- 1 Jeden z pierwszych w Polsce "bliźniaków" (49 opinii)
- 2 Zapomniany minister i jego gdyńska historia (20 opinii)
- 3 Upiorne syreny i największe pożary w Sopocie (19 opinii)
- 4 Idź na spacer śladem linii Gdynia - Kokoszki (74 opinie)
- 5 30 lat od tragedii autobusowej w Kokoszkach (222 opinie)
- 6 Nietypowa willa prezesa banku nad miastem (56 opinii)
Dzwon z Gustloffa w restauracji
Dzwon z "Gustloffa" wita klientów przy wejściu do głównej sali restauracji. Jest też wymieniony jako superatrakcja w folderze reklamowym lokalu. - Niemy świadek tragedii tysięcy ludzi nie może robić za rekwizyt do kotleta! To bezczelność i skandal - uważa prezes mniejszości niemieckiej w Gdańsku Gerhard Olter. - Zawiadamiam o tym prokuraturę i konsulat niemiecki w Gdańsku.
- Dzwon wydobyto wiele dziesiątków lat temu. Przez ten czas nikt się nim specjalnie nie przejmował. Dopiero my zdecydowaliśmy się wypożyczyć go od właściciela i pokazać, robiąc to z odpowiednim dla niego szacunkiem - relacjonuje właściciel Barracudy Piotr Tomaszewski. - Według nas lepiej, żeby stojąc niedaleko nabrzeża, z którego "Gustloff" wypłynął w swoją ostatnią podróż, przypominał naszą wspólną historię, niż leżał zapomniany gdzieś w kolejnym magazynie.
Jak to się stało, że dzwon znalazł się w restauracji? "Wilhelm Gustloff" zatonął 30 stycznia 1945 roku. W załadowany uciekinierami statek trafiły trzy torpedy z napisami "Za Ojczyznę", "Za naród radziecki" i "Za Leningrad". Wystrzelił je radziecki okręt podwodny S-13. "Gustloff" zatonął w ciągu 50 minut. W zależności od szacunków, oblicza się, że wraz z nim na dno poszło od 5 do ponad 9 tysięcy ludzi. Dzwon wydobyło w latach siedemdziesiątych XX wieku Polskie Ratownictwo Okrętowe. I przekazało go Centralnemu Muzeum Morskiemu. PRO zabrało go z muzealnego depozytu dziesięć lat temu. Stał na honorowym miejscu w siedzibie PRO. Dwa lata temu spółka przeniosła się do mniejszego lokum. Wobec braku miejsca w ubiegłym roku został wypożyczony Barracudzie.
- Dziwię się, że PRO wolało oddać dzwon w prywatne ręce zamiast do Centralnego Muzeum Morskiego - mówi wojewódzki konserwator zabytków Marian Kwapiński. - "Gustloff" jest mogiłą wojenną. Dlatego wszystkie należące do niego przedmioty wymagają specjalnego traktowania.
O autorze
Bartosz Gondek
Historyk, dziennikarz, kierownik Domu Wiedemanna w Pruszczu Gdańskim
Opinie (226) ponad 50 zablokowanych
-
2006-02-28 08:46
8:22
"Rozumiem, że ci których wypuszczono kominem są do twoich statysk dobrzy. Ci z GW są źli."
Czytam i czytam i za nic nie rozumiem Twojego mętnego, dość obrzydliwego, rozumowania.- 0 0
-
2006-02-28 08:50
poszukaj książki "anglosasi nie jesteście aryjczykami" gdzie w formie dokumentów ukazuje sie mordy na jeńcach lotnikach amerykańskich i brytyjskich dokonanych m in przez wojska lądowe jak raczyłeś nazwać te bande żołdaków bandytów i morderców
- 0 0
-
2006-02-28 08:50
co do dzwonu...
to niech Niemcy nie przesadzają
Przecież w tej kanjpie stoi na zaszczytnym miejscu, opisany, że to z Gustloffa, itd
Co innego, gdyby gotować w nim zupę, albo dzwonić podczas imprez...
Więcej osób go zobaczy w Barracudzie niż w muzeum...- 0 0
-
2006-02-28 08:53
osskaa
Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie
Na Wilhelma Gustloffa zaokrętowano ok. 3700 marynarzy z II Dywizjonu Szkoleniowego Okrętów Podwodnych, kilkuset rannych żołnierzy, kobiety ze służby pomocniczej Kriegsmarine oraz kilka tysięcy cywilnych uciekinierów w większości rodziny wysokich funkcjonariuszy NSDAP.- 0 0
-
2006-02-28 09:01
osska
ale to nie ruscy/kacapi napadli bez wypowiedzenia wojny na niemcy tylko na odwrót
zanim był gustlof był sobibór oswiecim itp
puknij sie w czoło i posłuchaj czy dźwieczy:)- 0 0
-
2006-02-28 09:05
Nasza wrażliwość
Dzwon okretowy to serce statku, zatem bije w pewnym sensie w imieniu tych wszystkich którzy zgineli. Mam wielki niesmak ze ten symbol bije w relaksującym miejscu. Własciciele zapewne nie w złej intencji ale w postąpili niewłaściwie.
Cieszę się, że polacy maja wrazliwość na czyjąś krzywdę. Swiadczą o tym mądre wspisy na tym forum internetowym. Chciałby wierzyc ze niemcy tez maja podobna wrażliwość.- 0 0
-
2006-02-28 09:06
czy strzelanie do ludności uciekającej we wrzesniu przed frontem dokonywane przez hilerowskich lotników jest inne od zatopienia statku??
mówmy i pamietajmy o swojej historii, a niemiaszkom gustofem przypaminajmy jaki los ich czeka jak jeszcze raz przyjdzie im do głowy wojenka...- 0 0
-
2006-02-28 09:08
osskaa
GARDZĘ wszystkimi, którzy usprawiedliwiają ohydny i barbarzyński mord wermachtu na cywilnych mieszkańcach podbitych państw!!
To co pijana, dzika niemiecka banda robiła w Polce i później w Związku Radzieckim, nie da się z niczym porównać
Gwałty, wrzucanie żywych dzieci do ognia, rozjeżdżanie na miazgę czołgami ludności cywilnej, grabieże wszystkiego, łącznie ze złotymi zębami pomordowanych
Do tego żadne miasto i miasteczko nie ocalało - od Otwocka, przez Lublin, Lwów po Kijów - wszystko spalone i zniszczone przez Niemców...
Więc darujcie sobie to że wojna, itd...- 0 0
-
2006-02-28 09:09
"czy strzelanie do ludności uciekającej we wrzesniu przed frontem dokonywane przez hilerowskich lotników jest inne od zatopienia statku??"
Pewnie, że nie. I to, i to jest zbrodnią wojenną w myśl prawa międzynarodowego.
Nie rozumiem, dlaczego pamięć o tysiącach cywilów, którzy zginęli na "Gustloffie" miałaby oznaczać negowanie zbrodni niemieckich.- 0 0
-
2006-02-28 09:13
to byli cywile, ale dosyć szczególni, bo przydatni do dalszego kontynuowania walki
cywile prawdziwi w styczniu 1954 byli gnani przez esesmanów po lodzie i śniegu i tam poniesli najwieksze straty
kto mieczem wojuje....- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.