• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdańskie wątki najsłynniejszej kradzieży lat 80.

Michał Ślubowski
16 lipca 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 
Tak wyglądał przed zniszczeniem srebrny relikwiarz ze szczątkami św. Wojciecha, eksponowany w katedrze w Gnieźnie.   Tak wyglądał przed zniszczeniem srebrny relikwiarz ze szczątkami św. Wojciecha, eksponowany w katedrze w Gnieźnie.

W marcu 1986 roku w Gnieźnie dokonano zuchwałej kradzieży arcydzieła sztuki złotniczej - XVII-wiecznego relikwiarza św. Wojciecha. Sprawa miała wiele gdańskich wątków: relikwiarz powstał w Gdańsku, zniszczyli go gdańszczanie, a kolejni gdańszczanie odtworzyli.



10 marca 1986 roku, około godziny 19, trzech młodych mężczyzn wsiadło w Oliwie do nocnego pociągu, który jechał w stronę Gniezna. W oczach współpasażerów Krzysztof i Marek M. oraz Waldemar B. nie wyróżniali się niczym szczególnym, może poza tym, że dwaj z nich byli bliźniakami. Co prawda spoglądali na siebie ukradkiem, wymieniali uwagi półgębkiem - ale może jechali na gapę? Nie było co wnikać, zwłaszcza w nocnym pociągu.

Nocne włamanie do katedry w Gnieźnie



Z dworca w Gnieźnie do katedry jest blisko, zaledwie kwadrans spaceru. Mężczyźni dobrze o tym wiedzieli, bo już dwa tygodnie wcześniej odbyli podobną podróż. Weszli wtedy do świątyni razem z turystami, aby wszystkiemu dobrze się przypatrzeć, w pamięci odnotowali ważne szczegóły, które teraz zamierzali wykorzystać.

Ogołocony z bogatych zdobień relikwiarz ze szczątkami św. Wojciecha. Złodzieje oderwali od trumny sylwetkę św. Wojciecha, siedem postaci aniołów i wszystkie skrzydła sześciu podtrzymujących konstrukcję orłom. Ogołocony z bogatych zdobień relikwiarz ze szczątkami św. Wojciecha. Złodzieje oderwali od trumny sylwetkę św. Wojciecha, siedem postaci aniołów i wszystkie skrzydła sześciu podtrzymujących konstrukcję orłom.
Pod osłoną ciemności pewnie przeszli przez wygięte kraty, stłukli szybę okna i dostali się do środka świątyni. Byli dobrze przygotowani - mieli ze sobą narzędzia, w tym łomy. W środku katedry znajdowały się rusztowania, postawione na czas trwającego tam właśnie remontu. To tylko ułatwiło im pracę. Od razu ruszyli do miejsca, które upatrzyli sobie przed dwoma tygodniami - do znajdującej się w centrum konfesji świętego Wojciecha.

Tam, w barokowym grobowcu ozdobionym złotym baldachimem, znajdował się prawdziwy skarb: srebrny relikwiarz, w którym złożono szczątki św. Wojciecha. Piękna, XVII-wieczna robota w formie trumienki z wyobrażeniem męczennika była prawdziwym mistrzostwem złotniczego kunsztu. I to właśnie ona stała się łupem trzech złodziei.

Siekierą w bezcenny relikwiarz



Podczas akcji nie wykazali się delikatnością: przy wyrywaniu relikwiarza uszkodzili wiele innych elementów, ale nie miało to dla nich znaczenia. Pakowali zdobyte łupy do torby. Gdy niektóre elementy okazały się zbyt duże, po prostu porąbali je na mniejsze części. Szybko ukryli narzędzia i wydostali się na zewnątrz tą samą drogą, którą weszli.

Jednak ciężar i kształt łupu przerosły ich możliwości, dlatego w hałdzie piasku przy katedrze zakopali część relikwiarza. Zamierzali po niego wrócić później.

Do pociągu powrotnego wsiedli nad ranem. Ogarniało ich zmęczenie, wywołane kilkugodzinnym wysiłkiem, ale w ich żyłach buzowała adrenalina; myślami byli już zupełnie gdzie indziej: w świecie, w którym dzięki drogocennemu łupowi stawali się prawdziwymi bogaczami.

Służby działają pod presją opinii publicznej



Kradzież wyszła na jaw już następnego dnia, bowiem zniszczenia były zamaskowane dosyć niedbale. Proboszcz Zenon Willa błyskawicznie wezwał na miejsce milicję. Katedrę zamknięto - teraz stała się dowodem w sprawie. I to w sprawie nie byle jakiej, bowiem chodziło o kradzież dobra narodowego i zabytku o niezwykłej randze. Sprawa najpierw zbulwersowała Gniezno, ale zaraz potem cały kraj.


Informację o zdarzeniu milicjanci przekazali na specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej.

"Dziennik Bałtycki" informował, że "na miejsce zdarzenia udali się prokuratorzy oraz grupy operacyjno-dochodzeniowe, które niezwłocznie podjęły czynności polegające na zabezpieczeniu śladów popełnionego przestępstwa oraz wszelkie inne zmierzające do ujęcia sprawców (...). Oprócz czynności zmierzających do ujawnienia i ujęcia sprawców przestępstwa i odzyskania skradzionych zabytków kultury narodowej podjęto też działania uniemożliwiające sprawcom ewentualny wywóz skradzionych przedmiotów za granicę".

Władze działały szybko, bowiem presja opinii publicznej była ogromna. W sprawę zaangażował się nie tylko Rejonowy Urząd Spraw Wewnętrznych z Gniezna, ale również Wojewódzki Urząd Spraw Wewnętrznych w Poznaniu - ich funkcjonariusze stworzyli specjalną grupę operacyjną.

Sprawdzano każdy ślad, każdy trop, potencjalnych sprawców: w tym robotników wykonujących remont, fotografów, turystów. Zabezpieczono ślady butów, odciski palców, liny, folię, którą nakryto zabytek na czas remontu - wszystko, aby jak najszybciej znaleźć przestępców.

Nastolatek znajduje fragment relikwiarza w hałdzie



Niespodziewanie nastoletni Robert Witucki znalazł zakopany w piasku przed katedrą srebrny tułów, ukryty tam przez uciekających złodziei. Dla śledczych to był ważny dowód: brutalność, z jaką złodzieje potraktowali zabytek świadczyła o tym, że nie zdawali sobie sprawy z jego wartości. Najwyraźniej chodziło im tylko o materiał, z którego był zrobiony.

Witucki za swoją postawę został później nagrodzony kwotą 200 tys. zł. Była to ośmiokrotność ówczesnej średniej pensji, która wynosiła wówczas ok. 24 tys. zł.

Presja rosła z godziny na godzinę. W sprawę próbowali zaangażować się również szeregowi obywatele. Przedsiębiorca z Gniezna, Agenor Krygler, właściciel firmy Savitor, która produkowała wyroby cukiernicze, dołożył 100 tys. zł do "nagrody wyznaczonej przez państwo dla osoby, która wykryje lub przyczyni się do wykrycia sprawców zbrodni". Łącznie informator mógł liczyć na 600 tys. zł.

Złodzieje szukają pasera



Tymczasem bliźniacy Krzysztof i Marek M. oraz Waldemar B. dojechali ze swoim łupem do Gdańska. Czy w tamtym momencie byli świadomi, jak ogromne poruszenie wywołała dokonana przez nich kradzież i jak wielkie siły zmobilizowano, aby ich złapać?

Bez zbędnej zwłoki dwudziestolatkowie udali się do 33-letniego Piotra N., stolarza z Gdańska. To właśnie on zainspirował trójkę młodych mężczyzn do zuchwałej kradzieży, ale wskutek kłótni o pieniądze nie wziął udziału w samej akcji, mimo że dwa tygodnie wcześniej, w podróży do Gniezna z braćmi M. wskazał im cel rabunku.

N. wchodził już w przeszłości w konflikty z prawem, w latach 1982-1985 siedział w więzieniu. Zresztą tam właśnie poznał Waldemara B., którego postanowił zaangażować w nową akcję.

Mimo kłótni przyszli do niego ze swoim srebrnym łupem, prosząc o pomoc w spieniężeniu fragmentów relikwiarza. Na początku zdobycz trzymali w piwnicy braci M., potem przenieśli ją do piwnicy B., gdzie rozbili srebro na jeszcze mniejsze elementy. Wszyscy trzej mieszkali w bloku przy ulicy Obrońców Wybrzeża.

Z bezcennego relikwiarza została bryłka srebrnego złomu



Ale dla Piotra N. jasne było, że nie mogą sprzedać relikwiarza w takiej formie. Dlatego postanowili przetopić bezcenny skarb. N., licząc na szybki zysk, wskazał im garaż przy ówczesnej ulicy Dąbrowszczaków (dzisiaj Prezydenta Lecha Kaczyńskiego), w którym mogą zrealizować swój plan.

W garażu, w doniczkach przetopili relikwiarz palnikiem acetylenowym. Bezcenny zabytek zamienił się w bezkształtną bryłę kruszcu. Bracia schowali ją w płóciennym worku i zakopali niedaleko swojego mieszkania. Chcieli poczekać, aż cała sprawa przycichnie.

Tak wyglądały przetopione na złom odzyskane fragmenty  relikwiarza. Na zdjęciu moment przekazania ich przedstawicielom strony kościelnej. Tak wyglądały przetopione na złom odzyskane fragmenty  relikwiarza. Na zdjęciu moment przekazania ich przedstawicielom strony kościelnej.
Służby podejrzewały, że złodzieje będą próbowali zniszczyć relikwiarz. Gdański dziennikarz sumiennie przekazał:

"Wyjątkowa brutalność, z jaką sprawcy potraktowali sakralne dzieło sztuki, stawia pod znakiem zapytania szansę odzyskania zabytku w nienaruszonym stanie. Nasuwa się wniosek, że motywem ich działania była przede wszystkim chęć posiadania określonej ilości szlachetnego kruszcu, który można by spieniężyć. Sprawcy nie przywiązywali więc wagi do wartości artystycznej, historycznej i kultowej skradzionego zabytku. Chodziło zapewne o to, aby za srebrny złom uzyskać pieniądze".

Aresztowanie po donosie



Przestępcy nie cieszyli się długo ze swojej zdobyczy - wkrótce wszyscy zostali zatrzymali, dzięki donosowi z Gdańska, który 25 marca trafił do policji. Ktoś poinformował w nim o przetapianiu srebra w garażu przy ulicy Dąbrowszczaków 9.

Najpierw aresztowano Waldemara. Szybko dołączyli do niego bliźniacy, którzy nie mieli żadnych oporów przed wydaniem pomysłodawcy całej akcji.

Teraz to Gdańsk stał się głównym miejscem przeprowadzanego śledztwa. Na początku myślano, że zatrzymani mężczyźni jedynie przetopili srebro, jednak szybko się okazało, że dokonali również samego rabunku. Dokładnie przeszukano mieszkania podejrzanych oraz garaż, w którym przetopiono srebro. Znaleziono wiele dowodów, świadczących o winie mężczyzn, ale również przedmioty pochodzące z innych kradzieży.

Podejrzani szybko przyznali się do winy. Przewieziono ich do Gniezna, gdzie podczas wizji lokalnej szczegółowo opowiedzieli o przeprowadzonej akcji.

Kilka tygodni później jeden z milicjantów prowadzących śledztwo, major Zenon Smolarek, szczegółowo opowiadał dziennikarzom o kulisach śledztwa, pokazał im również film, który je dokumentował.

Zatrzymani nie wykazali żadnej skruchy, co więcej, niechętnie wyznali co zrobili z przetopionym srebrem. Milicjanci odzyskali 26,9 kilogramów srebra. Nadzorujący śledztwo prokurator Michał Posadzy informował, że pomysłodawca dostarczył narzędzia i dokonał rozpoznania terenu.

Szybki proces i wysokie wyroki



Akt oskarżenia był gotowy już w maju. Wszyscy podejrzani zasiedli na ławie oskarżonych przed Sądem Wojewódzkim w Poznaniu.

W czasie procesu najpierw na pytania odpowiadali bracia M. Waldemar B. odmówił udzielenia wyjaśnień, dlatego przed sądem odczytano jego zeznania, które złożył wcześniej. Podkreślano, że B. pochodził z dobrej rodziny, nikt w domu nie pił, a w szkole szło mu dobrze. Zupełnie inaczej niż bracia M., którzy wcześniej wielokrotnie uciekali z poprawczaków.

N. z kolei kategorycznie zaprzeczał swojemu udziałowi w akcji.

Po stosunkowo krótkim procesie zapadły wyroki: trzech sprawców kradzieży trafiło do więzienia na 15 lat, a jeden z nich na 12.

1
14 maja w Prokuraturze Wojewódzkiej w Poznaniu przetopione srebro przekazano przedstawicielom Kościoła. Chociaż przetopione srebro wyceniono na 53,7 mln zł, w istocie utracony skarb był bezcenny.

Relikwiarz był dziełem gdańskich złotników



Relikwiarz został ufundowany w 1659 roku przez Wojciecha Pilchowicza, kanonika gnieźnieńskiego. Powód zamówienia był prosty: podczas wojen polsko-szwedzkich poprzedni relikwiarz został zrabowany, na szczęście same relikwie ocalały.

Zadanie stworzenia nowego relikwiarza zostało zlecone gdańskiemu złotnikowi, Peterowi van den Rennenowi. W ciągu trzech lat pracy powstało piękne dzieło: ozdobna, srebrna trumienka, na której rzemieślnik umieścił wyobrażenie postaci świętego, który trzyma księgę oraz krzyż biskupi. Na ścianach trumny umieszczono sceny z życia świętego. Całe dzieło spoczywało na sześciu srebrnych orłach - te wykonał inny gdański złotnik, Hans Paul Junge.

Sam van den Rennen był człowiekiem zamożnym. Mieszkał w kamienicy przy ulicy Długiej 2. Cieszył się królewskim przywilejem, otrzymanym od Władysława IV. Co ciekawe, złotnik w 1654 roku nabył kuźnicę dolną w osadzie w dolinie Strzyży. Jej nazwa, Srebrny Młyn (Silberhammer) z czasem przeszła na całą okolicę, czyli dzisiejsze Srebrzysko.

Do innych dzieł wykonanych przez van den Rennena należą również tron biskupi dla katedry we Fromborku oraz rozpoczęty relikwiarz św. Stanisława dla katedry na Wawelu, którego dokończenia przerwała śmierć złotnika.

Replika relikwiarza także zamówiona w Gdańsku



W 1986 roku postanowiono zrekonstruować relikwiarz. Decyzją kardynała Józefa Glempa oraz ministra kultury i sztuki Kazimierza Żygulskiego zlecono prace gdańskim artystom: złotnikowi Aleksandrowi Witczakowi, plastykowi Andrzejowi Andrzejewskiemu i rzeźbiarzowi Wawrzyńcowi Sampowi.

Elementy zostały odlane w pracowni braci Kwiecińskich w Pleszewie, a srebrne blachy trafiły do obróbki w warsztacie Aleksandra Kosickiego. Sceny figuralne wykonał złotnik Stanisław Tyrała z Poznania.

W rekonstrukcji posiłkowano się dokładną dokumentacją fotograficzną zabytku. Na pamiątkę po rabunku z 1986 roku pozostawiono ślady po siekierze na korpusie świętego.

Rekonstrukcję zakończono w 1989 roku. Prace trwały 3 lata, dokładnie tyle samo, ile van den Rennerowi zajęło stworzenie oryginału.

Replika XVII-wiecznego relikwiarza, zniszczonego podczas kradzieży w 1986 r., znajduje się także w Katedrze Oliwskiej w Gdańsku. Replika XVII-wiecznego relikwiarza, zniszczonego podczas kradzieży w 1986 r., znajduje się także w Katedrze Oliwskiej w Gdańsku.
Co ciekawe, mniejsza kopia relikwiarza znajduje się również w Oliwie. Znajdują się w nim fragmenty szczątków św. Wojciecha.

O autorze

autor

Michał Ślubowski

Popularyzator historii Gdańska, autor bloga Gedanarium i podcastu Historia Gdańska dla każdego oraz współautor podcastu Makabreski, poświęconego mrocznym historiom z przeszłości regionu.

Opinie (175) ponad 20 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • Polska i Polacy... (17)

    • 10 26

    • Gdańsk i Gdańszczanie (5)

      nic się nie zmieniło, wstyd na Polskę.

      • 15 7

      • Nasienie niemieckie w akcji na forum (2)

        A kto wam jeździł w 1984 roku d myć?

        • 2 2

        • A ile Niemcy dali darów Polakom po 13.12.1981 ? Zapomniałeś ? (1)

          • 1 3

          • Promil tego co ukradli

            • 4 1

      • A komuch=przechrzta Piotrowicz tez z Gdanska? (1)

        Albo AKowiec Rajmund z PZPR?

        • 1 1

        • Z Podlasia jak Krzywonos

          • 0 0

    • i Twój żałosny komentarz!

      • 11 0

    • Głupi jest twój post, mało wiesz o Polsce i Polakach (7)

      Polacy nie stworzyli państwa które byłoby złodziejem. W tym tekscie jest wzmianka o pierwszej kradzieży w wykonaniu państwa szwedzkiego. Z bliższych nam czasów mamy Niemcy- w czasie Powstania Warszawskiego jednostka armii niemieckiej zajmowała się okradaniem mieszkań, wszystko skrupulatnie ewidencjonowano i wysyłano do Heimatu.
      O Rosji nie piszę bo to nie Europa.
      W tym przypadku mamy do czynienia z inicjatywą prywatną. W Polsce (i u Polaków) potępia się kradzież niezależnie od tego czy ofiarą jest "swój" czy obcy (gadzio, goj). W mądrości ludowej istnieje powiedzenie "wstyd to kraść i z d... spaść".

      • 11 2

      • Nie prywatna (1)

        Wtedy SB i wojskowi wywozili z Polski do Niemców srebro, dlatego był jarmark dominikanski żeby jakiekolwiek srebrne rzeczy przetapiac. To był PRL zarabiał się wtedy 60 dolarów na miesiąc w Niemczech 2000 obecnych euro. Okradli nas już rękami szmalcownikow Polaków nawet po wojnie. Takie były czasy.

        • 3 1

        • Średnia pensja w Polsce wtedy wynosiła nieco poniżej 30 dolarów

          A nie 60. Kto zarabiał 60 $? Może jakiś dyrektor. No, czy w górnictwie. Nie mówię o prywaciarzach, bo ci zarabiali i 100 dolarów. Tylko że dziennie.

          • 2 0

      • Skoro Niemcy wynosili z mieszkań cenne przedmioty, to trzeba uznać to za mały plus w morzu cierpienia jakie wtedy (2)

        przeszła Warszawa - lepiej jak je ukradli i wywieźli, niż uległyby zniszczeniu w czasie burzenia budynków po powstaniu.

        • 1 5

        • I dlatego wywozilismy samochody za nikosia, po co miały być złomowanie w nazilandii

          • 1 1

        • Dla kogo "lepiej" ? Tylko dla N!emców, bo dla Polski nie

          Co więcej, spod gruzów by się po czasie to i owo wykopało... złom srebrny, typu częściowo stopiona zastawa. Zawsze by to było coś "na początek" odbudowy Warszawy. Ktoś by miał na jedzenie i kupienie używanych butów.

          • 1 0

      • (1)

        Nie zapominaj o mordowaniu zydow przez Polakow w czasie okupacji dla zysku.

        • 2 3

        • Nie zapominaj, że Polaków to /ydzi najpierw i to dla zysku - od jesieni 1939r., pod zaborem "s0wieckim"

          Jako s0wiecka milicja pomocnicza prowadzili całe rodziny (też z dziećmi, z niemowlętami) do pociągów śm!erci na wschód, po czym gnali do mieszkań tych Polaków po jeszcze ciepłe pierzyny, po zastawę stołową, meble, ubrania.

          • 1 0

    • Niemcy ukradli 50.%, to dopiero złodzieje (1)

      • 6 1

      • No to ukradli. Nie oni pierwsi.

        • 0 1

  • Gdańsk rulez.

    • 12 9

  • (1)

    To może i ktoś z Gdańska... Ktoś kto przy tym pracował nadal robotę...

    • 7 5

    • W 1659 roku?

      • 4 3

  • Dodajmy że tatuś braci był wtedy prokuratorem a gnojki robili co chcieli na Przymorzu. (15)

    Zawsze się chwalili kim jest ich ojciec. Szczególnie w Atrium, Amazonce, Otago itd...

    • 78 1

    • Dziś jest inaczej? Wielu ślizga się na plecach rodzica/rodziców.

      • 30 0

    • To znaczy niby kiedy konkretnie się chwalili? W latach 1984-86 czy już po wyjściu zza krat? (7)

      Wymieniasz nazwy jakichś miejsc, tylko że nie każdy musi wiedzieć, w którym dziesięcioleciu istniały.

      • 3 26

      • Kto chce to wie (1)

        • 18 0

        • No, a szczególnie al f0nsi prstytutek tam działających. Też ich klienci. I one same.

          Chociaż może taka pod 70-tkę "nie pamięta", jak cinkciarzy obsługiwała za PRL. Taka pod 60-tkę innych już klientów miała w latach 92-96.

          • 3 1

      • Jak jesteś z Olsztyna to co cię obchodzi? (3)

        • 9 3

        • W życiu tam nie byłem (2)

          Ale kilka razy, dawno temu, jechałem autobusem dalekobieżnym, który miał Olsztyn jako punkt docelowy czy punkt wyjazdu. Przez Suwałki ze 3 razy przejeżdżałem, ale Olsztyn to nie.

          • 0 0

          • Nie ma autobusów dalekobieznych (1)

            Dalekobiezny może być pociąg.

            • 0 1

            • Są, Zenuś, są - tylko nie u was na wiosce

              Ale np. na Wikipedii są. "Autokar - autobus turystyczny, autobus dalekobieżny". Nawet jest, gdzie indziej, konkretna definicja tego pojęcia.

              • 0 0

      • Posiadasz Internet?

        Zapytaj Wujka Google, a Ciotka Wiki ci odpowie

        • 1 1

    • Ciekawe bo poprawczaki zaliczyli (1)

      Dziś by to nie przeszło, komunizm to stan umyslu

      • 9 0

      • Tatuś robił co mogl żeby dzieci dostały jak najniższe wyroki

        Załatwił że wyszli po 4 latach.

        • 11 1

    • Kłamstwa (3)

      A skąd ty wiesz że ich ojciec był prokuratorem???!!! Żeby było jasne-nie był nigdy prokuratorem ,więc się nigdy nie chwalili. Kłamiesz tylko nie wiadomo po co sensacie. Chodziłem z nimi do jednej szkoły i jak czytam te historie ,które tu publikujecie to nie wiem jak nisko można upaść. Jak nisko trzeba upaść żeby wymyślać takie kłamstwa? Tyle lat minęło, ludzie żyją normalnie a wy ciągle swoje i wywlekacie . Brak wam tematu do pisania? Zajmijcie się swoim życiem bo karma wraca a wielu z was nigdy nie dorówna.

      • 1 7

      • Jakie były ich dalsze losy?

        Co dziś robią?

        • 0 0

      • Wielu z nas nie pójdzie kraść i co gorsza niszczyć bezcennych zabytków z dawnych epok

        Faktycznie nie dorównamy im ;-)

        • 1 0

      • Witamy jednego z bliźniaków. Teraz już ponad 60-letnim dziadkiem jesteś, nie?

        • 0 0

  • Żeby tak jeszcze dało się stwierdzić, jak się tym zł0dziejom żyło 20-25 lat później (11)

    Wrócili do w miarę normalnego życia, czy wegetowali jako b/zdomni gdzieś w krzakach koło wygaszanych ogródków działkowych. czy w porzuconej altance działkowej.

    • 33 0

    • (1)

      Szanowani biznesmeni.

      • 19 0

      • Są dziś w PO

        • 9 4

    • zostali posłami na sejm RP

      • 11 2

    • (3)

      Da się dowiedzieć. Odwiedź dzielnicę w której mieszkali i znajdziesz.

      • 8 0

      • Tatuś ich dozyl spokojnej prokuratorskiej emerytury (2)

        • 10 0

        • A oni dziś w PO

          • 9 4

        • Ich ojciec nie był prokuratorem odmieńcu!

          • 0 0

    • (2)

      Żyją i są spokojnymi obywatelami z rodzinami ,sąsiad.

      • 6 0

      • Family name please (1)

        • 0 0

        • Jak jeden z bohaterów trylogii R. Liskowackiego.

          • 0 0

    • Bzdura, co tu pisza o tatusiu co im d*pe chronil. Blizniacy , to byla zdeklarowana recydywa.Dla nich wiezienie , to byl drugi dom. Jeden z nich byl zamieszany w morderstwo na Przebrobce , jak byl na przepustce z wiezienia. Podejrzewam, ze siedza dalej na oddzialach dla grypserki. Rodzice ich sie bali. Pamietam, jak ich matka wtedy powiedziala do prasy, ze lepiej jakby ich uspili.

      • 4 1

  • Opinia wyróżniona

    (4)

    najlepsze co pamietam z tamtego wydarzenia to filozoficzne rozwazania mojego kolegi, mowi zobacz przetrwal zabory wojny a trzem d**il z gdanska nie dal rady

    • 130 2

    • Trochę podobnie jak palma w Oliwie (2)

      • 17 2

      • Palma dożyła swoich lat. (1)

        I tyle.

        • 1 5

        • I wielka Du dała. Radę ja wykończyć

          Dziękujemy PO

          • 4 2

    • Słoń

      A d**ile żyją w luksusie teraz

      • 0 1

  • (6)

    Oj, tam. Były lata 80-te, obowiązywało hasło "tym chata bogata, co ukradnie tata". 90% chłopów i robotników kradło mienie społeczne w zakładach pracy, a im więcej kradli, tym lepiej wspominają komunę. Tu chłopcy się po prostu trochę zagalopowali.

    • 33 24

    • Chłopi? Robtnicy? W latach 80-tych potrafili kr@ść i robić malwersacje stojący znacznie wyżej (5)

      Na Polskę za stan w0jenny nałożono embargo na dostawy układów scalonych o średniej i wyższej skali integracji. Które były potrzebne do celów wojskowych (ale nie tylko). No to Polska zaczęła import "pokątny" przez firmy polonijne, a te układy scalone firm typu Hitachi przywozili do Polski np. kurierzy dyplomatyczni z MSZ, których nikomu nie wolno było na granicach rewidować. Problem był jednak, jak to wstawić do firm polonijnych, z których za złotówki kupowały to instytucje państwowe. Szukano słupów, którzy aby nie zapłacić wysokiego podatku, robili niby darowizny. Bo podatku od pewnych darowizn i do pewnej wysokości kwot - nie było. Tylko słupy to byli uczniowie (ale pełnoletni), studenci, młodzi ludzie, co chcieli albo musieli szybko zarobić. I takim jednym wyszukiwaczem "słupków" był... bratanek znanego ministra z rządu J@ruzelskiego! W latach 1983-85 tylko coś się posypało albo na za dużą skalę robił, może nie podzielił się, z kim trzeba. Może lubił hazard, bo ponoć "słupki" od pewnego momentu 0szukiwał i płacił mniej niż połowę za udostępnienie danych i podpisanie czegoś, a potem zanim dał resztę - zrywał kontakt. No i zamknęli go. M0 albo wydział gospodarczySB. Posiedział w śledztwie 2 lata i tyle tylko życzliwy sąd mu zasądził, czyli tuż po wyroku (dokładnie ten sam czas, jak w artykule, zamknęli go na początku 1986) opuścił areszt. To było w Wawie, ale mogło być na mniejszą skalę i w 3M. Tylko że on pracował dla ludzi sprowadzających te układy scalone w znacznych ilościach z zagranicy. Im to nic, a może były to osoby typu bratanek generałaSB. Przecież na to trzeba było mieć niemałe pieniądze i znajomości. Bo była to jednak akcja zaopatrywania instytucji państwowych, w tym wojska. +Może kasę na koniach tracił, zamiast lojalnie wypłacać "słupkom"? I może niektóre naskarżyły na niego do MO. To już tylko przypuszczenie.

      • 12 1

      • (4)

        A dlaczego wprowadzono stan wojenny? Kto nie wykonywał planów?, Kto wszczynał codziennie ileś strajków? Kto zamiast pracować leczył kaca za maszyną? Kto wynosił sztućce ze stołówki zakładowej a z kibla papier toaletowy? Kto wykręcał części z urządzeń fabrycznych i zanosił do domu? Może bratanek ministra?

        • 2 15

        • Stan wojenny wprowadzono po to, aby czerwona "elyta od k0ryta" nie musiała się dzielić władzą z ludem (1)

          pracującym miast i wsi, któryż to lud tak wielce jakoby kochali.

          • 14 0

          • Ale są tacy co PRL czyli rosyjska okupacja 1945 1989 chwalą...

            • 1 1

        • Ja w 1981 strajkowałem wszystkiego 2 godziny (2x1) - dwa godzinne strajki ostrzegawczy zarządzone przez region "S"

          A ile godzin przesiedziałem bezczynnie od 01. lipca 1980 do listopada 1981 to nawet nie zliczę - z powodu wyłączenia prądu pod dużym miastem? 20 na pewno. Bo tam się mieścił nasz nieduży zakład (blisko 150 pracowników). W dużych miastach nie wyłączano, że niech społeczeństwo myśli, że niby wszystko OK, węgla dosyć, ale po miastem to różnie. Dwa zajęcia mogłem w tym czasie bez prądu wykonywać: 1. porządkowanie stanowiska pracy 2. piłowanie paznokci niedużym pilnikiem tzw. iglakiem (aby płaskim, bo były i okrągłe). A ten zestaw (chiński, dobry) iglaków mam do dziś i z rzadka nawet używam. Nie "wyniosłem" z pracy do domu - gdy się zwalniałem stamtąd stwierdzono, że zgodnie z przepisami po ponad dwóch latach "się zamortyzowały" i zwracać nie muszę.

          • 6 2

        • To było niczyje.

          Pewnie Wałęsa i jemu podobni,tak niszczyło się komunę.

          • 3 1

  • Opinia wyróżniona

    Dziękuję za przypomnienie tego wydarzenia (16)

    Gdyby stało się to dzisiaj młodzi ludzie do 30 nawet by się nie zmartwili takim bestialstwem symbolu chrzescijaństwa i drogocennym zabytkiem sztuki jubilerskiej. Po prostu nie ma to dla nich żadnego znaczenia. No może gdyby nie było internetu kilka dni........

    • 121 27

    • No i podzielił.

      Ale według jakich kryteriów? Piszcie.

      • 2 0

    • Zadbali oto Politycy by wyprodukowac bezrozuumną młodziesz by zadnych wartosci nie uznawała za cenne (1)

      • 6 6

      • masakra

        " Młodziesz " !!!!!!!!!!!!!!

        • 4 0

    • Dzieci czerwonego prokuratora

      Jakie świętości?

      • 7 2

    • Podziękuj kościółkowym (2)

      Sami zapracowali na ten "szacunek"

      • 6 8

      • A ty wierzysz w kościół czy Boga? (1)

        • 4 1

        • On wierzy w powrót Tuska

          • 5 1

    • rozumiem że pismo święte to dla Ciebie czarna magia (4)

      masz wyraźnie napisane żeby nie modlić się do symboli, statutek, obrazów, ikon. Jak wygląda kościół ?
      masz wyraźnie napisane że do nikogo oprócz Boga ,nie będziesz zwracał się 'ojcze' , i co ? i księża i ludzie mówią do na księży 'ojcze'.
      Mam Ci dalej wymieniać ? daj spokój, okaże się że Twoje "chrześcijaństwo" nie ma nic wspólnego z tym czego nauczał Jezus i z tym co jest napisane w piśmie.

      Na deser sprawdź sobie tron lucyfera który wybudowali w watykanie.

      Na przyszłość nie wypowiadaj się co i jak młodzi ludzie by zinterpretowali. Po pierwsze bo nie masz o tym pojęcia, po drugie bo niewiesz o czym mówisz.

      • 8 6

      • (2)

        Ateista wypowiada się na temat religii? Wiesz o co chodzi w chrześcijaństwie?

        • 8 4

        • O to samo co w każdej religii.

          Żeby zarobić na naiwniakach, wierzących w jakiegoś boga :D

          • 4 3

        • tak, o pieniadze i wladze

          • 1 1

      • Ty za to będziesz pochowany przy płocie

        Jak pies

        • 0 2

    • stosy i wojny to sa symbole chrzescijanstwa (2)

      • 1 1

      • Stalin, Trocki, Lenin byli komunistami jakoś z krzyża w ręku nie mieli gdy wymordowali 80 milionów ludzi (1)

        • 0 0

        • Akurat Stalin to miał

          Stalin to był chrześcijanin i z tego co pamietam próbował zostać księdzem czy zakonnikiem.

          • 0 0

    • są też politycy, którzy zapowiadają opiłowywanie chrześcijan

      i też mają związek z Gdańskiem

      • 0 0

  • A to luje!!!

    • 12 3

  • Opinia wyróżniona

    Fajnie się czytało, brawo Panie Michale. (4)

    • 184 3

    • Dla ścisłości . (1)

      Zdanie z artykułu : ,, Jej nazwa, Srebrny Młyn (Silberhammer) z czasem przeszła na całą okolicę, czyli dzisiejsze Srebrzysko" . Silberhammer w tłumaczeniu z j. niemieckiego to nie jest Srebrny Młyn, tylko srebrny młot / silber - srebro , hammer - młot /.

      • 1 0

      • Hammer to jest samochód

        • 0 2

    • No i w 86r nie bylo policji

      tylko milicja

      • 0 0

    • No i w 86r nie było policji

      jak określił to autor we fragmencie "Aresztowanie po donosie". Młody dziennikarz to nie rozróżnia. Waldemar B z dobrej rodziny, ale nie z Obrońców Wybrzeża tylko z bloków Leningradzkich na Dąbrowszczaków w tamtych latach, dziś już tam nie mieszka.

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Jaki gdański malarz był twórcą portretów książąt pomorskich oraz późniejszych władców Pomorza i Polski?

 

Najczęściej czytane