• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdy w Jelitkowie było jeszcze molo

18 czerwca 2010 (artykuł sprzed 13 lat) 
Plaża i molo w Jelitkowie na początku XX wieku. Plaża i molo w Jelitkowie na początku XX wieku.

Jelitkowo już w połowie XIX wieku wzbudziło zainteresowanie miłośników wypoczynku i kąpieli. Położone między Brzeźnem a Sopotem, dwoma najstarszymi kąpieliskami Wybrzeża Gdańskiego, posiada podobne walory rekreacyjne, piękną plażę i czystą wodę zatoki.



Pierwsi letnicy pojawili się w Jelitkowie ok. 1875 roku. Dwa lata później dla zaspokojenia ich potrzeb udostępniona została gospoda. Pokoje wynajmowali najczęściej w domach rybackich.

Swój rozwój Jelitkowo zawdzięcza niemieckim zarządcom tych terenów, którzy już od 1883 r. podejmowali wysiłki w celu stworzenia w Gdańsku jednego ciągu plażowo-parkowego o długości 25 km, a obejmującego Jelitkowo (Glettkau), Brzeźno (Brösen), Westerplatte, Stogi (Heubude) i Sobieszewo (Bohnsack).

Reinhold Kamerke, właściciel gospody i młyna, jako pierwszy założył w 1893 r. kąpielisko przeznaczone dla osób pragnących odpoczynku w miłym, nadmorskim otoczeniu. Niebawem w jego skład weszły sklep i trzy gospody przy wlocie ul. Kaplicznej oraz zespół młyński przy obecnym moście nad Potokiem Oliwskim.

Plaża w Jelitkowie - początek XX wieku. Plaża w Jelitkowie - początek XX wieku.
Letnicy i rybacy w Jelitkowie. Letnicy i rybacy w Jelitkowie.
Dom Zdrojowy i młyn w Jelitkowie. Dom Zdrojowy i młyn w Jelitkowie.
Dom Zdrojowy od strony północno-wschodniej. Dom Zdrojowy od strony północno-wschodniej.
Widok z molo na Dom Zdrojowy. Widok z molo na Dom Zdrojowy.
Statki dopływające do molo w Jelitkowie. Statki dopływające do molo w Jelitkowie.
Zespoły łazienek w Jelitkowie. Zespoły łazienek w Jelitkowie.
Łazienki dla kobiet i mężczyzn. Łazienki dla kobiet i mężczyzn.
Jelitkowo z lotu ptaka. Jelitkowo z lotu ptaka.
W źródle archiwalnym, którym jest pismo Królewskiej Wyższej Administracji Sądowej z 1900 roku, jest mowa o tym, że gmina Glettkau już wówczas słynęła z czystego, krystalicznego i nasyconego jodem powietrza, a także optymalnego dla kurortu położenia, którym była bezpośrednia bliskość ośrodka miejskiego. Dodaje się, że już 150 m od brzegu morza budować można tzw. "Luftkurorty".

Po pierwszym kwietnia 1907 roku, kiedy to przyłączono Jelitkowo do Oliwy, zaczęto na tym obszarze inwestować, zamieniając osadę w znaczące kąpielisko. W tym czasie przy urzędzie gminy Oliwa powołano Dyrekcję ds. kąpieliska w Jelitkowie. Przyczyniła się ona do powstania zespołu kąpielowego. Istniejące dotychczas nader prymitywne urządzenia wypoczynkowe zburzono, budując na ich miejscu Dom Zdrojowy (otwarty w 1907 r.), Park Zdrojowy, kabiny kąpielowe oraz pierwsze, niezbyt reprezentacyjne molo, będące przedłużeniem obecnej ulicy Błękitnej.

Dobijały do niego statki spacerowe, zmierzające z Gdańska do Sopotu. Następnie płynące w odwrotnym kierunku. [Fotografia 9: Statki dopływające do molo w Jelitkowie] Uroczyste otwarcie nowego kąpieliska nastąpiło 16 sierpnia 1909 roku. Z uroków plaży oraz gościnnych domów korzystali najczęściej mniej zamożni goście. Początkowo istniały dwa zespoły łazienek: damskie oraz męskie.

Gwałtowny sztorm styczniowy z roku 1914 poczynił wiele szkód wśród budynków plażowych najbardziej znanych kąpielisk. Zdruzgotał budowle kąpieliska Westerplatte, uszkodził budynki nadbrzeżne Brzeźna i Stogów. Żywiołowi nie oparły się pomieszczenia otwarte pięć lat wcześniej w parku i na plaży Jelitkowa. Wiosną następnego roku przystąpiono do napraw i odbudowy Domu Zdrojowego.

Od 1920 r. znacznej rozbudowie poddano łazienki południowe, składające się odtąd z czterech skrzydeł kabin, natomiast północne uległy likwidacji. Molo umieszczono na osi Domu Zdrojowego, na zachód od niego, a w latach trzydziestych korty tenisowe.

Kuracjusze, bez względu na narodowość, cenili sobie atmosferę i urodę kąpielisk. Często dawali temu wyraz w pismach niemieckich i polskich. Ernst Frieböse wspominał: "Na wydmach, obojętnie, czy to na Stogach, w Sobieszewie, Jelitkowie, czy Brzeźnie, wygląda to trochę inaczej. Tu nie ma już tego mrowiącego się, hałaśliwego tłumu, nie, tutaj siedzą w słońcu pojedyncze grupki, wcierając sobie wzajemnie w skórę olejek do opalania i bijąc nowe rekordy w opalaniu się. Inni zdradzają swoje gimnastyczne umiejętności i kroczą na rękach poprzez piasek. Albo wyrzucają wysoko w niebo przywiezione ze sobą gumowe piłki i koła, aby mogły potem lądować na okazale zaokrąglonym brzuchu jakiego starszego drzemiącego plażowicza".

Pod koniec lat 20. gospodarze Jelitkowa mogli się już pochwalić dobrą infrastrukturą plaż i kąpieliska. W tamtych latach chętnie korzystał z plaż, wody i słonecznej pogody młody człowiek, mieszkający we Wrzeszczu. Szczególnie polubił plażę w Brzeźnie, znajdującą się najbliżej domu rodziców. Günter Grass, późniejszy laureat nagrody Nobla w dziedzinie literatury, bo o nim mowa, opisał swoje fascynacje plażami zatoki w kilku utworach. W "Psich latach" tak wspominał plażę jelitkowską: "Mój ojciec poprowadził nas wszystkich do Oliwy. Tam wsiedliśmy w tramwaj do Jelitkowa. Bałtyk był zamarznięty aż po mglisty horyzont. Jelitkowskie molo iskrzyło się dziwacznie oblodzone. Z tego powodu ojciec musiał wyjąć aparat fotograficzny ze skórzanego futerału, a my musieliśmy ustawić się na tle fantastycznych cukrów wokół Harrasa. Dużo czasu zajęło ojcu odpowiednie nastawienie aparatu. Sześć razy musieliśmy zastygać w bezruchu, co Harrasowi przyszło bez trudności, ponieważ od czasu, kiedy to pstrykali go fotoreporterzy, był oswojony z fotografowaniem. Jak się później okazało, z sześciu zrobionych przez mojego ojca cztery były prześwietlone: lód odbijał światło. Z Jelitkowa szło się po chrzęszczącym morzu do Brzeźna. Czarne punkciki aż po zamarznięte parowce na redzie. Dużo ludzi wybrało tę trasę".

Molo w Jelitkowie – początek XX wieku. Molo w Jelitkowie – początek XX wieku.
Promenada wiodąca z Brzeźna do Sopotu. Promenada wiodąca z Brzeźna do Sopotu.
Park jelitkowski, w tle Dom Zdrojowy. Park jelitkowski, w tle Dom Zdrojowy.
Conditorei i Cafe Fox w Jelitkowie. Conditorei i Cafe Fox w Jelitkowie.
Do molo w Jelitkowie cumowały również jachty. Do molo w Jelitkowie cumowały również jachty.
Przebudowany Dom Zdrojowy w 2007 r. Przebudowany Dom Zdrojowy w 2007 r.
W latach 30. XX wieku korzystało z plaży jelitkowskiej wielu chętnych. Kąpielisko odwiedziło w 1922 r. - 65 tys. gości, w 1936 r. - 46 500 osób. Mimo konkurencji sąsiednich kąpielisk, plaża w Jelitkowie miała swoich stałych bywalców. Jednym z nich był Lothar Wegner: "Tutaj było inaczej niż w Sopocie: podczas gdy tam po południu ruch na plaży był raczej niewielki, ponieważ pojawiało się wiele możliwości do zabawy, to goście uzdrowiska Jelitkowo leżeli po południu wciąż na plaży. Jelitkowo było bowiem kąpieliskiem urzędników średniego szczebla i pracowników umysłowych, a ci pragnęli spokoju. Krążyły plotki, że jakoby przestrzegano, by wysokość wałów z piasku wokół odpoczywających, ściśle odpowiadała pozycji zawodowej i społecznej głowy rodziny.

Jelitkowo było również jedną z ważnych przystani, gdzie zatrzymywały się statki wycieczkowe, obsługiwane przez towarzystwa przewozowe. Cumowały one przy molo, pozwalając gościom na zwiedzanie miejscowości, zabierając chętnych pragnących odwiedzić Sopot czy Hel. Popularne były krótkie wycieczki statkiem po morzu i porcie, na trasie: Gdańsk (spod Zielonej Bramy) - Westerplatte - Brzeźno - Jelitkowo - Sopot, parowcami pasażerskimi "Vineta", "Zoppot", "Hecht", "Gazelle", "Phönix". Również Gdańskie Towarzystwo Akcyjne Wycieczek i Kąpieli Morskich "Wisła" gwarantowało codzienne, głównie w sezonie, połączenia pomiędzy kąpieliskami Zatoki Gdańskiej: Westerplatte - Brzeźno - Jelitkowo - Sopot - Hel.

Działania zbrojne podczas drugiej wojny światowej tylko w niewielkim stopniu dotknęły Jelitkowo. Zniszczeniu uległo jedynie molo i łazienki. Budynki ulokowane wzdłuż Potoku Oliwskiego, gospody oraz zespół młyna, ze względu na zaniedbania i brak remontów uległy zniszczeniu już po wojnie. Teren po oczyszczeniu z gruzu włączono do Parku Zdrojowego. To samo spotkało korty tenisowe, będące ozdobą osady począwszy od lat trzydziestych XX wieku. Dom Zdrojowy, powstały w tym samym czasie, co park, w okresie powojennym eksploatowany rabunkowo, nieremontowany i systematycznie dewastowany, ulegał niszczeniu. Trawiło go kilka pożarów. Wynajmowano go na restaurację oraz mieszkania komunalne. Układ wnętrza całkowicie zmieniono. Zachowały się jedynie dachy w parterowej, południowej części oraz nieliczne detale zewnętrzne.

Plaża w Jelitkowie to najbardziej znane miejsce kąpieli zimowych mieszkańców Gdańska. Zimne kąpiele zalecał już na początku XIX wieku Jan Jerzy Haffner, lekarz przybyły do Gdańska wraz z wojskami napoleońskimi. On to zapoczątkował swoistą modę na kąpiele morskie, tworząc pierwsze łazienki do takich kąpieli w Brzeźnie, a następnie w Sopocie.

W okresie Wolnego Miasta Gdańska kąpano się w czasie zimowych miesięcy sporadycznie. Po wojnie przebywanie na plaży w miejscach niedozwolonych groziło poważnymi konsekwencjami. Idea grupowych, chłodnych kąpieli nie mogła się więc urzeczywistnić. Pierwsze zbiorowe kąpanie miało miejsce na przełomie 1974/1975 r. Niebawem powołano Klub Hartowania i Kąpieli Zimowych. W następnych latach klub powiększał się o nowych sympatyków, zmieniając nazwę na Gdański Klub Morsów. W 1995 r. na prezesa powołano Lecha Szymaniuka. Doprowadził on do zarejestrowania klubu 20 września 2001 r.

Waldemar Nocny - autor jest historykiem i pedagogiem. Opublikował kilkanaście książek, dotyczących historii Gdańska i jego okolic. W latach 2002 - 2005 był zastępcą prezydenta Gdańska ds. polityki społecznej. Cykl "Historia gdańskich kąpielisk" powstał na zamówienie gdańskiego MOSiR-u, administratora kąpielisk morskich w Gdańsku.

Opinie (138) 10 zablokowanych

  • lata 70/80-te... (24)

    Kto pamięta te czasy, jak całymi bandami chodziło się do śmietników hotelu Posejdon, aby wydobyć puszki od piwa i pudełka od papierosów, którymi dekorowało się mieszkania? W moim bloku wielu kolegów zbierało te gadżety. Opakowania po papierosach wieszaliśmy na słomiankach. Były też bójki pod tym śmietnikiem, jak natrafiliśmy na obcą bandę zbieraczy :)
    Innym hobby były naklejki, które zdzieraliśmy z zagranicznych samochodów.

    • 189 15

    • Wciąż pamiętam ten zapach z puszek po Pepsi czy Sinco Cola.

      • 0 0

    • bursztyny

      A ja chodziłem na religię z Żabianki do Kościoła w Jelitkowie i po drodze "wpadałem" do wykopów, dołów i nie raz, nie dwa znalazło się jakieś małe bursztyny. Do dzisiaj mam je w metalowej puszce po landrynkach.

      • 1 0

    • pozdro dla Dawida z Tysiąclecia i reszty bandy grasującej na łączkach :)

      • 0 0

    • (7)

      Pamiętacie resoraki matchboxa? Mój wujek był marynarzem i z każdego rejsu przywoził mi inny samochodzik, snickersy, gumisie haribo a rodzicom kawę. Dla mnie przyjazd wuja był jak Święta i już na miesiąc przed jego wizytą nie mogłem spać z wrażenia.
      Mieszkałem na Siedlcach, więc nie mieliśmy tak dobrze jak Wy: Przymorze, Żabianka czy Sopot. Nasze kontenery były poprostu pełne polskich śmiecie hehe. Czasami jednak wyprawa pod Novotel i wpadało parę marek za widokówki:)
      Zbierałem puszki, które układałem na szafie w piramidę, znaczki - najlepsze były te z hitlerem i Freies Stadt Danzig - kumpel znalazł na strychu poniemieckie pudełko, pełne takich znaczków - byliśmy bogaczami!:) Graliśmu w żużel na kapsle - najlepsze, te po zagranicznym piwie. Chodziliśmy na jabłka i wiśnie do opuszczonych ogrodów, kopaliśmu tunele. W góle nie było nas w domach, a teraz? 7 letniego syna musze wypychać na dwór. Jak byśmy mu pozwolili cały dziień spędzał by przy komputerze.

      • 38 0

      • (6)

        Mój też był marynarzem, ale wierz mi kolego "35-latek", że prawie na 100% nasi wujkowie kupowali matchboxy już tu na miejscu, w Pewexie albo Baltonie:) Ale nie o to chodziło, przeciez i tak wujek mi przywiózł:) Co do kontenerów to Pewex we Wrzeszczu na rogu Jaśkowej z Grunwaldzką, czasem jakieś kartony po fajkach...:) A tak a propo, masz jeszcze te matchboxy???? Bo ja mam wszystkie które wówczas dostałem. ostatnio oglądałem jakiegość w sklepie na półce - masakra.

        • 20 0

        • (5)

          Niestety zmiana miejsca zamieszkania, ciągłe "maranie" się z kumplami na inne samochodziki lub znaczki, doporowadziły do tego, że zostal mi jeden sfatygowany matchbox - czarne porsche ze złotym orłem na przedniej masce:)
          A jak tam Lego, bodajże Technics? Chodziło się do Baltony poogladać zza szyby? U nas na dzielni norma:) Jednorazowe długopisy BIC z Pewexu, które nawet wypisane służyły latami po odpowiednich przeróbkach. Guma z kaczorem Donaldem w kształcie kwadracika. Oranżada w proszku, która najlepiej smakowała ze śliną z dłoni:) Eh to były czasy. Nasze dzieci niestety albo stety nigdy tego nie zaznają.
          Ktoś tam napisał, że za komuny było lepiej. G... prawda! Pamiętam kolejki za cukrem czy po buty, kolejki za wszystkim, kartki... To są nasze wspomnienia z dzieciństwa, a, że przypadło nam na czasy szaro-burego okresu stanu wojennego i tuż po... Cóż coz robić, bawiliśmy się wszystkim co było pod ręką. Jedliśmy lody z piaskiem, niedojrzały agrest i jabłka, rzucaliśmy kamieniami i... nadal żyjemy. Dla dzisiejszych dzieci nie do pojęcia.
          Mimo tego lata 80-te są dla nas wspaniałymi czasami, dla naszych rodziców, ciągle walczącymi o cokolwiek, już nie.
          Pozdro dla wszystkich urodzonych w latach 70-tych!

          • 33 0

          • Nie do końca!!

            Pod pewnymi względami było lepiej tj. ilością chemii, polepszaczy i tych wszystkich "E" w żywności ( jeśli się ją oczywiście dostało). Okazuje się, iż nasza PN dopuszczała dodawania wielokrotnie mniej np.sody,polepszaczy itp. do wędlin, mięsa itd.niż te wszystkie normy UE!!! Kto choć raz spróbował wówczas Kabanosów z Pewex-u lub szynki konserwowej-ten wie co mam na myśli (o gorącym chlebie prosto z Piekarni nawet nie będę wspominał, tak jak o przysłowiowych "zwykłych" pomidorach!!!)
            A przy okazji: Technics ??? Mam do dzisiaj całą wieżę jeszcze z Pewexu-marzenie) Pzd.

            • 1 0

          • :) (3)

            miałam cudowne, wesołe, ciekawe,kolorowe,beztroskie,"podwórkowe",koleżeńskie,niesnobistyczne, szczęśliwe dzieciństwo!!!!!!!!!!!!!
            Ps. gumy Donald z historyjkami obrazkowymi :), chińskie, pachnące gumki do zmazywania, wodę z sokiem z saturatora,"sekrety" zakopywane w ziemi,granie przed blokiem w gumę,klasy, sznur, kapsle, itp,itd.......i najważniejsze... uśmiechnięte buzie koleżanek i kolegów!!!!!!!!!!!!!

            • 22 0

            • No to serdeczne pozdrowienia z okazji okrągłej rocznicy Ci przesyłam :) (2)

              Moje dzieciństwo było równie udane. Dodam zabawy w Indian w jelitkowskim lasku, podchody, grę w palanta, albo w "stój bo idę" :) Proce, skoblówki, rurki do dmuchania kulkami z plasteliny lub ryżem.
              Albo puszczanie latawców na łące... Robiliśmy też spadochrony z żołnierzykami, które puszczaliśmy z 10-tego piętra falowca.

              • 12 0

              • :)

                Bardzo dziękuję :)

                • 2 0

              • czasy byly piekne choc jestem mlodszy i w NP mieszkalem do 95 roku i mialem wtedy 10 lat, pamietam starszych kolegow kolekcjonujacych puszki i ustawiane w piramide, gume z kaczorem donaldem i gumy turbo, oranzady te w proszku i te w brazowej butelce na wymiane, moje pierwsze lego technics z pewexu i matchboxy, kopanie tuneli w piaskownicy, wyprawy z saperka na westerplatte, mycie samochodow przy promie, proce, skoblowki, balon z ucieta szyjka od butelki jako proca na groch, wyscigi kapslow, zolnierzyki ze spadachronem, baczki z nakretek od wodki wypelnione saletra z cukrem. pamietam tez pierwszy bmx romet, pierwsze lyzworolki, oczekiwanie na wymarzona, trudna w dostepie lub bardzo droga modna rzecz zawsze sprawialo radosc.

                • 6 0

    • Pamiętam tylko jak ten Posejdon budowali Francuzi i dla takiego jednego robola żabojada wynajmowali mieszkanie obok mojego. To ten facio miał samograja i nic nie robił tylko słuchał go na okrągło, chyba on musiał być bardzo głuchy bo nastawiał go na cały regulator. A to, że nasze dzieci grzebały tam potem w śmietnikach to pierwszy raz słyszę.

      • 1 0

    • pozdrawiam wszystkich, co mile wspominają tamte czasy

      "POSEJDON"...niezapomniany, jak kręgielnia i automaty w Marinie....

      • 3 0

    • Za komuny było lepiej (3)

      • 10 17

      • za dużo powiedziane ;P (2)

        ale z całą pewnością było CIEKAWIEJ :)))
        dzisiaj dzieci są zbyt leniwe by wymyślać jakiekolwiek zabawy na dworze poza jazdą na rowerze, grą w piłkę czy - ale to już też zanika - grą w gumę :(((
        a grało się przecież i w zbijaka, chowanego, podchody, berka, kapsle, swego czasu piekliśmy ziemniaki w mundurkach, w ogniskach rozpalanych pomiędzy blokami przy Pomorskiej i Subisława... ech...
        niechlubnie to może... "wojny" między chłopakami i dziewczynami, a później międzyosiedlowe...
        to se nie wrati

        • 22 1

        • (1)

          Słynne wojny na moście na Suchaninie. Suchanino było kompletnie podzielone pomiędzy 2 bandy dzieciaków. Granicą był wiadukt i Powstańców. Nikt nie zapuszczał się we wrogie tereny:)

          • 12 0

          • My na Przymorzu też wojowaliśmy między podwórkami. Jednoczyliśmy się na wojny z chłopakami z Wejhera i Gospody. Z nimi była największa kosa :)

            • 4 0

    • (1)

      najlepsze łowy puszkowe były w NP na polferiesie.. czasem SG nas wpuszczało na śmietnik już za bramą odpraw a my tam nurkowaliśmy:) No ale warto było, bo puszki były jednym z niewielu kolorowych rzeczy w domu:) Pamiętam jak się zbierało kolekcję puszek cocacoli.. złote, klasyczne czerwone z przepisami na grila itp:). Czasem sie umyło okna samochodów zagraniczniakow jak stali na prom.. ale ja byłem jeszcze niezły malolat gdyż strasi bronili tego interesu:) hehe fajne czasy.

      • 17 2

      • Drogocennymi puszkami były te czerwone po Africoli. Charakteryzowały się białą palmą. Kolekcja z taką puszką była na full wypasie:))))

        • 12 0

    • W Posejdonie kontener z puszkami:) pamietam zawsze po kosciele w niedziele...a pozniej wymieniało sie z kolegami z bloku......moje dzieciaki teraz tego nie zrozumieja po co ojciec zbierał puste puszki po piwie:) Pozdrawiam cała ul.Pomorska:)

      • 25 0

    • hehe

      ehhh to były czasy, jako typowa chłopczyca (w tamtym okresie ;p) dane mi było zanurkować w niejednym kontenerze :) ile było radości z nowej puszki do kolekcji czy kolorowego kapsla... i te wymiany handlowe hehehe Teraz dzieciństwo nie jest takie "kolorowe" Dzieciaki wola tv i kompy a ile frajdy było w wyszukiwaniu sobie zajęć poza domem (chociaż pomysły bywały extremalne )
      Nie zamieniłabym jednak mojego dzieciństwa i przysłowiowej gymy Donald na najnowsze gadżety obecnych małolatów :)

      • 33 1

    • Ja miałem całkiem poważną kolekcję puszek :)

      Oczywiście puszki musiały stać równiutko poustawiane ... :)

      • 39 3

    • w marinie był duży kontener na zapleczu

      jak było mało smieci to sie do niego właziło - jesoo jak sobie przypomnę to uśmiech i lekkie obrzydzenie mnie bierze. Ale to i tak były lepsze zabawy niz teraz przezd konsolą , a kumple tylko na liscie kontaktów gg.
      Chodziliśmy z sopotyu na basen w marinie bo był tańszy niż przy "siódemce" w sopocie. A poza tym mozna było sziedzieć w wodzie 2 czy 3 godziny i poczuc się troszkę ważnym. Udawaliśmy że mówimy w językach obcych nie znając żadneg .... były czasy ehhhh

      • 40 3

    • he, he, he,

      Dodałbym jeszcze do tego kultowy Pewex i basen w Posejdonie. W Marinie jakoś z tym wszystkim było gorzej ;)

      • 35 1

  • Przez * urwy deweloperskie jak NDI i inni, chaos architektoniczno-budowlany i dowolną zabudowę, na który pozwalają włodzarze miasta Jelitkowo straciło znaczną część swojego uroku, ale dalej to wspaniała dzielnica, tylko już troszkę mniej niż 20 lat temu

    • 4 0

  • piekna historia (1)

    Cóz tylko żal pozostaje w sercu ze zostało to wszystkoz dewastowane i zatracone, ale duch miejsca widac odżywa w sercach nowych gdańszczan...duma ze swojej małej ojczyzny....Jeszcze wielu ludzi nie rozumie tego jak bardzo zobowiązujace jest zycie w miescie z taka historia....

    • 17 1

    • i jak pomyslisz ze, te zdjecia sa kartkami dziewczym co pisaly do chlopakow z Wermachtu

      zaczynajac od slow ty moj dzielny zolnierzu.... wiem ze walczysz z calych sil. nielatwo jest zabijac ale trodniej jest to wytlumaczyc kobiecie ze, jej chlopak zostal zastrzelony bo stracil moralny kompas on i caly narod niemiecki.

      • 0 0

  • Jelitkowo - Brzeźno (1)

    Kiedy zniknie obrzydliwy blaszany, wysoki na 3 metry płot przy plazy w Brzeźnie. Ta najbliższa od Sport Areny plaża wygląda obskurnie, łącznie z fragmentami byłego Domu Zdrojowego. Pamiętam czasy, gdy urokliwe Łazienki drewniane stanowiły jedyną w tym rejonie płatną plażę. Ale jakiś debil je podpalił i nawet ślad nie został.

    • 16 0

    • nie ma slow na to UM ma to w d. Trojmiasto pl nie widzi problemu bo ich artyluliki

      sa o nieistotych rzeczach a w UM sa kryminalisci ktrych wysilkiem jest juz zboorka i przeciecie jakiejs idotycznrj wstazki na tramwaju z kosztem nalepki 3500 zlotych. to sa cyngle pokroju Adamowicza brac, krasc i zbierac podatki za nic w zamian

      • 0 0

  • lubię takie artykuły,ale jak sobie uświadamiam, jak dużo zawdzięczamy naszym zachodnim sąsiadom,to mnie szlag trafia :) (9)

    • 67 12

    • zachodnim ??? chyba wschodnim.. to ruskie rozgrabili i spalili iGdansk (2)

      • 11 2

      • a co mieli robic jak 300 tys zolnierzy Wermachtu nie chcialo sie poddac bedac otoczenie w Gdansku?

        po Stalingradzie i odkryciu obozow koncentracyjnych nikt juz z psami nie mial ochoty rozmawiac. Wyslati 100 000 bomp a kto jeszcze mial ochote walczyc to odstrzeliwali bez namyslu. Proste i skuteczna metoda bo to byl marzec a belin padl w maju wiec dzialalo.

        • 0 0

      • Owszem

        Z tym że jemu chodziło chyba o to co ruskie właśnie rozpieprzyli.

        • 0 0

    • (4)

      Taka prawda. O polskim rozwoju cywilizacyjnym świadczą do dziś drewniane chałupy na w Kieleckiem i na Lubelszczyźnie.

      • 29 4

      • nietylko Jelitkowo (2)

        czy Oliwa, czy Wrzeszcz, Brzeźno na starych fotografiach prezentują sie estetycznie. Nie ma w otoczeniu rzeczy ktore do siebie nie pasują, panuje ogólny łąd przestrzenny.
        - Czego zabrakło w powojennym krajobrazie.
        Bajzel pospolity -czyli smietniki domowe wprost na ulicy,
        Często bezguście -rozparcelowane domy, cześciowo pomalowane tak, częsciowo inaczej lub przyklad hotel przy Motławie.
        i dziadostwo czyli pranie w oknach i rozklekotane tramwaje
        Polska spuścizna chyba.

        • 17 3

        • pranie to dziadostwo??

          A co Niemcy to prania nie suszyli?? A gdzie mam suszyć, jak miejsca nie ma?? Z resztą opinii się zgadzam, Polacy gospodarować nie potrafią.

          • 4 2

        • 100% racji

          dodałbym jeszcze nocne zgniatanie puszek, rozbebeszone przez żurów śmietniki.
          Sąsiadka ma za to ciekawy styl, wiesz w oknie ubzdryngolone (niby wyprane) gacie swoje i jej męża. A co niech inni popatrzą, że jej mocz ma żółty kolor, a czasami i z tyłu coś jej brązowego wyskoczy! I babie można zwracać uwagę, ale jej mama z Kieleckiego tak wieszała "pranie", więc ona też musi.

          • 11 0

      • O naszym rozwoju kulturowym też świadczą zdemolowane przystanki i cudowne "ludzkie" zapachy w komunikacji publicznej.
        Myjcie się ludzie nie tylko raz w tygodniu! Woda i mydło nie gryzą!

        • 14 3

    • niemcy do czasów hitlera debila byli normalnym narodem, i bardziej rozwinietym bo nie mieli zaborow.

      ot zawirowania historii...

      • 12 2

  • czas wpuścić deweloperke już oni odbudują

    • 2 0

  • Dobrze opisał to ten znany gdański esesman!

    • 2 0

  • może wybudują

    dzisiaj łże elity przesiadają się na yachty.......

    • 0 0

  • ważne

    Dobrze by było odbudować molo w Jelitkowie i wyremontować ścieżki w parku

    • 3 0

  • Dobrze byłoby odbudować molo w Jelitkowie

    • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Ile lat trwała budowa Kościoła Mariackiego w Gdańsku?

 

Najczęściej czytane