był czynnik ludzki, zapowiedzieli szereg zmian. Przede wszystkim zalecono codzienny przegląd gotowości załóg do prowadzenia lokomotyw, a badania psychologiczne maszynistów miały odbywać się częściej. Już wtedy wyliczono naprędce, że tylko w ówczesnym województwie gdańskim, potrzeba do wspomnianych badań 80 lekarzy, co wtedy było zresztą niewykonalne.
Upływ czasu pokazuje, że trudno wyeliminować czynnik ludzki jako powód tragedii na torach. Niemal identyczna katastrofa do tej w Miłobądzu wydarzyła się w 2011 r. w Babach w województwie łódzkim. Tam również maszynista, ale już elektrowozu, nie zauważył ograniczenia prędkości. Na skutek wykolejenia pociągu zginęły dwie osoby. Maszynista po trzyletnim procesie został skazany na trzy lata pozbawienia wolności.
Tak powstawały lśniące lokomotywy serii Pt47
Parowóz Pt47-65 z pociągami planowymi na linii Wolsztyn - Poznań
Opinie (133) 7 zablokowanych
-
2015-02-01 10:41
A ile czasu ten pociąg jechał wtedy z Gdańska do Mysłowic? (9)
Dzisiaj najszybsze połączenie to 7 godzin, czyli średnia prędkość ok 75 km/h.
- 11 0
-
2015-02-01 10:55
Ile jechał z Gdyni do Mysłowic, to nie wiem. (7)
pamiętam jednak, ile jechał express Lajkonik z Gdańska do Krakowa - 6 godzin, do Warszawy 3. Po 30 latach próbuje teraz dorównać mu pitolino, ale wątpię, czy się uda.
- 17 6
-
2015-02-01 10:59
Ale wez PPD uwagę, ze nie zatrzymywał sie na stacjach pośrednich
- 4 2
-
2015-02-01 11:04
(5)
Nie opowiadaj bajek. Żaden pociąg wcześniej nigdy nie jechał do Warszawy w czasie 3-ech godzin. Najszybszy był Kaszub na początku lat 90-tych z czasem 3:20 i bez zatrzymywania się gdziekolwiek po drodze. Obecnie już jest poniżej 3 godzin z trzema zatrzymaniami po drodze. Jak dokończą ETCS II to pociągi jeszcze przyspieszą.
- 8 4
-
2015-02-01 21:11
to sprawdź ( może uda się gdzieś odnaleźć) rozkład jazdy z kończ lat 80. (4)
Lajkonik wyjeżdżał o 16 z Gdańska, o 22 był w Krakowie. Wiem, bo jeździłam nim w góry. Fakt, że zatrzymywał się tylko w Warszawie
- 0 2
-
2015-02-01 21:51
(3)
Czytaj ze zrozumieniem. Pisałaś, że pociąg ten pokonywał trasę Gdańsk - Warszawa w czasie 3 h, co jest bzdurą, bo najszybciej było 3:20 do Warszawy a do Krakowa łączny czas przejazdu był 6:12 z zatrzymaniami po drodze na 3 stacjach w Warszawie. Obecnie Pendolino jedzie do Krakowa 5:28 z zatrzymaniami (oprócz Warszawy) w Tczewie, Malborku i Iławie, więc co stękasz, że wątpisz czy będzie szybciej? A czas ten jeszcze ulegnie skróceniu do docelowego 4:58 pod koniec tego roku.
- 2 1
-
2015-02-02 10:12
no rzeczywiście (2)
ale osiągnięcie, po 30 latach nowoczesny pociąg jedzie raptem 40 minut szybciej. Ludzi nie interesuje ile jest przystanków, tylko w jakim czasie dojadą. To porażka, a nie sukces
- 0 2
-
2015-02-02 12:36
no raczej, nie inaczej
Zwlaszcze ze jeszcze w polowie lat 70tych jezdzilo sie parowozem...
- 0 1
-
2015-02-02 12:40
Pod koniec roku będzie ponad godzinę krócej, bo jeszcze kończą system GSM-R. Tak, to jest dużo jak na modernizację linii a nie budowę nowej linii tylko dla KDP.
- 1 0
-
2015-02-01 21:17
Ile czasu?
Trasę Gdynia-Bydgoszcz-Inowrocław-Gniezno-Poznań-Kalisz-Katowice-Mysłowice pokonywał w czasie 11 godzin. Tylko proszę zwrócić uwagę iż nie jechał prosto tylko robił literę S i część trasy pokonywał jako osobowy.
- 0 0
-
2015-02-01 10:44
1972 rok i parowozy na PKP! (2)
zapóźnienie cywilizacyjne wspaniałego prl pięknie widac.
- 10 30
-
2015-02-01 10:51
A w Niemczech parowozy jeszcze w latach 80 jeździły po torach. (1)
Np. parowóz Ty4. I co, nieuku?
- 22 4
-
2015-02-02 12:38
tak
Ale w składach cargo a nie pax...
- 1 2
-
2015-02-01 10:47
Często jeżdziłem pociągami do Torunia
Pociąg jechał z Gdyni do Mysłowic.Trasę Gdańsk Gł.-Toruń Miasto pokonywał w 5 godzin.Jak dobrze szło.Raz pociąg jadący przed tym którym podróżowałem podpalił las,więc zanim strażacy go ugasili można było przez 3 godziny pospacerować po Sztumie.
- 8 1
-
2015-02-01 10:55
znany fotograf i wszędzie go pełne (1)
no cóż nie wszyscy dostawali licencje na dokumentowanie wszystkiego
- 14 4
-
2015-02-01 11:23
xyz
koledzy z bezpieczeństwa czuwali.
- 5 2
-
2015-02-01 11:03
coś mi tu nie gra (3)
jakim cudem w tej złej komunie Polscy robotnicy w Polskiej fabryce produkowali Polskie parowozy? to się w głowie nie mieści.
- 27 9
-
2015-02-01 11:10
Takim samym cudem jak obecnie polscy robotnicy w polskich fabrykach budują elektryczne i spalinowe zespoły trakcyjne. Fabryka Cegielskiego wciąż produkuje wagony pasażerskie (zamówione niedawno przez PKP dla TLK). A za komuny też kupowano tabor za granicą. Obecnie po naszych torach jeździ więcej polskiego taboru niż wtedy.
- 10 3
-
2015-02-01 23:13
(1)
Wyrazy "polscy","polskie" piszemy z małej litery, zgodnie z zasadami pisowni języka polskiego.
- 4 1
-
2015-02-01 23:56
Czego wymagasz od debila? Tacy z nich patrioci, że nawet języka ojczystego nie szanują.
- 2 2
-
2015-02-01 11:09
Tender (5)
Tender sluzy do przewozu paliwa. W przypadku pt47 jest to specjalny wagon w ktorym przewozi sie wegiel i wode bedacym paliwem dla tego parowozu ;) (na dzisiejsze czasy - taki zbiornik paliwa) Uwielbiam takie artykuly! Dziekuje za pokazanie historii. Pozdrawiam.
- 15 1
-
2015-02-01 11:21
aleś wymyślił (4)
Tender służy do przewozu węgla i wody . A paliwa chyba się napiłeś zamiast piwa z rana
- 4 4
-
2015-02-01 11:25
Paliwo (1)
Zdefiniuj sobie pojecie "paliwo" i wtedy mozemy po dyskutowac na temat Panskiej teorii, Panie Anonimowy tender
- 4 0
-
2015-02-01 11:55
Ponadto
Niektore parowozy np Tkt48, mialy wbudowany tender, jednak jego pojemnosc (wody i opalu) byla duzo mniejsza jak w przypadku osobnego specjalnego wagonu co wiazalo sie, ze parowoz taki, poruszal sie jedynie na krotkich dystansach.
- 1 1
-
2015-02-01 14:54
A parowozy opalane mazutem ? (1)
płynne paliwo zamiast węgla znajdowało się w zbiorniku umieszczonym w tendrze.
- 0 1
-
2015-02-01 15:28
O losie
O losie. Nie zalamujcie mnie. Czy to az takie trudne? Jak tak, to na chlopski rozum wyjasnie. Paliwo to jest to cos takiego ktore ulega spalaniu, dzieki czemu uzyskujemy energie ktora mozemy zamienic na mechaniczna, cieplna itp. Paliwa sa: stale, ciekle i lotne. Paliwa stale to moze byc wegiel, drewno itd, paliwa ciekle to benzyny, oleje napedowe itd, a lotne to gazy... Tak mazut to tez paliwo i taki parowoz tez ma TENDER Na Mazut.
- 5 0
-
2015-02-01 11:09
jaki morał z tego artykułu?
Że wtedy i dziś pociągi maja takie same czasy na trasie i te same wagony :)))
- 15 2
-
2015-02-01 11:19
A gdzie wtedy był kuszetkowy i konduktor? (2)
- 2 1
-
2015-02-01 11:22
ja wiem
byli u kuzynki w Ciewie
- 2 0
-
2015-02-01 21:22
W pociągach dziennych nie było kuszetek i sypialnyck .
- 2 0
-
2015-02-01 11:24
ale ma tate na kolei.
i tyle w temacie.
- 0 1
-
2015-02-01 12:23
Litości, tender nie jest wagonem.
- 5 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.