- 1 Był las i błoto, dziś jest 6 mln pasażerów (222 opinie)
- 2 Największe starcie gdańskiej "Gry o tron" (29 opinii)
- 3 O morderstwie na jachcie i upartej nudystce (36 opinii)
- 4 Pozostałości baterii mającej bronić portu (73 opinie)
- 5 Te zabytki otwierają się po remontach (88 opinii)
- 6 Kronika oblężenia Gdańska w 1734 r. Część 2 (12 opinii)
Historyczne gdańskie tradycje Nocy Świętojańskiej
Tradycje miejskich obchodów Nocy Świętojańskiej, zwanej też Sobótką czy Nocą Kupały, sięgają w Gdańsku I połowy XIX w.
Ślady obrzędowości przesilenia letniego w Gdańsku można znaleźć już w najstarszych podaniach o Grodzie Neptuna, np. w legendzie o upadku mitycznego rycerza Hagela, który miał zostać zabity przez poddanych właśnie podczas święta, związanego z przesileniem letnim. Choć to oczywiście tylko legenda, to można założyć, że tkwi w niej ziarno prawdy. Prawdopodobnie świętowanie przesilenia letniego było jednym z trzech najstarszych zwyczajów świątecznych w Gdańsku - obok obchodów z początku maja (wybory Grafa Majowego) oraz Jarmarku Św. Dominika. Od wymienionych Noc Świętojańska wyróżniała się charakterem święta ludowego, bezpośrednio czerpiącego z tradycji pogańskiej - święta obchodzonego przede wszystkim przez niższe warstwy społeczne, pełnego zabaw, tańców i gier.
Najpóźniej od połowy XVIII w. szczególne miejsce dla obchodów Nocy Świętojańskiej odgrywała Święta Studzienka. To tam właśnie 23 czerwca chętnie gromadziła się ludność spragniona wrażeń, aby tego wyjątkowego wieczora dać porwać się zabawie, tańcom, ale też i pijaństwu czy rozpuście. Istniejących w okolicy kilka przydrożnych lokali pękało w szwach, a na porozsiewanych obok wzgórzach pojawiały się wraz z zapadnięciem zmroku ognie. Każda z przybyłych na świętowanie grup - zazwyczaj mieszkańcy jednej z okolicznych wsi czy majątków - rozpalała własne ognisko na wyznaczonym wcześniej wzniesieniu. Największe ognisko płonęło jednak zawsze na wzgórzu określanym jako Klehterstein, późniejsze Königshöhe (Wzgórze Królewskie).
Problem w tym, że podczas Nocy Świętojańskiej nierzadko dochodziło do bijatyk między pijanymi uczestnikami, a nawet ran postrzałowych (często spotykanym rekwizytem zabaw była broń palna, z której na wiwat strzelano). Kiedy policja ostatecznie w 1832 r. spróbowała zaprowadzić porządek, spotkała się ona ze zdecydowaną reakcją bawiącego się, podpitego i rozjuszonego tłumu, tak, że ostatecznie, aby uspokoić sytuację... interweniować musiały oddziały wojskowe.
Prawdopodobnie widząc przywiązanie niższych warstw społecznych do tego ludowego święta, władze miejskie postanowiły... same zorganizować obchody Nocy Świętojańskiej nie w Świętej Studzience, ale w... Jaśkowej Dolinie. Dodatkowym argumentem dla tej decyzji był także fakt postępującej degradacji okolicy (m.in. na wskutek niekontrolowanych obchodów Sobótki) i fakt, że we Wrzeszczu istniała już wcześniej (lecz zniszczona podczas działań wojennych w 1813 r.) ciesząca się dużą popularnością promenada spacerowa, założona przez filantropa Jana Labesa na Lisim Wzgórzu (Fuchsberg), które szybko zyskało miano Góry Jana (Johannisberg). W oparciu właśnie o to wzniesienie postanowiono jeszcze w tym samym roku (tj. 1832 r.) o budowie parku miejskiego, który ostatecznie został oddany do użytku pięć lat później. Prawdziwą jego inauguracją były jednak pierwsze oficjalne obchody Nocy Świętojańskiej z roku 1838. Jak słusznie zauważa Katarzyna Rozmarynowska, znawczyni dziejów Jaśkowej Doliny - park w Jaśkowej Dolinie jest tym samym jednym z najstarszych parków miejskich w Europie.
Uzyskawszy organizatora w postaci magistratu miejskiego, a także pomoc ze strony innych podmiotów (wyjątkowo tej nocy komendant twierdzy gdańskiej zamykał Bramę Oliwską zdecydowanie później niż zazwyczaj, umożliwiając tym samym gdańszczanom udział w zabawie na przedmieściach), Noc Świętojańska zyskała jeszcze bardziej na popularności. Jaśkowa Dolina gościła pod koniec czerwca rokrocznie 10-12 tys., a bywało, że i 20-30 tys. gości. Z czasem Noc Kupały przybrała postać regularnego, ludowego festynu i jarmarku. Na te cele już w 1841 r. zakupiono i dołączono do Parku Jaśkowej Doliny łąkę (Festwiese) i stał się on centralnym miejscem obchodów Nocy Świętojańskiej. Szybko wokół niego wyrosły nowe kawiarnie i lokale, a na okres zabaw zapełniał się dodatkowymi namiotami i urządzeniami. Na środku placu niebawem stanął także drewniany słup, na który młodzieńcy wspinali się na czas (na zwycięzcę czekała zazwyczaj na jego szczycie drobna nagroda). Popularne były także biegi w workach. Z czasem tradycję rozpalania ognisk (żywą jeszcze w latach 90. XIX w.) zastąpiły pokazy fajerwerków, które były najważniejszym wydarzeniem wieczoru. W ten sposób bawiono się i obchodzono Noc Świętojańską jeszcze w latach 30. ubiegłego wieku.
Z biegiem lat obok Sobótki (23 czerwca) zaczęto w Gdańsku coraz silniej obchodzić (także oddzielnie) przesilenie letnie (niem. Sonnenwendefeier) - 21 czerwca. Był to wyraz "powrotu" do starych, pogańskich (czyt. germańskich) obyczajów. Obchody przesilenia letniego pozbawione były zazwyczaj charakteru święta ludowego, były często wyreżyserowane, a na jego elementy składały się najczęściej przemarsze ulicami z zapalonymi pochodniami, następnie rozpalanie ognisk na górujących nad miastem wzgórzach (np. na Biskupiej i Gradowej Górze) oraz śpiewach. Szczególnie ochoczo manifestowano przywiązanie do "pierwotnej, germańskiej" tradycji na początku XX w. i w okresie międzywojennym. Wciąż jednak obok "odrodzonej" tradycji przesilenia letniego funkcjonowała Sobótka.
Choć dziś w Jaśkowej Dolinie na próżno szukać 23 czerwca podobnych festynów, to jednak mamy do dyspozycji całą paletę innych atrakcji, których z pewnością pozazdrościliby nam dawni gdańszczanie - niemal co roku organizowane są w Gdańsku koncerty, zabawy sportowe czy konkursy dla najmłodszych. A ogniska, choć nielegalnie, i dziś można zauważyć tego wyjątkowego wieczora na plaży czy niektórych leśnych polanach...
O autorze
Jan Daniluk
- doktor historii, adiunkt na Wydziale Historycznym UG, badacz historii Gdańska w XIX i XX w., oraz historii powszechnej (1890-1945).
Opinie (114) ponad 10 zablokowanych
-
2010-06-24 09:50
Raduje mnie wielce, że rodzimowiercze tradycje żyją
Na szczęście chrześcijańsko-judejska mitologia nie zdołała nigdy wyprzeć całkowicie prawdziwej wiary naszych przodków.
- 5 2
-
2010-06-24 09:45
Uwielbiam ten cykl artykułów
Dobrze, że Gdańsk ma tak bogatą i barwną historię, bo dzięki temu tak szybko się nie skończą! :-) Dziękuję miłośnikom Gdańska za ukłon w kierunku czasów dawnych i dawniejszych :)
- 13 2
-
2010-06-24 08:54
ja też dziękuję.
- 5 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.