• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Willa kupca Ernsta Claaszena. Tu wypoczywała żona Cyrankiewicza

Tomasz Kot
11 lutego 2024, godz. 09:00 
Opinie (122)

Dziś miejsce to jest znane jako siedziba Muzeum Sopotu. Willa postała ponad 100 lat temu jako rezydencja willowo-ogrodowa zbudowana przez gdańskiego kupca i brokera ubezpieczeniowego, konsula amerykańskiego oraz kolekcjonera dzieł sztuki Ernsta Augusta Claaszena. W poprzednim odcinku naszego cyklu opowiedzieliśmy o gdyńskiej willi Sokoła. W kolejnym przybliżymy dzieje kolejnego gdyńskiego zabytku.



Znałe(a)ś historię budynku Muzeum Sopotu?

Willa Claaszena przy ul. PoniatowskiegoMapka to kolejna z trzech najbardziej charakterystycznych rezydencji położonych w Sopocie nad brzegiem morza.

Budynek powstał, gdy Ernst August Claaszen (1853-1924) był u szczytu bogactwa i wpływów. Gdański kupiec w Sopocie mieszkał od 1898 r., początkowo w mieszkaniu przy ul. Parkowej 22 (Parkstrasse). Dwa lata później Claaszen kupił parcele od sąsiadów Franza HallmannaHedwigi Bartsch.

Ernst August Claaszen Ernst August Claaszen
Prace budowlane przy okazałej willi trwały w latach 1903-1904. Projektantem budynku był Walter Schulz (1866-1943). Projekt Schulza nie był pierwszy, opierał się bowiem na wcześniejszych planach budynku, które zostały wykonane dla Claaszena przez nieznanego z nazwiska architekta i które nie zostały zrealizowane.



Piwniczka na ulubione wino reńskie



Dwukondygnacyjna willa z wieżyczką podwieszoną na piętrze, a drugą osadzoną w kalenicy
wysokiego dachu z dekoracją fachwerkową, czyli z muru pruskiego, w szczytach elewacji. Gmach posadowiony na wysokim ceglanym cokole przejął z niezrealizowanego projektu pomysł rozległego tarasu zwróconego w stronę plaży. W wysokiej piwnicy budynku umieszczono kuchnię, pralnię i pomieszczenia gospodarcze oraz piwniczkę na ulubione przez Claaszena wino reńskie.

Na parterze znajdował się niewielki hol wejściowy, jadalnia, salon, weranda prowadząca na taras oraz pokój przeznaczony dla pani domu, który znajdował się za rokokowymi gdańskimi drzwiami. Na piętrze usytuowano dużą sypialnię gospodarzy oraz trzy pokoje dla dzieci Claaszenów. W salonie ozdobionym alabastrowym kominkiem wisiały liczne portrety rodzinne.

  • Wnętrza rezydencji Claaszenów
  • Wnętrza rezydencji Claaszenów
  • Wnętrza rezydencji Claaszenów
Typowa dla sopockiej architektury weranda pełniła również rolę ogrodu zimowego. W jej wnętrzu rozstawione były lekkie meble wiklinowe. Poddasze zamieszkiwała służba domowa.

Claaszen, podobnie jak jego sąsiad Basner, miał ambicje kolekcjonerskie. Flamandzkie pochodzenie i tradycja rodzinnego pielęgnowania kultury i sztuki dawnego Gdańska wpłynęły na antykwaryczne zainteresowania Ernsta, który w swojej sopockiej willi zgromadził dzieła sztuki.

Ulica wytyczona przez środek posesji



Pomieszczenia willi wyposażono zgodnie z gdańską tradycją w barokowe szafy, angielskie krzesła, zabytkowe zegary i ozdobiono holenderskimi fajansami z manufaktur w Delft. Liczne grafiki, obrazy olejne, srebrne i cynowe akcesoria służyły jako dekoracje pokojów na parterze.



Rodzina Claaszenów cieszyła się szacunkiem, a władze kurortu doceniały swoich znanych powszechnie obywateli. Gdy w 1910 r. przez środek posesji Claaszenów wytyczono nową ulicę, na cześć właściciela nazwano ją Ernststrasse, zaś rezydencji nadano nr 8.

Dwie żony, syn i dwie córki



Ernst August Claaszen pochodził ze starej mieszczańskiej rodziny gdańskiej. Claaszenowie od pokoleń byli właścicielami kilku gdańskich kamienic. Ojciec Ernsta był mistrzem powroźnictwa i członkiem loży masońskiej "Jedność".

Młody Claaszen w 1872 r. został absolwentem gdańskiej Akademii Handlowej. Po ukończeniu szkoły wyjechał do Londynu, aby pogłębić wiedzę kupiecką i zdobyć ogładę towarzyską. Po powrocie założył własną firmę i ożenił się z Agnes Wendt, z którą miał syna Ernsta Artura. Agnes zmarła wkrótce po porodzie.

Rodzina Claaszenów Rodzina Claaszenów
Drugą żoną gdańskiego kupca została Marta Steinmeyer, córka właściciela majątku Grabowo koło Świecia. Z tego małżeństwa urodziły się dwie córki: Teodora i młodsza o 17 lat Ruth.

Ernst prowadził liczne interesy. W kręgu jego aktywności zawodowej znajdowała się ajencja cukrownicza, fabryka motorów Daimlera, Towarzystwo Ubezpieczeniowe w Stuttgarcie, a także funkcja agenta konsularnego Stanów Zjednoczonych na Prusy Zachodnie.

Śmierć syna na froncie i samobójstwo kupca



Do pierwszej wojny światowej życie Claaszenów przebiegało w luksusach i bez większych zmartwień. Po wybuchu światowego konfliktu rodzinę czekały tragedie i wstrząsy. Na froncie rosyjskim w 1915 r. zginął jedyny syn kupca Ernst Artur oraz zięć, mąż Teodory- Günther Pfeffer, służący w jednostce huzarów. Jeszcze w trakcie zmagań wojennych Teodora powtórnie wyszła za mąż za radcę rejencyjnego Wernera Zschintzscha i wraz z nim wyjechała z Sopotu.

Koniec wojny przyniósł kryzys gospodarczy. W przypadku rozległych interesów, które prowadził Claaszen, dodatkowe problemy spowodowało powstanie Wolnego Miasta Gdańska. W latach 20. XX w. do drzwi rezydencji nad morzem zaczęli pukać liczni wierzyciele. Będący już w podeszłym wieku Claaszen nie wytrzymał presji i 22 listopada 1924 r. popełnił samobójstwo w sypialni na piętrze.

Cichy pogrzeb na sopockim cmentarzu ewangelickim odbył się cztery dni później. Mowę nad trumną kupca i przedsiębiorcy wygłosił pastor Otto Bowien (1863-1931), proboszcz kościoła Zbawiciela (obecnie katolicki kościół pw. św. Jerzego).

Cztery lata po śmierci Ernsta, w 1928 r. wdowa sprzedała willę gdańskiemu przedsiębiorcy Oskarowi Maltznerowi. Po opuszczeniu willi Marta z córką Ruth zamieszkały przy ul. Kościuszki 44 (Schulstrasse), zabierając ze sobą część mebli oraz rokokowe drzwi, prowadzące niegdyś do buduaru starszej pani Claaszen. Większość dawnych zbiorów Ernsta została wcześniej wyprzedana.

Willa przetrwała wojnę nienaruszona



Nowi właściciele willi pochodzili z Królewca. Senior rodu prowadził w Gdańsku odlewnię żelaza i fabrykę maszyn "Wulkan-Eisengiesserei". Oskar Meltzner zmarł w 1932 r. Przez następne dwa lata ciągnęły się rodzinne spory związane z dziedziczeniem majątku. Dopiero w 1934 r. jedynym właścicielem został najstarszy ze spadkobierców Herbert Emil, który mieszkał w willi do 1945 r.

W czasie gdy zarządzał majątkiem, w 1934 r., willę przebudowano na potrzeby trzech rodzin, a w 1937 r. do południowej elewacji budynku dobudowano garaże. Na początku 1945 r. jego żona z dwójką dzieci ewakuowała się z Sopotu morzem, zaś Herbert Meltzner został powołany do obrony cywilnej. Willa w całości przetrwała zajęcie kurortu przez Armię Czerwoną.

Ośrodek wypoczynkowy dla komunistycznych dygnitarzy



Po wojnie zmieniono patrona ulicy na księcia Józefa Poniatowskiego. Willę natomiast przejął urząd ówczesnego prezydenta RP Bolesława Bieruta. W latach 1945-47 mieszkał w niej wraz z rodziną Eugeniusz Kwiatkowski (1888-1974), który został delegatem Rządu ds. Wybrzeża. Kwiatkowskiego jednak szybko się pozbyto. Nie tylko musiał wyjechać z Sopotu, ale dostał również zakaz osiedlania się na Wybrzeżu.

Na kilka dekad dawna rezydencja Claaszenów, podobnie jak sąsiednie budynki, stała się luksusowym ośrodkiem wypoczynkowym dla komunistycznych dygnitarzy. Willa do 1980 r. wchodziła w skład miejscowego wypoczynkowego kompleksu rządowo-wojskowego, formalnie początkowo Wypoczynkowego Ośrodka Rządowego, a następnie była jednym z obiektów wypoczynkowych Urzędu Rady Ministrów (1956-1981).

Sopocianie nazywali nawet willę "rządówką", a ogrodzony teren, niedostępny do 1956 r. dla zwykłych obywateli - "aleją prominentów". Wówczas funkcjonowało specjalne przejście pomiędzy rezydencją i sąsiednim Wojskowym Domem Wypoczynkowym.

Żona Cyrankiewicza kazała usunąć drut kolczasty



W 1948 r. wakacje spędzał tu Bolesław Bierut z dziećmi. 10 sierpnia odbyła się tam ponoć nieformalna narada aktywu partyjnego, na którym zadecydowano o odsunięciu od władzy i aresztowaniu Władysława Gomułki (1905-81).

  • Nina Andrycz, żona Józefa Cyrankiewicza, na wakacjach w willi Claaszenów
  • Nina Andrycz, żona Józefa Cyrankiewicza, na wakacjach w willi Claaszenów
W późniejszych latach częstymi gośćmi w dawnej rezydencji Claaszenów był ówczesny premier Józef Cyrankiewicz (1911-89) wraz z żoną, znaną aktorką Niną Andrycz (1912-2014), która bardzo lubiła tu wypoczywać. Żonie premiera nie podobało się, że część plaży przy willi była ogrodzona kolczastym drutem i kazała zmienić ogrodzenie.

W 1981 r. willa stała się własnością miasta Sopotu. W latach 1984-2000 mieściła Poradnię Psychologiczno-Pedagogiczną. Od 2001 r. w dawnej willi Claaszenów działa Muzeum Sopotu.

Spotkanie z Ruth Claaszen pozwoliło odtworzyć wnętrza



W 1944 r. Ruth Claaszen z matką wyjechały do Danii. Było to możliwe, ponieważ Ruth była wdową po duńskim konsulu Haraldzie Kochu (1878-1936), z którym przez dwa lata mieszkała w innej sopockiej rezydencji, willi Jünckego. Marta Claaszen, wdowa po Ernście, zmarła w 1945 r.

Ruth znalazła pracę jako guwernantka. Pięć lat po zakończeniu wojny wyjechała do Brazylii. Tam udało jej się kupić plantację i częściowo odtworzyć utracony przez ojca majątek. Po sześciu latach wróciła jednak do Danii.

Pod koniec życia Ruth muzealnikom z Sopotu udało się nawiązać kontakt z dawną mieszkanką willi Claaszena. Starsza pani miała wówczas 94 lata i mieszkała w domu seniora w niemieckim uzdrowisku pod Hanowerem. Odwiedzili ją tam Małgorzata Buchholz-Todoroska z Muzeum Sopotu oraz prezydent Jacek KarnowskiJoanna Cichocka-Gula.

Ruth przekazała gościom z Polski rodzinne fotografie sprzed wojny. Dzięki nim można dziś w willi
oglądać odtworzone wnętrza mieszczańskiej rezydencji z przełomu XIX i XX w.

Ruth Koch zmarła, mając 98 lat, w roku 2005. Zdążyła jeszcze opowiedzieć sopockim muzealnikom historię o tym, jak po śmierci swojej matki, w rok po zakończeniu wojny, przedostała się nielegalnie z Danii do Polski na statku handlowym, zeszła na ląd i pochowała prochy matki obok rodzinnego grobowca na sopockim cmentarzu ewangelickim.

Grób Claaszenów nie zachował się do obecnych czasów.

Miejsca

Opinie (122) 4 zablokowane

  • Warto by dodać (1)

    W każdym z artykułów stosunek bohaterów- budowniczych i kolejnych właścieli do nie aryjskich mieszkańcow Pomorza oraz dla dopełnienia ich szlachetnego obrazu opisać przynależność do faszystowskich organizacji w trakcie II WŚ.

    • 11 6

    • dokładnie - pisać prawdę a nie pomijać niewygodne

      dla szwabów fakty

      • 3 1

  • Czy autor tekstów o willach myśli o zebraniu ich w książce?

    • 8 5

  • (2)

    W tej poradni pedagogiczno-psychologicznej byłem na badaniach jeszcze w szkole podstawowej. Werdykt specjalistów był taki, że powinienem iść do szkoły zawodowej. Jednak czas pokazał, że ukończyłem Politechnikę w Gdańsku. Bardzo rozwojowe dla dziecka jest szufladkowanie go w tak młodym wieku.

    • 12 6

    • Pfi jak byłam na badaniach psychologicznych mających na celu potwierdzić dysleksję to babka psycholog na którą czekałam podeszła do mnie tuż po wypaleniu papierosa jeszcze z powiewającym za nią dymkiem, w trakcie stukała sobie długopisem i jeszcze raz wyszła. Ogólnie dało się wyczuć że jak na psychologa to cierpi na nadpobudliwość i uzależnienie.
      Akurat nie w tym budynku ale w zbliżonych czasach.

      • 3 1

    • Błąd

      Specjalistów z Poradni czy z Politechniki ?

      • 2 1

  • No ale nogi to babka miała nieziemskie! (5)

    • 13 4

    • Krzywe nogi,lewa noga grubsza.

      • 1 8

    • Miała płaskostopie.

      • 1 6

    • Nogi tak bo twarz to raczej taka której nie zauważysz (1)

      • 1 5

      • Brzydki babsztyl

        • 1 5

    • nadal ma poza Ziemią...

      • 0 0

  • Dziękuję za interesujący artykuł !

    • 5 1

  • "Zschintzsch" - i to Niemcy mają czelność wypominać nam łatwe przecież do wymówienia nazwiska typu Błaszczykowski

    • 6 1

  • Coś słabo dba Muzeum Sopotu o swoją siedzibę - okna i drewniane elementy elewacji pilnie domagają się pędzla i farby. Kolumienka też pęka - nie czekajcie aż spadnie komuś na głowę...

    • 6 2

  • Komunisci

    Nina Andrycz największe bezguście i ala aktorka z koneksjami męża Cyrankiewicza.moj śp dziadek opowiadał mi historię o tych dygnitarzach. Pracował jako kierowca i widział tych pustaków, jak bawili się, nie zważając na biednych ludzi z Sopotu.

    • 6 4

  • Świetny artykuł, dziękuję..

    • 5 1

  • Nie wiedziałem ze Nina Andrycz ma taka sylwetke.

    Dożyła aż 102 lat. Teraz ona ma u mnie plus za zlikwidowanie płotu z drutu kolczastego na plaży.

    • 6 6

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym roku Sopot otrzymał prawa miejskie?

 

Najczęściej czytane