• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jak cysterna z benzyną w dom w środku miasta wjechała

Tomasz Kot
3 lipca 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 
Cysterna z 15 tys. litrów benzyny wbiła się na 3 metry w narożnik domu przy al. 20 października 801 (dziś to al. Niepodległości 801) w Sopocie. Cysterna z 15 tys. litrów benzyny wbiła się na 3 metry w narożnik domu przy al. 20 października 801 (dziś to al. Niepodległości 801) w Sopocie.

Wypełniona benzyną cysterna uderzyła w stojący przy głównej ulicy Sopotu budynek dawnej karczmy w nocy 13 lipca 1978 r. Strażacy uznali, że gdyby doszło do wybuchu lub pożaru, to liczba ofiar szłaby w setki.



Dzieje sopockiej karczmy od jej powstania do połowy XX wieku opisaliśmy szczegółowo w artykule Taberna Zopotensis. Historia sopockiej karczmy. Dziś wracamy do zdarzenia sprzed 44 lat, które niemal położyło kres historii tego miejsca.

Środa 12 lipca 1978 r.



Mieczysław Modelski, właściciel posesji przy ulicy 20 Października 801 (obecnie aleja Niepodległości 801) wyjeżdża z dwoma synami i bratankiem na wakacje do Czechosłowacji. Wczesnym rankiem wsiadają w pociąg, aby pod wieczór dojechać do Rzeszowa, a stamtąd następnego dnia rano wyruszyć do przejścia granicznego.

Przesuń aby
porównać
W domu zostaje żona Jadwiga, która umawia się ze znajomymi, którzy mają jej pomóc w malowaniu mieszkania. Zaczynają od gabinetu i jednocześnie sypialni pana Mieczysława. Rozmawiają o różnych rzeczach, chociaż najbardziej absorbuje ich katastrofa w Hiszpanii.

Dzień wcześniej, w pobliżu kempingu Los Alfaques w Alcanar nieopodal Tarragony, eksplodowała cysterna z propylenem, która odczepiła się od ciężarówki i wpadła na kemping w pobliżu drogi. Powstała ognista kula o temperaturze dochodzącej do 2000 stopni Celsjusza, która spaliła wszystko w promieniu 100 metrów. Śmierć ponieśli także ludzie, którzy usiłowali ukryć się w wodzie. Ugotowali się żywcem. Zginęło 217 osób, a ponad 200 zostało rannych.

Nieco po godzinie 23 zakończono prace i znajomi wyszli.

***

40-letni Jan M. jest kierowcą w Zakładzie Transportu Samochodowego Centrali Produktów Naftowych. Na co dzień przewozi ładunki 13-letnim ciągnikiem siodłowym węgierskiej marki Csepel D 705.

Cysterna Csepel D-705. Taka naczepa staranowała budynek przy obecnej al. Niepodległości 801 (wówczas al. 20 października) w Sopocie. Cysterna Csepel D-705. Taka naczepa staranowała budynek przy obecnej al. Niepodległości 801 (wówczas al. 20 października) w Sopocie.
O godzinie 11 siada za kierownicą. Uruchamia silnik i wyrusza w trasę do stacji benzynowej w Skórczu. Do przetransportowania ma 15 tysięcy litrów paliwa w czterech zbiornikach cysterny.

Wieczorem wraca do bazy. Czeka go jeszcze jeden kurs do stacji benzynowej przy ulicy Śląskiej w Gdyni. Wyjeżdża o godzinie 23.

Czwartek 13 lipca 1978 r.



Dwie minuty po północy, jadący główną arterią Sopotu, Jan M. dostrzega, że samochód nie reaguje na manewry kierownicą i ściąga wyraźnie na prawo. Kierowca coraz mocniej próbuje odbić w lewo. Bez rezultatu. Wciska hamulec do oporu, ale jest już za późno. 25-tonowy zestaw ciągnika z cysterną pędzi w kierunku budynku oznaczonego numerem 801. Mija, stojący wówczas przed dawną karczmą, parterowy pawilon meblowy, niemal ociera się o słup trakcji trolejbusowej (o 20 centymetrów) i wbija się na 3 metry w budynek dawnej karczmy.

Po uderzeniu cysterny w budynek, zawaliła się jego frontowa ściana, ukazując wnętrze mieszkania na pierwszym pietrze. Po uderzeniu cysterny w budynek, zawaliła się jego frontowa ściana, ukazując wnętrze mieszkania na pierwszym pietrze.
W ostatniej chwili przed zderzeniem kierowcy udaje się szarpnięciem otworzyć drzwi i wyskoczyć z kabiny. Upadając na jezdnię rozcina sobie ucho, z którego tryska krew. Po chwili słyszy huk walących się cegieł. Ulica drga jak pokład statku podczas sztormu. Wszystko wokół przenika zapach benzyny.

Jan M. wie, że musi uciekać. Zataczając się wstaje. Widzi cysternę wbitą w parter budynku, a na piętrze wnętrze pokoju bez ściany frontowej. Zagląda do niego kobieta w szlafroku. Oszołomiony ostrzega ją krzykiem, choć później nie pamięta zupełnie co wtedy krzyczy.

***

Jest już blisko północy gdy pani Jadwiga bierze prysznic. Nagle budynek trzęsie się w posadach. Towarzysząca pani suczka, ze skowytem chowa się pod wannę. Przestraszona Jadwiga narzuca na siebie szlafrok i usiłuje otworzyć okno, żeby zobaczyć co się stało. Okno się jednak nie otwiera. Jest zakleszczone.

Modelska wychodzi z łazienki i otwiera drzwi do pokoju męża. Za drzwiami jest co prawda podłoga, ale nie ma ścian. Wszędzie unosi się biały pył. Z miejsca, w którym stoi widać przysypaną gruzem cysternę. Na tym wszystkim leżą potrzaskane meble i pościel pana domu.

Pod sterczącą i wygiętą w dół, chybotliwą podłogą słychać przytłumiony warkot silnika. W powietrzu unosi się intensywny, słodki zapach benzyny. Kilkanaście metrów od samochodu, na środku pustej o tej porze ulicy, kobieta dostrzega podnoszącego się z klęczek zakrwawionego mężczyznę.

- Niech pani ucieka.... Benzyna... Benzyna może wybuchnąć - krzyczy kierowca.
Przerażona Modelska zamyka drzwi. Po chwili otwiera je z powrotem i karniszem zaczyna zdejmować z cysterny pościel męża.

***

Po trzech minutach na miejsce przyjeżdża straż pożarna, po czterech milicja. Z pomocą strażaków pani domu usuwa z budynku meble, książki, ubrania.

Z cysterny drobnymi strużkami wycieka benzyna. Strażacy zalewają pianą cały pojazd.
Pojawia się pogotowie, które zabiera kierowcę do szpitala Marynarki Wojennej w Oliwie. Po opatrzeniu powierzchownych ran i rutynowych badaniach Jan M. może jechać do domu.

Służby odcinają gaz i prąd w zniszczonym budynku oraz w trakcji trolejbusowej. Milicja zamyka przejazd ulicą. Ruch pojazdów kierowany jest objazdem przez ulicę Armii Czerwonej (dziś to ul. Armii Krajowej). Rano przez tę ulicę WPK uruchamia zastępczą komunikację autobusową.

Na zdjęciu dobrze widoczna piana, którą strażacy pokryli cysternę i wyciekające z niej paliwo. Na zdjęciu dobrze widoczna piana, którą strażacy pokryli cysternę i wyciekające z niej paliwo.
Jeszcze w nocy pojawia się na miejscu, mieszkający w Sopocie Włodzimierz Nieżywiński (1923-83), fotoreporter trójmiejskiej prasy, który wykonuje kilka zdjęć. Jak się później okazuje, jedynych oficjalnych, które trafią na łamy gazet.

Zaczyna się nocny festiwal budzenia przedstawicieli różnych służb. Na miejsce przyjeżdża cysterna z rafinerii oraz pojazd służący do przepompowywania paliw. Etylina z uszkodzonego pojazdu zostaje przeładowana. Akcja zostaje zakończona o godzinie 4 rano. Sopotowi przestaje grozić pożar o nieprzewidywalnej skali.

W środku nocy milicyjnymi wozami podwożeni są do bazy kierowcy "Transbudu". Po godzinie 5 rano na miejsce wypadku przyjeżdżają dwa ciągniki "Jelcz" do zadań specjalnych i dwa dźwigi. Cysterna wraz z ciągnikiem zostaje wywieziona. Zaczyna się sprzątanie ulicy. O godzinie 8:45 włączony zostaje prąd w trakcji trolejbusowej, a ruch na ulicy 20 Października zostaje przywrócony.

Przed świtem na miejscu pojawia się przedstawiciel sopockiego wydziału budownictwa komunalnego. Pani Modelska, drugi raz tej nocy słyszy, że ma uciekać z budynku. Tym razem dlatego, że się budynek zawali. Właścicielka mieszkania nie ma jednak zamiaru nigdzie uciekać. Jeszcze w nocy zwisający strop zostaje prowizorycznie podstemplowany.

Rano urzędnicy zapraszają panią Jadwigę do urzędu. Modelska nie ma jednak w tym momencie czasu i głowy do tego. Po kilku godzinach na rumowisku pojawia się urzędnik z sekretarką, która na maszynie spisuje wszelkie potrzebne do załatwienia sprawy dokumenty.

***

Wczesnym rankiem Mieczysław Modelski z synami dociera do przejścia granicznego z Czechosłowacją. Bratanek dzwoni jeszcze do rodziców do Szczecina. Tam już wiedzą o wypadku i przekazują informację. Na przejściu Modelskiego odszukują także pogranicznicy, zawiadomieni drogą radiową. Sopocianin natychmiast zawraca i korzystając z różnych środków komunikacji wraca do Sopotu. Po kilkunastu godzinach podróży dociera do zrujnowanego domu.

Piątek 15 lipca 1978 r. i kolejne dni



Choć mieszkanie jest prywatne, zewnętrzne ściany postawiono z powrotem w ciągu trzech dni na zlecenie urzędu miasta. Kwestie rozliczeń prezydent Sopotu Bolesław Robakowski odracza do czasu otrzymania przez właścicieli budynku środków z ubezpieczenia. Tymczasem boje z firmą ubezpieczeniową, która próbowała okrawać wysokość odszkodowania dla Modelskich, trwały 3 lata.

Kilka miesięcy trwał remont pomieszczeń na parterze użytkowanych przez spółdzielnię naprawy instrumentów muzycznych "Ton". W tym czasie jej pracownicy zmuszeni byli pójść na przymusowy urlop.

Relacja z wypadku w Sopocie zamieszczona w Dzienniku Bałtyckim 14 lipca 1978 r. Relacja z wypadku w Sopocie zamieszczona w Dzienniku Bałtyckim 14 lipca 1978 r.
Biegli wyliczyli wielkość strat materialnych.

300 tysięcy złotych wyniosły szkody z tytułu zniszczenia domu i mieszkania państwa Modelskich (wówczas można było za to kupić czteropokojowe mieszkanie).

50 tysięcy wyniosły straty z tytułu zniszczeń w majątku trwałym i wyposażeniu mieszczącym się na parterze Spółdzielni Pracy Instrumentów Muzycznych "Ton".

Na blisko 64 tysiące złotych wyceniono uszkodzenie cysterny.

Śledztwo wskazało przyczyny wypadku



Śledztwo w sprawie wypadku prowadziła komenda miejska MO w Sopocie.

Wypadek był skutkiem awarii układu kierowniczego. Na miejscu wypadku stwierdzono brak nakrętki koronowej i zawleczki zabezpieczającej połączenie lewego drążka podłużnego z ramieniem mechanizmu sterowniczego.

Nakrętka skorodowała i odpadła wraz z zawleczką. Nie wiadomo kiedy.

Kierowcę Jana M. obciążał brak przeprowadzenia tzw. obsługi codziennej i sprawdzenia stanu połączeń układu kierowniczego.

Deska rozdzielcza ciągnika Csepel D-705. Deska rozdzielcza ciągnika Csepel D-705.
W kwietniu 1978 r. Jan M. zgłaszał zły stan techniczny opon, które utraciły bieżnikowanie. Zgłosił także, że wygasła ważność certyfikatu cysterny na przewóz paliw ciekłych i zapalnych, a od listopada 1977 r. był przekonany, że w zakładzie nikt nie odpowiada za stan techniczny czegokolwiek z jego cysterną włącznie.

Śledztwo i proces potwierdziło to przekonanie.

Okazało się, że na ponad stu kierowców i mechaników w Zakładzie Transportu Samochodowego było 22 kierowników. Nikt jednak nie odpowiadał formalnie za kontrolę i stan techniczny cystern, które stanowiły podstawę floty zakładu.

W gdańskiej bazie zakładu kierowcy do dyspozycji mieli tylko szlifierkę i aparat do pompowania opon. W Dębogórzu było co prawda sześć kanałów do przeglądu samochodów, ale do przeglądu cystern nadawały się trzy.

Nie było także urządzenia sprawdzającego układ hamulcowy, gdyż wyłączyłoby to z eksploatacji jeden z kanałów. ZTS dysponował wówczas 62 cysternami oraz taborem pomocniczym.

Artykuł Grzegorza Kurkiewicza o wypadku w Sopocie i jego skutkach opublikowany w Tygodniku Czas, 04.02.1979 r. Artykuł Grzegorza Kurkiewicza o wypadku w Sopocie i jego skutkach opublikowany w Tygodniku Czas, 04.02.1979 r.
Idealnym kozłem ofiarnym okazał się kierowca Jan M., człowiek z wykształceniem podstawowym i trudną przeszłością.

Proces i wyrok



W trakcie procesu bronił się sam. Prosił sąd o nieodbieranie mu prawa jazdy, gdyż uznawał je za swoje największe osiągnięcie życiowe i podstawę w miarę dobrych zarobków i przyzwoitej egzystencji.

Ostatecznie Jan M. został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Orzeczono też grzywnę w wysokości 15 tysięcy złotych, pokrycie kosztów sądowych i utratę prawa jazdy na dwa lata. Poza nim nikt nie został skazany.

12 września 1978 r. inna cysterna należąca do ZTS CPN, przewożąca 7 tysięcy litrów oleju napędowego, przewróciła się do góry kołami na skrzyżowaniu ulic Dąbrowskiego oraz Żwirki i Wigury w Rumi. Na szczęście nikt nie zginął.

Co by się stało, gdyby benzyna się zapaliła albo wybuchła?



W 1978 r. strażacy przedstawili hipotetyczny scenariusz, gdyby podczas wypadku w Sopocie benzyna rozlała się i zapaliła albo opary etyliny eksplodowały.

15 tysięcy litrów to objętość przydomowego basenu o wymiarach 3 na 5 metrów i głębokości 1 metra.

W pierwszej fazie pożar objąłby obszar o promieniu około 70 metrów. Od tego ognia zajęłyby się stojące w okolicy budynki. Kamienice z drewnianymi stropami i klatkami schodowymi płonęłyby jak zapałki. Podobnie jak okoliczna gęsta zabudowa i dziś już w większości nieistniejące oficyny, komórki, szopy, składziki.

Płonąca ciecz z łatwością przelałaby się przez krawężniki i spływała w dół w kierunku torów i Dolnego Sopotu.

Mogło być też jak w Hiszpanii. Eksplodująca kula ognia, która spopieliłaby wszystko w promieniu kilkuset metrów, a skutki katastrofy odczuwalne byłyby w odległości nawet 1,5 kilometra od epicentrum.

Epilog



Budynek dawnej karczmy stoi do dziś. Nadzór Budowlany stwierdził, że choć ściana frontowa nieco się przesunęła, budynkowi nie grozi zawalenie. Być może to grube mury uratowały gmach. Skutków wypadku nie widać na zewnątrz, ale w środku już tak.

- Widzi pan. Okna wymienione, ale ciężko je w ogóle otworzyć - mówi pan Mieczysław szarpiąc się z oknami od strony ulicy.
Mieszka w tym domu do dziś.

Opinie (86) 9 zablokowanych

  • Kpina...tylko Kierocę ukarali..a reszt była pewnie z partii PZPR albo rodzina wsyoko w partii.

    To tak jak w Saur Neptun Gdańsk, kilkudzisięciu Kierowników, a odpowiadają Ci co są najniżej...np. odbiory albo wylanie ścieków do Motławy,itp. itd.
    A jak jest Kara dla Kierownictwa? No przecież ktoś ich dopuszcza do pracy i kontroluje? Co robuią kierownicy? W oógle co oni robią, bo wyglada ze przez 30 lat udawja ze cos robili ;)

    • 18 3

  • Panie redaktorze matematyka się kłania (2)

    5mx3mx1,5m = 22,5m3. 15m3 to 3x5x1
    Artykuł ciekawy historycznie ale te współczesne podejście to porażka. Fakt to tylko portal osiedlowy i czepiać się nie ma co.

    • 10 12

    • Już zmieniono.

      Albo 30% na maturze z matmy, albo goertychowa abolicja maturalna.

      • 3 0

    • Ty.....polski się kłania. Przecież pisze że 1m

      No

      • 0 0

  • Typowe u nas - gość który prawie sam zginął przez brak kompetencji innych - poniósł jako jedyny karę (1)

    ubezpieczalnia 3 lata walczyła by zapłacić jak najmniej, 22 kierowników na 100 kierowców - czy cokolwiek się zmieniło z tego przez te lata?

    • 121 3

    • tak, liczba kierowników urosła

      a większość kierowców pracuje na działalności gospodarczej, coś jak typu outsourcing ze spolki miejskiej do sektora prywantenego.
      Liczba kieroników mam na mysli spoki miejskie, badz wydziały ;)

      ...czyli w ogóle ni ma teraz odpowiedzialności po strponie miasta

      • 17 3

  • To tak jak teraz (1)

    Partia... I na 100 pracowników za miskę ryżu, przypada 30 partyjnych lub ich rodzin - nic nie wiedzą, ale zarabiają od c....

    • 25 0

    • Po to Prawi i ZPRawiedliwi zmienili zasady przyjmowania do SSP, żeby mogli przyjmować pociotków bez kwalifikacji i

      #tłuste koty na twoim.

      • 5 1

  • Dajcie cały skan tego drugiego artykułu

    O telefonach w zakładach fryzjerskich i nie tylko. Ciekawie się zaczyna, a nie wiem, czego świadkiem ale też współuczestnictnikiem był Pan S.M. (nazwisko znane redakcji)

    • 14 0

  • Nieznałem tej historii.

    Super się czytało.

    • 13 1

  • Opinia wyróżniona

    Mieliśmy szczęście...

    Byliśmy w strefie zagrożenia, mieszkaliśmy przy 1 Maja 2. Na miejscu katastrofy byłem zaraz po zdarzeniu, gdy usłyszałem huk. Nikt nie zdawał sobie sprawy z realnego zagrożenia. Nie miałem lampy błyskowej i dopiero rano gdy cysterna po przepompowaniu paliwa została uniesiona przez dźwig zrobiłem kilka zdjęć.

    • 22 2

  • A osobowy w którym zginęli młodzi ludzie? nieopodal też na rogu domu i zmietli zakład fryzjerski. (1)

    • 12 0

    • Z tego co pamiętam to był golf GTI, którego

      chłopak dostał od rodziców na 18. Wtedy policja miała polonezy ale do wyłapywania uciekających używała kolczatek...

      • 4 0

  • rejony dawnego lotniska we Wrzeszczu, czyli ulica Kościuszki i Kilińskiego. chyba w 64 roku palił się nocą tartak przy ulicy

    Kosciuszki, nie dalej niż 200 metrów od tartaku znajdują się olbrzymie zbiorniki podziemne z benzyną dla samolotów. O zbiornikach wiedziały wszystkie okoliczne dzieciaki a dorośli na pewno też. Płonący tartak było widać z okien. Z okien było widać było też samochody Straży Pożarnej i mnóstwo helikopterów. Mieszkańców okolicy nie ewakuowali pewno z tego samego powodu z jakiego wyciszono sprawę katastrofy lotniczej na ulicy Krasickiego gdzie rozbił się mały samolot z pilotem, drugi wyskoczył nad boiskiem szkoły nr 33 przy Pestalozziego.

    • 8 0

  • Po 1979 roku (11)

    parokrotnie byłem w Spółdzielni "Ton" , oddawałem tam do naprawy moje organy elektroniczne B-11. Nie miałem pojęcia o tak dramatycznym wydarzeniu w tym miejscu. Świetny artykuł.

    • 41 1

    • Dziś w TVNie podaliby że to Obajtek winny albo Kaczyński (10)

      • 6 14

      • TVN tymi kłamcami się nie zajmuje (4)

        • 10 6

        • TVN rosyjski zajmuje się sojusznikami z Niemiec (3)

          Najwiecej Tuska

          • 3 9

          • (2)

            jakis rosyjski odlamek trafil cie w baniak

            • 3 3

            • Baniak to ty masz zryty TVNem (1)

              właścicielami TVN nie są amerykanie, ale rosjanie!! 16 marca 2015 r Grupa ITI i Grupa Canal+ sprzedała większościowy udział 52,7% w TVN S.A za 548 mln euro grupie Scripps Networks Interactive. Dzięki temu amerykański koncern stał się właścicielem TVN.28 września 2015r SNI za pośrednictwem spółki zależnej Southbank Media skupił od inwestorów z GPW niemal wszystkie akcje TVN. Do 98,76%. Teraz najlepsze: 20 czerwca 2016: Moskwa. Jak podaje Kommersant, Ivan Rodionov, były członek Rostelecom (!) i Igor Pozhitkov, były szef International Federation of Phonogram Producers (IFPI), nabyli 80% akcji SNI (właściciela TVN). Firma sprzedała udziały, pozostawiając sobie 20% w związku z koniecznością dostosowania się do zmiany prawa, które weszło w życie na początku 2016 roku, a polega na ograniczeniu własności zagranicznej w spółkach medialnych działających
              w Rosji. Myślę, że każdy Polak powinien wiedzieć do kogo tak na prawdę należy TVN.

              • 1 6

              • jednak cie trafil

                • 3 0

      • Dzień bez polityki - dniem straconym:( (4)

        • 9 0

        • Tusk już znalazł guzik? (3)

          • 4 6

          • Macierewicz juz wygrał proces (2)

            z red Piątkiem?
            Macierewicz=GRU
            Kaczyński juz powiedzial jakim cudem po wojnie jego stary bedac AKowcem wyczesal taka willę na zoloborzu?
            Kaczynski juz opowiedzial jak to sie stalo ze dzieci AKowca wzieli do filmu?
            Wiadomo,ze w tamtych czasach tylko swoich brali,prawda?
            Prawda!

            • 6 3

            • Jakieś info na ten temat czy sam wymyśliłeś (1)

              • 3 1

              • Tak. Info z wywiadów z Jarosławem K.

                Chyba nie uważasz że Prezes kłamał?

                • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7 (2 opinie)

(2 opinie)
20 zł
spacer

Vivat Gdańsk! Rekonstrukcje historyczne na Górze Gradowej

pokaz, spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak nazywała się pierwsza loża masońska w Gdańsku?

 

Najczęściej czytane