• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdańskie akcenty zamachu na Hitlera

Marek Gotard
20 lipca 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
Siegfried Wagner w mundurze majora gdańskiej policji. Lata 20. XX wieku. Pierwsza z lewej jedna z jego córek, Felicitas. Siegfried Wagner w mundurze majora gdańskiej policji. Lata 20. XX wieku. Pierwsza z lewej jedna z jego córek, Felicitas.

Gdy przyszło po niego gestapo wyskoczył z okna. Pułkownik Siegfried Wagner, niegdyś gdański policjant, był jednym ze spiskowców uczestniczącym w zamachu na Hitlera. 20 lipca 2014 roku mija 70 rocznica tamtych wydarzeń.



Dochodziła godzina 12.30 gdy jednym ze schronów w "Wilczym szańcu", kwaterze Adolfa Hitlera w Gierłoży targnął potężny wybuch. Takiej eksplozji nikt nie miał prawa przeżyć. Tak właśnie pomyślał pułkownik Claus Philip Maria von Stauffenberg, który wybuch obserwował z zaparkowanego nieopodal samochodu. To on wniósł do budynku teczkę z bombą, której detonacja miała położyć kres III Rzeszy.

Gdy Stauffenberg odjechał na lotnisko w podkętrzyńskim Wilamowie, wiadomo już było, że dyktator żyje. Plan przeciwników reżimu polegający na przeprowadzenie puczu wojskowego i utworzenie nowego rządu, jaki narodził się w kręgach wysokich oficerów Wehrmachtu i części arystokracji wraz z wiadomością, że Hitler żyje, rozsypał się błyskawicznie.

Już pierwszej nocy po zamachu rozstrzelano Stauffenberga. Udział w spisku na Hitlera przypłaciło życiem dwieście osób. Dodatkowe czystki na polecenie Führera kosztowały życie kolejnych pięciu tysięcy ludzi. Spośród wojskowych stracono dziewiętnastu generałów i 26 pułkowników. Dwaj marszałkowie, Erwin RommelGuenther von Kluge popełnili samobójstwo, a raczej pozwolono im się zabić, oszczędzając sądu.

Wiadomość o nieudanej próbie zgładzenia wodza Niemiec bardzo szybko dotarła do wszystkich miast Rzeszy. W Poczdamie w swoim mieszkaniu, w kamienicy przy ul. Kurfürstenstrasse 19 na aresztowanie czekał 63-letni pułkownik Siegfried Wagner, wielokrotnie odznaczony żołnierz, wręcz jawnie krytykujący politykę Hitlera. Gdy po zamachu Wehrmacht planował przejąć władzę w Niemczech, miał zostać oficerem łącznikowym z XI Okręgiem Wojskowym w Hanowerze. Gestapo przyszło po niego 22 lipca. Pułkownik Wagner nie wyszedł razem z gestapowcami. Rzucił się z okna.

Ciężko rannego Wagnera przewieziono do obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen. Tam zmarł 26 lipca 1944 roku.

Kilkanaście dni później do wdowy po pułkowniku przyszedł list z Orianienburga, gdzie mieściła się centrala zarządzająca obozami koncentracyjnymi w całej Rzeszy. Urzędowe pismo informowało, że wdowa mogła odebrać rzeczy jakie miał przy sobie pułkownik; pasek od zegarka, złotą obrączkę i dwa odznaczenia.

Jak na stosunki panujące w Rzeszy, był to nietypowy gest. Zarządzające obozami SS z reguły nie zwracało żadnych przedmiotów rodzinom osób uznanych za zdrajców.

- Wcześniej także w naszym domu było gestapo, zabrali wszystko co dotyczyło dziadka - opowiada Klaus Zehe, wnuczek pułkownika Wagnera, syn jednej z jego córek, Felicitas.- Nieliczne pamiątki, jakie po nim pozostały przekazaliśmy do obozu w Sachsenhausen, gdzie dziś można je oglądać.

Teraz do Gdańska trafiły też rodzinne zdjęcia pułkownika, przekazane przez Klausa Zehe Mirosławowi Piskorskiemu, kolekcjonerowi, badającemu dzieje gdańskiej policji. Fotografie niebawem będzie można zobaczyć publicznie w Muzeum Strefa Historyczne Wolne Miasto Gdańsk.

Okazało się, że Wagner przez dwa lata (1920-1922) służył w Gdańsku w szeregach policji. Miał wówczas stopień majora i mieszkał w nieistniejącym już budynku przy ul. Wałowej 15/16. Po zakończeniu pracy w policji pracował w Gdańsku jako inspektor celny. Opuścił miasto w 1929 roku. Wiadomo też, że wcześniej służył w pruskiej 141 dywizji piechoty w Grudziądzu.

Postać pułkownika Wagnera to nie jedyny gdański ślad po zamachu na Hitlera. Z tymi wydarzeniami wiąże się także inna historia, rozgrywająca się w obozie koncentracyjnym Stutthof.

Lipiec 1944 roku stał w kacecie pod znakiem poważnych zmian. Po pierwsze, Stutthof włączono w system obozów koncentracyjnych, realizujących akcję ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej. Po drugie, uruchomiono komorę gazową, a w północno-zachodniej części obozu wybudowano Sonderlager, czyli obóz specjalny.

Podobne oddziały posiadały wszystkie większe obozy koncentracyjne. Trzymano w nich więźniów z różnych względów ważnych dla III Rzeszy. W przypadku Stutthofu w trzech barakach, otoczonych czterometrowym ceglanym murem i drutem kolczastym pod napięciem, trzymano rodziny osób zamieszanych w zamach z 20 lipca. Wśród prawie dwustu osadzonych, najważniejszymi i najpilniej strzeżonym więźniami byli członkowie rodziny pułkownika von Stauffenberga. Prawie tak samo ważni byli krewni Carla Goerdelera, dawnego nadburmistrza Lipska, który miał z ramienia zamachowców zostać kanclerzem Rzeszy, a którego powieszono w Berlinie w lutym 1945 roku.

Według oberscharfuhrera SS Ewalda Fotha, więźniów ściśle izolowano, ale nie stosowano wobec nich szykan i karmiono ich posiłkami z kuchni SS. Inny członek załogi obozowej, blockfuhrer Mikołaj Klawan, zeznał na powojennym procesie załogi obozu, że w Sonderlager Stutthof przetrzymywano na przełomie 1944 i 1945 roku około dwudziestu osób, osadzonych tu na prawach "odpowiedzialności rodzinnej". W Stutthofie "siedział" m.in. młodszy brat Goerdelera, Fritz.

Ciężkiej zimy w obozie specjalnym na Mierzei nie przeżyła teściowa pułkownika Stauffenberga, Freiin von Lechrenfeld, matka Niny von Stauffenberg, która zmarła tutaj na krótko przed ewakuacją więźniów specjalnych do centralnych Niemiec.

Opinie (23) 1 zablokowana

  • niemieckie media dają przekaz...

    zastanówcie się i obudźcie...

    • 1 4

  • Retuszowanie Historii.

    Panie Marku. Wielka szkoda, że ten - niezaprzeczalnie ciekawy artykuł - przez niefortunny dobór słów opisujących wydarzenia z 20 lipca 1944, traci naukowo obiektywny charakter i skłania się ku dominującej w ostatnich latach "politycznej poprawności" w dyskusji o II WŚ. Stąd może niezbyt pohlebne komentarze pod tekstem?
    Wysnuwanie podejrzeń o źródła czy powody, które prowadzą do tego typu retoryki jest zbędne - wystarczy świadomość, że rozmowa o historii Gdańska i jego mieszkańców jest trudna, wymyka się jednoznacznym ocenom moralnym - szczególnie więc domaga się OBIEKTYWNEGO spojrzenia. Zrozumienie, że obywatele WMG (zarówno ci niemieckiego jak i polskiego pochodzenia) w 20 lat po ustaleniach wersalskich poddawali się w różnym stopniu rosnącym w tym czasie nastrojom nacjonalistycznym jest tak samo ważne, jak wierność faktom w opisywaniu wydarzeń, których byli częścią.
    Bezdyskusyjnie - artykuły takie, jak powyższy, są potrzebne. Po co więc dyskredytować ich wartość zdaniami, które wzbudzają (poniekąd słuszną) krytykę?
    Meritum artykułu, czyli związki płk. Wagnera z Gdańskiem, nie budzą zastrzeżeń. Niestety - stwierdzenie, że "{Stauffenberg} wniósł do budynku teczkę z bombą, której detonacja miała __położyć kres III Rzeszy__" zbyt pobrzmiewa popularyzowaną w Niemczech "gloryfikacją" zamachu w Wilczym Szańcu. U osób znających fakty - powoduje niesmak. Tych zaś, którzy dopiero stykają się z tematem - dezinformuje (choć większej bzdury niż hollywoodzka produkcja z T. Cruise już chyba popełnić się nie da).
    Proponuję, Panie Marku, dla równowagi (oprócz korekty wspomnianego zdania) napisać solidny, krytyczny artykuł o _prawdziwych_ motywach zamachowców należących do "Kreisauer Kreis" (bo jednak 70ta rocznica zobowiązuje do poruszenia tego tematu) oraz przeprowadzenie historyczno-dziennikarskiego śledztwa służącego przybliżeniu wydarzenia dużo silniej związanego z naszym regionem - nieudanego zamachu na Hitlera 8 czerwca 1942 w okolicach Zblewa (pow. starogardzki) przeprowadzonego przez członków organizacji "Gryf Pomorski". Pozdrawiam.

    • 7 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Do którego z miast Trójmiasta przyjeżdżali w XVI wieku uchodźcy religijni?

 

Najczęściej czytane