- 1 30 lat od tragedii autobusowej w Kokoszkach (60 opinii)
- 2 Był las i błoto, dziś jest 6 mln pasażerów (280 opinii)
- 3 Największe starcie gdańskiej "Gry o tron" (30 opinii)
- 4 O morderstwie na jachcie i upartej nudystce (36 opinii)
- 5 Pozostałości baterii mającej bronić portu (73 opinie)
- 6 Te zabytki otwierają się po remontach (88 opinii)
Operacja Żagiel - wielka akcja szpiegowska
W połowie sierpnia w Gdyni rozpocznie się zlot żaglowców "Operacja Żagle Gdyni". 40 lat temu podobna impreza była jednym z największych przedsięwzięć szpiegowskich PRL. Były przeszukania pokoi, tajni agenci wśród załóg żaglowców, podstawieni taksówkarze i meldunki co kilka godzin.
W 1974 roku Gdynia gościła natomiast swój pierwszy w historii zlot żaglowców, którego organizację powierzono jej dzięki zwycięstwu Daru Pomorza w 1972 roku. Nasza fregata jako pierwsza minęła metę podobnych regat rozgrywanych przy duńskim przylądku Skagen. Organizacja zlotu była wielką operacją logistyczną, bo naprędce zaczęto zabudowywać Molo Południowe . Nieudolnie zresztą, bo restauracja Róża Wiatrów była placem budowy, gdy pojawili się pierwsi goście. Obok jeździły natomiast dwa spychacze, w ukropie uwijali się też robotnicy.
Stonka z zagranicy już u granic
W największy popłoch wpadły jednak służby wywiadu. Kilkadziesiąt żaglowców? Z obcokrajowcami na pokładzie? Za "żelazną kurtyną"? We wszystkich sztabach natychmiast ściągnięto z urlopów dowódców i rozpoczęły się gorączkowe przygotowania do sprawy obiektowej "Żagiel". W IPN jest dziś 338 kart materiałów operacyjnych, które powstawały przez dwa lata.
- Obawiali się, że "należy się liczyć z możliwością naruszenia ładu, porządku i bezpieczeństwa publicznego w szczególności w zakresie: wywiadowczej penetracji Wybrzeża, nawiązania różnego rodzaju kontaktów o charakterze przestępczym, handel obcymi walutami, usiłowania i pomocnictwo w nielegalnym przekroczeniu granicy PRL, przemyt literatury pozbawionej debitu, wystąpienia o charakterze rewizjonistycznym" - pisze w książce "Dni Bezmięsne" badaczka historii Gdyni Małgorzata Sokołowska.
Taksówkarze nagrywają rozmowy
Od razu podjęto więc decyzję, że do składu załóg dołączeni zostaną agenci wywiadu. Na każdy polski żaglowiec miał trafić jeden pracownik służb, najlepiej będący już żeglarzem. Ale masę roboty mieli również pozostali. Dochodziło nawet do tego, że na kolacji organizowanej na niemieckim żaglowcu "Gorch Fock", większość spośród 13 zaproszonych osób była "osobowymi źródłami informacji" polskich służb.
Największe "zagrożenie" stanowili jednak dziennikarze, zwłaszcza zagraniczni. Objęto ich ścisłą kontrolą. Bagaże pozostawione w hotelu były regularnie przeszukiwane, a wszystkie notatki kopiowane. Służby wiedziały kto, kiedy, z kim i o czym rozmawiał. Współpracowali również taksówkarze, którzy wozili gości i nagrywali ich rozmowy, bo zazwyczaj nie znali języka angielskiego, więc taśmy trafiały do tłumaczy i opracowywane były w wydziale "T" Służby Bezpieczeństwa.
Panie Lindner, pan nie przesadza
Kłopoty mieli jednak również polscy dziennikarze. Zwłaszcza ci, którzy chcieli pisać prawdę, bądź relacjonować zawody zgodnie z faktami. Ofiarą cenzury padł m.in. znany z TVP Gdańsk dziennikarz sportowy Jan Lindner.
Dowiedział się on bowiem, że radziecki "Towariszcz", który wygrał regaty, złamał regulamin i zmienił trasę. Wiesław Rogala, który stał na czele Komitetu Wykonawczego Operacji Żagiel, nie zgodził się na to, ale dziennikarz się upierał, że warto pokazać w telewizji mapkę ze zmienioną trasą zwycięzców, którzy nie dość, że trasę skrócili i niezgodnie z regulaminem przeszli linię mety pod żaglami, to rozpoczęli regaty wcześniej niż inni, popełniając klasyczny falstart - oczywiście również przemilczany. Ostatecznie sprawa oparła się jeszcze o kilku wyższych rangą towarzyszy, którzy uznali, że ze względów politycznych nie ma sensu tego nagłaśniać, bo żaglowiec został ukarany stratą 2,47 godziny, więc wszystko było uczciwie.
O niezadowoleniu z takiego rozstrzygnięcia, w wyniku którego Dar Pomorza zajął dopiero trzecie miejsce, głośno mówiło się w kuluarach i w mieście, o czym donosiło wielu OZI (osobowe źródła informacji). Oburzeni obywatele informowali również, że - mimo zakazu - na niektóre jednostki zapraszani są chętni do zwiedzania. Wśród nich była nawet jedna samotna kobieta, która "wyszła sama dopiero po kilku godzinach".
Zamawianie taksówek w hotelach również było doskonałą okazją do pozyskania cennych informacji. Najlepszym przyjacielem współpracowników SB był jednak alkohol. To podczas wieczornych imprez i kolacji dowiadywali się najwięcej i sporządzali kilkustronicowe meldunki z adresami "podejrzanych" osób oraz powiązaniami pomiędzy nimi, a gośćmi z zagranicy. Pozostaje mieć nadzieję, że w tym roku rozmowy podczas Operacji Żagle Gdyni będą nieco bardziej swobodne...
Zobacz Zlot Żaglowców w Gdyni w 2011 roku.
Wydarzenia
Opinie (80) 5 zablokowanych
-
2014-06-22 13:14
Podobno za komuny "polskich patriotów" przyrządzano na grillu... i to bez przypraw.
- 13 18
-
2014-06-22 13:11
A jaki porządek był z parkującymi samochody. Tylko 15 aut w jednym wyznaczonym do tego miejscu.
Teraz jest za dużo cebulaków w golfach. W blokach na jedno mieszkanie czasami przypadają 3 złomy zregenerowane z niemieckiego szrotu.
- 44 10
-
2014-06-22 13:09
Kiedyś podsłuchiwali
Teraz podsłuchują
I będą podsłuchiwać.
Po prostu trzeba wiedzieć gdzie, z kim i o czym klepać ozorem.
Nieostrożnym grozi czarcia zapadka.- 81 3
-
2014-06-22 13:08
Czy są taśmy z tamtych lat ?
mogą być szpulowe.
- 51 2
-
2014-06-22 13:06
bardzo fajny art!!!
Więcej takich, a nie wypadki i afery!
- 54 9
-
2014-06-22 13:02
O Towariszczu i oszustwie Rosjan wszysyc mówili na Wybrzezu już w 1974. Tylko oficjalnie w komuszych mediach nic nie było.
- 60 8
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.