- 1 Po 80 latach dzwony wróciły do Gdańska (157 opinii)
- 2 Szukają szczątków legionisty na Westerplatte (42 opinie)
- 3 Te zdjęcia obejrzysz przez specjalne okulary (8 opinii)
- 4 Nowe ściany starej kawiarni na Aniołkach (70 opinii)
- 5 Dzielnica z ciekawą historią i starą wystawą (22 opinie)
- 6 Następcy Haffnera wchodzą cali na biało (6 opinii)
Dawni dżentelmeni w mundurach. Oficerowie 20-lecia międzywojennego
Polski oficer w 20-leciu międzywojennym nie miał łatwo. Niemal na każdym kroku jego życie było regulowane przez przepisy, wytyczne i kodeksy. Polski Kodeks Honorowy kapitana Władysława Boziewicza oraz m.in. materiał sporządzony przez kapitana Żychowskiego ("Obowiązki oficera polskiego") jasno określały, co przystoi, a co nie, oficerowi-dżentelmenowi.
Gdy po 123 latach Polska odzyskała upragnioną niepodległość, żołnierze, a szczególnie oficerowie, byli darzeni szczególnym szacunkiem i poważaniem. Z drugiej strony miano wobec nich wysokie oczekiwania. Postrzegani jako część elity, musieli bardzo uważać, by ich nie zawieść.
Mundur trzeba szanować
Nieodłącznym atrybutem oficera był i jest jego mundur. Oficer musiał szczególnie o niego dbać - nie do pomyślenia było, gdyby pojawił się publicznie w ubrudzonym czy też niekompletnym mundurze.
Gdy mówimy o kompletnym umundurowaniu, mamy tu również na myśli rękawiczki. Oficer musiał je mieć zawsze, niezależnie od pogody. W upalne dni dopuszczano jednak trzymanie ich w dłoniach.
W nim również nie można było pokazać się w lokalach o wątpliwej reputacji, oraz - co ciekawe - nosić większych sprawunków. Nie do pomyślenia było również, by oficer w mundurze szedł pchając wózek lub niosąc dziecko na rękach.
Umundurowany oficer wybierając się do teatru mógł zająć miejsce w loży lub na balkonie. Gdy wybierał się na parter, nie mógł usiąść dalej niż w 7. rzędzie, bo dalsze miejsce odbierano jako ujmę dla munduru.
Tramwaj - w ostateczności, pociąg - tylko pierwsza klasa
Regulowano także sposób poruszania się po mieście. Oficer mógł co prawda jeździć tramwajem, ale wyłącznie w ostateczności. Wytyczne były niezwykle jasne: przy wsiadaniu musiał poczekać, aż zniknie tłok. Jazda na stopniu była zabroniona, jako ujma dla munduru. Gdy tramwaj się zapełniał, oficer zobowiązany był wstać z zajmowanego miejsca, by potem nie musiał rozstrzygać, komu ustąpić miejsca.
Podróże koleją nie były obwarowane aż tyloma zakazami, ale oficer mógł podróżować wyłącznie I klasą.
Małżeństwo tylko za zgodą przełożonych
Droga do szczęścia małżeńskiego początkowo również nie była łatwa. Przyszły mąż musiał mieć bowiem ukończone 24 lata a zgody na sakrament musiał udzielić dowódca. Przyszła panna młoda musiała posiadać zaświadczenie o nieposzlakowanej opinii, które wydawała komisja oficerska.
Najmłodsi oficerowie, czyli podporucznicy i porucznicy musieli wykazać przed ślubem, że wraz z przyszłą małżonką są w stanie osiągnąć dochody równe żonatemu kapitanowi.
Wystarczyło niespełnienie tylko jednego z tych kryteriów i ślub mógł się nie odbyć...
Oficer w rękę mógł całować wyłącznie mężatki i starsze panie, a jego zachowanie wobec płci pięknej musiało być nacechowane rycerskością.
Zakupy - tak, oglądanie wystaw - nie
Wytyczne nie omijały nawet kwestii zakupów. Oficer mógł wejść do sklepu wyłącznie gdy był zdecydowany na zakup. W innym przypadku należało od razu poinformować sprzedawcę, że nie chce się niczego nabyć. Zabraniano wchodzić do zaniedbanych i brudnych sklepów (ponownie spotykamy się tu z ujmą dla munduru).
Najgorszą obrazą dla oficera było nazwanie go tchórzem. W takim przypadku, w obronie honoru, dochodziło do pojedynku.
Pojedynki
Jego zasady i przebieg szczegółowo regulował Polski Kodeks Honorowy autorstwa kapitana Władysława Boziewicza. Mówił on o tym, kto może się pojedynkować (nie tylko szlachta, ale również osoby płci męskiej, które z powodu wykształcenia, inteligencji osobistej, stanowiska społecznego lub urodzenia wznoszą się ponad zwyczajny poziom uczciwego człowieka), ale także o tym, że pojedynkujący powinni spowodować możliwie jak najmniejszy uszczerbek na zdrowiu przeciwnika.
Ułańska fantazja
Oficerowie potrafili jednak wykazać się niezwykłą fantazją w rekompensowaniu sobie zakazów i nakazów. Bardzo popularna legenda z tamtych lat mówi, że generał Bolesław Wieniawa-Długoszowski wjechał na koniu do jednej z warszawskich restauracji (ale to tylko legenda, gdyby do takiego zdarzenia doszło, na pewno zostałoby szeroko opisane). Na Wybrzeżu porucznik pilot Józef Rudzki podczas lotów szkolnych szczególnie upodobał sobie niskie przeloty nad plażowiczami. Oczywiście taki przelot kończył się zawsze paniczną ucieczką wypoczywających do morza albo do lasu. Zapewne nic by się dalej z tym nie stało, gdyby nie fakt, że podczas jednego z takich lotów Rudzki zapędził do wody m.in. dowódcę dywizji z Grudziądza. Sprawa oparła się o dowódcę floty, który ukarał żartownisia trzydniowym aresztem.
Picie na łokcie
Jak wiadomo, oficer musiał umieć pić z umiarem, ale fason był równie ważny. W swych wspomnieniach pisał o tym legendarny komandor Eugeniusz Pławski:
"A więc jeden żądał kieliszek wódki z wykałaczką - oznaczało to, że potrafi pić bez przegryzki! Drugi pił koniak i zagryzał go piwem. Trzeci pił wódkę na łokcie, czyli kładł na stole rękę a bufetowy ustawiał od łokcia do kiści ręki kieliszki i napełniał je wódką, przy czym największym fasonem był "łokieć" z wysuniętymi palcami. Jeszcze większym fasonem było picie dwóch łokci jeden po drugim, ale odseparowanych "przegródką" to znaczy kieliszkiem oliwy (...). Miała ona odgrywać taką samą rolę jak podwójny żołądek u krowy".
Spotkanie w Muzeum Marynarki Wojennej we wtorek
O tych i wielu innych historiach z tego okresu będzie można posłuchać w najbliższy wtorek, podczas spotkania w Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni. O godz. 17 rozpocznie się tu promocja książki kmdr. dr. hab. Dariusza Nawrota pt. "Zakon dżentelmenów morskich II Rzeczypospolitej (28 listopada 1918 - 31 marca 1947)". Wstęp wolny
Miejsca
Opinie (20) 1 zablokowana
-
2018-12-17 13:08
(1)
Dziś, głównie dzięki politykom, mundur leży w błocie...
- 17 3
-
2018-12-17 14:06
to nie mundur...
...lezy w błocie tylko te tempe łby które tym błotem w Niego celują. A jak wiemy w razie W sami pierwsi spier...lą ..... ehhh Politycy
- 6 0
-
2018-12-17 14:00
oficerowie ,podoficerowie
jak również marynarze Marynarki Wojennej tego smutnego kraju byli są i będą chlubą , dumą i wzorem dla wszystkich formacji sił zbrojnych RP , która Ona by teraz nie była. Poległym cześć i chwała !
- 14 4
-
2018-12-17 13:36
A teraz (1)
Kto sobie rady w życiu nie daje ten idzie do wojska.
- 12 15
-
2018-12-17 13:58
Wtedy było nie lepiej
tylko legenda każe nam wierzyć, że wszyscy byli eleganccy i honorowi i ściskali rękawiczki w rączce ;)
- 6 4
-
2018-12-17 13:40
Mity
W wojsku II RP było również mnóstwo afer - alkoholowych, szpiegowskich, finansowych itd. Nie było wcale tak uczciwie i rycersko, jak to się obecnie przedstawia. Jedną z zalet wojska z tamtych lat było to, że nie brano tam bab - przynajmniej afery obyczajowe im odpadały.
- 23 7
-
2018-12-17 12:35
moi drodzy i kochani bylem oficerem 36 lat
ten etos jest nie do zastąpienia, a stara gwardia byla zawsze naszym wzorem!
- 5 9
-
2018-12-17 12:32
Kapitan Antoni Kasztelan - pośród wielu, Jego chyba podziwiam najbardziej
jego śmierć ? Trzeba pamiętać jakich przyjaciół mamy obok - jak bezwzględnych i sadystycznych.
- 6 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.