- 1 Pozostałości baterii mającej bronić portu (66 opinii)
- 2 O morderstwie na jachcie i upartej nudystce (31 opinii)
- 3 Tak organizowano Rajd Monte Carlo w Gdańsku (25 opinii)
- 4 Te zabytki otwierają się po remontach (88 opinii)
- 5 Przymorze kiedyś i dziś. Porównujemy zdjęcia (145 opinii)
- 6 24-letnia Aneta Kręglicka w 1989 roku (97 opinii)
Dla tych, którzy przyjdą. Historia powstania pomnika Poległych Stoczniowców
Ostatni ludzie ze zwartego tłumu stali między dworcem kolejowym a Zieleniakiem - na odsłonięcie pomnika Poległych Stoczniowców 1970 w Gdańsku przybyły niezliczone rzesze ludzi z całej Polski. 16 grudnia 1980 roku, po zaledwie stu dniach budowy, a po dziesięciu latach od tragicznych wydarzeń odsłonięto monument. To był pierwszy za żelazną kurtyną pomnik pamięci ofiar komunistycznej władzy i pierwszy, o którego budowie zdecydowali sami obywatele.
Władza, czytaj: Polska Zjednoczona Partia Robotnicza, zgodzi się na transmisję odsłonięcia pomnika Poległych Stoczniowców w telewizji publicznej, ale trzeba uroczystość podzielić na dwie części: część świecką, potem hymn i część sakralną.
Wieści przywiózł z Warszawy Włodzimierz Lejczak, minister górnictwa. Przedstawiciele Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Poległych Stoczniowców 1970 spotykają się z nim tradycyjnie u wojewody gdańskiego Jerzego Kołodziejskiego.
- Panie ministrze, czy hymn może być elementem dzielącym? Może być elementem początkującym lub kończącym, ale nie dzielącym! - odparował Henryk Knapiński, pracownik Stoczni Gdańskiej im. Lenina, oddelegowany przez Komisję Zakładową NSZZ "Solidarność" do pracy w Społecznym Komitecie Budowy Pomnika Poległych Stoczniowców 1970, odpowiedzialny podczas uroczystości odsłonięcia monumentu za współpracę ze służbami porządkowymi i bezpieczeństwo zgromadzonych.
Ostatecznie telewizja publiczna wyemitowała zapis uroczystości z opóźnieniem, cenzurując niewygodne dla władzy treści.
Zróbmy tablicę pamiątkową
Mimo nocnych pogrzebów ofiar, zakłamywania prawdy, wszechobecnej propagandy, która nazywała protestujących w grudniu 1970 robotników "mętami społecznymi", pamięć o poległych wciąż była żywa, szczególnie wśród stoczniowców ze Stoczni Gdańskiej, gdzie narodził się protest. Już wiosną 1971 r. Służba Bezpieczeństwa alarmowała, że z muru przylegającego do Bramy nr 2 "stoczniowcy uczynili pewnego rodzaju sanktuarium", gdzie gromadzą się całymi rodzinami, modlą, składają kwiaty i palą znicze. 1 maja 1971 r. ulicami Gdańska stoczniowcy ponieśli w pochodzie własne transparenty z żądaniami odsłonięcia tablicy poległych stoczniowców i ukarania winnych ich śmierci. Żaden z tych postulatów nie został przez władzę spełniony.
W 1979 r., w dziewiątą już rocznicę rewolty, Lech Wałęsa - wówczas działacz Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża - zaapelował do zgromadzonych pod Bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej, aby za rok każdy przyniósł kamień na budowę pomnika.
Postulat budowy pomnika ku pamięci stoczniowców zabitych w grudniu 1970 r. pojawił się zaraz na początku strajku, który w sierpniu 1980 r. wybuchł w Stoczni Gdańskiej im. Lenina, a potem rozlał się na cały kraj.
Już 14 sierpnia 1980 r. spod ręki Bogdana Pietruszki, pracownika Biura Projektowo-Konstrukcyjnego Stoczni Gdańskiej im. Lenina, wyszedł pierwszy szkic przyszłego monumentu, wówczas jeszcze z czterema, a nie trzema krzyżami.
Skarbonka ze słoika na ogórki
Brystol z wizerunkiem pomnika, który miał upamiętnić ofiary Grudnia, najpierw zawisł na budynku stoczniowego Biura Projektowo-Konstrukcyjnego od strony ul. Jana z Kolna. Ktoś wystawił wielkie słoiki na ogórki i tak rozpoczęła się zbiórka na budowę, datki płynęły od osób prywatnych z całej Polski i ze świata, a także od załóg zakładów pracy. Setki fotografii projektu po całej Polsce rozwieźli kolejarze.
Dziesiątego dnia strajku delegaci zrzeszeni w Międzyzakładowym Komitecie Strajkowym jednogłośnie zatwierdzili projekt z terminem odsłonięcia w dziesiątą rocznicę wydarzeń Grudnia '70. A w miejscu, gdzie w grudniu 1970 r. polegli stoczniowcy, postawiono drewniany, sześcio-, siedmiometrowy krzyż, wykonany przez stoczniowych cieśli.
Po zawarciu Porozumienia Gdańskiego zawiązał się Społeczny Komitet Budowy Pomnika Poległych Stoczniowców 1970 (SKBPPS) na czele z Henrykiem Lenarciakiem, ówczesnym przewodniczącym rady oddziałowej Związku Zawodowego Metalowców z Wydziału W4 Stoczni Gdańskiej, uczestnikiem grudniowej rewolty.
Termin odsłonięcia monumentu wyznaczono na dziesiątą rocznicę tragedii - 16 grudnia 1980 r.
Tymczasem władza stosowała fortele. Józef Wójcik, I sekretarz stoczniowego Komitetu Zakładowego PZPR, proponował, żeby pamięć ofiar uczcić tablicą pamiątkową. Miałaby zawisnąć w tzw. sali tradycji Stoczni Gdańskiej, w budynku, gdzie znajduje się Sala BHP. Próbowano też opóźnić budowę pomnika oraz zmienić jego symbolikę, zachęcając do rozpisania ogólnopolskiego konkursu na projekt i lokalizację monumentu.
Polityka na zwłokę
Nie powiodła się również próba przesunięcia murów i Bramy nr 2 stoczni, tak aby miejsce śmierci dwóch stoczniowców znalazło się na terenie zakładu. Nieopodal miał powstać supermarket, nowe ogrodzenie zaczęto już stawiać przed sierpniowym strajkiem. W listopadzie stoczniowa Solidarność wymusiła na władzy porzucenie tych planów.
Henryk Knapiński czuje się jednak w powinności przypomnieć, że w budowę pomnika zaangażowało się też wielu ludzi z tzw. drugiej strony.
- Wspaniała była postawa dyrektora stoczni Klemensa Gniecha, który ze stoczni uczynił inwestora zastępczego i wyznaczył pełnomocników. Pełnomocnikiem do spraw zaopatrzenia był inż. Władysław Knap, koordynatorem prac między stoczniowymi wydziałami - Henryk Łapiński, a koordynatorem na samym placu budowy - Leszek Górski, już nieżyjący, wspaniały człowiek, choć członek komitetu zakładowego partii. Przynależność partyjna nam nie przeszkadzała, ważne były intencje.
Pierwszy pal fundamentowy wbito pod pomnik 17 września. W tajnym głosowaniu 1 października SKBPPS wybrał wersję projektu pomnika zaproponowaną przez zespół: Bogdan Pietruszka - twórca idei pomnika, Robert Pepliński i Elżbieta Szczodrowska-Peplińska - rzeźbiarze, Wiesław Szyślak - architekt. Projekt małej architektury wokół pomnika przygotowali Wojciech Mokwiński i Jacek Krenz.
Machina przygotowań
Równolegle z budową pomnika ruszyły przygotowania do uroczystości jego odsłonięcia. Inscenizacji podjął się Andrzej Wajda, choć był już wówczas w gorączce przygotowań do kolejnego filmu, kontynuacji "Człowieka z marmuru" (1976). "Człowiek z żelaza" miał być opowieścią o dalszych losach Mateusza Birkuta. Co ciekawe, zlecenie na nakręcenie tego filmu Wajda przyjął od jednego z robotników - Mirosława Wagi - 30 sierpnia 1980 r., gdy odwiedzał strajkującą Stocznię Gdańską.
W notatniku Andrzej Wajda rozpisał minutaż uroczystości.
"O 16.50 - goście mają już być na miejscu, pięć minut później kompania honorowa złoży raport Jabłońskiemu, czyli przewodniczącemu Rady Państwa, o 17.00 - zawyją syreny, o 17.05 - zabrzmi "Rota", pięć minut później - Penderecki, czyli wybrzmi napisana specjalnie na tę okazję "Lacrimosa", o 17.15 - Apel Poległych, a dziesięć minut później - narrator i "odsłonięcie szarfy"."
Obecność szarfy okazała się zaskoczeniem m.in. dla dziennikarzy, których na trybunę prasową wyprowadzono już trzy godziny przed uroczystością, ale o tym później.
O to, żeby notatki i pomysły Andrzeja Wajdy nabrały konkretnych kształtów, dbała Krystyna Zachwatowicz-Wajda, scenografka i aktorka, prywatnie żona reżysera.
- Andrzej był bardzo zaangażowany w przygotowanie filmu, musiał cały czas być obecny w Warszawie, więc mnie uczynił swoim delegatem - opowiada Krystyna Zachwatowicz-Wajda.
Komitet chciał, aby w dzieło wzniesienia pomnika zaangażować dwóch wielkich polskich artystów - Czesława Miłosza i Krzysztofa Pendereckiego. Rolę mediatora powierzył Andrzejowi Wajdzie, a ten podzielił się zadaniem z Krystyną Zachwatowicz.
"Prosimy o napisanie utworu poetyckiego"
"Zwracamy się do Pana z prośbą o napisanie utworu poetyckiego - wiersza, który moglibyśmy umieścić na pomniku" - 16 października 1980 r. Komitet wysłał list do Czesława Miłosza, adresując go na Uniwersytet Kalifornijski w Berkeley.
Twórczość Czesława Miłosza, po tym jak w 1951 r. poprosił o azyl we Francji, została w Polsce objęta zapisem cenzorskim. Nie mogła więc być znana powszechnie, docierała do odbiorców drugiego obiegu wydawniczego.
1980 rok był szczęśliwy dla Miłosza, ze Sztokholmu nadeszła wiadomość o przyznaniu mu literackiej Nagrody Nobla. Uroczystość wręczenia medalu zapowiedziano na 10 grudnia 1980 r.
Odpowiedź od Miłosza przyszła telegraficznie (zapis oryginalny):
"ZAMIAST WIERSZA PROPONUYE WERSET JEDENASTY Z PSALMU 29 W MOIM PRZEKŁADZIE STOP OTO JEGO BRZMIENIE STOP PAN DA SILE SWOYEMU LUDOWI PRZECINEK PAN DA SWEMU LUDOWI BLOGOSLAWIEN STWO POKOJU STOP NIE PLANUYE RYCHLEGO PRZYJAZDU DO POLSKI SERCEM JESTEM 2 WAMI CZESLAW MILOSZ".
Do poety telefonowała Krystyna Zachwatowicz-Wajda, nie znała go osobiście.
- Zamówiłam Kalifornię, na połączenie trzeba było czekać ze dwa dni - wspomina. - Wszystko wiedział o tym, co się dzieje w Polsce, niczego nie musiałam mu tłumaczyć. Zaakceptował użycie jednej strofy wiersza "Który skrzywdziłeś".
Na pomniku znalazł się następujący tekst:
"Który skrzywdziłeś człowieka prostego
Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając
NIE BĄDŹ BEZPIECZNY poeta pamięta
Możesz go zabić narodzi się nowy
Spisane będą czyny i rozmowy".
Zgodził się też na pominięcie dwóch ostatnich bardzo mocnych wersów, w brzmieniu: "Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy / I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta".
Psalm widnieje na murze okalającym plac.
Lamentacja "pełna łez"
Krzysztof Penderecki - wówczas już artysta o międzynarodowej sławie - został zaproszony przez Komitet do projektu przygotowania uroczystości odsłonięcia pomnika Poległych Stoczniowców 1970.
Pośrednikiem w zamówieniu utworu okolicznościowego był Andrzej Wajda.
- Krzysztof Penderecki od razu się zgodził - Krystyna Zachwatowicz-Wajda dobrze pamięta przebieg rozmowy.
Powstała "Lacrimosa", czyli lamentacja "pełna łez". Utwór kompozytor zadedykował Lechowi Wałęsie i Solidarności na odsłonięcie pomnika ofiar Grudnia 1970 w Gdańsku.
Kompozycję w dniu prapremiery, 16 grudnia 1980 r., odtworzono z nagrania dokonanego w Krakowie. Do Gdańska przyjechała taśma. Zabrzmiały Chór i Orkiestra Polskiego Radia i Telewizji w Krakowie pod batutą Antoniego Wita, a partię sopranu zaśpiewała Jadwiga Gadulanka.
Potem Penderecki włączył "Lacrimosę" do "Polskiego Requiem", jednego ze swoich najważniejszych utworów, którego poszczególne części powstawały przez dwadzieścia sześć lat, upamiętniając ważne postaci z dziejów Polski.
Ziemia z lasów katyńskich
6 grudnia odbyła się uroczystość wmurowania kamienia węgielnego pod budowę pomnika. Kamieniem węgielnym uczyniono ziemię z rzymskich katakumb, z lasów katyńskich oraz z miejsc, w których w grudniu 1970 roku zginęli stoczniowcy.
W akcie erekcyjnym zapisano:
"Pomordowanym - na znak wiecznej pamięci. Rządzącym - na znak przestrogi, że żaden konflikt społeczny nie może być rozwiązany siłą. Współobywatelom - na znak nadziei, iż zło może zostać przezwyciężone".
Cztery dni później, nieoczekiwanie, kwestią sporną stała się nazwa monumentu. Podczas spotkania u wojewody - udział w nim wzięli m.in. członkowie SKBPPS - Anna Walentynowicz zakwestionowała wcześniej ustaloną przez Komitet nazwę pomnika: "Ofiarom Grudnia 1970 - Społeczeństwo", żądając przywrócenia pierwotnej nazwy, jak w akcie erekcyjnym: "Pomnik Poległych Stoczniowców". Walentynowicz obawiała się, że w ten sposób umożliwi się manipulowanie prawdą historyczną i zatarcie odpowiedzialności władzy za masakrę stoczniowców.
Pomnik o wysokości 42 m wykonano z płyt ze stali. Kotwice były z płyt mosiężnych, płaskorzeźby z brązu. Ciężar jednego krzyża to 36 ton, kotwicy - 2 tony, całego monumentu ok. 134 ton.
W normalnych warunkach budowa takiego monumentu trwałaby dwa-trzy lata, a zajęła sto dni. Realizacja projektu w tak krótkim czasie była możliwa dzięki zaangażowaniu i ofiarności wielu osób, instytucji i przedsiębiorstw. Oprócz prawie wszystkich wydziałów stoczniowych do budowy dołączyły m.in. Budimor, Energopol, Mostostal, huty Batory i Stalowa Wola.
Obowiązek
"15 grudnia godz. 16.00 - próba światła" - zapisał w kalendarzu Andrzej Wajda. Już dwie godziny później reżyser był umówiony z kolejarzami w Gdyni.
16 grudnia 1980 r. pogoda była sztormowa, zacinał drobny deszcz.
Przybyły niezliczone rzesze ludzi z całej Polski, ostatni ludzie ze zwartego tłumu stali między dworcem kolejowym a Zieleniakiem.
Dochodzi piąta. Oświetlony nagle setkami jupiterów, z tła ciemności wyłania się pomnik - strzelająca w niebo srebrzysta zjawa trzech krzyży. Nie zauważyliśmy, że na jeden z krzyży, niby na maszt, wciągnięto sięgającą połowy jego wysokości szarfę o barwach narodowych, która łopocząc na wietrze, pełni teraz symboliczną rolę zasłony monumentu. Wzdłuż ulic zbiegających się na placu przed bramą stoczni pada oślepiająca jasność z gigantycznych reflektorów wojskowych, umieszczonych daleko z tyłu" - 11 stycznia 1981 r. na łamach "Tygodnika Powszechnego" relacjonował Jacek Susuł, dziennikarz z Krakowa.
- Wzniesienie pomnika było obowiązkiem tych, którzy pozostali, dla tych, którzy przyjdą. Ma on dawać świadectwo przeszłości i być drogowskazem na przyszłość" - w swoim przemówieniu mówił Lech Wałęsa, lider sierpniowego strajku, przewodniczący Solidarności.
Wszystko było do płaczu
"Lacrimosa" zabrzmiała odtworzona przy użyciu nagłośnienia lotniskowego, przez które na co dzień zapowiadano kolejne loty.
- Andrzej wielokrotnie wracał do tego, mówiąc: "Jak Krzysztof mógł to wytrzymać?" - opowiada Krystyna Zachwatowicz-Wajda. - Jakość rzeczywiście nie mogła być doskonała, ale była najlepsza, jaką wtedy można było osiągnąć. Krzysztof Penderecki zniósł to cierpliwie.
Henryk Knapiński nie miał czasu celebrować uroczystości.
- Należę do tych, którzy wszystko muszą dotknąć ręką, a miałem dwa i pół tysiąca ludzi w tak zwanej ochronie - wspomina. - Najbardziej zależało mi na tym, żeby ludzie nad głowami nie rozwijali flag i transparentów, bo chciałem, żeby nawet ci, którzy stali bardzo daleko wszystko widzieli.
Krystyna Zachwatowicz-Wajda:
- Pamiętam, że siedziałam na podeście, cały czas w jednym miejscu, niemal jestem pewna, że gdzieś w okolicy portierni. To było wstrząsające przeżycie - wspomina. - Pamiętam Apel Poległych, który Daniel Olbrychski tak pięknie wtedy powiedział, odpowiadał mu cały tłum - "Jest wśród nas!". Wszystko było do płaczu.
PS 27 maja 1981 r. "Człowiek z żelaza" został uhonorowany Złotą Palmą na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes jako pierwszy polski film w historii tej nagrody. Świat na wielkim ekranie zobaczył losy rodziny Birkutów, wpisane w wydarzenia Grudnia '70 i Sierpnia '80. Był Janek Wiśniewski niesiony na drzwiach ulicami Gdyni, wiadukcie obok stacji SKM Gdynia Stocznia, strajkująca Stocznia Gdańska im. Lenina, Lech Wałęsa...
Wykorzystano:
M. Soska, "Pamięć o ofiarach Grudnia 1970", Wrocław 2010.
"Historia jednego pomnika", katalog wystawy fotograficznej przygotowanej przez ECS, Gdańsk 2012.
"Niepokora. Artyści i naukowcy dla Solidarności 1980-1990", Gdańsk 2006.
"Pomnik Poległych Stoczniowców 1970", Gdańsk 1990.
"Pomnik Poległych Stoczniowców 1970", red. Henryka Dobosz-Kinaszewska, Gdańsk 2016.
Za udostępnienie kart z notesu Andrzeja Wajdy serdecznie dziękujemy Archiwum Andrzeja Wajdy w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie oraz prof. Krystynie Zachwatowicz-Wajdzie.
Telegram Czesława Miłosza w sprawie sentencji na pomniku Poległych Stoczniowców 1970 w Gdańsku - Archiwum Stowarzyszenia "Społeczny Komitet Budowy Pomnika 1970".
Kartki z notesu Andrzeja Wajdy z notatkami dotyczącymi uroczystości odsłonięcia pomnika Poległych Stoczniowców 1970 w Gdańsku - Archiwum Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie.
Miejsca
Opinie (43) ponad 10 zablokowanych
-
2020-12-17 08:42
Paradoks (1)
Paradoksem jest to że m.in. w Stoczni Gdańskiej walczyli o wolność i demokrację, a demokracja która nastała rozmontowała, sprzedała i zburzyła prawie całą Stocznię Gdańską
- 13 2
-
2020-12-17 20:09
W samo sedno. Z SG zostały tylko zgliszcza i garstka stoczniowców, którym cichaczem wręcza się ugodowe wypowiedzenia.
- 4 1
-
2020-12-17 09:49
ciekawy artykul, troche historii
trzeba było wtedy zyc, w tamtych czasach, żeby to zrozumieć, dzisiejsza mlodziez pewnie tak tego nie odbiera, jak my - zyjacy w tamtych czasach, ale dzięki temu pomnikowi chociaż wie...
- 12 0
-
2020-12-18 16:46
Czy można prosić o historię pomników w Gdyni?
1970 oraz Krzyży. Pamiętam jak transportowali ten drugi w nocy z stoczni na Wzgórze.
- 2 0
-
2020-12-18 17:29
Pomnik wykonali stoczniowcy z 3 wydziałów
Montował Mostostal a korzenie czyli fundamenty wykonał Budimor
- 1 0
-
2020-12-19 08:35
40 lat temu dziesiatki tysiecy pod Pomnikiem ...
po 40-stu latach zaledwie garstka/kilkadziesiat osob/,podzielonych ...
Dziekuje za przypomnienie.Bylem w '80/bardzo mocne przezycie.../,bylem rowniez 16.12.2020.
Tradycja bylo wychodzenie stoczniowcow rano kazdego 16grudnia,po poludniu uroczystosci panstwowe, w tym koscielne w kosciele Swietej Brygidy i przemarsz miastem pod Pomnik.Tam apel poleglych z wyczytaniem nazwisk pomordowanych w grudniu'70.Teraz pomieszanie z poplataniem...przykre to i smutne to ,ze tak latwo mozna nami manipulowac...- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.