• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Sopot w ogniu. Marzec 1945 roku w kurorcie

Tomasz Kot
17 marca 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Zobacz powojenny Gdańsk na wystawie online
Czołg T34-85 obok apteki "Pod Orłem" na sopockim Monciaku. Zdjęcie zrobione 23 marca 1945 roku. Towarzystwo Przyjaciół Sopotu otrzymało je od jednego z rosyjskich pasjonatów historii. Czołg T34-85 obok apteki "Pod Orłem" na sopockim Monciaku. Zdjęcie zrobione 23 marca 1945 roku. Towarzystwo Przyjaciół Sopotu otrzymało je od jednego z rosyjskich pasjonatów historii.

W marcu 1945 r. Sopot był ledwie cieniem przedwojennego kurortu. Na terenie hipodromu posadzono ziemniaki, które miały uzupełniać kartkowe przydziały żywnościowe mieszkańców. Jedynymi kuracjuszami byli przebywający na rekonwalescencji żołnierze.



Artykuł archiwalny

Rosyjska haubica B-4 203 mm przy kościele luterańskim obok Zakładu Balneologicznego w Sopocie.
Rosyjska haubica B-4 203 mm przy kościele luterańskim obok Zakładu Balneologicznego w Sopocie.
Gdańsk i Gdynia otoczone zostały pasem umocnień ciągnących się od Rewy do Błonia nad Martwą Wisłą. Systemy obronne obu miast łączyły się na wysokości Chwaszczyna i Koleczkowa. Tu na wzgórzu Donas, zwanym inaczej Kolonią Chwaszczyńską, zorganizowano silny punkt oporu. Stąd było najbliżej do morza. W linii prostej jedynie 8 kilometrów.

Rosjanie uznali, ze jest to najsłabsze ogniwo w niemieckim systemie obronnym. Postanowili rozerwać pierścień umocnień, dotrzeć do morza i odizolować oba miasta, aby je osobno zdobyć.

Szturm rozpoczął się 14 marca. 70. armia radziecka atakowała w kierunku Sopotu.

W Kasino Hotel mieścił się sztab nadzorującego budowę fortyfikacji generała Ericha von dem Bach Zelewskiego (dowodził także stłumieniem Powstania Warszawskiego) i lazaret. W miarę postępu walk, na szpitale polowe zamieniano kolejne budynki, m.in. budynek szkoły przy ul. Wejherowskiej, czy hotel Eden. Rankiem furmankami wywożono na cmentarz ewangelicki zwłoki zmarłych żołnierzy, których chowano w zbiorowej mogile, dziś już nieistniejącej.

Na plaży, podobnie jak sześć lat wcześniej, w 1939 roku, były zasieki z drutu kolczastego i zapory przeciwczołgowe. W lasach okalających miasto wykopano liczne okopy, transzeje i bunkry. Niedaleko, na wysokości osiedla Przylesie znajdował się potężny skład aprowizacyjny armii niemieckiej, a na całej długości ulicy - obecnie 23 Marca - rozmieszczono liczne składy pocisków artyleryjskich (ustawione w słupy łuski stały jeszcze przez pewien czas po wojnie).

Wszędzie szukano rąk do obrony, pomocy w kopaniu umocnień i innych funkcji pomocniczych. Do armii wcielano mężczyzn w wieku od lat 16 do 60. W komendzie straży pożarnej ogłoszono nawet zbiórkę roczników 1926-34. Na wodach zatoki operowały okręty Kriegsmarine, świetnie widoczne z molo i okien domów. Na okalających miasto wzgórzach rozmieszczone były stanowiska artylerii przeciwlotniczej (m.in. na Wzgórzu Augusty, przy dzisiejszej ul. Sienkiewicza).

Aby uniknąć defetyzmu i paniki Niemcy wprowadzili sądy doraźne a wraz z nimi terror. W Sopocie nie było to co prawda tak masowe zjawisko jak w Gdańsku, ale i tu zdarzały się ofiary dyscypliny czasów wojny. W połowie marca, na drzewie przy alei Niepodległości, z tabliczką na piersiach, powieszono żołnierza. Czarną farbą napisano: "Wiszę tutaj, ponieważ nie wykonałem rozkazu usunięcia się z drogi i w ten sposób naraziłem na niebezpieczeństwo walczący front".

Chaos i ucieczka

18 marca, po ciężkich i krwawych walkach, Rosjanie zdobyli wzgórze Donas. Następnego dnia władze Sopotu wydały rozkaz ewakuacji, nazywając go eufemistycznie "nakazem rozproszenia".

Większość mieszkańców zawczasu przygotowała sobie schrony w piwnicach i zeszła do nich, gdy nad miastem pojawiły się samoloty radzieckie ostrzeliwujące wszystkie pojazdy poruszające się w Sopocie.

Pociski z wyciem i świstem przelatywały nad miastem. Od strony ściany lasu, od zachodu, w stronę miasta nadlatują pociski rosyjskie, padając w morze wzbijają fontanny wody. Rosyjscy artylerzyści próbują trafić w "Prinza Eugena", "Lützowa" oraz inne okręty operujące przy brzegu.

Stojące w zatoce okręty niemieckie, podobnie jak w dniach poprzednich, ostrzeliwały pozycje radzieckie położone o kilkanaście kilometrów od kurortu. Dziennie flotylla Kriegsmarine wystrzeliwuje kilkanaście tysięcy pocisków kalibru powyżej 100 milimetrów. 19 marca okręty strzelając do wojsk radzieckich podpływają maksymalnie blisko brzegu. Wydają się niemal cumować przy molo.

Dopiero po zmierzchu rozpoczyna się ruch w mieście. Na ulice wychodzą ludzie z tobołkami, wózkami. Na piechotę i na wozach zmierzają w kierunku Gdyni lub na molo, skąd załadowane uciekającymi odpływają niewielkie statki. Miejsca jednak nie starcza dla wszystkich chętnych.

Groza przed burzą

21 marca zostaje zdobyty Wielki Kack. Rosjanom śni się morze. Głównodowodzący II Frontu Białoruskiego, generał Konstanty Rokossowski, obiecuje order Czerwonego Sztandaru tym, którzy pierwsi staną na plaży. Rozpoczyna się zmasowany ostrzał artylerii radzieckiej na umocnione pozycje niemieckie broniące Sopotu od zachodu. W każdy kilometr frontu bije kilkaset dział. Prawdopodobnie wtedy trafiona pociskiem pali się restauracja na Wielkiej Gwieździe.

Do mieszkania przy ulicy Wybickiego wkracza patrol żołnierzy niemieckich, ze stacjonującej obok jednostki artylerii polowej. Niemcy nie zauważają niczego podejrzanego. Mimo protestów matki zabierają ze sobą szesnastoletniego Alka Okońskiego. Dają mu za duży mundur i karabin. Zawożą go na stanowisko obrony przeciwlotniczej na Poziomkowym Wzgórzu, niedaleko ulicy Reja. Obsadę baterii stanowią trzej pryszczaci i przejęci rolą młodzieńcy z Hitlerjugend. Alek zna ich nawet z widzenia. Nie zamierza jednak dać się zabić. Hitlera i jego tysiącletnią Rzeszę ma w nosie. Jest miejscowym Polakiem. Jego ojciec jest w obozie koncentracyjnym. Gdy tylko nadarza się okazja Alek ucieka znanymi sobie ścieżkami do domu. Po drodze zrzuca mundur.

Zmierzch sopockich bogów

W mocno wyludnionym mieście poza nieustającą kanonadą artylerii panuje względny spokój. Samoloty pojawiają się teraz rzadziej. Kilkunastoletni Jan Gurczyński wymyka się z piwnicy domu przy alei Niepodległości, w którym mieszka. Idzie w kierunku plaży. Obserwuje niemieckie okręty wciąż strzelające w pozycje Rosjan. Widzi przycumowane do molo dwa niemieckie okręty podwodne.

Następnego dnia już ich nie ma. Prawdopodobnie wewnątrz nich uciekli z miasta ważni sopoccy urzędnicy. Część z nich odnajdzie się potem w Holandii. Tego dnia do Gdańska wycofuje się również większość jednostek niemieckich usiłujących wydostać się z zaciskającego się okrążenia.

22 marca szturmujący od strony Wielkiego Kacka Rosjanie przebijają się w kierunku Kolibek. Nocą czerwonoarmiści dochodzą do plaży przy ujściu Swelinii. Dwaj żołnierze, którzy pierwsi osiągnęli brzeg morza, wysyłają butelkę z mętną morską wodą do Rokossowskiego. Pierścień niemieckiej obrony został rozerwany a Gdańsk i Gdynia odcięte i zamienione w osobne ogniska oporu.

Rosjanie zatrzymują się i okopują. Po kilku godzinach nad frontem zapada cisza. W tym samym czasie w willi przy Bülowalle 12 (Mickiewicza), znany kolekcjoner dzieł sztuki Carl Cords i jego gospodyni Kathe Fröhlih zdążyli się już pożegnać z nauczycielem Horstem Schrödterem, przyjacielem obojga. Dwa lata wcześniej Cords przekazał do muzeum we Frankfurcie, zapakowaną do 79 skrzyń, swoją kolekcję chińskiej sztuki. W sopockiej willi pozostały jedynie zbiory sztuki indonezyjskiej. Teraz Cords żałuje, że nie wyjechał z miasta w lutym, gdy miał taką możliwość.

Kathe zażywa truciznę. 65-letni Cords robi to samo. Gospodyni umiera jeszcze w nocy. Cords, który zażył noszoną w pierścieniu chińską, wolno działającą truciznę, pozostaje w agonii, gdy do mieszkania następnego dnia wpadają krasnoarmiejcy. Rabują co się da, z Cordsa ściągają ubranie i dobijają strzałem z karabinu. Wszystkie eksponaty z indonezyjskiej kolekcji znikają.

Jewropejskij kurort

Rozpoczyna się atak na kurort od strony Kolibek. Rosjanie idą wzdłuż torów kolejowych, ulicami Wejherowską, aleją Niepodległości i nadmorskimi alejkami. Do dziś widocznymi śladami po wojnie są ślady kul na budynku kolejowym przy ulicy Wejherowskiej, opodal stacji SKM Kamienny Potok.

O godz. 6 rano na spowitą wiosenną mgłą sopocką plażę wypełzają czołgi T-34. Otwierają ogień do widocznych we mgle pancernika "Lützow" i niszczycieli Z-31 i Z-34. To nie jest dobry pomysł. Okręty odpowiadają ogniem. Wkrótce na plaży pozostają wraki kilku spalonych tanków, pozostałe wycofują się na nadmorskie alejki.

Ten incydent nie zatrzymuje Rosjan, którzy prą dalej w kierunku centrum. W wyniku wymiany strzałów płonie dom naprzeciw Kasino Hotel (przez okres PRL w miejscu spalonego budynku znajdował się parking, obecnie jest tu biurowiec firmy NDI).

Czerwonoarmiści idą dalej bez przeszkód. Uczestnik walk Wsiewołod Wiszniewski, zanotował: "Sopot! Europejskie uzdrowisko, sklepy, restauracje - chrzęst rozbitego szkła... W wystawach sklepowych lalki-manekiny, którym nasi żołnierze już podnieśli do góry ręce. Stoją tak te lalki z uśmiechami na twarzy i podniesionymi rękami. Wybito drzwi do gabinetu dyrektora kasyna - zadzwonili do Gdańska. Łączność jest - ktoś dyszał do słuchawki, ale nie odpowiadał... Wybuchy niemieckich pocisków - okręty z redy biją bardzo celnie".

Druga grupa wojsk sowieckich wkracza do miasta od strony dzisiejszej ul. 23 marca niemal nie napotykając żadnego oporu. Już wcześniej Niemcy wycofali się ze swoich leśnych umocnień, porzucając po drodze sprzęt.

Znany nam już Jan Gurczyński siedzi z rodziną w piwnicy. W pewnym momencie rodzice wysyłają go na górę żeby sprawdził, co się dzieje. Otwiera drzwi piwnicy prowadzące na podwórze. Nagle czuje silne szarpnięcie. Przed nim wyrasta żołnierz radziecki z pepeszą w ręce. Czerwonoarmista zrywa mu z ręki zegarek i z powrotem wpycha do piwnicy.

Żołnierze posuwający się wzdłuż torów kolejowych napotykają opór w rejonie dworca kolejowego. Po porannej mgle wstaje pogodny i ciepły dzień wiosenny. Słońce zaczyna przygrzewać. Śniegu już nie ma. Ziemia jest rozmiękła i trudno na niej manewrować ciężkim sprzętem. Niemcy zostają wykurzeni z dworca. Dosłownie - sopocki dworzec i jego okolice zostają spalone w trakcie walk. Spalony wówczas został także dom towarowy (dziś mieści się tu m.in.: restauracja).

Ostatnie walki

Czołgi jadą Seestrasse (dziś to ul. Bohaterów Monte Cassino) w dół. Operator sowieckiej kroniki frontowej kręci film z okna mieszkania na drugim piętrze kamienicy na rogu Monciaka i Haffnera. Kasyno jest jeszcze całe.

Rosjanie podjeżdżają pod kościół ewangelicki. Wyskakują z czołgów, pędzą do morza i nabierają wody do manierek. Obawiając się desantu z Helu okopują się na plaży i ustawiają tam działa. Sopot jest w rękach Armii Radzieckiej.

Kasino Hotel znów pełni funkcje sztabu, tym razem wojsk radzieckich. W szkole przy ul. Wejherowskiej ponownie zostaje urządzony lazaret. Tam też, na przyszkolnym boisku, Rosjanie chowają swoich zmarłych żołnierzy. Poległych tymczasowo chowają też przed urzędem miasta. W parkach, skwerach, na ulicach, w końcu na hipodromie leży mnóstwo zabitych koni. Przywiązane do drzew, nie miały szans podczas ostrzału miasta. Wobec braku pojazdów mechanicznych miały służyć jako środek transportu.

Marian Mokwa, znany malarz marynista, wraz z rodziną całą okupację spędził w piwnicy własnego domu. Wita czerwonoarmistów po rosyjsku. Zna w końcu 25 języków. Na niewiele się to zdaje, bo wraz z kilkudziesięcioma innymi mieszkańcami pobliskich ulic zostaje zamknięty na dziesięć dni w piwnicy sąsiedniego domu. W jego willi "Adelajda" kwateruje radziecki sztab (wcześniej był niemiecki).

Wieczorem w Gdańsku wychodzi ostatnie popołudniowe wydanie "Danziger Vorposten". W gazecie można przeczytać o "przełamaniu niemieckiej obrony przez silne uderzenie Rosjan i wtargnięciu Armii Czerwonej do Sopotu". Kończy się dzień. Do miasta wlewają się kolejne jednostki rosyjskie.

W nocy rozpoczynają się grabieże i gwałty. Szabrujący krasnoarmiejcy przez pomyłkę ostrzeliwują innych szabrujących Rosjan w jednej z kamienic przy ul. Chrobrego. Padają zabici i ranni.

Frau und Uhr

Jest poranek 24 marca. Wkraczające do miasta radzieckie oddziały rozlokowały się już w parku na Stawowiu. Żołnierze tłoczą się po posiłek przy kuchniach polowych. W tym czasie od strony Oliwy nadjeżdżają dwa przez nikogo nie zauważone czołgi. To tygrysy dowodzone przez Obersturmführerów KönigaBrommanna. Niemcy też są zaskoczeni, ale szybko otwierają ogień do niczego nie spodziewających się Rosjan. Zaczyna się jatka, która trwa przez 15 minut. Potem czołgi odjeżdżają.

Jednostki radzieckie wycofują się do lasu w okolice ul. Smolnej i przegrupowują. Dopiero następnego dnia pójdą na Oliwę. Rosjanie penetrują Sopot w poszukiwaniu łupów i kobiet. Na ulicach słychać ich ochrypłe wrzaski: "frau" i "uhr". Płonie piekarnia na rogu Chopina i Grunwaldzkiej. Płoną także zwłoki powieszonego przez sołdatów piekarza. Ofiarą podpalenia pada także dom przy ul. Piastów. Rosjanie zabijają w nim dozorcę.

Bojcy pojawiają się przy ulicy Grunwaldzkiej. Mieszkańców traktują różnie. Do domu przy Grunwaldzkiej 64, gdzie mieszkała rodzina późniejszego architekta Brunona Wandtke puka brudny i ubłocony żołnierz, prosząc o ciepłą wodę. Mówi, ze od kilku dni nie miał nic ciepłego w ustach. Dziwi się, ze mieszkańcy mówią po polsku. Dowódcy powiedzieli mu, że to ziemie niemieckie. Żołnierz okazuje się studentem akademii sztuk pięknych z Leningradu, który do armii trafił za nieprawomyślność.

Kilkanaście domów dalej jego koledzy w mundurach Armii Czerwonej wpadają do mieszkania pani Gertrudy, Polki, wdowie po Niemcu, który zginął na froncie wschodnim. Gwałcą ją i jej 15-letnią córkę, która nie chciała wyjechać do Niemiec z babką.

Bezpieczne są kobiety z rodzin polskich mieszkające w dawnym Domu Polskim przy ulicy Chopina. Na kwaterę zajmują go oficerowie, którzy wystawiają straże.

W kamienicy przy ulicy Lipowej 8 sołdat przykłada pistolet do głowy siedmioletniego Udo Mieraua. Od matki chłopca żąda zegarka na rękę. Kobieta nie ma takiego w mieszkaniu. Żołnierz ówi, że wróci za pół godziny i wtedy zegarek ma być. Przerażona matka Udo biegnie do sąsiadki, która daje jej pamiątkowy zegarek męża. Rosjanin jednak już nie wraca.

W kamienicy obok właściciel zabija całą swoją rodzinę i popełnia samobójstwo. Ciała zostają pośpiesznie pogrzebane w ogródku przed budynkiem. Ciała niektórych samobójców leżą w domach przez kilkanaście dni. Dopiero po przejściu Armii Czerwonej są zwożone na cmentarz i chowane w zbiorowej mogile.

Dogaszanie zgliszczy

25 marca proboszcz Paul Shuetz idzie do wojskowego komendanta miasta. Doskonale włada językiem polskim i rosyjskim, a w czasie okupacji starał się pomagać Polakom. Nie może znieść tego, co wyprawiają Rosjanie. Na plebanii kościoła pw. NMP Gwiazdy Morza zginęła dziewczyna zabita przez ścigających ją sołdatów. Wie, że może nie wrócić. Podczas męskiej rozmowy z komendantem otrzymuje obietnicę, że ekscesy zostaną ukrócone. Terror nieco lżeje.

Zresztą Rosjanie przegrupowują się do ataku na Gdańsk, gdzie spodziewają się znaleźć znacznie więcej bogactw. W stronę miasta nad Motławą ciągną kolejne jednostki wojskowe.

28 marca zdobyta zostaje Gdynia. Do miasta wkraczają pierwsi żołnierze polscy. 30 marca do kurortu przyjeżdża szesnastoosobowa grupa operacyjna, która ma objąć władzę w Sopocie. Na jej czele stoi przedwojenny działacz polonii sopockiej - Kazimierz Banaś - Burwina, jeden z niewielu, którym udało się przeżyć niemieckie represje. Tego samego dnia wydany zostaje dekret o utworzeniu województwa gdańskiego. Władze wojewódzkie urzędować będą od kwietnia do lipca 1945 r. w sopockim ratuszu. Urząd miasta będzie się mieścił w budynku przy ulicy Sobieskiego 35.

Do 21 kwietnia, kiedy to Rosjanie przekazują miasto stronie polskiej, rządzi w nim wojskowy komendant miasta. Wojska sowieckie nie opuszczają jednak Sopotu, a w pałacu na Stawowiu nadal funkcjonuje komendantura Armii Czerwonej, która pozostanie tam do 1 sierpnia 1946 r.

21 kwietnia w lokalu przy dzisiejszej al. Niepodległości 764 odbyło się pierwsze posiedzenie, na którym wybrano członków Miejskiej Rady Narodowej oraz urzędnika pełniącego obowiązki prezydenta miasta. Został nim Henryk Michniewicz. Jako datę początku jego urzędowania przyjęto wstecznie 28 marca 1945 roku.

Opinie (231) ponad 20 zablokowanych

  • Erich von dem Bach Zelewski (2)

    Właściciel majątku Zelewo koło Wejcherowa

    • 11 2

    • Jak widzę Wejherowa przez CH to mnie krew zalewa...

      • 5 1

    • Wejherowo prze"H"

      • 0 0

  • Między blokami na 23 marca a sanatorium (4)

    do dziś jest pełno łusek z działek PL w ziemi. Wielka gwiazda została spalona przez ruskich a nie trafiona pociskiem. Świadczy o tym między innymi zrzut monet miedzianych z restauracji, który znalazłem w okolicy (Około 100 sztuk zapewne z napiwków). W lesie jest jeszcze kilka pocisków z dział niemieckich statków. Jeden nawet doleciał w okolice Brodwina i sobie wylądował na miękko :)

    • 10 0

    • (2)

      gwarantuje,że w Sopockich lasach wyszło i jeszcze wyjdzie wiele ciekawostek i nie mam tu na myśli niewybuchów ;) Trafiłeś, może coś z odznaczeń lub niesmiertelników w Sopocie?

      • 4 0

      • Niestety (1)

        Blaszkę jak dotąd tylko jedną znalazłem, ale czystą. Za to alpakową Klamrę ss w okolicach opisywanych w jednym z fragmentów artykułu znalazłem. Jest jeszcze tego trochę ale coraz trudniej takie miejsca wyłuskać... Są też prawdziwe cuda, ale nie należy zakładać, że się na jakieś trafi bo idzie oszaleć pośród morza łusek TT... Trzeba mieć poza zapałem troszeczkę szczęścia ;)

        • 5 0

        • Gratulacje! Taka klamra to konkretne znalezisko! Niestety ja do Sopotu nie mam aż tyle szczęścia. Kumpel ma jego trochę więcej. W ciągu ostatnich kilku lat 4 niemieckie nieśmiertelniki, ryngraf żandarmerii, klamrę policyjną, medal"mrożonego mięsa" wpinka NSKK i kilka klimatów związanych z Wolnym Miastem :)

          • 3 0

    • Okrętów, nie statków. Nawet improwizowane kanonierki Artillerie-Traeger należy nazwać okrętami.

      • 0 1

  • Bardzo fajny artykuł!

    Dzięki!

    • 33 1

  • Dziadek opowiadał (4)

    Pamiętam opowieści dziadka jak żołnierze armii czerwonej zajmowali sopockie hotele i palili ogniska na podłogach. Wiele hoteli spłonęło w ten sposób. Uchowały się przed artylerią a spalili je czerwonoarmiści.

    • 28 4

    • Wielu zagubionych Polaków ma już sowiecką mentalność

      Na tym przykładzie - co warte są te "nie zgadzam się z opinią" dawnych esbeków czy innych osób zbałamuconych sowiecką ideologią?

      • 2 4

    • to napisz jeszcze jak wiele?
      bo historia mówi że spłonął aż jeden (1) !!!

      lubię takich wymyslaczy "faktów"

      • 6 3

    • a co mieli umierać z zimna?

      Byli na wojnie. Na wojnie liczy się żeby przeżyć.

      • 4 1

    • Ty byś zamarzł ale ogniska nie rozpalił, prawda?

      Idź na wojnę to zobaczymy jak się będziesz zachowywał po kilku tygodniach walki.

      • 6 1

  • Ech ta azjatycka dzicz (1)

    A nasi nieodpowiedzialni nieudacznicy, ktorzy rzadza krajem usilnie pracuja na powtorke z tych wydarzen...

    • 18 21

    • Właśnie po to by sie nie powtorzyło

      • 2 3

  • Polecam ksiazke a. Zwarry 'wspomnienia gdanskiego bowki (1)

    • 10 1

    • Jasne można tam się dowiedzieć nieco o słynnym dziadku naszego premiera

      • 3 6

  • Dla równowagi (17)

    Wszystkim, którzy oburzają się na zachowanie sołdatów, zalecam dla równowagi spacer, np. po lesie w Piaśnicy. "Rycerscy" Niemcy nie gwałcili i nie kradli zegarków. Nie gwałcili, bo dbali o czystość aryjskiej rasy. Nie kradli zegarków bo zabierali całe mieszkania lub domy Polakom na Pomorzu lub w Wielkopolsce. Ich mieszkańców, co mieli więcej szczęścia wywozili do Generalnej Guberni, a innych do lasu np. w Piaśnicy. Ruscy nie byli idealni, ale przy rozpędzonej, niemieckiej fabryce w Auschwitz, ilu z nas by dziś żyło, gdyby ci "barbarzyńcy" nas nie "wyzwolili".

    • 68 15

    • Dla równowagi (10)

      Nikt nie twierdzi że Niemcy byli dobrzy ale należy ganić zachowanie sowieckich żołnierzy NIKT NORMALNY SIĘ TAK NIE ZACHOWUJE

      • 16 7

      • Bo to dzicz ze stepów! Od wieków nic dobrego

        • 10 4

      • A jak zachowuje się NORMALNY człowiek na wojnie? (7)

        Człowiek, któremu wymordowano rodzinę i który codziennie traci przyjaciół i bliskich. Człowiek, który codziennie widzi trupy, musi zabijać i wie, że dzisiejszy dzień może być jego ostatnim w życiu?
        Opowiedz nam mędrcze jak Ty byś się zachował na wojnie. Chętnie posłuchamy wielkiego teoretyka na temat normalnego zachowania na wojnie.

        • 13 8

        • (2)

          Uważasz, że gwałty i kradzież są usprawiedliwione, bo była wojna?

          • 8 4

          • Nie są usprawiedliwione.

            Ale są dość typowe, niestety.

            • 3 1

          • na każdych wojnach, nie tylko w II w. światowej

            • 0 0

        • (3)

          Wiekszosc zolnierzy radzieckich, ktorzy "wyzwalali" Pomorze pochodzila z tzw. republik azjatyckich, do ktorych wojna bezposrednio nie dotarla.
          Amerykanscy zolnierze rowniez codziennie widzieli trupy, musieli zabijac i wiedzieli, ze dzisiejszy dzien moze byc ostatnim w ich zyciu, a jednak nie zachowywali sie jak stepowa dzicz.
          Dziwnym trafem Niemcy woleli uciekac do stref zajetych przez Amerykanow i Brytyjczykow niz czekac na rosyjskich "wyzwolicieli".

          • 13 4

          • ..."Niemcy woleli uciekac do stref zajetych przez Amerykanow i Brytyjczykow niz czekac na rosyjskich "wyzwolicieli""... (1)

            No masz racje, dobrze, ze nasi zachodni Alianci byli bardziej wyrozumiali.
            Bez tej wyrozumiałości wielu porządnych Niemców nie mogłoby wyemigrować przed Sowietami do Ameryki pld.

            • 11 2

            • Wiekszosc niemieckich zbrodniarzy wojennych uciekla z kraju jeszcze przed wkroczeniem obcych wojsk i dotyczylo to wszystkich stref.
              Nie wiem jaki ma to zwiazek z mordowaniem bezbronnej ludnosci cywilnej i gwaltami, czy rabunkami dokonywanymi przez frontowych zolnierzy? Sugerujesz, ze gdyby amerykanscy zolnierze zachowywali sie w Kolonii tak, jak Rosjanie w Gdansku, to mniej zbrodniarzy wojennych uciekloby do Ameryki Pld.? Absurd!

              • 5 2

          • oczywiście wyrozumiałość amerykanów była znana
            a polegała ona na tym że już w 1949 wczorajsi nazisci wracali do "demokratycznej" budneswery
            a wielu jeszcze wcześniej dostało "good job" w usa przy produkcji rakiet do transportu głowic nuklearnych czy samolotów

            ps naziści pracowali też dla Rosji z tą różnicą że na smyczy i w stosowniejszych warunkach klimatycznych czyli tam gdzie ich miejsce

            • 9 3

      • skoro najwięcej gwałtów i rabunków było na niemieckiej ludności

        to niech się niemiecka ludność teraz o nich martwi, nikogo więcej to nie obchodzi. Ja się martwię tylko o Polaków.

        • 0 0

    • (5)

      nie zapominaj o Katyniu, o gułagach gdzie wywożono niewinnych ludzi za to że byli Polakami ,nie zapominaj o przesiedleniach całych rodzin z dziećmi zesłanych na Syberie, o AK-wcach wywożonych już po wojnie za udziawł w walkach a hitlerowcami.Nikt nie twierdzi że hitlerowcy byli idealni ale porównując te dwie armie to zawsze dzicz zostanie dziczą

      • 13 3

      • (4)

        Pisząc "dzicz" masz na myśli Niemców czy Rosjan? Dla Ciebie Niemiec to nie "dzicz", bo mordował w czystym mundurze? Wojna rodzi bestie i nikt jej nie prowadził nie brudząc sobie rąk. Nawet Ci eleganccy Amerykanie potrafili "usmażyć" w sensie dosłownym 100 tys. Japończyków podczas jednego nalotu na Tokio, nie mówiąc o Anglikach smażących ludzi w Hamburgu, Dreźnie itd. Nie powiemy o nich "dzicz", bo co, bo robili to elegancko, czyściutko, nie brudząc mundurków. Mordowali, palili, kradli, gwałcili żołnierze wszystkich armii, tyle że my z nich wszystkich lubimy pogardzać Rosjanami. Jakkolwiek byśmy zaklinali rzeczywistość, to jednak oni wygonili stąd Niemców, kładąc kres masowemu ludobójstwu. Cywilizowani Niemcy w jeden dzień na Warszawskiej Woli zamordowali więcej bezbronnych osób niż Ruscy polskich oficerów we wszystkich swoich obozach. Ale Ruskim nie darujemy.

        • 15 7

        • Poprawność polityczna nie ma nic wspólnego z prawdą historyczną (3)

          Nie jest prawdą historyczną, że "Mordowali, kradli, gwałcili żołnierze wszystkich armii".
          Do końca nieznany jest rozmiar ludobójstwa sowietów dokonany na Polakach, ale stwierdzenie, że ludobójstwo niemieckie było od tego sowieckiego bardziej "masowe" jest historycznym fałszem.

          • 10 4

          • (2)

            Tak, masz rację żołnierze nie wszystkich armii mordowali, kradli, gwałcili. Jedną znam na pewno -czeską.
            Niemcy w 5 lat zamordowali ok.6 mln obywateli naszego kraju, z czego blisko 5 mln w wyniku celowej eksterminacji, średnio, 4 tys. dziennie. Gdyby Ruscy im dorównywali, to w 1965 roku nie byłoby żadnego Polaka.

            • 10 1

            • (1)

              Możesz sobie oczywiście dale czerpać wiedzę ze współczesnej Trybuny Ludu, takiej sowieckiej "PRAWDA".

              Komunizm miał na sumieniu ponad 100 mln ofiar, nazizm - kilka razy mniej.

              • 6 8

              • haha jaki osioł :D

                Owszem komunizm całościowo miał więcej na sumieniu. Ale najwięcej ofiar komunizmu było wśród Rosjan. Poszło ich parenaście milionów w czasie czystek. Tu chodzi o mordowanie Polaków i w tej kwestii Niemcy byli bezkonkurencyjni bo mieli w planie wymordowac wiekszość Polaków a z reszty zrobić niewolników (poczytaj sobie jełopie o General Plan Ost). Ruscy a i owszem mordowali, ale głównie swoich a reszte po rowno. Specyficznych uprzedzeń do nas nie mieli, w przeciwieństwie do Niemców, którzy postawili sobie za cel eksterminację Polaków. Dokształć się lepiej 'patrioto' od siedmu boleści

                • 6 1

  • Armia radziecka wyzwolila Sopot....a teraz wyzwala Ukraine! (5)

    Sprawa powinien sie zajac Antek Macierewicz!

    • 13 15

    • (4)

      To, co się teraz tam dzieje przewidział Lech Kaczyński - ale mówił też o Litwie i Łotwie, mówił i o Polsce. A na temat rusofobii co napiszesz?

      • 6 5

      • Napisze tak: dla cibie Kaczynscy to mezowie stanu,mysliciele,intelektualisci i prorocy.... (2)

        ....a dla mnie to ktetyni,buraki lub jak napisala trafnie pewna gazeta...to sa KARTOFLE!

        • 6 8

        • W partii PiS jest wielu mądrych i wspaniałych ludzi, patriotów

          Nie wiem na jakiej podstawie napisałeś te swoje bzdurki. To teraz napiszę swoją opinię odnośnie Kaczyńskiego i PiS. Na PiS głosować nie będę, bo jest to partia wodzowska. Głosowałem na Lecha Kaczyńskiego jako mniejsze zło (Tusk czy Komorowski to jeszcze większe cieniasy) choć przeczuwałem, że sam różnymi ideologiami zniewolony nigdy nie pociągną za sobą Narodu - któż pójdzie za wodzem, którego trudno nazwać mężczyzną i który nawet nie wie tego, że jest godnością?!
          Ale przemawiał wtedy argument - broni on interesów Polski. Dzisiaj widać, że i zdradzał interesy Polski (przykłady to wspieranie na Ukrainie UPA, podpisanie korzystnego tylko dla Niemiec Traktatu Lizbońskiego itd.). Także Jarosław idzie ścieżką zdrady najważniejszych interesów Polski, ale żeby fakty poznać i to zrozumieć, potrzeba m. innymi wolności słowa, pluralizmu nie tylko w mediach publicznych, ale i tzw. niezależnych (takich jak Radio Maryja).

          • 3 1

        • Dodam jeszcze, że prawo do ukazywania zła, merytorycznej krytyki złych decyzji ludzi władzy (a nie oczernianie, ośmieszanie, obrażanie ludzi, jak czynią G-Wniane brukowce, czego przykład pokazałeś w swoim poście) jest fundamentem wolności i demokracji. Niestety, tej wolności nie ma w żadnym polskim medium.

          • 5 0

      • też mogę napisać, że to przewidziałem

        bo każde sztucznie utworzone państwo prędzej czy później musi skończyć rozczłonkowaniem. W przypadku ukraińców doszło jeszcze bankructwo. Ten kraj był na chwilę i oligarchowie o tym wiedzieli, bo doili te ziemie jak tylko sie da.

        • 0 0

  • Zgadzam sie w pelni ze zdaniem JK. (9)

    "Okupacji" rosyjskiej nie można porównać z niemiecka.
    Gdyby Niemcy okupowali Polskę przez 40 lat, to dzisiaj nikt na tym forum nie pisałby już po polsku...No, może jeden Rumun, ale reszta...raczej nie...

    • 39 7

    • Sowietów i sługusów Moskwy zbrodnie były potworne (6)

      To pogdybajmy. Gdyby nie doszło do wojny niemiecko-sowieckiej, to na terenach zajętych przez sowietów nie byłoby dzisiaj żadnego Polaka, chyba że by ktoś polskojęzyczny się dał z-sowietyzować i stał się ich człowiekiem. Hitler ze Stalinem mieli razem unicestwić naród polski i wspólnie, stopniowo ten plan wcielali w życie zaczynając od eliminowania inteligencji polskiej. Kiedy Hitler uprzedził Stalina (który chciał już wtedy Europę "wyzwalać") i sam zaatakował sowietów, doszło do sojuszu Stalina z aliantami. Od tego czasu ten zbrodniarz musiał dbać o pozory - warto poznać historię, a nie gdybać.

      • 10 5

      • to ty gdybasz (5)

        fakty mówią co innego
        to niemcy i tylko niemcy na masową skale eksterminowali Polaków
        owszem sowieci pragneli nas zsowietyzować ale niemcy WYMORDOWAĆ co do jednego
        a lepiej być żywym niż martwym

        • 11 8

        • Poprawność polityczna nie ma nic wspólnego z prawdą historyczną (2)

          Skomentuj Katyń który jest symbolem sporej liczby miejsc zagłady nie tylko Polaków, miejsc kaźni znanych i nam jeszcze nieznanych.

          Skomentuj deportację setek tysięcy na Syberię. Sowieci do tych, co transport przeżyli mówili bez ogródek, że "przywieźliśmy was tu, byście zdechli".

          Historycy są zgodni, że ludobójstwo niemieckie pochłonęło mniej ofiar od ludobójstwa sowieckiego - skomentuj to.

          • 10 3

          • Tylko, że sowieci prześladowali głównie swoich ziomków.

            Natomiast Niemcy mordowali głównie Żydów i Polaków.
            Gdyby Niemcy wygrali wojnę nie byłoby nas. Wygrana Sowietów dawała nam jakąś szansę.

            • 5 2

          • Jest tylko jedno ale

            po II wojnie światowej Niemcy były okupowane , potem nastąpiła denazyfikacja ( nawet jeżeli i mało skuteczna) to jednak była i stworzono zupełnie inne państwa niemieckie ( jedno demokratyczne, drugie komunistyczne NRD) . W obu państwach ideologia hitlerowska, która doprowadziła do ludobójstwa była i jest zakazana i ścigana . Karalne jest do dzisiaj używanie znaku swastyki. Obecnie w Niemczech nie ma żadnej partii narodowosocjalistycznej , chyba że w podziemiu i są to grupki małe. Każdy prawicowy nacjonalizm jest traktowany już podejrzliwie jako kryptofaszyzm. Wszystkie pamiątki po okresie narodowosocjalistycznym zostały usunięte, zaś w szkołach uczy się tolerancji. Od wojny wyrosło juz czwarte bądź piąte pokolenie . Państwo niemieckie wypłaciło i wypłaca odszkodowania ofiarom obozów koncentracyjnych. Podczas , gdy w obecnej Rosji okres ZSRR jest gloryfikowany, zaś wojnę nazywa się wielką wojną ojczyźnianą. Jakakolwiek krytyka postępowania żołnierzy armii czerwonej jest traktowana jako szarganie świętości i nawet teraz jest przestępstwem. W niektórych zakątkach Rosji są nawet pomniki Stalina, który na pewno prześcignął Hitlera w ilości zabitych osób. Poza tym pomniki mają inni pomniejsi sowieccy marszałkowie o generałowie. Armię Czerwoną sławi się jako wyzwolicielkę itd. Nawet niektórzy próbują wyprzeć się Katynia , zas wszelka krytyka ZSRR i Rosji jest traktowana jako rusofobia. Oczywiście przeczy się współpracy Hitlera i Stalina w latach 1939-1941. Poza tym należy zauważyć, że sowieci juz mieli na sumieniu tysiące zabutych Polaków jeszcze zanim Hitler zdązył tknąc jakiegokolwiek z Polaków

            • 0 0

        • Taaa (1)

          A w Katyniu to nas przyjaciele ze wschodu po glowkach glaskali....gdyby nie atak Adolfa na Sowietow, to tez by nie powstala Armia Ludowa i miliony wysiedlonych Polakow zostaloby unicestwionych na Syberii tak jak w Oswieciumiu...

          • 9 2

          • Zrozum, nikt nie usprawiedliwia kacapów.

            Ale w naszej sytuacji byli oni mniejszym złem. Niemcy mordowali nas metodycznie i planowali wymordować co do jednego. Wspomnij intelligenezaktion, generalny plan wschód itp itd

            • 5 3

    • (1)

      Komunizm miał na sumieniu ponad 100 mln ofiar, nazizm - kilka razy mniej. Aby poznać historię - a poznać warto - warto odwiedzić Stutthof i Szymbark. Niedaleko Trójmiasta, a kopalnia wiedzy o tych "naszych gdańskich" totalitaryzmach.

      • 6 1

      • Niemcy przez kilka miesięcy (do kwietnia 1940) zamordowali 30tyś Polaków z Pomorza.

        Nazywało to się intelligenzaktion.
        A nie był to koniec represji.

        • 7 0

  • diabeł tkwi w szczegółach

    1. "dom naprzeciw Kasino Hotel (przez okres PRL w miejscu spalonego budynku znajdował się parking, obecnie jest tu biurowiec firmy NDI)".
    Zdecydowanie ważniejszym od parkingu był jednak w latach 60. Teatr Letni
    2. "Marian Mokwa, znany malarz marynista, wraz z rodziną całą okupację spędził w piwnicy własnego domu"
    Mało się o tym pisze, ale MM czasem jednak wychodził z tej piwnicy, a nawet malował. Coś tam, coś tam

    • 13 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7 (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Kim był urodzony w Gdańsku Jan Dantyszek pełniący funkcję sekretarza króla Zygmunta Starego

 

Najczęściej czytane